piątek, 2 czerwca 2017

X.: Nacjonalizm, patriotyzm, katolicyzm


        W życiu publicznym ludziom z pewnych kręgów przypina się różne etykiety, by przez to wręcz wykląć ich z tegoż życia. Na płaszczyźnie Kościoła katolickiego określa się np. Bractwo Św. Piusa X mianem schizmatyków, kapłanów nieposłusznych, pysznych. Dobiera się różne słowa, by Bractwo zdyskredytować wśród szerszych mas. Dobrze wiemy, jak puste są to słowa, jak wielka jest ignorancja tych, którzy wspomnianych słów używają pod adresem Bractwa św. Piusa X. Nie musimy się silić na poważne argumenty, wystarczy tylko wyjaśnić pojęcia, którymi określa się na przykład Bractwo czy inne grupy, celem ich oczernienia i wyłączenia z życia publicznego.

Dnia 27 kwietnia Konferencja Episkopatu Polski wydała dokument mówiący o chrześcijańskim kształcie patriotyzmu. Ze smutkiem trzeba przyznać, że dokument ten albo był pisany przez osoby nie znające tej tematyki, albo autorzy czerpali swoją wiedzę z innych źródeł niż katolickie. W tym tekście chciałbym wyjaśnić jedno pojęcie wykorzystywane do oczerniania osób, które określają się nacjonalistami. Nie piszę tego, by opowiadać się po ich stronie. Jako kapłan pragnę jedynie stanąć w obronie sprawiedliwości i wyjaśnić pewne terminy, by bronić prawdy nie poddając się opinii publicznej. Jeśli ktoś twierdziłby, że kapłan nie powinien zajmować się taką kwestią, bo jest to sprawa polityczna, niech dla niego odpowiedzią będzie cytat x. Bączkowicza CR, komentującego Kodeks Prawa Kanonicznego: Ponieważ od zarządzeń politycznych zależy w wielkiej mierze także dobro wiary i Kościoła, dlatego Kościół nie tylko pozwala, ale i zaleca duchownym brać udział w życiu politycznym, zawsze jednak z tym zastrzeżeniem, że nie ucierpią na tym obowiązki duchowne, a duchowni urzędu swego duchowego nie nadużyją do celów czysto politycznych[1]. Również Episkopat Polski wypowiedział się w tym temacie, lecz niestety dość niefortunnie.
Oto fragment tekstu:

Patriotyzm różni się więc od ideologii nacjonalizmu – mówią polscy biskupi –  która ponad żywe, codzienne relacje z konkretnymi ludźmi, w rodzinie, w szkole, w pracy czy miejscu zamieszkania, przedkłada, często nacechowane niechęcią wobec obcych, sztywne diagnozy i programy polityczne. Różnorodność zaś kulturową, regionalną czy polityczną usiłuje zmieścić w jednolitym i uproszczonym schemacie ideologicznym[…].

Pragniemy zatem raz jeszcze dzisiaj podkreślić, że potrzebny jest w naszej ojczyźnie dobrze nam znany z historii patriotyzm otwarty na solidarną współpracę z innymi narodami i oparty na szacunku dla innych kultur i języków. Patriotyzm bez przemocy i pogardy. Patriotyzm wrażliwy także na cierpienie i krzywdę, która dotyka innych ludzi i inne narody[2].

Słusznie, takiego patriotyzmu nam dziś potrzeba. Jednakże w którym miejscu biskupi widzą sprzeczność wobec polskiego, chrześcijańskiego nacjonalizmu? Czy przypadkiem nie mylą terminów, przyjmując puste frazesy liberalnego świata i mieszając odrębne pojęcia? Dla przykładu chciałbym przytoczyć słowa trzech polskich kapłanów, znamienitych teologów i patriotów, którzy wyjaśniają istotę pojęcia nacjonalizmu i patriotyzmu. Szczerze żałuję, że ten znakomity dorobek polskiemu Episkopatowi nie jest znany.

W jednym ze swoich kazań, x. Hieronim Kajsiewicz CR, jeden z założycieli Księży Zmartwychwstańców, mówił o trojakim patriotyzmie. Ten potrójny patriotyzm jest konsekwencją trojakiego życia.

