sobota, 6 stycznia 2018

Koncepcja „Rzeczypospolitej wielu narodów” jako metoda zaboru historii i rozbioru państwowości polskiej

Podobny obrazRoszczenia rosyjskie do następstwa prawnego po I Rzeczypospolitej.


     Zgodnie z teorią „Rzeczypospolitej wielu narodów” I Rzeczypospolita z lat 1569-1795 nie była Polską cywilizacyjną (jagiellońską), ale właśnie „Rzecząpospolitą”.

Terminologia ta odpowiada tradycji rosyjskiej, białoruskiej i ukraińskiej.

Państwowość określana po prostu jako „Rzecz Pospolita”[1], występowała w historiografii rosyjskiej co najmniej od czasów sowieckich, a zapewne znacznie wcześniej. Nomenklatura ta miała zaprzeczać polskiemu w całości charakterowi tego organizmu politycznego, a zatem prawom Narodu Polskiego do dziedzictwa po wszystkich województwach federacyjnego państwa Korony polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego (dalej również: WXL). 

Depolonizacja Rzeczypospolitej szlacheckiej następowała poprzez jej dekompozycję na poszczególne prowincje i obszary oraz przez wyodrębnianie wschodniosłowiańskich czynników etnicznych i nadawanie im odpowiedniej rangi. W ten sposób historiografia rosyjska całkowicie zakwestionowała polski charakter Wielkiego Księstwa Litewskiego, jednej z trzech ponadwojewódzkich prowincji ówczesnej Polski (Wielkopolski, Małopolski oraz Litwy).[2]

Dziewiętnastowieczni badacze rosyjscy W. Antonowicz[3] oraz M. Lubawskij[4] wielką wagę przypisywali udziałowi Rusinów w politycznym życiu Wielkiego Księstwa Litewskiego, ich roli w wyznaczaniu polityki państwa i określali ich jako jedną ze wspólnot dołączonych do władzy. Upadek państwowości WXL wiązany był zwyczajnie z katolicką ekspansją, unią religijną 1596 r. i przymusową polonizacją elity. W ten sposób nauka rosyjska przyjmowała, że Wielkie Księstwo Litewskie to w gruncie rzeczy państwo litewsko-ruskie /rosyjskie/ (stopniowo coraz bardziej i bardziej rosyjskie), które w wyniku ekspansji zewnętrznej stało się państwem z przewagą charakteru polskiego.[5]

W świetle koncepcji WXL jako drugiego państwa rosyjskiego, czynnikiem przemawiającym za takim charakterem Wielkiego Księstwa był również język większości mieszkańców owego kraju. Historiografia carska stawiała bowiem znak równości pomiędzy dialektem starobiałoruskim (nieznacznie jedynie różniącym się od północnokresowych gwar polskich) a językiem rosyjskim, zupełnie od nich różnym.

Jak stwierdza współczesny białoruski badacz Andrej Kazakiewicz „Strategia badaczy rosyjskich była tu całkiem przeciwstawna [polskiej – Cz. P.]. Opierali się oni nie na polskiej tradycji historiograficznej, a na własnych rusińskich dokumentach. Ogólnym założeniem było maksymalizowanie roli rusińskiego (ruskiego) początku WXL i roli Rusinów w politycznym i kulturowym życiu kraju. Nowa wiedza historyczna była częścią strategii opanowania (zagospodarowania) terytorium, które przez kilka stuleci wydawało się odwiecznie polskim. Powinna była delegitymizować polskie pretensje do spuścizny po Wielkim Księstwie. Transformacja ta, która rozpoczęła się na przełomie XVIII i XIX wieku, otworzyła drogę mnóstwu innych zmian w spojrzeniu na historię Białorusi i Litwy, które od tego czasu nabywają zupełnie inny narodowy charakter tradycji państwowej”.[6] Nasilenie tych badań nastąpiło po upadku powstania listopadowego a w szczególności od roku 1839, kiedy metropolita grekokatolicki Józef (Josif) Siemaszka podpisał akt oderwania Kościoła unickiego w Cesarstwie Rosyjskim od Rzymu, kasując unię brzeską i zapędzając grekokatolików do prawosławia.

