niedziela, 16 marca 2014

Polemika z forumowymi przeciwnikami kary śmierci.

Swego czasu na pewnem forum publicznem zadałem pytanie otwarte do wszystkich przeciwników kary śmierci. Zapytałem, co takiego czyni ich przeciwnymi najwyższemu wymiarowi kary. Wśród odpowiedzi pojawiały się mniej lub bardziej adekwatne do tematu, mimo to, postaram się odpowiedzieć na wszystkie zarzuty, z którymi się spotkałem.


“To nie my powinniśmy decydować, kiedy kto ma umrzeć”

Oczywiście, że tak! Jako ludzie, jesteśmy istotami równymi sobie. Co to znaczy? To znaczy, że nam samym nie wolno decydować o inszem życiu. I zgadzam się z tem zdaniem. Pójdźmy jednak dalej. Co w przypadku, kiedy ktoś jednak już odebrał inne życie (przecież bezprawnie)? Zadecydował, kiedy ktoś ma umrzeć: mamy w tej sytuacji pozwolić na dalsze morderstwa za jego sprawą (nawet, gdy będzie przebywał w więzieniu) czy też sami bezprawnie zadecydować o czyjejś śmierci? Błędne koło, nieprawdaż? I dlatego to nie my, lecz sam Pan Bóg daje receptę na takie sytuacje, On też może, a nawet powinien, decydować, kiedy kto ma umrzeć, oraz w jaki sposób. Podsumowując, decyzję o stosowaniu kary najwyższej podjął już sam Stwórca, więc wszelka dysputa na ten temat jest bezużyteczna. Dla ścisłości, podejmę jednak kontrargumentację w dalszym ciągu. Co mówi więc Bóg na ten temat?

“V Przykzanie Boże mówi: Nie zabijaj!”

Zacznijmy od przypomnienia, że jest to zwyczajowe tłumaczenie na język polski. W rzeczywistości bowiem, użyty tutaj hebrajski czasownik oznacza: nie morduj. Różnica jest ogromna, ponieważ każde morderstwo jest zabójstwem [czyli pozbawieniem życia], ale nie każde zabójstwo jest morderstwem [uczynkiem bezprawnym]. Nawet logicznie rzecz biorąc, Pan Bóg zaprzeczyłby sam sobie, gdyby Piątem Przykazaniem zakazał zabójstwa, a obok (Wyj. XXI,14: “Jeśli zaś ktoś posunąłby się do tego, że bliźniego zabiłby podstępnie, oderwiesz go nawet od mego ołtarza, aby ukarać śmiercią”) nakazał zabijanie morderców [a gdzie indziej jeszcze innych złoczyńców]. Zawołam teraz za Jobem: “Przeto wy, mężowie rozumni, słuchajcie mnie: Bóg nie ma nic wspólnego z bezprawiem, Wszechmocny z nieprawością” (Job XXXIV,10)! Dowiodłem więc, że Nie zabijaj nie sprzeciwia się stosowaniu kary śmierci, a ona sama nie jest w konflikcie z Prawem Bożem.

“Nigdy nie będzie 100% pewności, czy dana osoba jest winna zarzucanego jej czynu”

Oczywiście, że tak. Ale czy zamierzając uczynić cokolwiek, masz pewność, że dokonasz tego? Jeśli nie masz 100% pewności osiągnięcia celu, rezygnujesz z działania? Czy Katolicy mają 100% pewności, że dostaną się do Nieba? Nie. Czy rezygnują zatem ze świątobliwego życia? Nie. Jasne jest więc, że dla minimalnego defektu działania nie likwiduje się całej machiny. W przeciwnym razie, musielibyśmy zlikwidować samochody, skoro prawdopodobieństwo (niezawinionej) śmierci jest wiele razy większe niż w wyniku pomyłki Sądu...

