poniedziałek, 11 stycznia 2016

Acca larentia – rzecz o mordzie politycznym


prese 
Francesco, Franco, Stefano
PRESENTE!!!

Był 7 stycznia 1978 roku, gdy około godziny 18:20 pięciu aktywistów Frontu Młodych (Fronte Della Gioventu), włoskiego ruchu społecznego (Movimento Sociale Italiano), szykowało się do wyjścia z rzymskiej siedziby partii przy ulicy Acca Larentia.

Młodzi aktywiści mieli dołączyć do działaczy z innych sekcji na piazza Risorgimento, aby rozdawać ulotki informujące o koncercie grupy włoskiej muzyki tożsamościowej „Amici del Vento”. Podczas opuszczania siedziby zostali zaatakowani przez grupę komunistycznych bojówkarzy, którzy otworzyli do nich ogień z broni palnej. Franco Bigonzetti, student pierwszego roku medycyny został śmiertelnie ranny i zmarł na miejscu, mechanik Vincenzo Segneri, mimo rany postrzałowej ręki, zdołał wraz z dwoma innymi aktywistami Maurizio Lupini i Giuseppe D’Audino dostać się do siedziby partii i zamknąć pancerne drzwi.

Ostatni z grupy Francesco Ciavatta, mimo odniesionych ran, próbował uciekać po schodach mieszących się obok wejścia do siedziby MSI, gdzie został trafiony w plecy i zmarł podczas transportu do szpitala. Atak wywołał wielkie poruszenie w środowisku działaczy MSI, którzy licznie przybyli na miejsce ataku, organizując protest. Podczas demonstracji jeden z dziennikarzy nieopatrznie rzucił niedopałek papierosa w kałuże krwi po jednej z ofiar, co spowodowało starcia z karabinierami. Podczas starć służby porządkowe atakowały demonstrantów gazem łzawiącym oraz oddały kilka strzałów z ostrej amunicji w powietrze. Dowódca oddziału karabinierów, Edoardo Sivori, chciał oddać strzał w kierunku człowieka, jednak na szczęście nie udało się. Zażądał wymiany broni od swojego podwładnego i oddał strzał prosto w głowę jednego z demonstrantów, Stefano Recchioni, działacza sekcji Colle Oppio i gitarzystę grupy „Janus”. Stefano umarł po dwóch dniach agonii. Kilka dni później, w pobliżu jednej ze stacji paliw, zostało odnalezione nagranie, na którym do zamachu przyznają się „Nuclei Armati per il Contropotere Territoriale”, czyli zbrojne komórki przeciw władzy terytorialnej. Pierwsze dochodzenie nie odnosi jednak żadnego sukcesu. Dopiero po dziesięciu latach w 1988, dzięki zeznaniom skruszonej działaczki Livii Todini, udało się zatrzymać kilku działaczy lewicującej organizacji Lotta Continua. Jeden z nich, Mario Scrocca po przesłuchaniu przez sędziów odebrał sobie życie w celi. Kolejnych trzech zatrzymanych: Turrini, Cavallari, de Martiis wraz z Danielą Dolce, której udało się uniknąć zatrzymania i uciec do Nikaragui, zostaje uniewinnionych z powodu braku wystarczających dowodów. Również dowódca oddziału karabinierów, Eduardo Sivori nie poniósł żadnej odpowiedzialności zarówno karnej, jak i dyscyplinarnej za swój czyn. Tak więc przez cały czas osoby odpowiedzialne za zamach pozostały oficjalnie nieznane i wolne.

Jedna z broni, której użyto do zabójstwa młodych działaczy MSI, została później odnaleziona w kryjówce komunistycznych Czerwonych Brygad. Testy balistyczne dowiodły, że z tej samej broni, z której strzelano przy Acca Larentia, zamordowano trzech polityków, w tym jednego senatora między 1985 a 1988 rokiem. W 2013 roku udało się odtworzyć historię broni, którą w 1971 kupił w celach kolekcjonerskich znany włoski piosenkarz i jej pasjonat Jimmy Fontana. W 1977 broń sprzedał pewnemu inspektorowi policji, nie wiadomo jednak, w jaki sposób trafiła w ręce terrorystów.

Dla wielu młodych aktywistów 7 stycznia 1978 roku był swoistym szokiem. Brak zdecydowanej odpowiedzi partii MSI na zamach, brak jasnego potępienia i zażądania ukarania dowódcy karabinierów spowodowało, iż wielu młodych neofaszystów, czując, że MSI potrzebuje ich tylko do ochraniania wieców, na których przemawiał ówczesny lider partii Giorgio Almirante, jednocześnie nie zamierza otwarcie występować przeciwko państwu, zdecydowało się porzucić MSI. Wstępując do grup, takich jak Zbrojne Komórki Rewolucyjne, czyli Nuclei Armati Rivoluzionarii (NAR), spowodowali zaostrzenie konfliktów w czasach „lat ołowiu”. Zmienił się odbiór neofaszystów, którzy po starciach ze służbami porządkowymi, zabieraniu broni i strzelaniu do karabinierów przestali być postrzegani jako zbrojne ramię władzy, tworząc swój wizerunek tych, którzy zbrojnie występują przeciwko władzy.

Na przestrzeni lat podczas upamiętnienia zamachu przy via Acca Larentia wielokrotnie dochodziło do aktów przemocy, szczególnie w pierwszą rocznicę zamachu, kiedy podczas zamieszek policjant zabił kolejnego młodego aktywistę Alberto Giaquinto.

W 2012 roku byli działacze MSI z siedziby Acca Larentia zamienili tablicę upamiętniającą zamordowanych, dodając do niej napis: „Zamordowanym przez komunistyczną nienawiść i przez sługi państwa”. Władze Rzymu kilkakrotnie wspominały o tym, że „cywilnym obowiązkiem społeczności” jest upamiętnienie tych młodych ludzi. Wspominali o chęci nadania nazw ulicom i placom na cześć zamordowanym przy Acca Larentia, lecz niestety nadal brakuje odwagi na jasne i pełne potępienie tego, co wydarzyło się 7 stycznia 1978 roku.

AR

Za: https://kierunki.info.pl/2016/01/acca-larentia-rzecz-o-mordzie-politycznym/