poniedziałek, 13 listopada 2017

Polska świętuje odzyskanie niepodległości której aktualnie nie posiada




       11 listopada, czyli Święto Niepodległości. Obchodzi się je formalnie od 1937 roku, kiedy to zapisano w ustawie, że jest to symboliczna data ponownego powstania Polski po 123 latach zaborów.  To dobra okazja do tego, aby zapytać czy rzeczywiście jest co świętować i czy twierdzenie, że Polska jest niepodległa nie jest nadużyciem.

Trzeba przyznać, że Polska była niepodległa po 1918 roku, kiedy odzyskano państwowość. Potem jednak przyszła wojna i przez nasz kraj przetoczyły się dwa totalitaryzmy. Najpierw zniszczyli go Niemcy, a potem w niewolę wzięli bolszewicy nieco skrótowo utożsamiani z Rosjanami. Przez ten cały czas trudno mówić o niepodległości, PRL to była raczej autonomia.

Jednak PRL zbankrutował, a ZSRR upadł i w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku znowu można było mówić o tym, że Polska odzyskała niepodległość. Co z tego skoro przekupieni pokaźnymi apanażami polscy politycy postanowili przystąpić do Unii Europejskiej. Proces ten rozpoczął się poprzez zgłoszenie formalnego wniosku o członkostwo w 1994 roku.  Nastąpiło to zaledwie 5 lat po wyjściu z podległości względem Moskwy.

Polska stała się członkiem Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku, ale była to zupełnie inna UE niż ta, z którą mamy do czynienia obecnie. Najpierw forsowano konstytucję Unii Europejskiej, ale po serii porażek w referendach uznano, że nie można pozwolić na demokrację, gdyż jest przeszkodą i dokonano zmiany nazwy z konstytucja na traktat, od miejsca podpisania zwany lizbońskim.

Dokument ten opisuje reformę UE i został przyjęty w grudniu 2007 roku. Polska ratyfikowała go 1 grudnia 2009 roku, kiedy podpisał się pod nim nieżyjący już prezydent Lech Kaczyński. To właśnie wtedy uznaliśmy, że Unia Europejska jest państwem, a my jesteśmy jego częścią. Podległość względem Moskwy, zastąpiliśmy podległością wobec Brukseli.

Ostatnie kryzysy polityczne w naszym kraju, w które aktywnie włączała się Bruksela, wskazują na to, że rzeczywiście traktowani jesteśmy jak kolonia. W związku z tym świętowanie niepodległości jest przynajmniej nie na miejscu. Jest to tym bardziej szkodliwe, że sprawia wrażenie jakby Polska była niepodległa, co dodatkowo utrudnia społeczeństwu zrozumienie sytuacji w jakiej się znaleźliśmy.

Na plus należy zapisać, że pamięć o historii Polski i jej dokonaniach, nie zaginęła, a setki tysięcy ludzi znowu przejdą w całym kraju w Marszu Niepodległości. Jak cenna jest ta inicjatywa świadczą wściekłe ataki międzynarodowego lewactwa na profile społecznościowe marszu i jego organizatorów. To pokazuje, że jest potencjał na zmianę i widać procesy dziejowe, które może pomogą nam w najbliższym czasie odzyskać utraconą niepodległość. Wielka Brytania dała przykład co można zrobić, aby powiedzieć dość.


 OD REDAKCJI: Popieramy Marsz Niepodległości a szczególnie tegoroczne jego hasło: My chcemy Boga! Jednakże uważamy iż należy większy nacisk położyć na uświadamianiu ludziom w nim uczestniczącym iż Polska krajem niepodległym nie jest i długa droga przed nami aby niepodległość odzyskać. Niech 11 listopada stanie się ogólnopolskim dniem walki o suwerenność i niepodległość naszej Ojczyzny! Ave Christus Rex!