“Kompromisem byłoby wprowadzenie reformy: Każdy więzień osadzony w zakładzie karnym powinien pracować, wyrabiać dobra, które sfinansowałyby jego pobyt w więzieniu. Ewentualna nadwyżka powinna zostać przekazana na rzecz organizacji pożytku publicznego”

Kamieniołomy zamiast hoteli pod nazwą więzień to bardzo dobry pomysł! Dla “zwykłych” skazańców. Jednak Prawda nie znosi kompromisów, inaczej nie byłaby Prawdą. Pan Bóg powiedział, że kara śmierci ma być wykonywana, więc tak musi pozostać.

“Jak złoczyńca dłużej pożyje, to może dojrzeje, okaże skruchę i się pojedna z Bogiem”

...albo będzie miał okazję uczynić wiele więcej zła. Argument “może” nie spełnia swojej roli. Poza tem, złoczyńca w celi, świadom nadchodzącej śmierci, jest szansa, że się nawróci, i to o wiele większa, niż przed niespodziewaną śmiercią na wolności.

“Zwolennicy kary śmierci mogą się przyczynić do tego, że ktoś pójdzie do piekła”

Doprawdy? Jeśli morderca zabija, to jaką my - zwolennicy sprawiedliwej dlań kary - mamy w tem przewinę? Równie dobrze, mógłby ktoś powiedzieć, że winą Pana Boga jest, iż ktoś poszedł do piekła, bo “Pan Bóg zabrał go stąd za wcześnie: gdyby był jeszcze dłużej pożył sobie biedak, może by się nawrócił”... Nonsens. To mężobójca może skazać na piekło - bo raczej nie będzie mordował z Kapłanem przy boku...

“Bóg nie chce śmierci grzesznika, lecz by się nawrócił i miał życie wieczne”

Dokładnie tak! Mała uwaga: brak ochoty nie wyklucza braku działania. Pan Bóg nie chce potępienia, ale szanuje naszą wolę, i jeśli my tego chcemy [wyrażając to przez grzech], On z bólem serca przychyla się do naszej prośby. Dodatkowo, Bóg dał też Władzę władcom, by wykonywali swoje obowiązki: Sam Pan Jezus – Syn Boży przyjmuje wyrok śmierci na sobie. Na słowa Piłata „Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować?”, Chrystus odpowiedział: “Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną gdyby Ci jej nie dano z góry” (J XIX,10-14). Tymi słowami Jezus Chrystus podkreśla autorytet władzy, nie potępia Piłata, przyjmuje karę śmierci.

“Mimo, że ludzie zasłużyli na karę śmierci wiecznej, Bóg daje szansę nawrócenia i przyjęcia daru Zbawienia”

Aby umożliwić grzesznikowi to nawrócenie, Kościół Święty posyła do skazańca Kapłana, który jest gotów wypowiadać, choćby w ostatniej chwili. W ten sposób grzesznik zostałby ocalony przed śmiercią i miałby szansę przyjąć ów dar Zbawienia. Kara śmierci jest więc aktem bardziej miłosierdzia, aniżeli okrucieństwa. Nawet sam Pan Jezus powiedział: “Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mat. X,34), a później: “Lecz teraz — mówił dalej — kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz!” (Łuk. XXII,36-38). Czy zatem rzeczywiście Pan Bóg jest jej taki przeciwny?

“Z wysokości Krzyża [Pan Jezus] modli się za swoich oprawców [morderców]
“Za wrogów trzeba się modlić o nawrócenie”

Dlatego my też, wierne dzieci Boże, modlimy się za wszystkich złoczyńców, by choćby w godzinę śmierci nawrócili się i dostąpili radości wiecznej.

“Pan Jezus nakazuje miłość do każdego, kto jest człowiekiem, bez wyjątku”
“Każdy rozliczy się z tego, czy kochał jak [Pan] Jezus”

