poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Sergiusz Łukasiewicz: Appomattox. Kapitulacja ,,Szarego Lisa Konfederacji”


       Pod koniec marca 1865 roku wojna domowa pomiędzy amerykańskimi stanami dobiegała końca. Po niemalże czterech latach działań wojennych Północ była pewna zwycięstwa. Siły federalne zajęły dorzecze Missisipi, zaś armia generała gen. Shermana już od listopada ubiegłego roku niweczyła wszelki opór konfederatów, pustosząc kolejno wielkie połacie kolejnych stanów Południa: Georgii, Południowej i Północnej Karoliny.

Najbardziej doniosłe wydarzenia tej wojny rozgrywały się jednak pod stolicą Konfederacji, położonym w stanie Wirginia Richmond. Miasto położone zaledwie 155 km od Washingtonu posiadało wielkie znaczenie symboliczne i strategiczne. Od 1861 roku armie Północy przeprowadziły wiele ofensyw, mające na celu upadek stolicy i zakończenie wojny. Ostatecznie, po wiosennej ofensywie Armii Potomku w 1864 roku, konfederacka Armia Północnej Wirginii pod dowództwem gen. Roberta Lee została zepchnięta na przedmieścia miasta oraz leżącego 35 km na południe Petersburga, miasteczka, przez które przebiegały szlaki zaopatrzenia dla oblężonej stolicy. Walki trwały ponad 9 miesięcy. Statyczny charakter linii frontu, jego rozciągnięcie oraz ufortyfikowanie, było zapowiedzią przeobrażeń sztuki wojennej, jakie miały się ostatecznie dokonać podczas I wojny światowej. Była to kampania obliczona na wyczerpanie przeciwnika, która mogła dać zwycięstwo tylko jednej ze stron.

Przerwana msza

Długotrwała obrona konfederatów w obliczu przewagi Unii i porażek na innych frontach nie mogła się powieść. 30 grudnia 1864 rok 59 tys. żołnierzy gen. Lee utrzymywało linię obronną o długości ponad 50 km, mając naprzeciwko sobie 110 tys. unionistów. Ci ostatni, mogli metodycznie wydłużać linię frontu, osłabiając i tak szczuplejsze siły Armii Północnej Wirginii. Poza tym, z południa nadchodziła armia Shermana. Gdyby doszło do połączenia obu północnych armii, konfederaci znaleźliby się w zupełnym otoczeniu.


Gen. Robert Edward Lee (1807-1870) / Źródło: Wikimedia Commons

Mianowany 1 stycznia 1865 wodzem naczelnym Południa Generał Lee wiedział, że bez zmiany sytuacji na innych frontach, Richmond nie może się długo opierać. Pod koniec lutego 1865 zalecał władzom Konfederacji przygotowanie zapasów w odległym o 80 km na południowy zachód miasteczku Burkeville. W marcu uzgodnił z prezydentem Konfederacji Jeffersonem Davisem ewakuację stolicy. Plan był śmiały. Po osuszeniu błotnistych dróg i wzmocnieniu koni Armia Północnej Wirginii miała opuścić matnię, w jakiej znalazła się pod Richmond, po czym jak najszybciej dołączyć do konfederackich sił. gen. Johnstona, wciąż walczących w Północnej Karolinie. Obie armie konfederackie mogłyby wówczas wspólnie zaatakować siły gen. Shermana. W razie sukcesu możliwa była nawet ofensywa wobec sił federalnych oblegających Richmond. Wygłodniali żołnierze Armii Północnej Wirginii mieli wycofać się do Danville bądź Lynchburga, w zależności od okoliczności. Ponadto w ograniczonej ofensywie powinni zagrozić zaopatrzeniu Armii Potomku, co spowolniłoby ewentualny pościg gen. Granta.

Jednak atak południowców na Fort Stedman, pomimo początkowych sukcesów, załamał się przy wielkich stratach, których nie sposób było już uzupełnić. Następne dni przyniosły wzmagający napór wojsk federalnych. W końcu 1 kwietnia Armia Potomku przełamała konfederackie pozycje pod Five Forks, przerywając tym samym Southern Side Railrodad, ważną linię komunikacyjną i najlepszą drogę odwrotu. Następnego dnia ruszył generalny szturm Petersburga, już trzeci podczas wojny. Miasto zostało zdobyte tego samego dnia, tysiące konfederatów dostało się do niewoli lub poległo,wśród nich był generał A.P Hill. Zajęcie Petersburga oznaczało brak zaopatrzenia dla Richmond, a co za tym idzie upadek stolicy. Gen. Lee wiedział o tym lepiej niż ktokolwiek. Niezwłocznie wysłał telegram do Jeffersona Daviesa. Prezydentowi Konfederacji dostarczono nadzwyczajną wiadomość podczas mszy. Przywódca Południa cicho podniósł się z ławki, po czym opuścił kościół. Wkrótce wieści o niechybnym upadku rozbiegły się po całym mieście. Sam gen. Lee o godzinie trzeciej po południu dał rozkaz odwrotu. Rozpoczął się wyścig z czasem i Armią Potomku.

