czwartek, 30 marca 2017

Gdzie się podziała "chorągiew Proroka"?

Podobny obraz      Turcy osmańscy, wzorem innych ludów orientalnych, ogromną wagę przywiązywali do znaków bojowych - buńczuków i chorągwi. W okresie rozkwitu państwa i potęgi militarnej wytworzyli oni chorągwie najwyższej klasy, sporządzane z jedwabiu i złotych nici, o niebywałych rozmiarach, sięgające kilku lub kilkunastu metrów długości, noszone przez konnych chorążych atletycznej budowy lub wręcz wożone na specjalnych rydwanach.

Przystępując do walnej bitwy, Turcy zazwyczaj zwiększali liczbę chorągwi, by samym ich widokiem porazić przeciwnika. Zgodnie z hierarchiczną strukturą państwa także chorągwie miały swoje rangi, przysługując samemu sułtanowi, wezyrom i paszom niższego stopnia. Poszczególne oddziały kawalerii, piechoty, artylerii i marynarki otrzymywały własne sztandary o różnych barwach i znakach symbolicznych, przy czym najbardziej ceniono inskrypcje kaligraficzne z sur Koranu. Była jednak chorągiew najwyższego rzędu, zwana "sandżak-szerif", chorągiew główna, związana z Prorokiem Mahometem, palladium państwa osmańskiego, które od połowy XV w. przewodziło krajom islamu.

Z tradycji muzułmańskiej było wiadomo, że Prorok walczył pod chorągwią zwaną "ukab",czyli orzeł, uszytą zapewne z czarnej tkaniny wełnianej. Zachowała się ona - wraz z innymi pamiątkami i relikwiami po Mahomecie: jego mieczami, kubkiem, kaftanem, włosami z brody i odbiciem stopy - przechowywana najpierw w Mekce, potem w Kairze, wreszcie w Damaszku, skąd w XVI w. trafiła do Stambułu. Zatykano ją przed serajem sułtańskim na znak wypowiedzenia wojny i zabierano na kampanię w otoczeniu mułłów, którzy jej strzegli, śpiewając podczas bitwy koraniczną surę "Zwycięstwo". W razie porażki wywożono ją na zawczasu przygotowanym szybkobieżnym wielbłądzie rasy "egim". Kiedy wskutek starości płachta świętej chorągwi groziła rozpadem, podzielono ją na trzy części i każdą z nich wszyto w nową chorągiew. Jedna z nich pozostawała stale w skarbcu pałacowym, druga zawsze towarzyszyła sułtanowi, nawet gdy wyruszał na łowy, trzecią zaś sułtan przekazywał wodzowi ważnej wyprawy wojennej. Tak się stało w kampanii przeciwko Austrii w roku 1683. Koncentracja potężnej armii, liczącej wraz z pachołkami i ciurami około 200 000 ludzi, nastąpiła w maju w Belgradzie i tam sułtan Mehmed IV wręczył "sandżak-szerif" głównodowodzącemu - wielkiemu wezyrowi Kara Mustafie.

Podczas oblężenia Wiednia święta chorągiew znajdowała się w specjalnym pomieszczeniu w namiotach wielkiego wezyra. W obliczu klęski dnia 12 września 1683 r., zgodnie z rozkazami, została uratowana i wywieziona, najpierw do Belgradu, a następnie powróciła do sułtańskiego pałacu. Tuż po bitwie nie wiedział o tym zwycięski Jan III Sobieski. Wskazano mu jedną ze zdobycznych chorągwi jako ową najważniejszą "chorągiew Proroka". Zawiadomił o tym w sławnym liście do królowej Marysieńki, ułożonym w namiotach wezyrskich: Wezyr tak uciekł od wszystkiego, że ledwo na jednym koniu i w jednej sukni. Jam został jego sukcesorem, bo po wielkiej części wszystkie mi się po nim dostały splendory (...) Mam wszystkie znaki jego wezyrskie, które nad nim noszono, chorągiew Mahometańską, którą mu dał cesarz jego na wojnę i którą dziś że jeszcze przesłałem do Rzymu Ojcu Świętemu przez Talentego pocztą.

