wtorek, 4 sierpnia 2015

William T. Hathaway: Globalna Intifada


intifada 
        Najeźdźcy otoczyli nas i napadli, podbili nasze ziemie i zbudowali na nich swoje bazy. Atakujemy ich zatem tam, gdzie możemy, aby odzyskać nasze ziemie i zmusić ich do ustąpienia. Wolelibyśmy nie być wojownikami. Wolelibyśmy uczyć nasze dzieci dobroci. Ale by miały jakąkolwiek przyszłość, musimy dziś walczyć. Niech i tak będzie. W Palestynie, Iraku i Afganistanie wojna ta jest najbardziej intensywna, ale ma ona charakter międzynarodowy, a jej celem są ludzie każdej rasy i wyznania. Kapitalizm atakuje nas na całym świecie, depcząc nasze nadzieje na godne życie. Płyniemy w jednej łodzi, globalnej Mavi Marmara, nasz opór musi również być globalny. Naszym wrogiem są nie tylko syjoniści, ale wszystkie siły zachodniego imperializmu. By przetrwać, musimy odłożyć na bok różnice religijne i polityczne i stworzyć jeden front. Szyici i sunnici, sekularyści i socjaliści, anarchiści i nacjonaliści muszą działać razem, by pokonać wspólnego wroga. Inaczej imperialiści dalej będą dzielić i rządzić. Opozycja w duchu non-violence jest ważna, ale niewystarczająca.
By skutecznie prowadzić wojnę, musi jej towarzyszyć walka zbrojna. Zarówno Gandhi, jak i zbrojni bojownicy byli konieczni do przekonania Brytyjczyków do uwolnienia Indii. By przekonać amerykański kongres do zakończenia segregacji rasowej, Malcolm X był tak samo potrzebny jak Martin Luther King. Sam Gandhi dostrzegał potrzebę zbrojnej samoobrony. Jak pisał:
“Wielokrotnie powtarzałem, że ten kto nie potrafi obronić siebie, swoich najbliższych i ich honoru przyjmując śmierć bez sprzeciwu, może i powinien uczynić to zbrojnie występując przeciwko prześladowcom. Kto nie potrafi dokonać żadnej z tych rzeczy, jest ciężarem. Nie powinien być  głową rodziny. Musi albo ukryć się, albo zadowolić życiem w nieustannej bezbronności i być gotowym do czołgania się jak robak przed swoimi dręczycielami. (…) Wierzę, że w sytuacji wyboru ograniczonego do tchórzostwa i przemocy należy wybierać przemoc. Wolałbym, aby Indie chwyciły za broń w obronie swojego honoru, niż stały się tchórzliwym świadkiem własnej hańby. (…) Chociaż przemoc jest niezgodna z prawem, jeżeli stosowana jest w samoobronie lub w obronie bezbronnych stanowi akt odwagi, znacznie lepszy od tchórzliwego poddaństwa. Nie może ono przynieść nic dobrego żadnemu mężczyźnie i kobiecie. Samo życie zawiera w sobie pewien rodzaj przemocy, winniśmy wybierać drogę przemocy najmniejszej.”
By bronić tego, co nam zostało, musimy walczyć. Wobec potęgi kapitalistów i intensywności ich przemocy, musimy walczyć metodami partyzantów, uderzając w słabe punkty i znikając w celu przegrupowania i ponownego ataku. Większość tych słabych punktów znajduje się dziś poza Palestyną, Irakiem i Afganistanem, jak również poza okupującymi je krajami. Są one rozproszone po całym świecie, gdzie przedstawiciele imperializmu swobodnie budują swoją dominację.
Musimy przekonać naszych sojuszników na tych terenach do większej aktywności. Wojna dosięgnie ich prędzej czy później. Lepiej by stało się to teraz, zanim siły wroga zostaną skoncentrowane w ich krajach. Jeśli Zachód podbije Bliski Wschód i zacznie kontrolować jego zasoby, może okazać się zbyt silny do powstrzymania. Teraz trwa kluczowy czas wojny. Musimy rozszerzyć ją do globalnej Intifady.
Ponieważ większość grup oporu jest zinfiltrowana przez agentów wroga, a utrzymanie tajemnicy jest praktycznie niemożliwe, nasze działania muszą być znane jedynie niezbędnej garstce osób. Możemy działać indywidualnie, anonimowo. Samotne wilki uderzą w cel przy sprzyjających okolicznościach i nie powiedzą o tym nikomu. Kiedy tylko jest to możliwe, musimy przetrwać, by kontynuować walkę. Ataki samobójcze powinny być ostatecznością. Tutaj jesteśmy bardziej potrzebni niż w niebie.
Osłabienie bestii w każdym miejscu osłabia ją globalnie, zmniejszając naciski na terenach kluczowych dla walki. Zasoby bestii są skończone, nie może walczyć wszędzie. Globalizując walkę, możemy ją pokonać.
Nie musimy zwyciężać w wielkich bitwach. Wystarczy, że wytrwamy do momentu, w którym kapitaliści zrozumieją, że koszty kontynuowania wojny przewyższą potencjalne zyski. Wtedy ich poparcie dla Izraela wyparuje jak woda rozlana na pustyni Negew. Izraelczycy wiedzą o tym, dlatego tak wielu z nich występuje o zagraniczne paszporty. Zaczyna się eksodus.
Musimy walczyć aż do prawdziwego zwycięstwa, nie zadowalając się marnymi kompromisami, w ramach których otrzymamy okruchy za poddanie się. Historia walki antyimperialistycznej w Irlandii, Indiach i Afryce Południowej pokazuje, że przedwczesne zakończenie oporu prowadzi do katastrofy. Rozpęd rewolucji jest bardzo trudny do odbudowania. By osiągnąć prawdziwy pokój, walka musi trwać aż do zakończenia inwazji i okupacji, co oznaczać będzie wyeliminowanie integralnej dla nich przemocy strukturalnej. Bez sprawiedliwości pokój jest niemożliwy.
Jak wiemy aż za dobrze, wojna ta prowadzi do straszliwego cierpienia po obu stronach. Ale jeśli ustąpimy przed agresją i pozwolimy kapitalistom zdominować świat, cierpienie będzie o wiele gorsze. Nawet kapitaliści wpadną w jego pułapkę, gdyż zatracą swoje człowieczeństwo. Walcząc z nimi dzisiaj, wybieramy „drogę przemocy najmniejszej”.


Tłumaczenie: Redakcja Xportal.pl