Mój Boże, czy armii już nie ma?

Odwrót konfederatów rozpoczął się w nocy z 2 na 3 kwietnia. Noc pozwalała na niespostrzeżenie opuszczenie wciąż utrzymywanych jeszcze linii obronnych. Ostatnią czynną linią kolejową ewakuowany został również rząd Konfederacji, z prezydentem Daviesem na czele. W Richmond wycofujący się żołnierze podpalili strategiczne obiekty, by nie wpadły w ręce przeciwnika. Pożary wymknęły się jednak spod kontroli, skutkiem czego znaczna część miasta została zrujnowana. Rankiem do ruin jako pierwszy dotarł północny XXV korpus, złożony niemalże w całości z czarnoskórych żołnierzy.

W tym czasie pozostałości Armii Północnej Wirginii zmierzały na zachód. Gen. Lee uważał, że południowcy wciąż przedstawiają znaczną siłę, jednak coraz większym problemem był brak zaopatrzenia. Kolejną trudnością był energiczny pościg gen. Granta, który rozpoczął się już 3 kwietnia. Już tego samego i następnego dnia, toczono mniejsze bitwy i potyczki, które jednak nie zagrały manewrowi gen. Lee. W dniu 4 kwietnia coraz bardziej zmęczeni konfederaci dotarli do Amelia Cort House, gdzie ku ich rozpaczy nie było spodziewanych racji żywnościowych, których nie zdążono ewakuować z Richmond. Mając 30 tys. głodnych żołnierzy gen. Lee podjął brzemienną w skutkach decyzję. Armia została cały dzień na swych pozycjach, starając się zdobyć niezbędne zaopatrzenie poprzez grupy furażowe oraz pomoc lokalnych mieszkańców. To opóźnienie pozwoliło federalnej kawalerii pod dowództwem gen. Sheridana przeciąć najkrótszy szlak odwrotu do Północnej Karoliny. Wobec blokady strategicznego szlaku konfederaci musieli wyruszyć prosto na zachód w kierunku Lynchburga. Brak żywności stawał się coraz bardziej doskwierający. Niemniej, zaledwie 40 km na zachód miało wciąż znajdować się 80 tys. racji zaopatrzenia, tak potrzebnych dla osłabionej armii. By maksymalnie przyśpieszyć marsz, konfederaci podzielili się na kilka oddzielnych kolumn. Wykorzystały to jednostki federalne, które 6 kwietnia osaczyły pod Sailors Creek ok. 8 tys. ludzi. Okrążeni konfederaci wraz z licznymi oficerami jak. gen. Evell bądź Curtis Lee, najstarszy syn dowódcy sił Południa, zostali zmuszeni do kapitulacji. Będąc naocznym świadkiem klęski, wstrząśnięty gen. Lee wykrzyknął: Mój Boże, czy armii już nie ma!?

Obraz Don Traiani'ego przedstawiający żołnierzy Unii i Konfederacji pod Appomattox Court House / Źródło: www.civilwar.org
Obraz Don Traiani’ego przedstawiający żołnierzy Unii i Konfederacji pod Appomattox 
Court House / Źródło: www.civilwar.org

Marsz na zachód

Nie był to jednak koniec walki. Armia Północnej Wirginii przekroczyła Appomattox River, paląc za sobą mosty, co było zasługą korpusu gen. Longstreta. Kontynuowano marsz na zachód, gdzie miały się znajdować desperacko potrzebne racje żywnościowe. Z uwagi na fiasko zdobycia zaopatrzenia w Farmville, kolejnym celem gen. Lee stało się Appomattox Station, leżące ok. 40 km na zachód od jego armii. Na miejscu czekał już pociąg z racjami. Dramatyczne położenie konfederatów nie było zaskoczeniem dla gen. Granta. Naczelny dowódca wojsk Unii, 7 kwietnia skierował list do gen. Lee z propozycją kapitulacji. Ten pokazał ją gen. Longstretowi, który skomentował list dwoma słowami: jeszcze nie.

