środa, 25 marca 2015

Jedna z trzech największych bitew Żołnierzy Wyklętych z komunistycznym okupantem. Ludność błagała ich o ratunek przed mordami NKWD. Wkrótce sowiecka grupa nie istniała…

W sobotę, 18 sierpnia 1945 roku, żołnierze podziemia niepodległościowego stoczyli pod wsią Miodusy-Pokrzywne na Podlasiu zwycięską bitwę z oddziałem NKWD-UB i wojska „ludowego”.
     Świat cieszył się z zakończenia II wojny światowej, a Polacy dalej krwawili się w walce o niepodległy byt państwa. Obok bitwy pod Kuryłówką (7 maja 1945 r.) i w Lesie Stockim (24 maja 1945 r.) Miodusy-Pokrzywne są najbardziej znaczącym starciem zbrojnym żołnierzy wyklętych z komunistycznym okupantem. W 25. rocznicę Cudu nad Wisłą trzy szwadrony odtworzonej 5. Wileńskiej Brygady AK, pod dowództwem por. Zygmunta Błażejewicza „Zygmunta”, i oddział ppor. Władysława Łukasiuka „Młota” przybyły do kościoła w Jabłonnie Lackiej. Po Mszy św. „Zygmunt” przemawiał do mieszkańców, którzy błagali o ratunek przed sowiecką „ekspedycją” dowodzoną przez zbrodniarza z NKWD Wasilija Gribkę, „doradcę” UB w Bielsku Podlaskim, wspieraną przez wojsko „ludowe” z 1. Dywizji Piechoty.W nocy z 15 na 16 sierpnia 1 szwadron „Zygmunta” w sile stu partyzantów wraz z oddziałem „Młota” przeprawił się przez Bug na wysokości Drohiczyna i po dwóch dniach stanął we wsi Miodusy-Pokrzywne. Po południu 18 sierpnia pojawiła się tu sowiecka grupa operacyjna.
Oprócz wojskowych byli w niej enkawudziści ubrani po cywilnemu, w kapeluszach: „sędzia” i „prokurator”. Skazywali po wsiach na śmierć Polaków podejrzanych o „współpracę z bandami”. Po „skazaniu” była egzekucja gdzieś pod stodołą… „Prokurator” padł od pierwszych polskich strzałów, „sędzia” też nie dobiegł do pola owsa. Po dwóch godzinach banda Gribki i on sam przestali istnieć. Zginęło ponad 30 enkawudzistów i ich pomocników z wojska „ludowego”, kilku ubowców.
Por. Zygmunt Błażejewicz "Zygmunt", dowódca 1 szwadronu 5 Brygady Wileńskiej AK (1946 r.)Por. Zygmunt Błażejewicz „Zygmunt”, dowódca 1 szwadronu 5 Brygady Wileńskiej AK (1946 r.)

Bitwa miała znaczenie moralne. Żołnierze „wyklęci” walczyli o swój i nasz narodowy honor. Porucznik „Zygmunt” przedostał się później przez zieloną granicę do Argentyny, potem do USA. Żyje do dziś w Arizonie, ma 95 lat.
Na cmentarzu w Perlejewie znajduje się mogiła żołnierzy „Zygmunta” poległych w Miodusach w walce z sowieckim najeźdźcą i jego kolaborantami. Odwiedzajmy to miejsce.

Piotr Szubarczyk, źródło: Nasz Dziennik, źródło fotografii: podziemiezbrojne.box.pl


 OD REDAKCJI: Taki los powinien czekać każdego najeźdzcę a dziś kolumny pancerne obcego państwa bezkarnie snują się po polskiej ziemii.