W chrześcijaninie wyróżniamy trzy żywioły: ciało, dusze i łaskę – mówi x. Kajsiewicz. Stąd też trzy rodzaje życia, trzy rodzaje miłości. Miłość przyrodzona, zmysłowa, następnie miłość umysłowa, moralna oraz miłość czysto duchowa, nadprzyrodzona, Boska.

Mamy żyć tym potrójnym życiem, bo każde z nich dał nam Bóg i tym oto potrójnym życiem żyjemy. Życie każdego – mówi św. Tomasz z Akwinu – w tym jest, co mu się najwięcej podoba, i do czego się najbardziej przykłada. Dosyć jest przeto przejrzeć nas samych, zobaczyć czym zwykle zajęte nasze umysły i serca, jaki jest cel zwykły naszych czynności, aby ocenić, którym z tych trzech rodzajów życia żyjemy[3].

Pierwszym rodzajem życia jest życie zmysłowe, czyli najniższe – „ich Bogiem jest brzuch”, które to ceni na świecie, co jego hucie zaspokaja. Drugi rodzaj życia, życie umysłowe – podnosi to niższe życie, panuje nad nim. Podobną rolę ma trzeci rodzaj życia, życie nadprzyrodzone, które podnosi oba poprzednie.
To potrójne życie objawia się też na zewnątrz. Człowiek zmysłowy w przyjacielu szukać będzie podobieństwa nałogów, złych usposobień. Człowiek umysłowy szuka w przyjacielu podobnie tylko wyższego usposobienia, zajęć umysłowych, ceni szlachetne jego zainteresowania, szuka kogoś, z kim mógłby podzielić się swoimi myślami. Człowiek duchowy, chrześcijanin, zbiera to, co jest czyste z tych dwóch poprzednich typów ludzi i idzie dalej. Człowiek duchowy szuka w przyjacielu towarzysza, brata, pomocnika w pracy wewnętrznej koło postępu duszy i pracy zewnętrznej na chwałę Boga i korzyść bliźnich. Cenią w sobie, co jest w nich najczystszego, nadprzyrodzonego, co z Boga; a przeto punkt zetknięcia ich dusz będąc w Bogu, w środku najdoskonalszym, wyklucza wszelkie samolubstwo i zakochanie się w sobie nawzajem. Przyjaźń w Bogu, najwyższej prawdzie, wyklucza koniecznie wszelki fałsz, schlebianie i łudzenie się wzajemnie[4]. Człowiek zmysłowy ceni tylko piękno, pociechy zmysłowe, dostatek i wygodę życia. Człowiek umysłowy ceni głównie piękno estetyczne, szuka przymiotów umysłu i serca, cieszy się przymiotami trwałymi osoby. Człowiek duchowy, chrześcijanin, szuka darów nadprzyrodzonych łaski, cnót chrześcijańskich.

To potrójne życie rodzi też potrójną miłość, również miłość Ojczyzny. Pierwszy stopień jest instynktowny, uczuciowy. Przywiązanie, tęsknota za krajem i tym, co w nim materialne. To człowiek ma wspólne ze zwierzęciem, tęskniącym za domem. Nawet zwierzę na swój sposób tęskni za domem, bo tam ma co jeść, bo tam jest bezpieczne. Drugi stopień, który nie wyklucza pierwszego, to patriotyzm umysłowy, rozumowy. Polega na miłości wobec życia historycznego, umysłowego i moralnego swego narodu, pewnym utożsamieniu z nim własnej istoty. Ten rodzaj patriotyzmu karmi się dziejami, językiem, literaturą, sztuką, prawodawstwem, zwyczajami, wspomnieniami. W miarę jednak starzenia się, psucia narodu, a raczej wzrostu samolubstwa w wydatniejszych jego jednostkach, ojczyzna przestaje być, w praktyce przynajmniej, przedmiotem miłości; staje się nim sobie sam człowiek. Ojczyzna wtenczas zostaje środkiem tylko, punktem podpory, podstawą działań[…], materiałem, który myśl i wolę indywiduów obrabia, przetwarza na obraz i podobieństwo swoje; słowem z oblubienicy uwielbianej ojczyzny zostaje służebnicą. Taki patriotyzm niestety zbyt powszechny między nami. Silny, namiętny, ale skrzywiony, niepłodny samolubnym indywidualizmem[…]. Niejeden dałby wszystko dla ojczyzny, ale też sam jeden chce nią rozrządzać. Tyle i dopóty jej służy, dopóki nią może kierować i rządzić podług woli swojej[5].

Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko te dwa rodzaje miłości – umiłowanie kraju, ziemi ojczystej, tego co w niej materialne oraz duchowe, ale czysto naturalne, naród postawić trzeba na pierwszym miejscu. Z punktu widzenia katolickiego nie możemy się wówczas zgodzić z takim podejściem, gdyż mamy wtedy do czynienia z tym, co potępia w swym dokumencie Episkopat Polski, czyli z szowinizmem, formą egoizmu narodowego nacechowaną nienawiścią do innych nacji, ślepym zapatrzeniem w to, co polskie, bez potępienia tego, co złe i wadliwe wśród nas. Postawa, którą potępia x. Kajsiewicz, a mianowicie traktowanie Ojczyzny jako prywatnej własności czy poletka, na którym można uprawiać własne interesy, jest dziś powszechna w polityce, bez względu na opcję polityczną. Należy konsekwentnie ganić to błędne podejście i wskazywać słuszną drogę. Jeśli bowiem nie dołączymy trzeciego rodzaju miłości Ojczyzny, nie możemy liczyć na zmianę.
Trzeci stopień polega na tym, by pokochać Ojczyznę w Bogu i dla Boga, a nie dla niej samej czy dla siebie samego. Nie będziemy wtedy niewolnikami rodzimej ziemi, ani nas samych, zachowując przy tym to, co czyste z uczuciowej i rozumnej miłości. Kochać ojczyznę w Bogu, nie jest to przedłużyć jej trwanie, przenosić ją w wieczność absolutnie; bo łaską Bóg zbawia, nagradza tylko indywidua. Każdy pojedynczy człowiek mając jeden wszystkim wspólny cel ostateczny, różne ma przecie powołanie i przeznaczenie na ziemi, i osobnymi środkami dopełnia Woli Bożej nad sobą.  Podobnie całe narody (a narody Bóg stworzył, człowiek zaś może tylko ulepić państwo, to jest sztuczną mozaikę lub mieszaninę ludów) mają w tym życiu odmienne stanowisko, inne powołanie, które mają spełniać pod karą potępienia ziemskiego czasowego lub nieustannego[…]. Każdy naród jest jakby osobnym tonem w wielkiej harmonii Bożej odgrywającej się w dziejach świata[…]. Narodowości katolickie są jakby słupami, na których się opiera, wynosi ku niebu kopuła jedności katolickiej[…] i wiąże różność w jedność harmonijną, tak iż narodowości katolickie, nie będąc warunkiem trwania Kościoła, wchodzą z nim w całość wspaniałą; stąd ich pewna nieśmiertelność doczesna. Miłość ojczyzny w Bogu, w pojęciu katolickim[…]. zlewa się z czysto duchową miłością matki naszej Kościoła[…]. Reszta ludzkości to materiał, który już należał, albo dopiero ma należeć do życia Kościoła[6].

Wspomniany trzeci rodzaj miłości ma więc przenikać pozostałe. I ten to stopień miłości otrzymujemy w naszej Ojczyźnie poprzez wzrastanie w narodzie, który jest narodem katolickim. Z Opatrzności i Łaski Bożej nasz naród i Ojczyzna od początku jest złączona z jedyna Arką Zbawienia, jaką jest Kościół Katolicki. Z tego faktu, jak mówi x. Kajsiewicz, wynikają dla nas pewne zobowiązania. Mamy obowiązek bronić i strzec wiary katolickiej, a misję Kościoła uważać za naszą własną. Nie należy tego rozumieć w myśl romantycznego pojęcia Polski jako „mesjasza narodów”, bo taką funkcję pełni jedynie Kościół katolicki. Jednak jako państwo i naród katolicki zobowiązani jesteśmy by dążyć do tego, aby ludzie oraz całe prawodawstwo, kształt naszej Ojczyzny były katolickie, będąc tym samym wzorem do naśladowania dla innych narodów i państw. Jako naród katolicki, powinniśmy również przeniknąć duchem katolickim, duchem misyjnym Kościoła, a duchowi temu obca jest wszelka nienawiść, zmuszanie do przyjęcia wiary katolickiej czy prześladowanie na tle rasowym czy narodowościowym. Chcemy nawrócenia innych narodów, chcemy razem z nimi współpracować nad stworzeniem Kościołowi katolickiemu naturalnych podstaw do rozwoju w państwach i narodach, by Kościół ten był w każdym państwie i narodzie religia panującą.

