Rzeczywisty twórca Solidarności
Zbigniew Brzeziński jest amerykańskim politykiem i strategiem
globalnej polityki. Jest nazywany jastrzębiem polityki zagranicznej USA.
Henryk Pająk w książce „Bestie końca czasu” cytuje Johna Colemana:
„Komitet 300” rozkazał Klubowi Rzymskiemu zniszczenie Kościoła
katolickiego oraz przygotowanie warunków do interwencji sowieckiej w
Polsce. Solidarność była tworem Zbigniewa Brzezińskiego z Komitetu 300.
To Brzeziński wybrał nazwę tego „związku zawodowego”, wytypował jego
organizatorów i przywódców. Nigdy „Solidarność” Brzezińskiego i jego
kumpli z Klubu Rzymskiego nie była „ruchem pracy”. Była to masowa,
populistyczna organizacja stworzona po to, aby wywołać zmiany w bloku
sowieckim, absolutnie konieczne do kontynuowania budowy Jednego Rządu
Światowego”.
Jerzy Holzer w książce „Solidarność 1980-1981” pisze, że nazwę związku „Solidarność” na zjeździe w Gdańsku zaproponował Karol Modzelewski.
17 września 1980 r. do Gdańska zjechali się przedstawiciele
Międzyzakładowych Komitetów Założycielskich, Międzyzakładowych Komitetów
Robotniczych i Międzyzakładowych Komisji Robotniczych z całego kraju.
Zapadły tam wówczas decyzje o utworzeniu jednego związku. Przyjęto
propozycję Modzelewskiego, aby nosił on nazwę Niezależnego Samorządnego
Związku Zawodowego „Solidarność” (Jerzy Holzer, „Solidarność 1980-1981”,
Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984). K. Modzelewski mógł być wcześniej
wytypowany, obok innych, przez Brzezińskiego.
Już w latach 60. XX w. Brzeziński pracując w Departamencie Stanu ds.
Planowania Polityki Rady opracował strategię pokojowego zaangażowania
USA w celu osłabienia bloku sowieckiego. W latach 1977-1981 był doradcą
do spraw bezpieczeństwa prezydenta Cartera i w tym czasie wywierał
znaczący wpływ na amerykańską politykę zagraniczną. Podczas pracy w
Białym Domu podkreślał rolę praw człowieka, jako środka ideologicznej
ofensywy przeciwko ZSRR. W celu osłabienia ZSRR, zachęcał dysydentów w
Europie Wschodniej, aby walczyli głównie o poszanowanie praw człowieka.
W październiku 1966 roku wprowadził do amerykańskiej strategii
politykę odprężenia przed zjednoczeniem Niemiec, które było celem
polityki amerykańskiej. Przejawem polityki odprężenia w stosunkach
Wschód-Zachód było spotkanie 35 państw europejskich, USA i Kanady w
Helsinkach w dniach 30 lipca do 1 sierpnia 1975 roku. Był to rezultat
osiągnięcia równowagi militarnej między USA a ZSRR. Oba te mocarstwa
zrezygnowały z prób osiągnięcia dominującej pozycji na świecie. Obrady
zostały uwieńczone podpisaniem Aktu Końcowego KBWE. Zawarto w tym
dokumencie między innymi potwierdzenie nienaruszalności granic, oraz
przepisy o poszanowaniu praw człowieka.
Departament Stanu USA był zaniepokojony udzieleniem przez
Brzezińskiego poparcia dla dysydentów w Niemczech Wschodnich.
Administracja amerykańska miała żywo w pamięci krwawo stłumione
powstanie w NRD, które wybuchło 16 czerwca 1953 roku, po tym jak rząd
ogłosił podniesienie norm wydajności dla pracowników o 10 proc. W
przeszło 200 miastach wybuchły strajki, a na ulicach doszło do starć z
policją. Władze NRD stłumiły powstanie przy pomocy jednostek Armii
Czerwonej ściągniętych z baz radzieckich na terytorium NRD. Brzeziński
postulował zaangażowanie USA w popieranie antysowieckiej partyzantki w
Afganistanie i antykomunistycznego ruchu Solidarność w Polsce.
Dążono więc do zjednoczenia Niemiec, ale bez angażowania opozycji w
NRD. Nie chciano narażać Niemców w NRD, grano więc na wywołanie
powstania w Polsce.
Celem polityki amerykańskiej nie była wolna, niepodległa Polska, lecz
zjednoczenie Niemiec. Z. Brzeziński w książce „Wielka szachownica” o
zjednoczeniu Niemiec pisze: „Jednakże zjednoczenie Niemiec
zmieniło rzeczywiste parametry polityki europejskiej. Była to porażka
geopolityczna Rosji, a zarazem Francji. Zjednoczone Niemcy nie tylko
przestały podporządkowywać się Francji pod względem politycznym, lecz
automatycznie wyrosły na niekwestionowaną główną potęgę Europy
Zachodniej, a nawet częściowo mocarstwo światowe, zwłaszcza dzięki swoim
ogromnym wkładom finansowym, które przekazują kluczowym instytucjom
międzynarodowym. Te nowe warunki doprowadziły do pewnych zgrzytów w
stosunkach francusko-niemieckich, ponieważ Niemcy zaczęły wyrażać i
otwarcie propagować swoja własną wizję przyszłej Europy, w której byłyby
partnerem Francji, nie zaś jej protegowanym”.
————————————————
John Coleman (ur. 1935) jest autorem i analitykiem spraw świata. Jest
byłym brytyjskim oficerem MI6. Napisał kilka książek i liczne prace w
tym analizę struktury władzy na świecie. Pisarz twierdzi, iż mając
dostęp do poufnych danych odkrył istnienie siatki, pod której kontrolą
znajduje się cały świat. Ludzie ci, dysponujący ogromnymi majątkami,
wpływają na historię i życie codzienne. Jeden z ich planów zakłada
redukcję liczby ludności i utworzenie jednego ogólnoświatowego państwa.
Twierdzi on, że stosunkowo niewielka grupa ludzi działa w komitecie,
który nazywa się „Komitet 300” i stanowi światowy rząd. Napisał i wydał
książkę „Hierarcha konspiratorów: Komitet Trzystu”.