Także Roman Dmowski wskazuje, że dopiero „Publikowane przez uczonych rządowych dzieła i atlasy dowiodły, że ten olbrzymi obszar dziewięciu guberni, nazwany urzędowo Krajem Północno- i Południowo-Zachodnim[7], jest krajem rdzennie rosyjskim, któremu Polacy powierzchownie narzucili swą kulturę. Tę robotę polską kilku wieków niszczono szybko i wypowiadano uzasadnioną, jak się zdawało, nadzieję, że po kilku dziesiątkach lat ślad z niej nie zostanie.”[8]

Dorobek historiografii carskiej, zmodyfikowany nieco „ustaleniami” badaczy sowieckich, przejęły w różnym stopniu współczesne doktryny państwowe i historiografie  Żmudzinów, Białorusinów i Ukraińców. 

W największym wymiarze zbieżność z koncepcjami rosyjskimi charakteryzuje historiografię Republiki Białoruś, utożsamiającą wręcz historię Białorusi z dziejami Rosji. Dotyczy to większości białoruskich historyków, tak postsowietów, zachodniorusinów, jak i części odrodzeniowców. Uważają oni, że nie w Rzeczypospolitej szlacheckiej, lecz dopiero w imperium rosyjskim, a następnie w ZSRS Białorusini uzyskali możliwość samookreślenia.

Zachodniorusizm

Zachodniorusizm jest najstarszą tradycją historyczną prawosławnych Białorusinów, odcinającą się od polskiej ideologii szlacheckiej, tradycji Rzeczypospolitej, wizji Kresów Wschodnich. Doktryna zachodniorusizmu rozpowszechniała przekonanie o wspólnocie narodowej, językowej i historycznej Wielkorusinów, Białorusinów i Małorusinów. Twórcą tego kierunku był Michaił Kojałowicz.[9] Uważał on, że lud grekokatolicki zamieszkujący północno-zachodnie gubernie imperium rosyjskiego, nazywane przez niego Zachodnią Rosją[10], stanowi w istocie nieodłączną część trójjedynego narodu rosyjskiego, gwałtem katolicyzowaną aktem unii brzeskiej. Z powyższych wniosków wywodził postulat depolonizacji i likwidacji Kościoła grekokatolickiego na Ziemiach Zabranych. Zostało to uczynione w roku 1839 przez metropolitę unickiego, Białorusina Josifa Siemaszkę, przy czynnym poparciu rosyjskiego aparatu państwowego.

Kolejnym czołowym przedstawicielem zachodniorusizmu, aczkolwiek umiarkowanym w poglądach, był Paweł Bobrowskij.[11] W duchu imperialnym pisali także W. Antonowicz oraz M. Lubawskij. W ramach liberalnego nurtu zachodniorusizmu rozwijała się białoruska (autonomiczna) świadomość narodowa.[12]
Warto wskazać, że ideolodzy zachodniorusizmu pochodzili z rodzin szlacheckich, nierzadko związanych od pokoleń z państwowością polską. Mimo to apelowali do władz carskich o wprowadzanie represji antypolskich, co dotyczyło publicznego używania naszego języka, działalności Kościoła katolickiego, nabywania ziemi przez katolików, a także zniesienia poddaństwa, aby można było dla celów depolonizacyjnych wykorzystać konflikt miejscowych chłopów (prawosławnych) z panami (Polakami – katolikami).

