czwartek, 9 października 2014

Maria Orzeszkowa: NASZ CZŁOWIEK W DONBASIE


Maria Orzeszkowa: NASZ CZŁOWIEK W DONBASIE 

    Walki powstańcze w Donbasie toczą się bez udziału polskich korespondentów wojennych. Wszystkie informacje, jakie na temat wojny w Noworosji przedostają się do polskich mediów, są jednostronne. Pochodzą wyłącznie ze źródeł ukraińskich. I to nawet nie z frontu walk, ale bezpośrednio z Kijowa.
 
Jedynym polskim obserwatorem tego, co dzieje się w Doniecku, jest Dawid Hudziec, który przebywa tam od dwóch tygodni.  W tym czasie był świadkiem kilkakrotnego ostrzelania Doniecka przez wojsko ukraińskie, ataku na szkołę podstawową w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, ostrzelania przystanku komunikacji miejskiej i spalenia marszrutki (minibusu), którą ludzie dojeżdżają do miasta. Robił zdjęcia leżących na ziemi zakrwawionych ciał zabitych pasażerów i spalonego pojazdu. W Iłowajsku oglądał ślady niszczycielskiej działalności ukraińskich żołnierzy, którzy znęcali się nad rosyjskojęzyczną ludnością, dewastowali domy, złośliwie palili w piecu rosyjskimi książkami, a także bezczelnie kradli mieszkańcom samochody i telewizory. Ukraińcy twierdzili przy tym, że w ten sposób niosą zachodnie idee głupim Moskalom… 
Dawid Hudziec ma 28 lat, jest słowianofilem, polskim narodowcem i członkiem Obozu Wielkiej Polski. Pochodzi z rodziny o tradycjach patriotycznych. Szczyci się tym, że brat jego dziadka był Żołnierzem Wyklętym - w czasie wojny należał do AK, po wojnie nadal walczył w podziemiu z nową władzą. Zginął w 1946 r. podczas potyczki z komunistami.
 
 O wyjeździe do Noworosji Dawid myślał od dawna.  W połowie września poleciał samolotem z Krakowa do Moskwy, stamtąd ruszył do Doniecka. Tak opowiada o pierwszych wrażeniach: „Granicę przekroczyłem w punkcie Kujbyszewo - Marinówka, na piechotę. Jechałem co prawda marszrutką, ale jak kierowca zażądał łapówki dla pograniczników ukraińskich, to stwierdziłem że wroga dokarmiać nie będę i się przejdę. Ukraińska straż graniczna miała miny, jakby chciała mnie rozstrzelać na miejscu.” 
 
Dawid twierdzi, że pojechał do Noworosji z poczucia obowiązku, dlatego, że kraje słowiańskie traktuje jako jedność, aczkolwiek Polska dla niego zawsze będzie najważniejsza. - Nie będę siedział w domu przed kompem, kiedy Zachód atakuje bliski mi kraj – mówi Dawid. – Uważam, że jeśli można coś zrobić, to trzeba to zrobić. Miałem możliwość wyjazdu, więc wyjechałem.
 
Po dotarciu na miejsce na swoim profilu na Facebooku napisał tak:
 
„Dlaczego Donbas? Zawsze te same pytania: a po co? A dlaczego? A co z tego będziesz miał? Przyjechałem do Doniecka, bo tak trzeba. Jeżeli zło atakuje, to wystarczy, żeby dobrzy ludzie nie robili nic i wtedy zło zwycięży. Przyjechałem do Doniecka, bo nie będę bezczynnie patrzył jak Unia Europejska chce pożreć kolejny słowiański kraj i zabić Rosjan, bo pragną wolności. Przyjechałem, bo uznałem, że w interesie Polski jest wspierać każdego,  kto walczy z silami okupującymi Polskę. "Za wolność waszą i naszą" - jak przez wieki mówiły sztandary polskich zrywów niepodległościowych. Polskojęzyczne media wciąż straszą, że Rosjanie nas nienawidzą, ze Rosja chce nas pożreć, tymczasem spotkałem się z bardzo ciepłym przyjęciem w trakcie długiej i męczącej podróży.”

Za:  http://pl.novorossia.today/editor-s-choice/maria-orzeszkowa-nasz-cz-owiek-w-donbasi.html