„Judaszowskie srebrniki”
Prymas Polski (...) Stefan kardynał Wyszyński zwracając się do
delegacji „Solidarności Wiejskiej” 6 lutego 1981 roku powiedział:
„Mówiłem tu przed chwilą z panem Wałęsą i delegacją z Bielska
Białej, że ruch, który zrodził się w Polsce – odnowy moralnej i
społecznej – jest wybitnie polski. Ten ruch musi służyć przede wszystkim
sprawie Polski, to znaczy ludności polskiej, czy to będzie ludność
rolnicza, czy robotnicza, dla zaspokojenia jej potrzeb. Trzeba się
strzec, żeby się nie wplątali tacy ludzie, którzy mają inne założenia,
którzy są gdzieś uzależnieni i chcą przeprowadzić nie polskie sprawy.
Trudno to po nazwisku wymieniać. Ludziom tym zależy na tym, aby Polskę
wplątać w jakieś sytuacje polityczne” (Stefan Kardynał
Wyszyński, „Kościół w służbie Narodu”, Rzym 1981). Niestety, Wałęsa nie
posłuchał Prymasa kardynała Wyszyńskiego. Natomiast zaatakowało Prymasa
skrajne skrzydło Solidarności.
Jędrzej Giertych w Londynie, członek emigracyjnego SN, w latach
1969-1988 redagował i wydawał pismo „Opoka”, które rozsyłał po ośrodkach
polonijnych i do Kraju (ukazało się 21 numerów). Jędrzej
Giertych na łamach „Opoki” w 1978 r. przestrzegał przed Adamem
Michnikiem, działaczem opozycyjnego KOR, jako bardziej szkodliwym niż
rządzący wtedy komuniści.
„Solidarność” była finansowa przez USA. Lane
Kirkland (1922-1999), amerykański działacz związkowy, w latach 1979-1995
przewodniczący centrali „American Federation of Labor – Congress of
Industrial Organizations” (AFL-CIO), pomagał finansować „Solidarność”.
We współpracy z administracją Reagana, Kirkland zaangażował centralę w
pomoc polskiemu ruchowi „Solidarności”, łącznie przekazując ponad 6
milionów dolarów amerykańskich w gotówce i wyposażeniu
Lene Kirkland nie był jedynym, który zaangażował się w pomoc dla Solidarności. Prezydent
Reagan podjął decyzję dotyczącą przekazania 200 mln dolarów dla
„Solidarności”. Pieniądze te jednak nigdy nie dotarły do Solidarności,
ponieważ gdzieś po drodze zaginęły. Później sprawa ta stała się
przedmiotem starcia pomiędzy doradcą prezydenta Reagana prof. Richardem
Pipesem, a byłym doradcą prezydenta Jimmy Cartera, Zbigniewem
Brzezińskim. Pipes przypuszczał, że duże pieniądze zostały przekazane
Solidarności kanałami CIA. Pipes żądał od Brzezińskiego odpowiedzi na
pytanie, co stało się z tymi pieniędzmi, skoro nigdy nie trafiły one w
całości bezpośrednio do Solidarności. Na to pytanie Brzeziński nigdy nie
odpowiedział.
To Stany Zjednoczone stały za projektem przejęcia wpływów w
pokomunistycznej Europie Środkowo-Wschodniej poprzez jej gospodarcze
uzależnienie, a Soros był tu głównym ich aktorem. Program Sorosa, który wdrażał Balcerowicz,
polegał głównie na podporządkowywaniu polskiej gospodarki zaleceniom
Międzynarodowego Funduszu Walutowego i radom harwardzkiego profesora
Jeffrey’a Sachsa. „Terapia szokowa” zastosowana przez Sorosa,
Sachsa i Balcerowicza była oszustwem, bo pozostawała w bezpośrednim
konflikcie z pragnieniami przeważającej większości wyborców, którzy oddali 4 czerwca 1989 r. swoje głosy na „Solidarność”. Naród polski został oszukany. Polska została sprzedana USA za „judaszowskie srebrniki”.
Nikt nikomu nie daje pieniędzy za darmo. „Solidarność” była
finansowana przez USA. Pytanie: czy w interesie Polski, czy w interesie
USA. Jeżeli ktoś myśli, że w tamtych czasach Stany Zjednoczone chciały
pomóc Polsce, to jest w błędzie, ponieważ w polityce na ma
sentymentów, natomiast jest brutalna walka o polityczne i gospodarcze
interesy. Wygrywa sprytniejszy, czyli ten który bardziej oszuka.
To od Machiavellego przyjęto hasło „Cel uświęca środki”. Celem polityki
amerykańskiej, po trupie Polski, było szybkie zjednoczenie Niemiec.
Manewry „Sojuz ‘81”
W Bukareszcie w dniach 1-3 grudnia 1980 roku odbyło się spotkanie
ministrów państw Układu Warszawskiego, na którym zaproponowano
zorganizowanie wspólnych manewrów pod kryptonimem „Sojuz 80”. 8 grudnia
1980 r. pod pozorem ćwiczeń koalicyjnych na teren Polski miało wkroczyć
osiemnaście związków taktycznych (piętnaście dywizji Armii Radzieckiej, w
tym dywizja powietrznodesantowa, dwie dywizje Czechosłowackiej Armii
Ludowej i jedna Narodowej Armii Ludowej NRD). Wraz z dwiema dywizjami
radzieckimi stacjonującymi w Polsce zgrupowanie inwazyjne liczyłoby
dwadzieścia dywizji wojsk lądowych. Kategoryczny sprzeciw przywódców PRL
i naciski państw NATO, głównie USA, spowodowały, że radziecki sztab
generalny oficjalnie odstąpił od realizacji organizowania tych manewrów
wojskowych. Jednak 16 marca 1981 r. rozpoczęły się na terytorium Polski,
Czechosłowacji, NRD i ZSRR manewry wojskowe „Sojuz ’81”, które trwały
do 7 kwietnia 1981 roku. Decyzję o ich zakończeniu podjął sekretarz
generalny KC KPZR Leonid Breżniew, gdyż Jimmy Carter, prezydent USA, wystosował do niego ostrzegawczą depeszę.