Wola walki słynnego bohatera Południa nie mogła jednak zmienić coraz bardziej tragicznego położenia konfederatów. Gen. Lee zapytał listownie gen. Granta o warunki kapitulacji, zaznaczając, że nie podziela jego opinii o beznadziejności dalszego oporu. Jednak już nazajutrz pociąg w Appomattox Station został przejęty przez kawalerię federalną. Oprócz zaopatrzenia utracono także 25 dział, które pomogłyby zniwelować wielką przewagę liczebną wojsk Unii. Tym samym zablokowano trasę odwrotu na Lynchburg, ponadto nadchodzące kolejne jednostki federalne groziły tyłom armii. Tego samego dnia gen. Lee otrzymał propozycję spotkania z Grantem oraz kapitulacji na dość łagodnych warunkach. Poddanie armii było jedną z dwóch opcji stojących przed wodzem armii konfederackiej. Drugą była próba przebicia się przez linie federalne i wywalczenie sobie drogi dalszego odwrotu. Gen. Lee postanowił walczyć.

Koniec wojny w salonie

O świcie konfederaci zaatakowali federalną kawalerię pod Appomattox Cort House. Linie obronne Unii zostały przełamane, zaś południowa kawaleria obeszła flankę przeciwnika. Wciąż jednak nadchodziły nowe siły Północy. Armia Północnej Wirginii znalazła się w potrzasku. Oficerowie prosili o przesłanie dodatkowych oddziałów na zagrożone odcinki, ale było to już niemożliwe. Gen. Lee stwierdził wówczas, że wolałby umrzeć po tysiąckroć niż spotkać się ze swym pogromcą. Wiedział jednak, że to już koniec. Niezwłocznie rozpoczęto rokowania oraz poszukiwania odpowiedniego miejsca do podpisania kapitulacji. Wybór padł na domostwo Willmera McLeana. Ten 51-letni kupiec i farmer wiódł przeszedł do historii w niecodziennych okolicznościach. W dniu 18 lipca 1861 jego dom goszczący konfederackie dowództwo został ostrzelany ogniem artylerii. Trzy dni później w bezpośredniej okolicy doszło do pierwszej wielkiej bitwy wojny – pod Bull Run. By uciec od wojny, McLean w 1863 wraz z rodziną przeprowadził się 200 km dalej na południe, do Appomattox Court House. Z tej przyczyny już po podpisaniu kapitulacji Mclean miał zauważyć: Wojna zaczęła się w moim ogródku, a skończyła w moim salonie.

Gen. ulysses S. Grant przyjmuje kapitulację gen. Roberta E. Lee w McLean Hause w 1865 r. / Źródło: Wikimedia Commons
Gen. Ulisses S. Grant przyjmuje kapitulację gen. Roberta E. Lee w McLean Hause w 1865 r.
 / Źródło: Wikimedia Commons

Spotkanie weteranów
Lee przybył do domu McLeana ubrany w nieskazitelny mundur. Dla kontrastu uniform Granta był zabłocony i zużyty po wyczerpującej kampanii. Nie było to pierwsze spotkanie obu oficerów, którzy poznali się podczas wojny amerykańsko-meksykańskiej toczonej w latach 1846-1848. Początek rozmów w Appomattox dotyczył właśnie wspomnień z tego okresu. Po krótkiej rozmowie Lee wrócił do tematu kapitulacji. Ku jego uldze szczodre warunki Granta nie uległy zmianie. Oficerowi mieli złożyć przyrzeczenie niepodnoszenia broni przeciwko rządowi Stanów Zjednoczonych. Nie musieli oddawać broni przybocznej, koni i bagażu. Żołnierze mogli zabrać swe konie i muły, co ułatwiało wiosenne prace w polu. Każdy żołnierz i oficer mógł wrócić do swojego domu, nie będąc narażonym na represje rządu. Południowcom nie groziło zatem więzienie lub procesy sądowe za zdradę. Ponadto Grant zapewnił racje żywnościowe dla pokonanej armii. Lee oceniał, że łaskawe warunki zwycięzców przyśpieszą pojednanie podzielonego długoletnią wojną kraju. Następnego dnia Lee wystosował adres pożegnalny do swoich żołnierzy. W ciągu kilku kolejnych tygodni reszta znaczących konfederackich armii poszła za przykładem swojego wodza. Wojna była skończona.

Bibliografia:
– Tomasz Toporowski. Żołnierz Południa. Generał. Robert E. Lee (1807-1870).
– Adam I.P Smith, Wojna Secesyjna
– Robert Matteson Johnston, Bull Run 186: kampania i bitwa.