Metody działania zachodniorusinów, sprowadzające się do coraz radykalniejszych akcji antypolskich i antykatolickich (co na Ziemiach Zabranych było tożsame z wyznaniem „polskim”) przedstawił białoruski działacz narodowy z początku XX w. Aleksandr Cwikiewicz w najistotniejszej bodajże dla tego przedmiotu pozycji pt. Zapadno-rusizm. Narysy z historyi hramadzkaj myśli na Biełarusi u XIX i paczatku XX w.[13] Opis poglądów zachodniorusinów dał także Pietr Czigrinow w swoim podręczniku historii dla studentów. Wyjaśnia on mianowicie, że „Na czele historyczno-politycznej szkoły ‘zachodniorusizmu’ w drugiej połowie XIX w. stanął profesor Petersburskiej Akademii Duchownej, Białorusin z pochodzenia, Michaił Kojałowicz… Jego poglądy, jak i w ogóle ‘zachodniorusizm’, ukształtowały się w walce dwóch obozów, które wykształciły się w białoruskim społeczeństwie. Jeden z nich, trzymając się korzeni białoruskości, wiązał jej historyczne losy z kulturą polską. Drugi widział przyszłość Białorusi w składzie ludów wschodniosłowiańskich na czele z Rosją i dlatego uznawał wojnę z polskim wpływem za odwieczną konieczność – W całym zachodnim kraju tak zwanych litewskich guberni – pisał M. Kojałowicz – z dawnych czasów odbywała się i odbywa … walka ludowa (narodowowyzwoleńcza) … żywiołu miejscowego z napływowym elementem (czynnikiem) polskim. [sic!] Żywioły te zawsze prowadzą walkę między sobą… Najczęściej bez wrzawy, ale we wszystkich sferach życia.[14]”. Czigrinow wskazuje, że „po szeregu unii z Polską, uważali zwolennicy tej szkoły, ‘ruskie’ ziemie znalazły się pod obcym (katolickim) uciskiem, i dalszy ich historyczny rozwój odbywał się pod znakiem nieprzezwyciężonego dążenia do zjednoczenia z prawosławną Rosją. Twierdzili oni, że unia lubelska i brzeska były dwoma najbardziej ponurymi (najcięższymi) etapami białoruskiej historii, warunkującymi początek państwowego i kulturowo-narodowego upadku Białorusi. Idea ‘zachodniorusizmu’ kultywowana była w politycznym, kulturowo-narodowym życiu Białorusi także w końcu XIX – początku XX w. Myślą przewodnią wystąpień jej stronników pozostawało przekonanie Kojałowicza: Na wschód Białoruś ciągnie ludowa jedność krwi, i wrogiem ludu jest ten, kto będzie występował przeciwko tej jedności. Ze wschodu przyniesione zostały Białorusi takie dobra, jak rozbiory Polski i wyzwolenie od ustroju pańszczyźnianego. A co przyszło z zachodu? Żydzi, jezuici, unia, upadek ludowej inteligencji, parobkostwo, stan pańszczyźniany, itd. Dla zacnego (uczciwego), rozumiejącego położenie i potrzeby swojej ojczyzny białoruskiego młodzieńca nie może być wahania gdzie iść – na wschód czy na zachód. [15]”

Spojrzenie na Wielkie Księstwo Litewskie przez białoruską „narodową koncepcję historii”

Jak ustalił A. Kazakiewicz „Los historiografii rosyjskiej, jak i jej polityczne znaczenie był dość nieoczekiwany. W przeciągu praktycznie całego wieku XIX odwoływanie się do rusińskiej i niepolskiej tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego całkowicie odpowiadało imperialnej strategii rosyjskiego narodu trójjedynego. Ale już na początku wieku XX strategia ta załamuje się przez to, że w charakterze podmiotu politycznego zaczyna występować białoruski ruch narodowo-wyzwoleńczy, który w Wielkim Księstwie widzi doświadczenie własnej (autonomicznej od Rosji) państwowości. W białoruskim dyskursie rosyjska wiedza historyczna o Wielkim Księstwie bardzo szybko białorusizuje się. Sama nazwa kraju zmienia się z litewsko-rosyjskiej na litewsko-białoruską.

Autorzy koncepcji państwa rusko-litewskiego stali się nauczycielami założycieli narodowej historiografii białoruskiej i ukraińskiej, albo sami wzięli udział w ruchu narodowo-wyzwoleńczym. Uczniami Antonowicza stali się M. Hruszewski i M. Dounar-Zapolski[16], uczniem M. Lubawskogo – U. Piczeta. Z kolei M. Daszkiewicz stał się jednym z założycieli historiografii ukraińskiej.[17]

Zasadnicza teza współczesnej białoruskiej historiografii polega na przyjęciu, że Białoruś jest państwem istniejącym suwerennie i nieprzerwanie co najmniej od XIII w. W tej konwencji Wielkie Księstwo Litewskie to w gruncie rzeczy Państwo Białorusko-Litewskie (stopniowo coraz bardziej i bardziej białoruskie). Odmienny pogląd w tej kwestii, z uwagi na sprzeczność powyższego założenia z koncepcją trójjedynego narodu rosyjskiego, mają natomiast białoruscy historycy o poglądach zdecydowanie zachodniorusińskich (imperialnych).

