sobota, 14 października 2017

Vega: Dzieci są odkładane do miski i umierają po kilkanaście godzin


        – Jestem dumny, że jestem katolikiem. – Dla mnie to jest film misyjny. Robiąc go miałem poczucie, że poszerza światło w świecie ogarniętym ciemnością – mówi Patryk Vega o swoim najnowszym filmie pt. „Botoks”, który właśnie wszedł do kin.

– Liczę, że w sposób realny zmieni rzeczywistość. Nawet, jeśli pod jego wpływem jedna osoba zmieni zdanie i nie usunie dziecka, warto było go nakręcić – móiwł reżyser w „Minęła 20”. – Z ich historii wybrałem to, co jest bardziej poruszające. Lekarze powiedzieli, że dotąd w polskim kinie nie było żadnego filmu czy serialu, który w sposób autentyczny pokazywałby współczesną służbę zdrowia – wyjaśniał.

To normalny człowiek, który ma ręce, nogi i oczy

– Okazało się, że to, co wydawało mi się nudne, jest bardzo poruszającym tematem. Poruszyło, w jaki sposób wygląda abortowanie dzieci i znalazło odbicie w filmie – wyjaśniał Vega. – Lekarki, które przyjmowały setki porodów, mówiły, że w przypadku biopunkcji nawet 12-tygodniowe dziecko ucieka przed igłą. A 22-tygodniowe dziecko, które jest abortowane, to normalny człowiek, który ma ręce, nogi i oczy. Ludzie pytali mnie, czemu wybrałem tak duże dziecko do pokazania w filmie? Ale widziałem autentyczne zdjęcia z tego typu zabiegów i tam były tak duże dzieci – tłumaczył.

– To wszystko nie dotyczy tylko patologicznych szpitali, ale także prywatnych. Dzieci są odkładane do miski i umierają po kilkanaście godzin. Rekord to 17 godzin. Jako człowiek nie godzę się na to – podkreślił.

– Nastąpiła niemalże awantura narodowa. Nie chciałem, aby to był temat, który nas dzieli – mówił. – Jestem producentem, który robi filmy za prywatne pieniądze. I chodzi o to, aby się on zwrócił. Fala nienawiści mogłaby się źle skończyć dla mojej kariery. Na szczęście ludzie myślą samodzielnie i zdecydowali się iść do kina. Miał drugie najlepsze otwarcie w historii – dodał.

„Nie wstydzę się swojej wiary”

Patryk Vega stwierdził, że traktuje „Botoks” jako „film misyjny”. – Robiąc go miałem poczucie, że poszerza światło w świecie ogarniętym ciemnością. Uważam, że dostałem ten film z góry i w jego przypadku byłem tylko narzędziem. Liczę, że w sposób realny zmieni rzeczywistość. Nawet, jeśli pod jego wpływem jedna osoba zmieni zdanie i nie usunie dziecka, warto było go nakręcić – mówił.

Odniósł się także do swojej wiary w kontekście fali nienawiści wobec akcji „Różaniec do granic”. – Powinniśmy się szanować, bo bardzo smutne jest to, że jesteśmy najbardziej podzielonym społeczeństwem. Przynajmniej za mojego życia. Fanatyzm jest niewskazany, bo ludzie gardzą sobą. Jestem dumny z tego, że jestem katolikiem. Dla mnie wiara stanowi całe moje życie. Czytam Pismo Święte, dwukrotnie w ciągu dnia się modlę. Biblia jest instrukcją jak żyć – opowiadał dziennikarzowi.

Źródło: tvp.info