„90. spokojnych dni”
Autorzy w wydanym w 1984 r. przez Niezależny Ośrodek Myśli
Politycznej w ramach Zeszytów Edukacji Narodowej opracowaniu pt. „Polska
lat osiemdziesiątych. Analiza stanu obecnego i perspektywy rozwoju
sytuacji politycznej w Polsce”, piszą: Po śmierci Bieruta, „generalny
kierunek rozwoju w Polsce nie był zgodny z życzeniami władców Kremla, a
każda kolejna polska ekipa była – z radzieckiego punktu widzenia –
gorsza od poprzedniej. Powstanie „Solidarności”, wieńczące pasmo
radzieckich niepowodzeń w Polsce, było dla Rosjan katastrofą i nigdy nie
mieli oni co do tego wątpliwości. Nie poczynili jednak w odpowiednim
momencie wystarczających kroków dla ratowania polskiej gospodarki, nie
podtrzymali upadającej ekipy Gierka, pozwolili nawet na rejestrację
Solidarności”.
9 lutego 1981 r. na VIII Plenum KC partii postanowiono wysunąć na
premiera gen. Jaruzelskiego. Dwa dni później, 11 lutego, Sejm powołał go
na stanowisko premiera (premier od 11 lutego 1981 do 6 listopada 1985,
oraz w latach 1981-1989 I sekretarz KC PZPR). Następnego dnia premier
złożył oświadczenie o przewidywanych kierunkach działania Rządu. Jego
wystąpienie miało charakter ugodowy, prosił o zaniechanie akcji
strajkowych, o 3 miesiące pracowitych dni – 90 dni spokoju.
Trzeba pamiętać, że od 1974 r. rozpoczął się w Polsce kryzys
gospodarczy, wzrastało zadłużenie zagraniczne. Mimo to nie wstrzymano
inwestycji, które w latach 1977-78 wzrastały. Sytuacja gospodarcza
Polski z roku na rok się pogarszała. Zadłużenie Polski w krajach
kapitalistycznych doszło w 1980 r. do takiego poziomu, że całość
wpływów z eksportu wolnodewizowego nie wystarczała nawet na bieżącą
obsługę długów, nie mówiąc już o utracie możliwości spłacenia zadłużenia
w jakiejkolwiek perspektywie czasowej. Strajki pogłębiały kryzys.
Solidarność przyjęła wybór Jaruzelskiego na premiera życzliwie.
Od 16 marca 1981 r. trwały manewry „Sojuz ‘81”, już następnego dnia, 17
marca, marszałek Kulikow spotkał się z Kanią i gen. Jaruzelskim. 12
marca zarząd wojewódzki rolniczej „Solidarności” w Bydgoszczy ogłosił
pogotowie strajkowe. 16 marca w Bydgoszczy do zajętego przez
strajkujących budynku przybyli przedstawiciele zjednoczonego (na
zjeździe poznańskim 8-9 marca) NSZZ Rolników Indywidualnych
„Solidarność” z przewodniczącym Kułajem na czele. Utworzono Ogólnopolski
Komitet Strajkowy. Najważniejsze z żądań dotyczyło uznania przez rząd
wiejskiej „Solidarności” za „społeczno-zawodowego reprezentanta rolników
indywidualnych” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg,
Warszawa 1984). Trzy dni po rozpoczęcia manewrów „Sojuz ‘81”,
19 marca 1981 r. wystąpiła tzw. prowokacja bydgoska. Milicja
interweniowała brutalnie. W rezultacie trzy osoby doznały obrażeń i
znalazły się w szpitalu.
W oświadczeniu Krajowej Komisji Porozumiewawczej (KKP) zawarta była interpretacja wydarzeń bydgoskich: „Akcja, jaka miała miejsce 19 marca 1981 r. jest oczywistą prowokacją wymierzoną w rząd premiera Jaruzelskiego”
(Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
MKZ w Bydgoszczy ogłosił , aby 20 marca odbył się dwugodzinny strajk
protestacyjny. KKP akceptowała decyzję o strajku. Do protestu dołączył
region toruński. 22 marca odbyły się rozmowy przedstawicieli rządu z
przywódcami Solidarności i doradcami. Nie doszło do uzgodnień, natomiast
ustalono, że ponowne spotkanie odbędzie się 25 marca. 23 marca w
Bydgoszczy zebrała się KKP. Posiedzenie odbywało się w dużym napięciu.
Wałęsa nie krył swego niezadowolenia z błędów popełnionych przez
bydgoską „Solidarność”. Mówił, że „akcja rolników z Bydgoszczy była
zaskoczeniem dla KKP, na sesję WRN zaproszenie dostało 6 osób, a
przyszło dużo więcej, chyba niepotrzebnie” (Jerzy Holzer, Solidarność
1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
Wystąpienie Wałęsy otworzyło najważniejszą część obrad, podczas
których rozważono plany dalszego działania. Wielu członków KKP parło do
ustalenia bliskiego i nie poprzedzonego krótkim strajkiem ostrzegawczym
terminu strajku generalnego. W końcu ustalono, że w razie niepowodzenia
rozmów z rządem przeprowadzić czterogodzinny strajk ostrzegawczy 27
marca, a ile nie wpłynie on na zmianę stanowiska rządu, 31 marca
rozpocząć okupacyjny strajk generalny. Na spotkaniu z rządem jednak nie
doszło do porozumienia. 27 marca odbył się czterogodzinny strajk
ostrzegawczy. Wieczorem wznowiono w Warszawie rozmowy między rządem a
„Solidarnością”. Rezultat spotkania był niewielki. 29 marca rozpoczęło
się plenum KC PZPR. Obrady były burzliwe.
W nocy z 29 na 30 marca Krajowy Komitet Strajkowy uznał, że sytuacja
ulega zasadniczej zmianie i pojawia się możliwość szybkiego
porozumienia. 30 marca w Warszawie doszło do nieoficjalnych negocjacji.
Powołany wcześniej „zespół dobrych usług” Gieysztora, Szaniawskiego i
Święcickiego, spotkał się z przedstawicielami rządu i „Solidarności”.
