niedziela, 17 grudnia 2017

Żydowski ekspert od ocieplania wizerunku Polski oświadcza: „Grzegorz Braun to debil”. Co na to polska prawica?


       Żydowski spadochroniarz Jonny Daniels wylądował na polskiej scenie politycznej i dziarsko zabrał się do ocieplania wizerunku Polski. W ramach tego ocieplania zażądał delegalizacji ONR, nazwał Jacka Międlara „rasistowską szumowiną”, a Grzegorza Brauna „debilem” (w wpisie na fb) i „idiotą”.

Co więcej, Daniels wezwał polskie władze do „zajęcia bardziej stanowczego stanowiska” wobec „takich siewców nienawiści”. To co? Aresztować ich? A może od razu wysłać „seryjnego samobójcę”? Co Pan proponuje, Panie Daniels?

Efekty działań Danielsa już widać. PiS zaczyna przebąkiwać o delegalizacji ONR i „ucywilizowaniu” Marszu Niepodległości. Czy to jest cena za pozytywne artykuły w żydowskich gazetach, w których chwali się premiera Morawieckiego za jego „żydowskie korzenie”?

Odnoszę wrażenie, że żydowski spadochroniarz umoszczony na salonach „dobrej zmiany” buduje coś, co pozwolę sobie nazwać Danielszczyzną – w nawiązaniu do terminu Michnikowszczyzna ukutego przez Rafała Ziemkiewicza. Cała zabawa polega na tym, żeby po raz kolejny wskazać Polakom, kto jest „cacy”, a kto „be”, przy czym rozróżnienia tradycyjnie dokonuje się przy pomocy pałki antysemityzmu. Michnikowszczyzna robiła to metodą „na inteligenta”. Daniels nie bawi się w takie niuanse. On po prostu bierze pałę i leje, a prawicowy salon cieszy się jak głupi do sera, bo przecież Jonny Daniels powiedział, że Polacy nie są antysemitami. Niesamowite! Wystarczyło poklepać Polaków po plecach i już jeden przez drugiego lecą z pokłonem i ronią łzy wzruszenia, bo „Daniels działa dla dobra Polski”.

Moje pytanie brzmi: co dobrego dla Polski ma wyniknąć z nazwania Grzegorza Brauna „debilem” i „idiotą”? W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego TVP pokazała film Brauna o Jaruzelskim. Oglądaliście? Zapewne tak. A więc według oceny Danielsa oglądaliście film zrobiony przez „debila” i „idiotę”. Jak się z tym czujecie? Jak czujecie się z tym, że Daniels naubliżał Braunowi po tym, jak ten wziął udział w Marszu Niepodległości i śpiewał „My chcemy Boga”? Nawet „Wyborcza” nie poważyła się na takie chamstwo. A Daniels tak.

Jonny Daniels jest wszędzie. Udziela wywiadów, pozuje do zdjęć, w TV Trwam jest stałym gościem. Strach otworzyć lodówkę, żeby nie wypadł z niej Daniels i nie wygłosił pogadanki na temat „debili” i „szumowin”, które nie zasługują na miano prawdziwego Polaka. Przypomina to niedawny cyrk z udziałem Ryszarda Petru, którego do obrzydzenia pompowały demoliberalne media. Teraz mamy podobne zjawisko, przy czym to prawa strona sceny politycznej zabrała się za pompowanie Danielsa nie bacząc na to, że pompują bezczelnego chama obrzucającego Polaków inwektywami. Kolejny raz pała antysemityzmu zadziałała bez pudła, co dobitnie świadczy o skali mentalnego sponiewierania Polaków, którzy gotowi są płaszczyć się przed każdym, kto dla realizacji własnych interesów łaskawie powie o nich dobre słowo. Budowa Danielszczyzny idzie w najlepsze.