Czy 1) troska o całe społeczeństwo [niejednokrotnie bardziej liczne od ilości oprawców], zagrożone napaścią, oraz 2) przynaglenie złoczyńców do Spowiedzi i ów przyjęcia daru Zbawienia nie jest aktem miłości wobec bliźnich? Po dwakroć jest! Czy niesprawiedliwe darowanie życia mordercy jest miłością do każdego, kto jest człowiekiem? Nie, ponieważ wielki Nauczyciel, Doktor Kościoła, Święty Tomasz jasno uzasadnia, że: “Człowiek, który dopuszcza się ciężkich wykroczeń pozbawia się swojej godności i jest gorszy od bestii, takiego człowieka można pozbawić życia. Ponadto, Święty Tomasz naucza, że: “Jednostka ma się do społeczeństwa tak jak część do całości: tej całości służy i jest jej podporządkowana. Jeśli jednak przez swoje czyny staje się zagrożeniem dla jej dobra może być, jak organ objęty gangreną, usunięta z grona żyjących. Godnem więc pochwały i korzystnem będzie pozbawienie życia, w celu ochrony wspólnego dobra, gdyż “odrobina kwasu całe ciasto zakwasza” (I Kor. V,6). Secundo, czy Pan Jezus sprzeciwił się zabiciu dwóch łotrów? Naróconemu nawet przyrzekł Zbawiciel, że jeszcze dziś będzie w Raju, ale czy uwolnił go od krzyża? Nie! Chrystus obiecał nawróconemu łotrowi raj, a nie wstrzymanie egzekucji! Ten dowód pokazuje, że my - zwolennicy kary śmierci - jednak kochamy bliźnich jak [Pan] Jezus... Dobry łotr rozumie i przyjmuje karę śmierci jako słuszny i sprawiedliwy wyrok za popełnione uczynki: “My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki” (Łuk. XXIII,41). Jest on przykładem zasadności kary śmierci, która prowadzi do skruchy i żalu za popełnione winy. W wyniku tej kary zyskuje życie wieczne od samego Syna Bożego. Poniesiona śmierć przez dobrego łotra jest zadośćuczynieniem za popełnione przez niego zło. Święty Tomasz uznawał, że kara śmierci wykonana na grzeszniku automatycznie oczyszcza duszę z najcięższych nawet grzechów.

Każdy posiadający zdolność myślenia człowiek przyzna, że kara najwyższa jest aktem ratunku niewinnych ludzi przed szczególnie zwyrodniałym osobnikiem. Jest to jak najbardziej sprawiedliwy akt obrony społeczeństwa. Nie jest to akt nienawiści, jak niektórzy starali się mi wmówić, bo Państwo jest obowiązane chronić życie swoich obywateli. Najlepiej tłumaczy nam tendencję do odrzucania kary śmierci w naszych czasach Romano Amerio: “Kara śmierci wydaje się barbarzyństwem dla środowiska areligijnego, które, żyjąc tylko doczesnością, nie uznaje możliwości pozbawienia [ziemskiego] życia człowieka, gdyż stanowi ono dla niego główne dobro”. Sprzeciwianie się karze ostatecznej w rzeczywistości jest nie wyrazem miłosierdzia, jedynie powierzchownie, ale raczej nienawiści, nienawiści dla samej istoty człowieka: jego duszy i relacji z Bogiem. Święty Akwinata dodaje: “Tego rodzaju grzeszników, od których raczej szkody spodziewać się można dla innych aniżeli poprawy, zarówno prawo boskie jak i ludzkie nakazuje skazywać na śmierć. Czyniąc to, sędzia kieruje się nie nienawiścią, lecz miłością, dla dobra społeczeństwa, które ma większą wartość niż życie jednostki. Co więcej, śmierć wymierzona przez sędziego przynosi pożytek grzesznikowi: jest ekspiacją za winy, jeśli się nawróci, a kładzie kres winie, jeśli się nie nawróci, ponieważ odbiera się mu możność dalszego dokonywania występków”.

“Cała wieczność jest ważniejsza od krótkiego czasu tu, na ziemi”

Niechaj to bardzo mądre zdanie (polemiki?) podsumuje naszą dysputę: Cała wieczność w Niebie po Spowiedzi Świętej odbytej w celi skazańców jest po tysiąckroć ważniejsza od krótkiego czasu tu, na ziemi, gdzie mamy okazję znowu pozbawić się praw do Raju, dlatego nie sprzeciwiajmy się sprawiedliwości oraz nakazom Bożym, bo i tak każdy z nas kiedyś umrze (być może nawet bezprawnie i nagle).

Albert Polak