Tego dnia przywódcy „Solidarności” spotkali się też z Prymasem
kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Według streszczenia zapisu
magnetofonowego przedstawionego później na posiedzeniu KKP, prymas
„widzi, że sytuacja się komplikuje, nie tylko w wymiarze krajowym”,
zadaje sam sobie pytanie, „czy lepiej z narażaniem naszej wolności i
życia już dziś osiągnąć postulaty, jak najsłuszniejsze, czy też tylko
niektóre, inne – nie rezygnując – odłożyć na później”. Kardynał
Wyszyński sądził w szczególności, że należy odłożyć żądania personalne,
na razie za najważniejsze uznać żądania instytucjonalne – takie jak
gwarancje bezpieczeństwa i dostęp do środków masowego przekazu,
zwłaszcza zaś legalizacja rolniczej „Solidarności”. Prymas przestrzegał:
„Strajk generalny łatwo zacząć, lecz trudno skończyć” (Jerzy Holzer,
Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
Wreszcie strona rządowa i „Solidarność” doszli do porozumienia.
Gwiazda ogłosił w telewizji komunikat o zawieszeniu strajku generalnego,
który miał się rozpocząć następnego dnia. Cała Polska odetchnęła.
W kwietniu i maju władze poszły na wiele ustępstw, zwłaszcza w skali
lokalnej, ale też w skali krajowej. 12 maja 1981 r. Sąd Wojewódzki w
Warszawie zarejestrował NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.
Skończył się ostatecznie wielomiesięczny okres starć i napięcia wokół
tej sprawy.
Stasi w Polsce
Maciej Giertych w biuletynie „Opoka w Kraju” napisał: „To, że
w Polsce poleje się krew, oraz to, że obiecywano NRD za udział w
opanowaniu Polski, obszar na zachód od linii Szczecin-Katowice. O
ustaleniach między ZSRR a NRD pisały gazety RFN: „Die Bunte” 25 lutego
1982 i „National-Zaitung 2 kwietnia 1982” (Maciej Giertych, „Opoka w Kraju”, nr 72(93) kwiecień 2010).
Radzieckie władze, uwikłane w kłopoty w Afganistanie oraz na trudną
do przewidzenia postawę Chin, zrezygnowały w końcu z interwencji w
Polsce. Naciskał na nią jeszcze tylko Erich Honecker, I sekretarz KC w
NRD. Na pewno nie kierowały nim motywy tzw. socjalistycznego
internacjonalizmu. Bądź, co bądź niemieckie wojsko mogło za
przyzwoleniem ZSRR wkroczyć na polskie ziemie zachodnie (Janusz Dobrosz,
„Zniewalanie Polski”, Wydawnictwo „NORTOM”, Wrocław 2006). O takim
scenariuszu wówczas się mówiło. Zagrożenie agresją wojsk NRD i
Czechosłowacji trwało aż do wiosny 1982 r.
O zamierzonej interwencji enerdowskiej świadczy dobitnie penetracja
Polski przez enerdowskie Stasi już od pierwszych chwil powstania
„Solidarności”. Do dziś nie wiadomo, kto spowodował wejście Stasi do
Polski. Prawdopodobnie agenci Stasi mieli rozpoznać „Solidarność” i
zabezpieczyć pobyt wojsk enerdowskich na terytorium Polski.
Najważniejszą rolę w działalności operacyjnej Stasi w Polsce odgrywał
Wydział Główny II Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego
(MfS-Hauptabteilung II), czyli kontrwywiad. Do jego zadań należały:
koordynacja współpracy z partnerskimi służbami, demaskowanie rezydentur i
poszczególnych agentów państw należących do NATO ze szczególnym
uwzględnieniem RFN, a także informowanie
kierownictwa partyjnego i państwowego NRD o zjawiskach ważnych z
punktu widzenia bezpieczeństwa państwowego. Już 8 września 1980 roku, na
mocy porozumienia z władzami polskimi, rozpoczęła działalność Grupa
Operacyjna Warszawa (Operationsgruppe Warschau, OGW), której oficerowie
zwerbowali setki agentów. Do jej zadań należało: „zapewnienie stałych
oficjalnych kontaktów z polskimi organami bezpieczeństwa, koordynacja
tajnych działań w przedstawicielstwach NRD w Polsce, łącznie z
werbowaniem nowych tajnych współpracowników, rozpoznanie i opracowanie
współpracowników tajnych służb w przedstawicielstwach krajów nie
socjalistycznych w Polsce oraz stała analiza sytuacji wewnętrznej”
Dlaczego IPN nie podejmuje tego wątku? Agenci Stasi przebywający w
Polsce mogli realizować niemieckie cele, mogli robić też prowokacje.
Jeżeli nie było zagrożenia interwencją obcych wojsk, to skąd wzięli się
agenci Stasi w Polsce?
Tajne spotkanie Breżniewa z Honeckerem i Husakiem
Stanisław Kania w grudniu 1980 r. został po Gierku I sekretarzem PZPR
(od 6 września 1980 do 18 października 1981 I sekretarz KC PZPR).
Według Moskwy kolejna polska ekipa pod przewodnictwem Kani i
Jaruzelskiego była jedną z najgorszych.
Erich Honecker (NRD) tłumaczył we wrześniu 1981 r. Fidelowi Castro (Kuba): „Kania
jest elementem chwiejnym, któremu nie można zaufać. On przeszkadza nam w
udzieleniu mu pomocy. (…) Obecny bieg wydarzeń w Polsce obciąża konto
Kani, który współpracuje z Solidarnością i klerem katolickim” (http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1533463,1,stanislaw-kania-przeciwnik-stanu-wojennego.read).
Notatka służbowa ze spotkania Leonida Breżniewa, Ericha Honeckera i
Gustawa Husaka na Kremlu 16 maja 1981 r. Druga: Zapis spotkania tow.
Breżniewa z tow. Honeckerem na Krymie 3 sierpnia 1981 r. Obie pochodzą
ze źródeł amerykańskich. Notatki znajdują się w Woodrow Wilson
International Center for Scholars w Waszyngtonie w dokumentach
zamieszczonych w opracowaniu „Cold War International History Project
Bulletin 11” dotyczącymi stanu wojennego w Polsce.
16 maja 1981 r. na Kremlu doszło do spotkania Leonida Breżniewa,
Ericha Honeckera i Gustawa Husaka, oraz do spotkania Breżniewa z
Honeckerem na Krymie 3 sierpnia 1981 roku. Rozmowy dotyczyły Polski.
