wtorek, 20 czerwca 2017

Zobaczcie zdjęcia z egzekucji ks. Pro, które miały odstraszyć innych Cristeros


      Ostatecznie fotografie, które miały być propagandowym triumfem rządu, stały się obiektem katolickiego kultu i zwycięskim owocem męczeńskiej śmierci jezuity.

Powstanie meksykańskie Cristeros, zwane Cristiadą, było rezultatem brutalnych antykatolickich prześladowań, prowadzonych przez rząd meksykański na początku XX wieku. Wśród najmocniejszych świadectw wiary z tego okresu znajdziemy dobrze znane męczeństwo jezuity, ks. Miguela Agustína Pro, który został zastrzelony bez procesu sądowego – pod fałszywymi oskarżeniami, wyłącznie za „przestępstwo” bycia katolikiem (...)

Rząd meksykański chciał, by egzekucja jezuity była dla powstańców upokarzająca i miała posłużyć jako przykład do zniechęcenia i odstraszenia innych katolików. Rządzący nie spodziewali się jednak, że męczeńska śmierć księdza przyniesie efekt wręcz odwrotny…
Spośród męczenników z tamtych czasów żaden nie przykuł tyle uwagi, co ks. Miguel Agustín Pro. Został zabity przez pluton egzekucyjny przed aparatami fotograficznymi, dostarczonymi przez rząd, aby zarejestrować to, co miało być w ich zamyśle żenującym spektaklem księdza błagającego o litość.
Była to jedna z pierwszych nowoczesnych prób użycia mediów do manipulowania opinią publiczną w celach antyreligijnych. Jednak zamiast się załamać ks. Pro zachował się z wielką godnością. Szedł na egzekucję odważnym krokiem, prosząc tylko o to, by mógł się pomodlić zanim zginie.
Po kilku minutach wstał, wyciągnął ramiona jak na krzyżu, w tradycyjnej meksykańskiej postawie do modlitwy i pewnym głosem – ani łamiącym się, ani zrozpaczonym – wypowiedział słowa, które odtąd stały się bardzo znane: „Viva Cristo Rey” – „Niech żyje Chrystus Król”.
Ostatecznie zdjęcia z egzekucji ks. Pro, które miały być propagandowym triumfem rządu, stały się obiektem katolickiego kultu w Meksyku i na całym świecie. Urzędnicy próbowali ukrócić ich rozprzestrzenianie, ogłaszając, że samo posiadanie zdjęć jest czynem zdradzieckim, ale bez większego powodzenia… (Męczeństwo chrześcijan XX wieku, Robert Royal).
Oto niektóre z tych zdjęć:
  1. Ojciec Miguel Pro, już jako więzień, listopad 1927 w noc przed egzekucją. Ubrany w cywilny strój przez wzgląd na prawo zabraniające księżom noszenia sutann.
  2. Skazany bez procesu sądowego ojciec Pro zmierza na miejsce egzekucji, niosąc krucyfiks i różaniec.
  3. Ostatnią prośbą ojca Pro było pozwolenie mu na uklęknięcie i modlitwę. Egzekutor czeka, podczas gdy ojciec całuje krucyfiks i modli się.
  4. Z ramionami rozłożonymi jak na krzyżu ojciec Pro modlił się za tych, którzy mieli dokonać na nim egzekucji: „Mój Boże, miej litość nad nimi. Mój Boże, błogosław im. Panie, Ty wiesz, że jestem niewinny. Z całego serca wybaczam moim wrogom”.
  5. Kiedy egzekutor przygotowywał się do strzału, ostatnie słowa ojca Pro wybrzmiały z wielką mocą: „Niech żyje Chrystus Król!” Stały się mottem dla Cristeros, do tego stopnia, że w kolejnych egzekucjach obcinano męczennikom języki, aby nie mogli wyznawać Chrystusa tym okrzykiem w momencie swojej śmierci.
  6. Już ranny, ojciec Pro pada na ziemię i otrzymuje tzw. coup de grace.

  7. Wielu Meksykanów podejmuje wielkie ryzyko nie tylko biorąc udział w pogrzebie ojca Pro, ale także wykrzykując „Niech żyje Chrystus Król”, gdy jego zwłoki przejeżdżają obok nich.