wtorek, 31 października 2017

Ukrainofilia i jawny pro-banderyzm - czyli tzw. "Czarny Blok" na Marszu Niepodległości



    Za dokładnie 2 tygodnie ulicami miasta stołecznego Warszawy przejdzie największa manifestacja narodowa i patriotyczna w Polsce, a może nawet w Europie - czyli Marsz Niepodległości. W tym roku pod niewątpliwie najlepszym w historii hasłem - "My chcemy Boga". Nie brakuje więc wściekłości i jadu ze strony różnych środowisk antykatolickich i anty-polskich, od lewa do prawa, zarówno ze strony otwartych wrogów i przeciwników idei MN, przez różnych pseudo-prawicowców jak Ziemkiewicze etc., po pseudonarodowe środowiska neopogańskie, czcicieli bałwanów, czy wyznawców "Wielkiej Lechii".
Są jednak także inni ukryci wrogowie, którym może aż tak bardzo nie przeszkadza hasło odwołujące się do Boga, ale którzy jednocześnie nie utożsamiają się z nim za bardzo, i zapewne woleli by także aby tego hasła nie było, gdyż wg. nich "dzieli ono niepotrzebnie środowisko", a Religia jest zapewne ich zdaniem "prywatną sprawą", bo na 1 miejscu, jako nadrzędną wartość, stawiają oni nie Boga i Wiarę, tylko Naród. Nazywają oni samych siebie "prawdziwymi nacjonalistami", "bezkompromisowymi radykałami", "antysystemowcami" itp., z pogardą wręcz odnosząc się o pozostałych uczestnikach Marszu... Mowa oczywiście o środowisku tzn. "szturmowców", które razem z "autonomami" i resztkami dogorywającego NOPu organizują "Czarny Blok" na Marszu Niepodległości. Kim naprawdę są ci, którzy sami siebie deklarują jako "anty-szowiniści", dążący do "paneuropeimzu" (jak można przeczytać chociażby na stronie internetowej autonom.pl)?

W rzeczywistości są to najzwyczajniej zwolennicy i entuzjaści ukraińskich pseudonacjonalistycznych szowinistów - czyli banderowców. Są to ci, którzy w imię "walki z szowinizmem" wspierają tych najgorszych z możliwych szowinistów, którzy swym okrucieństwem i nieludzkim bestialstwem prześcignęli nawet niemieckich nazistów... Środowisko sz[cz]urmu podobnie jak dawnego NOPu od dawna jest znane z jawnego filobanderyzmu. Od wielu lat współpracują oni otwarcie z neo-banderowskimi organizacjami ukraińskich pseudo-nacjonalistów takich jak Svoboda, Pravy Sektor, pułk "Azov" itp. Są to organizacje które w swej symbolice i ideologi otwarcie odwołują się do zbrodniczych organizacji nazistowskich jak OUN-UPA, czy SS-Galizien, które w ubiegłym stuleciu mordowały setki tysięcy naszych Rodaków na Kresach Wschodnich, na Wołyniu, i które oficjalnie współpracowały przeciwko Polsce z okupantem najpierw niemieckim, a później sowieckim. Mordercy Polaków są dla współczesnych "nacjonalistów" ukraińskich "bohaterami narodowymi", i wzorami do naśladowania, którym do dziś są tam stawiane pomniki, a ich pamięć jest żywa i czczona.

Jednak otwarcie z nimi współpracujący nasi polscy pseudo "nacjonaliści", każą nam zapomnieć o "historycznych zaszłościach", w imię "odbudowy Starego Kontynentu" wspólnymi siłami "Białych Narodów" (sic!). Każą nam więc oni zapomnieć o okrutnym ludobójstwie, o tym co dokonali ukraińcy na Wołyniu, o straszliwych mordach, mamy przymknąć oczy i zacisnąć zęby, patrząc jak UPAdlińcy do dziś czczą naszych katów, stawiają im pomniki, domagają od Polski stawiania podobnych pomników na naszym terytorium, a także nazywając Polaków "okupantami", rzekomo "ukraińskich ziem" (sic!). Mamy udawać że tego wszystkiego nie było i nie ma, i na siłę współpracować z ukraińcami, mimo że w żadnym aspekcie nie leży to w naszym interesie narodowym, żeby zbudować... no właśnie co? Co takiego chcą zbudować "paneuropejczycy"? Czy chcą zbudować oni Wielką Polskę? Ależ oczywiście że nie! Toż to przecież jest szowinizm! Mówienie prawdy o Wołyniu - to jest szowinizm! Mówienie że Lwów to zawsze było, jest i będzie polskie miasto, miasto Ojczyźnie Zawsze Wierne - to jest skrajny szowinizm! Domaganie się od ukraińców zaprzestania kultu UPA, pozbycia się pomników pseudo "bohaterów", uznania zbrodni na Wołyniu za ludobójstwo i proste słowo "przepraszam" - to też jest zapewne "tępy szowinizm"... Natomiast zapewne poprawną postawą, zdaniem naszych pseudo "nacjonalistów", było by przeproszenie "ukraińskich braci" za "polską okupację" Lwowa i Kresów Wschodnich przez II RP...