Opisana miłość chrześcijańska zakłada jednak, jak uczy św. Tomasz z Akwinu, pewną hierarchię. O tej hierarchii oraz wpływie doktryny katolickiej na miłość do Ojczyzny i polski nacjonalizm wspomina x. prof. Jan Salamucha, który był jednym z najwybitniejszych polskich filozofów, profesorem na Uniwersytecie Jagiellońskim, a później więźniem w Dachau, zabitym w 1944 w Warszawie. Był również członkiem kierownictwa Obozu Narodowo-Radykalnego: Im mocniejsze są związki krwi i ducha, tym silniejsze powstają napięcia miłości. Kochać powinniśmy wszystkich ludzi, ale mocniej kocham tych, z którymi ściślej jestem związany. Obca jest mi jakakolwiek nienawiść grupowa czy narodowa, ale nie jestem obojętnym na sprawy swego narodu członkiem międzynarodówki[…]. Najściślej związany jestem z własnym narodem, bo to jest mój rozszerzony dom, w jego atmosferze wzrastałem i rozwijałem się[7].
W takim sensie trzeba rozumieć polski, katolicki nacjonalizm, któremu z założenia obce jest to, o czym wspomina nasz Episkopat w swoim dokumencie. Wybitny polski teolog, tomista, pedagog i patriota, ojciec Jacek Woroniecki OP nie pozostawia w tym temacie żadnych wątpliwości: Nieraz możemy się spotkać z mniemaniem, że patriotyzm jest czymś dobrym i koniecznym, a nacjonalizm jest jego zwyrodnieniem. Jest to pogląd zupełnie fałszywy, każdy bowiem z tych wyrazów odnosi się do czegoś innego. Nacjonalizm oznacza doktrynę o życiu narodowym, jego źródłach, obowiązkach, zakresie, słowem o roli, jaką w planie Bożej Opatrzności przysługuje obyczajom, które są istotnym wiązadłem jedności narodowej. Tymczasem patriotyzm oznacza cześć, którą człowiek winien mieć dla tej społeczności, która go wychowała, a więc państwa i narodu, a właściwie pewien zespół cnót, łączących się z tą czcią i będących jej podłożem. Jak nacjonalizm ma różne odcienie i zabarwienia, z których jedne są mniej, inne bardziej uzasadnione, tak i patriotyzm ma objawy o rozmaitej wartości. Nacjonalizm jest doktrynalnym uzasadnieniem cnót składających się na patriotyzm i jako taki nie może mu się przeciwstawiać. To, co przeciwstawia się patriotyzmowi jako jego zwyrodnienie, to szowinizm, w którym główną rolę odgrywa nie miłość swojego narodu, ale niechęć do obcych. I jak szowinizm jest owocem fałszywych doktryn nacjonalistycznych, hołdujących płytkiemu pozytywizmowi i egoizmowi, tak zdrowy patriotyzm jest owocem głębokich przemyśleń nad narodem i jego rolą w moralnym życiu człowieka[8].

Czy nie o tym szowinizmie piszą biskupi polscy? Warto zadać kolejne pytanie: czy nieznane są im założenia ideologiczne polskich narodowców, czy może opierają się na tym, co powtarzają pewne kręgi, by oczernić w oczach szerszych mas środowiska narodowe? Wspomniany o. Woroniecki dokonuje kolejnego ważnego rozróżnienia:

Istnieje nacjonalizm liberalny – o podstawach nienawiści – mniej lub więcej ateistyczny i nieetyczny. Nie da się on pogodzić z etyką chrześcijańską i szkodliwym jest bardzo nie tylko dla pokoju świata, ale również dla moralnego rozkwitu życia narodowego ludów. Potępienie go przez Kościół nikogo by zadziwić nie mogło[…]. Istnieje również nacjonalizm chrześcijański, na podstawach miłości oparty. Jest on, niestety, za mało uwzględniany przez teologów i filozofów katolickich, przejętych zbyt wyłącznie zwalczaniem pierwszego[9].