Prezentując tezy dziewiętnastowiecznej historiografii rosyjskiej Kazakiewicz zauważa, że Wielkie Księstwo Litewskie przestaje być dla niej państwem polskim (litewsko-polskim) i staje się „Państwem Litewsko-Ruskim (Rosyjskim)” oraz, że „Legitymacja takiego nazewnictwa znajduje się w pełnej oficjalnej nazwie państwa: ‘Wielkie Księstwo Litewskie, Ruskie i Żmudzkie’.” [18]  

W ocenie Kazakiewicza, którą w pełni podzielamy, „Białoruska wersja historii Wielkiego Księstwa na początku XX w. wywodziła się z tradycji rosyjskiej, z jej praktyką dekonstrukcji polskości i aktualizacji rusińskości (wg nowej terminologii – białoruskości) tego państwa. Można mówić o kształtowaniu się na początku XX w. przejściowej, rosyjsko-białoruskiej wersji rozwoju Wielkiego Księstwa, najbardziej wymownym przykładem której jest Karotkaja gistoria Biełarusi W. Łastouskaha, wydana w Wilnie w 1910 r. Wacłau Łastouski, jeszcze silnie związany w swojej narracji z rosyjską historiograficzną tradycją i terminologią […] Wielkie Księstwo […] nazywa w zgodzie z rosyjską tradycją ‘Litewsko-Ruskim państwem’.[19]”

Kazakiewicz podaje, że następnym logicznym krokiem rodzącej się białoruskiej idei narodowej stało się sformułowanie białorusocentrystycznego paradygmatu powstania i rozwoju Wielkiego Księstwa, który z jednej strony, był bardzo potrzebny białoruskiemu ruchowi narodowo-wyzwoleńczemu, a z drugiej, oznaczał tylko bardziej konsekwentną białorusizację historycznej tradycji rosyjskiej. Białorusocentryczna wersja historii Wielkiego Księstwa Litewskiego została stworzona w latach 1930-1940-tych przez historyka Mikałaja Szkalionka[20] i lingwistę Jankę Stankiewicza[21].

Jak pisze Kazakiewicz – „W nowym historycznym paradygmacie genealogia Wielkiego Księstwa Litewskiego od samego początku miała naturę białoruską. M. Szkalionak określił księcia Mendoga jako hospodara (władcę, właściciela) księstwa krywickiego, które później rozpoczęło ekspansję na wschód, północ i południe.”; „W latach 1960-tych J. Stankiewicz zdecydował, że ‘białoruski’ (wielkolitewski) charakter WXL powinien stać się podstawą narodowej tożsamości i proponował przemianować Białoruś na ‘Wialikalitwu’ (‘Wielkolitwę’).[22]”

Myśl, że Wielkie Księstwo Litewskie było Białorusią i to w dzisiejszym tego słowa znaczeniu stanowi kanon również współczesnej historiografii białoruskiej. Zgodnie z tzw. „narodową koncepcją historii”[23] wszystko co było i jest na Białorusi było i jest białoruskie (w dzisiejszym – XX-XXI wiek – pojmowaniu tak państwowości, jak i narodowości) – wszyscy urodzeni na Białorusi byli i są Białorusinami[24].