Tomasz Talenti, Włoch, był jednym z sekretarzy królewskich. W podróży do Rzymu z ową chorągwią towarzyszył mu Jan Denhoff, opat mogilski. Na uroczystej audiencji Talenti wręczył papieżowi Innocentemu XI list królewski, zaczynający się słowami Venimus, vidimus, Deus vicit (Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył), dalej zaś król pisał: Racz Ojcze Św. przyjąć jako nowy dowód uszanowania mego wiadomość o przeważnym zwycięstwie, którym Bóg Wszechmocny obdarzył chrześcijańskie rycerstwo. Pozwoliły mi nieba w krótkim czasie zmieść ze szczętem 180 000 wojska otomańskiego (w tym król przesadził, gdyż w tym czasie pod Wiedniem wojska tureckiego nie było więcej niż 100 000 ludzi, przypis Z. Ż.), zdobyć wielką chorągiew wezyra, wszystkie jego konie, namioty, broń, ozdoby obozowe, wszystkie działa: słowem, po ośmiu godzinach najzapalczywszej bitwy, zostawił w ręku naszych cały swój obóz, rozciągający się więcej jak na milę (...) Sekretarz mój, Talenti, który mieć będzie szczęście list ten oddać Waszej Świątobliwości, nieodstępny był przy mnie w czasie krwawej tej bitwy, on o wszystkich onej szczegółach dokładnie Świątobliwość Waszą uwiadomi. Z kolei opat Denhoff swoją łacińską mowę do papieża zakończył tymi słowami: Wasza Świątobliwość, najsławniejszego zwycięstwa tego zrobiłeś początek modłami swymi do Boga i przysłanymi do obozu naszego pieniędzmi, a król Jegomość to zwycięstwo z pomocą oręża polskiego odniósł, z narażeniem krwi królewskiej. Przyjmij więc najwyższy kapłanie tego świata tę wieczną stolicy apostolskiej ozdobę, którą Wasza Świątobliwość pobożnymi westchnieniami do Nieba, a najjaśniejszy król mój zwycięskim orężem pozyskaliście.

Relacja z tej rzymskiej uroczystości została wraz z dokładnymi opisem chorągwi opublikowana we włoskiej gazecie, a samą chorągiew zawieszono w bazylice św. Jana na Lateranie, jednej z najbardziej szacownych świątyń chrześcijaństwa. Na tej relacji oparł się Jakub Kazimierz Rubinkowski w dziele panegirycznym pt. "Janina zwycięskich tryumfów, poświęconym królowi Sobieskiemu"wydanym w Poznaniu w roku 1739. Rubinkowski, według zwięzłego ujęcia jego monografisty Kazimierza Maliszewskiego, był szlachcicem herbu Topór, a jednocześnie zamożnym mieszczaninem toruńskim, żarliwym orędownikiem polskości i katolicyzmu Torunia, a przede wszystkim niezwykłym barokowym erudytą. W Janinie zamieścił on drzeworytniczą reprodukcję owej "chorągwi Mahometa", z niezbyt wiernymi arabskimi inskrypcjami.

Po przeszło stu latach wiadomości te powtórzyli wybitni badacze polskich pamiątek narodowych - Aleksander Przezdziecki i Edward Rastawiecki w monumentalnym wydawnictwie "Wzory sztuki średniowiecznej i z epoki Odrodzenia po koniec wieku VII w dawnej Polsce" (seria II, Warszawa-Paryż 1858), załączając tym razem chromolitograficzną reprodukcję barwną tego zabytku. Według ich opisu chorągiew miała 357,2 cm długości i 238,1 cm szerokości, uszyta była z jedwabiu karmazynowego w tle i zielonego w bordiurze, z wielkimi napisami tkanymi złotą nicią, zawierającymi kanon islamu: Nie ma bóstwa oprócz Boga. Mahomet jest wysłannikiem Boga. Ponadto wypisany był początek sury "Zwycięstwo" oraz imiona Allacha, Mahometa, Abu Bekra i Omara. Na końcu pola karmazynowego widniały dwie gwiazdy ośmioramienne i półksiężyc. Pomiędzy głównym polem a zieloną bordiurą znajdował się żółtawy pas bordiury wewnętrznej ozdobiony srebrnymi kwiatami róży. Nad drzewcem - według informacji Rubinkowskiego - znajdowała się gałka duża grubo pozłocona, u której szyi dwa kółka ze sznurami jedwabnymi złotem przerobionymi dla defensji od wiatru; jeden z tych sznurów był w batalii ustrzelony.

Sobieski zdobył pod Wiedniem, a następnie w bitwie pod Parkanami (9 października 1683 r.) w sumie kilkadziesiąt większych i mniejszych chorągwi. Tę wysłaną do Rzymu uważał za najważniejszą, choć zapewne szybko, z ust wywiadowców, działających także w Stambule, dowiedział się, że "sandżak-szerif" powrócił do skarbca sułtańskiego. Kiedy włoski malarz Marcin Altomonte w roku 1694 na zlecenie króla i pod jego okiem malował ogromny obraz Odsieczy Wiednia dla fary w Żółkwi, ukazał w tle uchodzącego z namiotów Kara Mustafę, a przed nim jeźdźca unoszącego zieloną chorągiew Proroka "sandżak-szerif".