Breżniew mówił: „Sytuacja w Polsce uległa dalszemu
pogorszeniu. Partia nie tylko jest atakowana przez „Solidarność”, lecz
także znajduje się w stanie rozpadu spowodowanym przez wewnętrzne
sprzeczności”. Oceniał, że „polscy przywódcy drżą ze strachu, wpatrują
się jak zahipnotyzowani w „Solidarność”, nie podejmując żadnych
konkretnych działań”.\
Honecker: „Ze wszystkich dyskusji i przedłożonych nam materiałów wynika, że PZPR znajduje się w morderczym uścisku kontrrewolucji”. Honecker przypomniał, ze Kania i Jaruzelski otrzymali wiele dobrych rad. Powiedział: „Niestety, należy
stwierdzić, że nie tylko nie skorzystali z owych rad, lecz swoimi
działaniami wspomogli ogromny proces rozkładu w partii i w aparacie
państwowym”.
Husak. „My także jesteśmy wielce zaniepokojeni rozwojem
wydarzeń w Polsce, sytuacją PZPR i socjalizmu w tym kraju. Jest dość
dowodów, że sprawy idą w złym kierunku. W rezultacie dobrzy komuniści
nie widzą perspektyw”. Dodał wymownie, że „wróg zawsze działa z wielką siłą. My zaś za bardzo zważamy na dyplomację i protokół”.
Honecker przypomniał, że rozwój wydarzeń w PRL nie jest tylko kwestią
wewnętrzną Polski, lecz sprawą całej wspólnoty socjalistycznej. „Nie wolno zapominać, że radziecka grupa wojsk w Niemczech utrzymuje komunikację przez Polskę.
Spotkanie Breżniewa z Honeckerem na Krymie 3 sierpnia 1981 r.
Breżniew: „kryzys w Polsce poważnie wstrząsnął
społeczeństwem. Ludzie są zdezorientowani. Znaczna ich część znalazła
się pod wpływem demagogów i krzykaczy z kontrrewolucyjnego skrzydła
„Solidarności”. Poinformował, ze w kierownictwie
radzieckim jest grupa ludzi: Susłow, Andropow, Gromyko, Ustinow,
Archipow i Rusakow, którzy codziennie bacznie śledzą sytuację w Polsce.
Honecker: „Doszliśmy do wniosku, że złożona sytuacja na zjeździe
partii odzwierciedla sytuację w PZPR i w Polsce. W naszej ocenie jest
oczywiste, że siły marksistowsko-leninowskie w PZPR stanowią mniejszość i
nie są w stanie zapobiec prawicowemu odchyleniu”. Honecker nie
pozostawił na bratniej partii suchej nitki referując przebieg jej IX
Zjazdu: „Nasza delegacja powróciła mając wrażenie, że PZPR jest
wewnętrznie rozdarta i niezdolna do walki, jako partia nieustannie traci
swój marksistowsko-leninowski charakter. Jak pokazuje analiza, siły
prawicowe umocniły swoje pozycje w KC, Politbiurze i Sekretariacie KC.
Ponad 40 proc. członków i kandydatów do KC należy do ,,Solidarności”,
trzej z nich są członkami KOR”. Honecker nie krył też ponurych obaw, co
do przyszłości oceniając, że „Zjazd partii nie dostarczył ani
tymczasowych ani długofalowych programów. Siły rewizjonistyczne mówią
otwarcie o nowym polskim modelu socjalizmu, który będzie miał
międzynarodowy wpływ. Nie wolno nam lekceważyć możliwości, że polska
choroba będzie się rozszerzać”.
„Bój to będzie ich ostatni”
We wrześniu 1981 r. odbyła się pierwsza tura I Krajowego Zjazdu
Delegatów NSZZ Solidarność. Obradowało na nim prawie 900 działaczy
reprezentujących 9,5 mln związkowców z całego kraju. W czwartym dniu
obrad delegaci uchwalili m.in. „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”,
w którym wzywali robotników państw bloku wschodniego do tworzenia
związków zawodowych. Dla władz brzmiało to jak wezwanie do rewolucji.
Grzegorz Palka z radykalnej grupy łódzkiej w swoim wieczornym przemówieniu powiedział: „Od
dłuższego czasu Związek drepcze w miejscu, ponieważ wydarł władzy
wszystko to, co było do wydarcia metodami umiarkowanego nacisku. Od
Porozumienia Warszawskiego jesteśmy w impasie, bo zrezygnowaliśmy z
konfrontacji. To wyznacza granice postępowania. Wiemy, ze poza nią są na
przykład wolne wybory. Ryzyko konfrontacji utrzyma się, dopóki
utrzymuje się kryzys. Związek powinien przeanalizować swoje szanse w
ewentualnym konflikcie po to, by świadomie wybrać płaszczyznę możliwego
konfliktu i przemyśleć, jak zmienić niekorzystny dla nas układ sił” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
Radykałowie z Solidarności parli do konfrontacji z władzą. Bardzo
prowokacyjne były wystąpienia niektórych członków Komisji Krajowej
Solidarności na posiedzeniu 3 grudnia 1981 r. w Radomiu. Rulewski
przedstawiał propozycję cofnięcia mandatu zaufania rządowi
Jaruzelskiego. Bujak sądził, że PZPR nie daje gwarancji lojalnego
partnerstwa i wykluczał zagwarantowanie jej z góry większości w
przyszłym sejmie. Kosmowski wypowiadał się natomiast za powołaniem rządu
tymczasowego w momencie konfrontacji. Jaworski spodziewał się, że
wojsko i milicja przejdą na stronę Solidarności. Modzelewski zakończył
swoje wystąpienie słowami: „Bój to będzie ich ostatni” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
W dniach 25-26 listopada 1981 roku obradowała 181 Konferencji
Episkopatu Polski. W wydanym komunikacie napisano: „Kraj nasz znajduje
się w obliczu wielu niebezpieczeństw, przemieszczają się nad nim ciemne
chmury, grożące bratobójczą walką”. 8 grudnia 1981 prymas Józef Glemp
wysłał listy do gen. Wojciecha Jaruzelskiego i Lecha Wałęsy. W liście do
Wałęsy Prymas pisał o „narastających złowrogich nastrojach w naszym społeczeństwie, których rozładowanie wielu dopatruje się w konfrontacji”.