Zdzisław J. Winnicki ustalił, że wizja historii Białorusi przyjęta przez historyków odrodzeniowych, zwolenników „narodowej koncepcji historii” zakłada istnienie białoruskiej państwowości niejako od zawsze, trwającej nieprzerwanie nawet pomimo takich wydarzeń jak rozbiory Polski. Genezę państwowości białoruskiej upatrują oni najpóźniej od czasów panowania księżnej Eufrozyny Połockiej w Księstwie Połockim, a następnie w wewnętrznym zbiałorutenizowaniu litewskiego państwa Mendoga. W efekcie tego historiografowie narodowi i cały odrodzeniowy ruch białoruski przyjmują, że Wielkie Księstwo Litewskie było państwowością przede wszystkim białoruską, konkurencyjną wobec państwa moskiewskiego w zbieraniu ziem ruskich. Koncepcja ta służy odrodzeniowcom jako uzasadnienie samodzielnej państwowości białoruskiej współcześnie, gdyż stanowi ona kontynuację takowej, jaka istniała od średniowiecza i przedstawiała ówczesne „mocarstwo europejskie”.[25] Odrodzeniowcy przeciwstawiają się w tej kwestii rusocentrystom, którym z kolei geneza oraz treść etnopolityczna WXL mają służyć ideologicznemu uzasadnieniu jedności Republiki Białoruś z Federacją Rosyjską i Ukrainą. Zarówno rusocenryści, jak i odrodzeniowcy białoruscy nazywają WXL „Wielkim Księstwem Białorusko – Litewskim”. Obie koncepcje mają charakter ideologiczny. To nie o historię bowiem, lecz o bezpośrednie skutki polityczne, toczy się we współczesnej RB spór o genezę i charakter ustrojowo – polityczny oraz etniczny Wielkiego Księstwa Litewskiego.[26]

Do najważniejszych współczesnych podręczników uzasadniających białoruskość Wielkiego Księstwa Litewskiego według założeń narodowej koncepcji historii należą prace W. J. Łastouskaha[27], A. Kraucewicza[28] oraz M. I. Jermałowicza[29]. Jak zauważył Z.J. Winnicki, M. Jermałowicz w pracy Biełaruskaja dziarżawa Kniastwa Litouskaje, podobnie jak w roku 1910 Wacłau Łastouski, odniósł się do relacji polsko-białoruskich, przypisując Polakom jednoznacznie szkodliwy wpływ na interesy Białorusinów i „Białorusi” (jako białoruskiego państwa Wielkiego Księstwa Litewskiego).[30]

Miarodajny przykład wpływu M. Jermałowicza na białoruskich działaczy narodowych stanowią książki przywódcy konserwatywnego skrzydła Białoruskiego Frontu Ludowego Zianona Paźniaka[31].
Paźniak sugeruje istnienie kwestii bezdyskusyjnych, którymi są:

1. WXL – to państwo białoruskie;
2. istnieje jednoznaczna więź pomiędzy historyzmem „Litwin” i współczesnym pojęciem „Białorusin”;
3. język WXL – to język białoruski;
4. WXL-Białoruś – to „przedmurze Chrześcijaństwa”.[32]
I choć nie sposób zgodzić się z „bezdyskusyjnym kwestiami” Z. Paźniaka, tym niemniej należy je traktować jako mityczną projekcję przeszłości w warunkach białoruskiej denacjonalizacji, sowietyzacji i rusyfikacji. „Bezdyskusyjne kwestie” Z. Paźniaka to w rzeczy samej  narodowo białoruska polityka historyczna – „narodowa koncepcja historii”.

Pozostali pretendenci do spuścizny po Rzeczypospolitej szlacheckiej

Poza historiografią białoruską, zaboru tradycji politycznej i kulturowej I Rzeczypospolitej dokonuje także współczesne państwo Żmudzinów. Doktryna Republiki Litewskiej jest zdecydowanie przekonana, że Wielkie Księstwo Litewskie nie było państwowością polską, lecz „litewską” w znaczeniu polityczno-etnicznym nadanym temu pojęciu przez ruch odrodzeniowy chłopów żmudzkich w II połowie XIX w.[33]
Także doktryna ukraińska przypisuje swojej państwowości spuściznę historyczną i prawnomiędzynarodową po I Rzeczypospolitej. Historiografia tego kraju utrzymuje mianowicie, że południowo-wschodnie województwa Korony polskiej w istocie stanowiły domenę „rdzennego” tutaj ludu „ukraińskiego”[34], a cały dorobek materialny i kulturowy powstały na tych ziemiach, niezależnie przez kogo stworzony, przynależy wyłącznie do państwowości i kultury Republiki Ukrainy.[35]

W ten sposób, w ślad za rozbiorami Polski w wieku XVIII, młode, postsowieckie państwa: Republika Białoruś i Republika Ukrainy oraz starsze od nich zaledwie o dwadzieścia lat państwo Żmudzinów podzieliły pomiędzy siebie, przy akceptacji i pomocy historiografii oraz doktryny polskiej (quasi-jagiellońskiej), całą spuściznę kulturową i prawnomiędzynarodową po polskich prowincjach położonych na wschód od Bugu i Niemna.