Są to więc jak widzimy ludzie, którym matrix pomylił się z rzeczywistością... Chcą oni budować świat absolutnie nierealny. Nie da się odrzucić przeszłości. Nie da się budować niczego bez trwałych fundamentów opartych na prawdzie i autentycznym partnerstwie, i dobrych stosunkach między Narodami. Lecz nie ze wszystkimi można mieć te dobre stosunki. Muszą tego przede wszystkim chcieć obydwie strony, i musi to być oparte na autentycznych przesłankach w postaci konkretnich aktów, i zgodności wspólnych interesów narodowych. Takie bardzo dobre stosunki od wielu lat łączą nas z naszym bratnim Narodem Węgierskim. Natomiast wręcz przeciwnie sprawa się ma z ukraińcami. Nie da się współpracować z otwartymi wrogami, jakimi ta nacja jest dla nas od wielu lat, podobnie jak odwiecznie są nimi Niemcy. Dla każdego prawdziwego nacjonalisty na 1 miejscu, bo Bogu oczywiście, jest miłość do SWOJEGO Narodu. Nie jest to w najmniejszym stopniu szowinizm, tylko wynika to z prawowitego porządku miłości  (Ordo caritatis), który karze nam zawsze miłować najpierw to co jest nam bliższe, a więc najpierw "swoich", a potem "obcych". Stąd więc cechą charakterystyczną nacjonalisty jest owy, zdrowo pojmowany "egoizm narodowy". Interes własnego narodu stawia się zawsze ponad interesem innych.

Natomiast owi "anty-szowiniści", są w rzeczywistości nie nacjonalistami, tylko internacjonalistami, dla których wszystko inne jest ważniejsze, niż interes narodowy Polski. Otwarcie przyznają oni że "Wielka Polska" to dla nich nieaktualny przeżytek... Chcą oni Polski małej, najlepiej w granicach takich jak obecne, okrojone przez Stalina w Jałcie, albo i jeszcze bardziej okrojonych  (w końcu trzeba by oddać ukraińcom w imię "przyjaźni" ich "rdzennie ruskie" ziemie, z Przemyślem i Rzeszowem...). Chcą oni budować internacjonalistyczną "Europę wolnych [rzekomo] Narodów", która nie wiele różni się od wizji Stalina czy Hitlera (które pomimo pozornych różnic niewiele się od siebie różniły). Podobnie jak komuniści, twierdzą oni że hasła takie jak "Polski Lwów, Polskie Wilno, odzyskane być powinno!", lub "Od kołyski aż po grób, Polskie Wilno, Polski Lwów!", to hasła szowinistyczne, godzące w "przyjaźń i współpracę między Białymi Narodami" (sic!). Zapewne to takie właśnie hasła będą zakazane na "Czarnym Bloku"... Nasuwa się pytanie, czy tych ludzi w ogóle można nazwać Polakami? Ludzi, którzy wyrzekają się Polskości, polskiej historii, polskich (prawdziwych!) Bohaterów (np. Obrońców Lwowa z 1918 r.), Polaków wymordowanych przez UPA w 1943 r., polskiej ziemi - naszej Ojczyzny, która pozostała tam na wschodzie, za Bugiem, na naszych Kresach Wschodnich, polskich miast, kościołów, cmentarzy, domów, i Polaków którzy do dziś tam mieszkają...