Zakończę cytatem kolejnego polskiego tomisty, o. Józefa Bocheńskiego OP, który podkreśla rolę, jaką odgrywała nauka św. Tomasza w jego pracy na temat nacjonalizmu: W tych kilku szkicach wyjaśnimy dlaczego może i powinien istnieć nacjonalizm, spirytualizm a nawet katolicyzm polski. Tutaj wystarczy przypomnieć, że nacjonalizm nasz zasadniczo różny jest od wszystkich innych – każdy Polak czuje to, nawet jeśli nie rozumie na czym różnice polegają – i że teoretyczna podstawa jego nacjonalizmu została naszkicowana przez myśliciela, Polaka, Ojca Jacka Woronieckiego, który […]pierwszy wśród filozofów katolickich – umiał wyjaśnić to zjawisko ze stanowiska filozofii tomistycznej, dając mu podbudowę i ontologiczną, i aksjologiczną[…]. Treść tej książki to rzecz ani nowa, ani oryginalna. Gros tez stawianych tutaj należy do św. Tomasza, największego myśliciela katolicyzmu, jednego z najgłębszych spirytualistów i jednego z największych teoretyków społeczeństwa, jakich mieliśmy w dziejach[10]. Warte uwagi jest  stwierdzenie filozofa dotyczące zmiany jego myślenia na przestrzeni kilkudziesięciu lat. „Szkice o nacjonalizmie i  katolicyzmie polskim” powstawały między rokiem 1932 a 1939, natomiast wstęp do tej książki pochodzi z roku 1991. Ten wybitny tomista nie dochował wierności nauce św. Tomasza z Akwinu, którą Kościół od wieków traktował jako najlepsze zabezpieczenie przed błędami w filozofii i teologii. Autor we wstępie pisze o swojej zmianie w ten sposób: Uważny czytelnik zauważy zapewne, jak wielki wpływ na myśl wywarł największy polski tomista XX wieku, a mój guru, O. Jacek Woroniecki OP. Szczególnie jego podstawowa definicja narodu i swoisty typ oświeconego tomizmu. Dziś nie przyznaję się ani do jednego, ani do drugiego. Ale wówczas przyznawałem się[11].

Czyż przyczyny zmiany myślenia i podejścia do nacjonalizmu nie można byłoby upatrywać również w zmianie podejścia do tomizmu, tak zalecanego przez Kościół katolicki? Czy może i to nie jest przyczyną takiego, a nie innego kształtu dokumentu polskiego Episkopatu?

Przypisy:

[1]Ks. Franciszek Bączkowicz C.M., Prawo Kanoniczne, podręcznik dla duchowieństwa, tom I, Kraków 1932, str. 278.
[2]Chrześcijański kształt patriotyzmu. Dokument Konferencji Episkopatu Polski przygotowany przez Radę ds. Społecznych, 27-04-2017
[3]x. Hieronim Kajsiewicz, O duchu rewolucyjnym. Wybór pism, Kraków 2009, str. 53.
[4]Ibidem, str. 56.
[5]Ibidem, str. 59.
[6]Ibidem, str. 59 – 60.
[7]Paweł Skibiński, Człowiek o sercu bohaterskim. Ksiądz Jan Salamucha 1903 – 1944, Warszawa 2005, str. 185.
[8]o. Jacek Woroniecki OP, Katolicka etyka wychowawcza,  II/2, Lublin 1995, str. 122.
[9]o. Jacek Woroniecki OP, O narodzie i państwie,  Lublin 2004.
[10]Ibidem, str. 19 – 20.
[11]o. Józef Bocheński OP, Szkice o nacjonalizmie i katolicyzmie polskim, Komorów 2006, str. 8.

Za:  https://kierunki.info.pl/2017/05/x-nacjonalizm-patriotyzm-katolicyzm/


OD REDAKCJI:  Generalnie zgadzamy się z autorem artykułu za wyjątkiem twierdzenia iż kościół posoborowy jest Kościołem Katolickim. A tym samym Bractwo św.Piusa X, które samo chce się za część posoborowia uznawać i niedługo się z nim formalnie złączy.