Dywersja ideowa przeciw polskości

Wbrew uzurpacjom naszych wschodnich sąsiadów i tezom niektórych badaczy w Polsce, Rzeczypospolita z lat 1569-1775 nie była państwem wielu narodów. Nikt ze współczesnych nie mówił też o niej jako o „Rzeczypospolitej Obojga Narodów”. Tę ostatnią koncepcję wprowadził dopiero w XX w. Paweł Jasienica.

Rzeczypospolita była polskim państwem federacyjnym składającym się z dwóch równoprawnych członów: Korony polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tak Koroniarze, jak i Litwini, byli Polakami. Odnosiło się to przynajmniej do szlachty i mieszczan, jako że chłopi, w tym żmudzcy i rusińscy, a ściślej rzecz biorąc, po prostu rzymsko- lub grekokatoliccy, żadnego poczucia tożsamości wówczas nie mieli. Nie mogli też tworzyć narodów, bowiem ich ukształtowanie musiałoby być dziełem elit, a nie ludu. Fikcyjna jest więc wielość narodów w I Rzeczypospolitej, mająca obecnie przemawiać za ahistoryczną teorią „Rzeczypospolitej wielu narodów”. 

Czy zatem koncepcja „Rzeczypospolitej Obojga Narodów”, rozumianej jako państwo Polaków i współczesnych „Litwinów” (a de facto Żmudzinów), a także dalej idąca teza o „Rzeczypospolitej wielu narodów” (zatem również Ukraińców, Białorusinów, a nawet Niemców, Żydów, etc.), mimo, iż oparte są na ahistorycznej dekompozycji szlacheckiego, polskiego Narodu i Państwa, oraz sprzeczne z prawdą historyczną, służą polskiej racji stanu?

Pomysł „Rzeczypospolitej wielu narodów” znajduje bezpośrednie odbicie w historiografiach naszych partnerów zza Bugu, konsekwentnie kreujących, na bazie historii Rzeczypospolitej szlacheckiej, własne tradycje państwowe, przeciwstawne polskiej wizji Kresów Wschodnich. Jednym z tego skutków jest zakwestionowanie tożsamości Kresowian. Skoro bowiem ich przodkowie nie zamieszkiwali na polskiej Litwie czy na polskim Podolu, ale na obszarze istniejących tam wówczas państwowości białoruskiej i ukraińskiej, to ich polskość nie może być autentyczna. Ci zaś, którzy pomimo tej „oczywistości”, taką deklarację narodowościową nadal podtrzymują, uznani zostają za obcych kolonizatorów na jakoby odwiecznie białoruskiej (ukraińskiej) ziemi. 

Teoria „Rzeczypospolitej wielu narodów” sprzyja więc dywersji ideowej wobec tradycji Rzeczypospolitej, wizji Kresów Wschodnich i sieje zamęt w historiografii polskiej. Poza wyzuciem Kresowian z tożsamości a Polski z praw do Kresów Wschodnich i do ludności polskiej tam zamieszkującej[36], może uzasadniać także inne wrogie naszej Ojczyźnie zamiary, takie jak np.:

–          podważanie praw Polski nawet do ziem wchodzących w skład III RP, która obejmując spuściznę po „Rzeczypospolitej wielu narodów” takim też państwem „znowu” powinna się stać, tyle że już nie na obszarze Polski cywilizacyjnej (jagiellońskiej), ale w granicach III RP, na piastowskim terytorium gniazdowym. Teoria „Rzeczypospolitej wielu narodów” uzasadniać będzie np. postulaty separatystów śląskich, żeby zmienić konstytucję Polski w taki sposób, aby po słowie „Rzeczpospolita” skreślić słowo „Polska” i aby „Rzeczpospolita” stała się państwem federacyjnym Polski i Śląska (wielu narodów), co wykreuje prawnomiędzynarodową podstawę do secesji tego regionu z naszego Kraju;