Król wielką chorągiew wziętą pod Parkanami ofiarował jako wotum do kościoła Najświętszej Panny Marii w Loreto, do której miał szczególne nabożeństwo. Obdarował chorągwiami swoich austriackich i niemieckich towarzyszy zwycięstwa, ale część trofeów chorągwianych i buńczuków przywiózł do kraju. Szczęśliwie, w tej chwili na Zamku Królewskim na Wawelu znajduje się pięć chorągwi osmańskich zdobytych w kampanii roku 1683, w tym wspomniana chorągiew loretańska, do kraju przywieziona przez gen. Jana Henryka Dąbrowskiego.

Niestety, "chorągiew Proroka", posłana przez króla do Rzymu i ofiarowana papieżowi Innocentemu XI, zaginęła. Na próżno poszukiwał jej w Rzymie autor tych słów, przygotowujący dysertację na temat tureckich chorągwi, w roku 1959 i następnych latach. Władze kościelne nie udzielają w tym względzie żadnych wyjaśnień. W roku 1999, z okazji wystawy zabytków tureckich ze zbiorów polskich, urządzonej w Stambule, poszukiwania objęły też muzea tamtejsze, gdyż wiadomo było, że (anty)papież Paweł VI w roku 1965 przekazał Turcji niektóre trofea wojenne, w tym wielką chorągiew okrętową zdobytą w bitwie pod Lepanto w roku 1571. Koledzy tureccy twierdzą jednak, że nie ma w ich zbiorach poszukiwanej chorągwi spod Wiednia.

Strata jest tym boleśniejsza, że w Galerii Obrazów Muzeów Watykańskich zwraca uwagę ogromny obraz Jana Matejki Sobieski pod Wiedniem, namalowany w dwieście lat po bitwie, w 1883 r., ofiarowany papieżowi Leonowi XIII. Scena dotyczy właśnie przekazania do Rzymu chorągwi i listu do papieża. Matejko, zgodnie ze swoją ideologią artystyczną, nie licząc się z realiami wydarzenia, dał syntetyczny obraz zwycięstwa z przedstawieniem wszystkich protagonistów zarówno strony polskiej, jak i austriacko-niemieckiej. Na niebie rozpięty jest łuk tęczy symbolizującej pokój i przyjaźń. Król na wspaniałym bachmacie, z buławą w ręku, podaje swój list opatowi Denhoffowi, a husarz w karacenie rozwija pod nogami królewskimi ową "chorągiew Proroka", która pojedzie do Rzymu. Nie posłużył się jednak Matejko wizerunkiem znanym z książki Rubinkowskiego i ze Wzorów sztuki..., konstruując sztandar o wzorach renesansowych, nie zaś tureckich.

Warto przypomnieć, że obraz namalowany w Sukiennicach miał być darem polskiego społeczeństwa dla Muzeum Narodowego w Krakowie. W ostatniej niemal chwili artysta, często kapryśny, zmienił zamiar i postanowił zawieźć obraz do Rzymu. Dzieło zostało uroczyście przekazane papieżowi dnia 16 grudnia 1883 r. przez samego Matejkę i delegację polską pod przewodnictwem hr. Stanisława Tarnowskiego.

Sobieski pod Wiedniem chociaż źle oceniony przez krytyków sztuki cieszy się znacznym zainteresowaniem zwiedzających, zwłaszcza Niemców, jako że Odsiecz była równocześnie niemieckim zwycięstwem. Przewodnicy nie akcentują wszakże faktu, że to właśnie "chorągiew Proroka" jest przedmiotowym bohaterem obrazu.

Za: http://nimoz.pl/pl/wydawnictwa/wydawnictwa-nimoz/cenne-bezcenne-utracone-1/cenne-bezcenne-utracone-archiwum/2000/nr-12000/gdzie-sie-podziala-choragiew-proroka

OD REDAKCJI: Islamiści osłabieni utratą swojego mistycznego sztandaru "Proroka" stracili impet swej ekspansji. Dopiero po oddaniu im przez antypapieża Pawła VI w 1965 roku wszystkich ważnych dla nich sztandarów w tym według pewnych ustaleń sztandaru "sandżak-szerif" (który nie został uratowany przez uciekających islamistów po bitwie pod Wiedniem a za jego utratę Kara Mustafa został skazany na śmierć), nastąpiło odrodzenie "islamskiego ducha" i dalsza ekspansja na Europę czego punktem kulminacyjnym jest obecna tzw. imigracja islamistyczna, czyli zdobywanie terenu przez zasiedlanie go. Naszą odpowiedzią na działanie "synów Mahometa" BYŁO, JEST i POZOSTANIE zawołanie: DEUS VULT!

KTO CHCE POKOJU NIECH SZYKUJE SIĘ DO BOJU!