czwartek, 11 września 2014

Ukraina – Rozejm po kijowsku

    Jak wygląda w rzeczywistości wrześniowe rozejm? Aby odpowiedzieć na to pytanie korespondent wojenny Ministerstwa Obrony Donieckiej Republiki Ludowej, Ben, przebywał na najbliższej, wobec Doniecka, linii frontu.W Doniecku mowa o zawieszeniu broni może w najlepszym wypadku wywołać najwyżej uśmiech. Trudno jest uwierzyć w rozejm kiedy prawie każdego dnia dochodzi huk kanonady. Z centrum miasta słychać zaledwie odległy grzmot na horyzoncie. Mieszkańcom, zwłaszcza cywilom, trudno jest zrozumieć kto i do kogo strzela. Jedno jest oczywiste. Odgłosy kanonady dochodzą od strony , zajętego przez wojska ukraińskie, lotniska. Można powiedzieć, że front zaczyna się już od Mostu Putiłowskiego, dalej ulica Wzlietnaja prowadzi do lotniska, już od 5 miesięcy zajętego przez ukraińskie wojska. Jednakże placówka kontrolna Donieckiej Republiki Ludowej, po obowiązkowym sprawdzeniu dokumentów, przepuszcza prywatne samochody przez most. Odszedłszy nieco od placówki można natknąć się na świeże leje. Rozejm nie przeszkodził ukraińskim moździerzom ostrzeliwać most w dniu 7 września, w niedzielę. Dalej poruszanie się odbywa się zygzakami ponieważ tutaj mogą działać ukraińscy snajperzy. Mój przewodnik spośród powstańców pełniących służbę na wysuniętych pozycjach w tym rejonie, mówi, że w serwisie samochodowym „Porsche” były w oknach szyby jeszcze po wprowadzeniu rozejmu. Teraz ich nie ma a tylko dopalają się wraz z betonową strukturą. Idziemy w kierunku Spartaka, podmiejskiej wioski na wschód od lotniska. Kontrolowana jest przez Armię Donieckiej Republiki Ludowej i ostrzeliwana jest regularnie przez ukraińską artylerię. Robię zdjęcie pogiętego drogowskazu „Dniepropietrowsk-Awdiejewka” i w tym momencie wpadamy pod ogień pistoletów maszynowych z zarośli. Słychać jak kląskają, za plecami, pociski o ziemię. Pospiesznie wycofujemy się spod ognia i osiągamy najbliższy posterunek powstańców. Odpowiadają oni kilkoma seriami po zaroślach. W kierunku lotniska rozciągają się opuszczone ogrody. Wśród nikomu niepotrzebnych papryk, pomidorów, powstańcy pokazują odłamek z „grada”, z którego ostrzeliwano posterunek w dniu 7 września.

W wiosce Spartak działają sklepy. Tutaj jeżdżą prywatne pojazdy a jeszcze częściej widać mężczyzn na rowerach. W zniszczonej wiosce mieszkają jeszcze kobiety i dzieci. Mały chłopczyk strzela do mnie z zabawkowego pistoletu. Przy sklepie starsza kobieta opowiada jak wczoraj ostrzał artyleryjski spalił przeciwną stronę ulicy. Fotografuję zburzone zagrody wiejskie. Obok obelisku poświęconego bohaterom Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, niecałą dobę wcześniej, zniszczono najbliższe gospodarstwo. Sam obelisk był uszkodzony przez odłamki już tydzień wcześniej. W szkołę, w pobliżu, trafiono zaledwie wczoraj. Po zachodzie słońca rozpoczyna się wzajemny ostrzał artyleryjski. Nasza artyleria bije w pozycje ukraińskie a artyleria ukraińska bije w wioskę Spartak. Odłamki furkoczą w koronach drzew i uderzają w ogrodzenia.
Rankiem 9 września w Spartaku ochłodziło się i ucichło. O 7 rano na ulicach pojawili się miejscowi mieszkańcy. Jadą rowerzyści do sklepów, kobiety w szlafrokach stoją w swoich obejściach. Z kim nie porozmawiasz to usłyszysz jedno: „Chłopaki, kiedy ich w końcu przepędzicie?”. Nikt nie żywi złudzeń odnośnie skłonności „kijowian” do zawarcia pokoju. Stadion „Monolit” spowity dymem. Powstańcy mówią, że wybuchło tam kilka pocisków fosforowych. Na niektórych ulicach „grady” trafiły w prawie co drugi dom. Jeżeli ukraińscy artylerzyści nawet chcieli trafić w pozycje Donieckiej Republiki Ludowej to przestrzelili co najmniej o jeden kilometr. Mój przewodnik, włócząc się po gospodarstwach i podwórkach w poszukiwaniu niewybuchów, podsumowuje: „RS3O „Grad” jest bronią nieprecyzyjną. Żadna armia w świecie nie ostrzeliwuje miast „Gradami”. A ci ludzie nie mają ani sumienia ani honoru.
Taki to jest rozejm po ukraińsku.

Za:  http://wolna-polska.pl/wiadomosci/ukraina-rozejm-kijowsku-2014-09