–          otwarcie Polski na migracje z krajów o obcych nam kulturach, przede wszystkim z Azji i Izraela. Skoro bowiem ideałem jest wielonarodowość (multikulturalizm), to pomysł ten należy zrealizować poprzez politykę kolonizacyjną na ziemiach polskich. Zbudowanie nowych ram uzasadniających politykę wielokulturowości na obszarze III RP skutkować może więc pozbawieniem Polaków tożsamości i Ojczyzny.
–          utrwalanie dominacji w naszej Ojczyźnie elit pochodzenia żydowskiego, poprzez rozbicie spójności naszej wspólnoty narodowej, uczynienie z Polaków tylko jednej z wielu, nie posiadającej większości, grupy etnicznej na obszarze Państwa Polskiego.[37]

Polskie autentyczne elity Narodu powinny być zatem na ideę „Rzeczypospolitej Obojga (wielu) Narodów” szczególnie uwrażliwione. Polskiej racji stanu odpowiada bowiem jedynie prawda historyczna, tj. że katolicka Polska szanowała prawa wszystkich swoich mieszkańców, niezależnie od wyznawanej religii i używanego języka i że wszyscy poddani króla polskiego czuli się w jego monarchii jak u siebie, co jednak nie znaczy, iż była ona państwem narodowym ludu rusińskiego i żmudzkiego.
Z koncepcją „Rzeczypospolitej wielu narodów” wiąże się doktryna autorstwa Jerzego Giedroycia, zwana „jagiellońską”.[38] Zakłada ona m.in. że nacjonaliści białoruscy i ukraińscy (nazywani czasem także „demokratami”) upatrują racji stanu swoich narodów i państw w oderwaniu od wpływów rosyjskich i całkowitym im się przeciwstawieniu. Sugeruje również, że nacjonaliści zapewnią pełniejszą i lepszą ochronę praw Polaków na Białorusi i Ukrainie, niż czynią to obecne niedemokratyczne rządy.
Nic natomiast nie świadczy o tym, aby w tych kierunkach działania owych nacjonalistów miały zmierzać. Można by tak ewentualnie przyjmować, gdyby polityki historyczne przez nich lansowane posiadały wydźwięk propolski, a tak przecież nie jest.

Sprzeczność interesów Polski i krajów Międzymorza bałtycko-czarnomorskiego

W naszej ocenie, po ewentualnym przejęciu przez nacjonalistów władzy na Białorusi i Ukrainie, nasiliłaby się tam propaganda antypolska, pociągająca za sobą taką też politykę.
Prowadzić grę wymierzoną przeciwko interesom polskim, nasi wschodni sąsiedzi mogliby opierając się na imperialnej Moskwie. Taką strategię zastosował w XIX w. z powodzeniem odrodzeniowy ruch chłopów żmudzkich, a istotnych zmian w tej mierze nie przyniosło także utworzenie przez ten lud własnego niepodległego państwa. I tak to by zapewne wyglądało również w przypadku patriotów ukraińskich i białoruskich.

Wynika to, jak można przyjąć, zarówno z faktu oczywistej sprzeczności dążeń Polaków, Ukraińców, Białorusinów i Żmudzinów, jak też z odmiennej postawy imperium rosyjskiego wobec interesów tych etnosów.

Moskwa zmierza do dominacji nad całym obszarem postsowieckim i nie przeszkadzają jej nacjonalizmy małych narodów, zwłaszcza wówczas, gdy można je wykorzystywać w walce z konkurentami imperium, do których zaliczana jest, osadzona w cywilizacji łacińskiej, Polska. Stratedzy moskiewscy kalkulują zapewne, że ponieważ cywilizacja rosyjska nie sprzyja kształtowaniu się narodów, w tym ich własnego[39], to obecność Ukrainy oraz Białorusi w związku wschodniosłowiańskim uśmierzyłaby tendencje narodotwórcze w tych krajach, a nasiliłaby odczucia wspólnoty słowiańsko-prawosławnej. Byłoby to dla imperium niewątpliwie korzystne.