To co robią ci ludzie, którzy bratają się z ukraińcami, to zwykłe zaprzaństwo i zdrada narodowa. Nie są oni godni miana ani nacjonalistów, ani Polaków. Sami zaparli się i wyrzekli Polskości idąc ramię w ramię z potomkami naszych katów, pod ich zmazanymi krwią sztandarami. Ich obecność na Marszu Niepodległości w Warszawie jest wielką hańbą dla całego Narodu Polskiego, i dla wszystkich którzy biorą udział w tym wydarzeniu. Reprezentują oni bardzo niewielką, choć jednocześnie bardzo hałaśliwą grupę. Łącznie uczestników "Czarnego Bloku" będzie może kilkudziesięciu, może najwyżej kilkuset. Marsz Niepodległości zaś będzie liczył kilkadziesiąt, a może i 100 TYSIĘCY osób. Ci więc którzy zapraszają na nasz Marsz ukraińskich "nacjonalistów", nie są w żadnym stopniu reprezentatywną grupą, i nie czynią tego w imieniu wszystkich, czy nawet większości uczestników Marszu. Mam absolutną pewność, że zdecydowana większość Polaków, Polskich Narodowców, nie życzy sobie obecności potomków naszych morderców, którzy czczą Banderę i innych "bohaterów" z UPA, na Marszu Niepodległości , w nasze święto narodowe, 11 listopada w Warszawie! Sz[cz]urmowcy, "autonomy", i pogrobowcy NOPu nie są organizatorami Marszu Niepodległości, nie mają więc żadnego prawa kogokolwiek na niego zapraszać. NOP ma od lat swój marsz we Wrocławiu. Tam niech sobie zaprasza kogo chce. Polacy nie chcą banderowców na Marszu Niepodległości. Jeżeli ktoś chce sobie wprowadzeć własne zasady, niech zorganizuje sobie swój własny marsz, a nie podpina się ze swoim ukrofilskim pseudo "nacjonalizmem" pod Polską inicjatywę, stworzoną przez Polaków i dla Polaków, oraz dla takich gości z zagranicy, którzy są naszymi autentycznymi Braćmi, a nie wrogami! Niech anty-polskie środowiska "anty-szowinistów" zarejestrują sobie tego dnia w Warszawie własne wydarzenie, albo niech się przyłączą do innej inicjatywy, bardziej zbliżonej do nich i nazwą, i ideologią, mianowicie do tzw. "Czarnego Marszu". Tam również czci się morderców...

Do was zaś, drodzy Rusini, zwani "ukraińcami", zwracam się z następującym apelem: jeżeli macie chociaż odrobinę honoru, to nie przyjeżdżajcie! Nie bądźcie aż tak obłudni! Dopóki nie rozliczycie się z własną historią, dopóki nie uznacie zbrodni na Wołyniu za ludobójstwo, dopóki nie przestaniecie czcić swych "bohaterów", dopóki nie przeprosicie nas za te wszystkie krzywdy, i nie uznacie obiektywnego faktu, że Lwów to zawsze było Polskie miasto (które przecież to Stalin, którego słusznie, tak jak i my, nienawidzicie, siłą oderwał od Polski), i że nigdy nie było żadnej "polskiej okupacji" Kresów Wschodnich i zobowiążecie się dokonać wszelkich starań aby zachować i wspierać polskość na tych terenach, dopóki tego wszystkiego nie zrozumiecie i nie wykonacie, MY NIE CHCEMY WAS TUTAJ. Mówię to w imieniu zdecydowanej większości Polaków, którzy 11 listopada przemaszerują w Marszu Niepodległości. Dopiero jeżeli wykonacie to, co powyżej napisałem, może być mowa o jakiejkolwiek próbie normalizacji wzajemnych relacji. Innej drogi nie ma. Nie da się budować niczego na kłamstwie. Tylko prawda może nas wyzwolić. Tylko ona może być fundamentem lepszej przyszłości. Ci, którzy tego nie rozumieją, sami sobie kopią grób. Historia bowiem ma to do tego, że lubi się powtarzać. Wszyscy którzy próbowali ją zakopać lub wymazać z ludzkiej pamięci, marnie kończyli...

Osobiście zaś oświadczam, tak jak pisałem już zresztą w zeszłym roku, po sytuacji jaka miała miejsce na zeszłorocznym MN (przypominam, że grupa pseudo-nacjonalistów z pod znaku "sz[cz]urmu" pobiła rok temu kilku warszawskich działaczy narodowych z organizacji NWP) że jeżeli zobaczę gdzieś ukropską szmatę, to przy pierwszej nadążającej się okazji, dokonam jej spalania! A teraz i mnie możecie nazwać "szowinistą" i urządzić na mnie polowanie. Z ust takich kanalii to brzmi jak największa pochwała!

CHWAŁA WIELKIEJ POLSCE KATOLICKIEJ!
"Od Łaby aż za Dniepr..."

Michał Mikłaszewski