Wracając do chamskiego ataku Danielsa na Grzegorza Brauna: warto zastanowić się, dlaczego właśnie Braun stał się celem żydowskiego „eksperta od PR”. Co jest wielką winą tego erudyty, która wywołała chamską reakcję Danielsa? Wysłuchałam wielu wykładów Grzegorza Brauna i moja diagnoza brzmi tak: Braun jest dla Danielsa niebezpieczny, ponieważ nie podpisuje się pod załganą narracją o złych Polakach i dobrych Żydach. Braun tę narrację rozbija, a robi to opierając się na źródłach historycznych. To samo robi też Jacek Międlar i inni tzw. antysemici, których trzeba uciszyć, żeby nie psuli obrazka wykreowanego przez takich łgarzy, jak Jan T. Gross. Nie chodzi przecież o to, żeby Polacy poznali historię relacji polsko-żydowskich. Chodzi o to, żeby utrzymać ich pod pałką antysemityzmu, na którą mają reagować jak psy Pawłowa.

Nie wiem, dlaczego „dobra zmiana” postanowiła zblatować się z chamskim „ekspertem od PR”. Nie wiem, dlaczego chamskie ataki Danielsa nie przeszkadzają dobro-zmianowemu salonikowi. Wiem jednak, że afiszowanie się z Danielsem nie wyjdzie „dobrej zmianie” na dobre. Noszenie na rękach izraelskiego trepa, który dekretuje, kto jest, a kto nie jest prawdziwym Polakiem, to najgłupszy pomysł, na jaki można było wpaść. Danielszczyzna skończy tak samo, jak Michnikowszczyzna: stanie się synonimem obciachu i degrengolady umysłowej. I nie wynika to z przypisywanego Polakom antysemityzmu, ale z prostego faktu – tego typu chamskie połajanki i prymitywne zagrywki nie są przez większość Polaków mile widziane.

Jednak zanim to się stanie, Jonny Daniels narobi bardzo dużo szkód, których konsekwencje poniesie hołubiące go Prawo i Sprawiedliwość. Uzbrojony w pałę antysemityzmu i lejący nią Polaków z błogosławieństwem rządzących Daniels zrobi PiS czarny PR, który wiele osób odepchnie od tej partii. Nie oznacza to, że zagłosują na obecną opozycję totalną. Po prostu nie pójdą na wybory, bo głosowanie na partię, która pozwala na takie hece, stanie się dla wielu wyborców nie do zaakceptowania. A ponieważ polscy narodowcy nie zdołali dotychczas zbudować partii, która miałaby szanse na wejście do parlamentu, może być naprawdę nieciekawie. KODziarstwo karnie stawi się przy urnach i będzie pozamiatane.

Jest jeszcze jedna rzecz, której PiS chyba nie dostrzega. Po agresywnych i chamskich wypowiedziach Danielsa widać wyraźnie, że dobry wizerunek Polski na świecie ma zależeć od buca używającego coraz bardziej skompromitowanej polit-poprawnej nowomowy. Takie „wstawanie z kolan” jest nie tylko żałosne, ale również krótkotrwałe. Kilka ciepłych słówek, którymi Daniels kupił sobie PiS, mogą szybko zamienić się w połajanki, gdy Polacy okażą się zbyt mało spolegliwi. I co wtedy?

Szanowni politycy Prawa i Sprawiedliwości, zastanówcie się nad tym, co robicie. Czy premier Mateusz Morawiecki naprawdę musi afiszować się z tym chamem? Czy cham w jarmułce jest właściwym człowiekiem do ocieplania wizerunku Polski na świecie? Czy to jest warunek sine qua non dobrych relacji Polski i Izraela? Jeśli tak sądzicie, to znaczy, że dajecie się ogrywać jak małe dzieci. To bardzo przykre i niepokojące.

I jeszcze jedno pytanie: Kiedy ekshumacja w Jedwabnem i odebranie Janowi T. Grossowi Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej? Czyżby na świętego Dygdy, co go nie ma nigdy?

Za: https://gloria.tv/article/LveA8VYEjbuR4teLQY1juvD18