Podczas obrad Krajowej Komisji „Solidarności” w Gdańsku w dniach
11-12 grudnia 1981 r. bardziej ofensywni działacze i eksperci
poszukiwali metod, które doprowadzą do upadku rządu. Rulewski zostawia
rządowi alternatywę „albo staniecie do walki i my wam przypieprzy, a jak stchórzycie i nie staniecie do walki i tak wam przypieprzymy”.
Krajowa Komisja Solidarności badała nastroje społeczne. Ludwik Dorn
zreferował wyniki ankiety przeprowadzone przez Ośrodek Badań Społecznych
przy regionie Mazowsze. Niemal połowa członków „Solidarności”
przeciwna była konfrontacji z władzami. Jedna trzecia skłaniała się ku
poważnym ustępstwom. Nie należący do „Solidarności” byli
jeszcze bardziej skłonni do podporządkowania się rządowi” (Jerzy Holzer,
Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984). Świadczy to
dobitnie, że członkowie KK parli do konfrontacji z władzą, dlatego
zlecili te badania. W Polsce miała polać się krew.
Na ten temat jest znacząca i szokująca wypowiedź Jerzego Giedroyca,
red. Paryskiej „Kultury”. Krzysztofa Kozłowskiego, wówczas zastępcę
redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, stan wojenny zastał we
Francji, gdzie odwiedził Jerzego Giedroyca. W rozmowie Giedroyc
powiedział zdecydowanie: „Jeżeli to nie spłynie krwią to nie
pozostanie nic. Chcę Polaków przy broni. Nie można obalać stanu za dwa
grosze i dwie krople krwi. To musi więcej kosztować. Jeżeli to krwią nie
spłynie to nie pozostanie nic. To wszystko zgnije na parę pokoleń (Onet, „Odtajniono akta o sytuacji w Polsce z 1981 roku. Polska, NATO, Stan wojenny”, dn. 13 grudnia 2011r.). Nie ma już tej strony, albo wygasło, albo została zlikwidowana. I pomyśleć tylko, że ten człowiek był „guru” dla opozycji, a obecnie dla tzw. „elit” III RP.
Marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz podczas wizyty w Wilnie w marcu
2015 r. skrytykował Waldemara Tomaszewskiego, lidera Akcji Wyborczej
Polaków na Litwie, za przypięcie wstęgi gieorgijewskiej. Marszałek
Borusewicz przyznał też, że cała elita III RP odwoływała się do myśli
Jerzego Giedroycia i Juliusza Mieroszewskiego. Podczas spotkania z
Polskim Klubem Dyskusyjnym w Wilnie powiedział: „Cała polska
elita, która obejmowała władzę w 1989 roku, a była to antykomunistyczna
opozycja, była w dużej mierze wychowana na paryskiej „Kulturze”. Na
Giedroyciu i Mieroszewskim, dla których wsparcie niepodległości Litwy,
Ukrainy i Białorusi było taką żelazną zasadą”. Jerzy Holzer w książce „Solidarność 1980-1981” podaje, że Bogdan Borusewicz był członkiem KOR.
Dopiero po interwencji sowieckiej system PRL zostałby upodobniony do sowieckiego
Autorzy w wydanym w 1984 r. przez Niezależny Ośrodek Myśli
Politycznej w ramach Zeszytów Edukacji Narodowej opracowaniu pt. „Polska
lat osiemdziesiątych. Analiza stanu obecnego i perspektywy rozwoju
sytuacji politycznej w Polsce”, o ewentualnym konflikcie zbrojnym piszą,
że „Rosjanie mogliby stanąć wobec konieczności nie tylko tej
samodzielności, jaką Polska jeszcze ma w ramach „obozu”, lecz dokonania
posunięć w rodzaju represji, wysiedleń itp. Jest jednak niewątpliwe, że
samodzielność władz polskich (niezależnie od składu personalnego ekipy
rządzącej) zostałaby zredukowana niemal do zera, zorganizowana wedle
zasad komunizmu wojennego gospodarka polska musiałaby zostać
podporządkowana interesom imperium, a cały system polityczny PRL – w
maksymalnym stopniu zostałby upodobniony do systemu radzieckiego. Krótko
mówiąc, Polska – tak samo jak inne kraje satelickie – jeśli nawet nie
formalnie, to faktycznie stałaby się po prostu prowincją imperium”.
Według Autorów, była więc jakaś „samodzielność władz polskich”.
Przeobrażenia, które dokonały się w Polsce po okrągłym stole w 1989
r. nie doprowadziły ani do politycznego, ani do gospodarczego postępu, a
wręcz cofnęły Polskę w rozwoju. Natomiast zyskał kapitał obcy, któremu
nie tylko na rozwoju Polski nie zależy, ale który potężnej Polski nie
chce. Polska padła ofiarą neokolonializmu, i stała się krajem
już nie trzeciego, czwartego ale piątego świata. W latach 90. XX wieku
Polska zanotowała największy wzrost ubóstwa spośród wszystkich 175
państw sklasyfikowanych przez ONZ-towski program rozwoju UNDP. Kojarzyła
się z biednymi krajami Afryki. Żadne państwo nie będzie
zainteresowane budową silnej Polski, musimy to sobie wybić z głowy raz
na zawsze. Niech przykładem będzie fakt, że za symboliczny
koniec Jałty uznaje się nie dokonania „Solidarności”, lecz zburzenie
muru berlińskiego, który nastąpił w nocy z 9 na 10 listopada oraz
zjednoczenie Niemiec 3 października 1990 r.
Burzliwe plenum KC PZPR
Stanisław Kania w grudniu 1980 r. został po Gierku I sekretarzem PZPR
(od 6 września 1980 do 18 października 1981 I sekretarz KC PZPR), od 11
lutego 1981 r. premierem był Wojciech Jaruzelski, a szefem MSW Czesław
Kiszczak. Dla Stanisława Kani gen. Milewski był geniuszem wywiadu i
kontrwywiadu. Łączyły ich bliskie kontakty. Potem Milewski chciał
rozegrać sprawy zgodnie z wytycznymi Moskwy i w czerwcu 1981 r. na
plenum KC miał obalić Kanię i Jaruzelskiego. Po tym zdarzeniu stosunki
Kani i Milewskiego się ochłodziły. Przed tym słynnym plenum KC PZPR z
Moskwy przyszedł list. Nie do Kani, nie do Jaruzelskiego, ale do
Komitetu Centralnego PZPR, czyli ponad ich głowami. Był to list
bez precedensu, z bardzo surową krytyką tego, co się w Polsce wówczas
działo, a mianowicie, że dopuszcza się do głosu opozycję, że grozi
utrata władzy, że toleruje się wrogą działalność Kościoła… Cały szereg tego typu uwag. W liście były wymienione tylko nazwisko Jaruzelskiego i Kani.
List ten był kolejnym ostrzeżeniem. Kierownictwo ZSRR powoływało się
na trzykrotne poprzednie ostrzeżenia: 5. XII. 1980, 4. 03. 1981 r.
23.04.1980 r.
W ostatnim liście przywódcy ZSRR wymieniali szczególnie ważne
problemy, o których była mowa w poprzednich ostrzeżeniach: zachowanie
kontroli środków masowej informacji, umocnienie autorytetu organów
bezpieczeństwa, milicji i armii, zmiana sytuacji wewnątrz partii i
zahamowanie ruchu „struktur poziomych” – „narzędzia rozbijania partii”.
Groźnie brzmiały dwa fragmenty listu. W pierwszym kierownictwo KPZR
stwierdzało: „Pragniemy podkreślić, ze Stanisław Kania, Wojciech
Jaruzelski i inni polscy towarzysze zgadzali się z naszym zdaniem we
wszystkich podejmowanych kwestiach. Lecz w rzeczywistości wszystko
pozostaje po staremu i do polityki ustępstw i kompromisów nie wniesiono
żadnych korekt. Oddaje się jedną pozycję za drugą”. W drugim przypominano wypowiedź Breżniewa na lutowym XXVI Zjeździe KPZR: „Socjalistycznej Polski, bratniej Polski nie opuścimy w biedzie i nie damy jej skrzywdzić” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
Na wspomnianym wyżej plenum KC PZPR (czerwiec 1981) przeciw
Jaruzelskiemu i Kani między innymi wystąpiło dwóch generałów, a
mianowicie gen. broni Włodzimierz Sawczuk, członek KC PZPR, wcześniej
szef Głównego Zarządu Politycznego WP i gen. broni Eugeniusz Molczyk,
zastępca naczelnego dowódcy Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu
Warszawskiego. Obaj zaatakowali ich z ogromną wściekłością. Na sali
nastroje im sprzyjały.
Gen. Sawczuk powiedział: „Przecież nie pierwszy raz dzisiaj
się mówi, iż niektórzy nasi towarzysze nie mają koncepcji działania.
Dlaczego więc nie chcą tego pojąć. Dlaczego pozorują działania, które
pogrążają kraj w dalszym chaosie i dezorganizacji” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
W czasie przerwy Tadeusz Grabski chcąc przechylić szalę na stronę
partyjnego betonu, powołał się na towarzyszy radzieckich. Grabski obok
Milewskiego (kandydat niektórych sił w Moskwie) był typowany na I
sekretarza PZPR. Później jednak zwolennicy Jaruzelskiego i Kani zaczęli
bronić ich polityki. Nie doszło do wystąpienia gen. Milewskiego i ta
grupa agentów sowieckich przegrała.
Agenci NKWD i KGB żyli wśród nas
W ośrodkach władzy PRL znajdowali się agenci o polskich nazwiskach,
ulokowani jeszcze w latach stalinowskich przez NKWD. Kierowali się
rosyjską rewolucyjną zasadą: im gorzej, tym lepiej. Jedną z najbardziej
wpływowych osób w PRL był gen. Mirosław Milewski, który był człowiekiem
Moskwy i był powiązany wcześniej z NKWD. Istnieje podejrzenie, że
posługiwał się fałszywym życiorysem.
Przed drugą wojną światową w miasteczku Lipsk na Suwalszczyźnie
mieszkała rodzina Milewskich. Mieli jednego synka Mirosława. Jego matka
była nauczycielką. Kiedy do miasteczka wkroczyli Niemcy wymordowali cała
rodzinę i spalili ich dom. W 1945 r. na Suwalszczyźnie i w Lipsku
pojawiło się NKWD. Ich dowódca twierdził, że tu mieszkał i nazywa się
Milewski. Jednak ludzie, którzy znali i pamiętali rodzinę Milewskich
twierdzili, że oficer NKWD nie był Mirosławem, synem Milewskich (w
audycji PR program I. o gen. Milewskim wypowiadali się ludzie z Lipska w
1991 r.). Jakim więc sposobem dokumenty rodziny Milewskich
zamordowanych przez Niemców trafiły do NKWD. Wcześniej były w posiadaniu
gestapo. Oficer ten po wojnie pozostał w Polsce i pełnił wiele różnych
odpowiedzialnych funkcji państwowych. Założył nawet towarzystwo
przyjaciół Lipska. Wybudowaną w miasteczku szkołę nazwano imieniem
Milewskiej.
Jeden z doradców Czesława Kiszczaka twierdził, że miał w rękach
teczkę gen. Mirosława Milewskiego założoną przez NKWD (Witold Bereś i
Jerzy Skoczylas, „Generał Kiszczak mówi…”, Polska Oficyna Wydawnicza
„BGW”, Warszawa 1991).
Według otrzymanych dokumentów po zamordowanej polskiej rodzinie,
Mirosław Milewski twierdził, że urodził się 1 maja 1928 w Lipsku na
Suwalszczyźnie. Prawdą natomiast jest fakt, że od lipca 1945 r. był
funkcjonariuszem stalinowskiego aparatu bezpieczeństwa. Czy nie jest
dziwne to, że miał wówczas 17 lat. Przeszedł wszystkie szczeble kariery.
Zaczynał w Urzędzie Bezpieczeństwa w Augustowie, gdzie związany był z
obławą augustowską. Od początku lat 60. XX w. Pracował w Wojewódzkim
Urzędzie MSW w Białymstoku. W latach 70. był dyrektorem I Departamentu
MSW, wiceministrem i ministrem MSW do 1981 r.
Gen. Mirosław Milewski w czasie porwania i zabójstwa księdza
Jerzego Popiełuszki był członkiem Biura Politycznego i sekretarzem KC,
miał nadzór polityczny nad wojskiem i MSW. Na te stanowiska
został powołany w czasie IX zjazdu PZPR w 1981 r. W czasach
komunistycznych rząd był marionetką, a rzeczywistą władzę sprawował
Komitet Centralny PZPR. Czesław Kiszczak, w tamtym czasie minister MSW,
wykonywał polecenia sekretarza KC.
Nie musiał też wiedzieć o innych działaniach podjętych przez
sekretarza KC. Poza tym w MSW istniały nieformalne powiązania, układy,
które najważniejsze były na szczeblu dyrektorów departamentów. Za
Kowalczyka, a potem za Kiszczaka wiceministrem MSW był gen. Stachura.
Ściągnął on z terenu Konrada Straszewskiego, który został dyrektorem IV
Departamentu. On z kolei ściągnął do siebie Płatka, a potem
Piotrowskiego, który był naczelnikiem w Łodzi. Wyróżniał się tam w
bardzo prowokacyjnych akcjach. Potem Straszewski został wiceministrem, a
dyrektorem departamentu IV został Płatek. Formalnie nadzorował
departament IV Ciastoń, też wiceminister, ale Straszewski miał tam duże
wpływy.
Stanisław Kania w grudniu 1980 r. został po Gierku I sekretarzem
PZPR. Premierem został Wojciech Jaruzelski, a Czesław Kiszczak został
ministrem MSW. Dla Stanisława Kani Milewski był geniuszem wywiadu i
kontrwywiadu. Łączyły ich bliskie kontakty. Potem Milewski chciał
rozegrać sprawy zgodnie z wytycznymi Moskwy i w czerwcu 1981 r. na
plenum KC miał obalić Kanię i Jaruzelskiego. Po tym zdarzeniu stosunki
Kani i Milewskiego się ochłodziły. Przed tym słynnym plenum KC PZPR z
Moskwy przyszedł list. Nie do Kani, nie do Jaruzelskiego, ale do
Komitetu Centralnego PZPR, czyli ponad ich głowami. Był to list bez
precedensu, z bardzo surową krytyką tego, co się w Polsce wówczas
działo, a mianowicie, że dopuszcza się do głosu opozycję, że grozi
utrata władzy, że toleruje się wrogą działalność Kościoła… Cały szereg
tego typu uwag. W liście były wymienione tylko nazwisko Jaruzelskiego i
Kani. Na tym plenum przeciw Jaruzelskiemu i Kani między innymi wystąpiło
dwóch generałów, a mianowicie gen. broni Włodzimierz Sawczuk, członek
KC PZPR, wcześniej szef Głównego Zarządu Politycznego WP i gen. broni
Eugeniusz Molczyk, zastępca naczelnego dowódcy Zjednoczonych Sił
Zbrojnych Układu Warszawskiego. Obaj zaatakowali ich z ogromna
wściekłością. Na sali nastroje im sprzyjały. W czasie przerwy Tadeusz
Grabski chcąc przechylić szalę na stronę partyjnego betonu, powołał się
na towarzyszy radzieckich. Później jednak zwolennicy Jaruzelskiego i
Kani zaczęli bronić ich polityki. Nie doszło do wystąpienia gen.
Milewskiego i jego frakcja agentów sowieckich przegrała. Milewski był
kandydatem niektórych sił w Moskwie na I sekretarza PZPR.
Do dziś nie wiadomo, jaki był udział Milewskiego w pacyfikacji kopalni „Wujek”, która
miała miejsce w związku z wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. 16
grudnia 1981 r. doszło do masakry górników strajkujących (strajk
okupacyjny)) przeciw ogłoszeniu stanu wojennego. Podczas pacyfikacji
siłami milicji oraz wojska i w wyniku strzałów oddziału ZOMO zginęło 9
górników, a 21 zostało rannych. Mirosław Milewski był wówczas członkiem
Biura Politycznego i sekretarzem KC, miał nadzór nad wojskiem i MSW.
Górnicy zabici przez ZOMO w kopalni Wujek, 16 grudnia 1981 r. Fot. PAP/Inter.pl
Czesław Kiszczak, szef MSW, w maju 1984 roku, a więc na pięć
miesięcy przed porwaniem księdza Jerzego Popiełuszki, wyciągnął na
wierzch aferę „Żelazo”, tajnej akcji z lat 70. XX w. I Departamentu MSW,
którego szefem był wówczas generał Mirosław Milewski. Objęła swym
zasięgiem czasowym czterech byłych ministrów spraw wewnętrznych, kilku
wiceministrów i kilkudziesięciu kierowniczych funkcjonariuszy MSW, i tym
sposobem usiłował zniszczyć Milewskiego. Akcja „Żelazo”
prowadzona była w latach 70. XX wieku w Zachodniej Europie. Polegała na
przeniknięciu do przestępczych struktur i poprzez przestępczą
działalność (napady rabunkowe, kradzieże, a nawet morderstwa – w jednej z
takich „akcji” zginął francuski policjant) zdobywanie pieniędzy, złota
(stąd kryptonim akcji), dzieł sztuki, a także samochodów. Z akcją
„Żelazo” związani byli trzej bracia Janosze: Jan, Mieczysław i
Kazimierz, którzy prowadzili przestępczą działalność w zamian za
zapewnienie bezkarności w PRL oraz udział w zrabowanych łupach. Osoby
związane z aferą „Żelazo” miały kontynuować działalność przestępczą w
tzw. gangu młotkarzy.
Milewski od początku miał świadomość, że musi odejść ze
wszystkich stanowisk: członka Biura Politycznego, sekretarza KC
nadzorującego MSW i stosunki państwo-Kościół. Zagrożeni się poczuli jego
bliscy przyjaciele w MSW, w tym płk Pietruszka, który należał do
towarzystwa przyjaciół Lipska założonego przez Milewskiego.
Prawdopodobnie towarzystwo przyjaciół Lipska był zasłoną dymną, za którą
prowadzono całkowicie inną działalność. Kilka dni po porwaniu księdza
Jerzego Popiełuszki Milewski został odwołany przez Jaruzelskiego, który
wówczas był I sekretarzem PZPR. Zmarł 23 lutego 2008 r. w Warszawie.
Ile jeszcze takich i innych Milewskich żyje wśród nas?
Stanisław Bulza