Z kolei dla nacjonalizmu białoruskiego i ukraińskiego, pozbawione kontekstu narodowego mocarstwo moskiewskie jawić się może jako partner, którego poparcie pozwoliłoby na ignorowanie praw Polaków na Kresach. Nacjonaliści liczyliby też zapewne na to, że pod parasolem ochronnym owej potęgi ostatecznie wchłoną do swoich organizmów etnicznych zamieszkującą na Wschodzie ludność polską, a tym samym uczynią nasze o nią zabiegi  bezprzedmiotowymi.[40]
 
Poza tym, problemem w relacjach dwustronnych stają się też, jawnie wręcz głoszone, roszczenia terytorialne niektórych sił politycznych na Ukrainie i Białorusi do wschodnich obszarów III RP.
Tymczasem w naszym interesie narodowym leży zapewnienie bezpieczeństwa, praw narodowych i odpowiedniej pozycji polskiej ludności zamieszkującej Kresy Wschodnie. Chodzi tu też o nieskrępowaną pracę duszpasterską rzymskokatolickich kapłanów w krajach ULB[41], a ponadto o swobodne wykonywanie opieki nad polskimi obiektami kultu religijnego, zabytkami, cmentarzami i miejscami pamięci.
Wzrost antylechickich nacjonalizmów negatywnie oddziaływałby na możliwość zachowania ostoi polskości na Wschodzie. Dlatego też dodatnie dla naszego Państwa jest łagodzenie i likwidowanie, a nie stymulowanie, nacjonalizmu białoruskiego i ukraińskiego, jak utrzymują rzekomo „elitarne” media w Polsce.[42]

Niewątpliwie zatem to właśnie kwestie narodowościowe i terytorialne skłonią nacjonalistów z krajów ULB do zwrócenia się ku imperialnej Rosji.

W tym też kontekście stanowisko niektórych środowisk krajowych, by rozmawiać także z nacjonalistami żmudzińskimi, białoruskimi oraz ukraińskimi, nie jest pomysłem złym. Również bowiem w ten sposób polityka polska może zabiegać o ochronę tożsamości i praw narodowych naszych rodaków na Kresach Wschodnich. Nie może to jednak prowadzić do aktów narodowego tchórzostwa i zaprzaństwa, które przecież ojczystym interesom na Kresach Wschodnich w żaden sposób nie pomogą. Chodzi tu w szczególności o głoszenie tez o historycznej i kulturowej ukraińskości Lwowa czy też o „litewskości” (a de facto żmudzińskości) Wilna. Są one niebezpieczne przede wszystkim ze względów wewnętrznych. Działające bowiem w Ojczyźnie stronnictwo okupacyjne oraz lobby obcych wpływów, przemawiając jako Polacy i jakoby w naszym interesie, chętnie się na akty zaprzaństwa powołują, podnosząc je do rangi rzekomo obiektywnego interesu narodowego, wręcz polskich imponderabiliów.

Opinie głoszone przez polskojęzyczne media „mętnego nurtu” oraz „elity” III RP wpływają dezorientująco i manipulacyjnie na nasz lud, a tym samym wytwarzają wewnątrzkrajową przeszkodę realizacji polskiego interesu narodowego na dawnych obszarach Rzeczypospolitej.[43]

Korzystne dla naszego Narodu byłoby zatem oczyszczenie polityki historycznej III RP z fałszów takich jak „Rzeczypospolita wielu narodów” i danie ludowi niezmąconego przekazu, że dzieje Korony i Litwy są nierozłączną historią Polski. Na takim przekonaniu oparta była przecież tożsamość dziesiątek pokoleń Lechitów.

Działaniami zatem absolutnie polskości nieprzyjaznymi są konfabulacje dziejopisarskie takie jak „Rzeczypospolita wielu narodów” i prowadzenie krajowej polityki historycznej w interesie ahistorycznie wyimaginowanych narodów[44], a przeciwko własnemu dziedzictwu Kresów Wschodnich.
Może się tak zdarzyć, że w XXI w. Rosja przestanie być imperium euroazjatyckim. Nie sprosta zapewne konkurencji ekonomicznej, demograficznej i militarnej z Chińską Republiką Ludową. Skutkiem tego może być utrata przez Federację Rosyjską Dalekiego Wschodu i Syberii oraz statusu imperium, a dalszą konsekwencją – przybranie przez ten kraj cech państwa narodowego.

Nie oznacza to jednak, że Republika Litewska, Białoruś czy Ukraina wykorzystałyby osłabienie Rosji dla zmiany orientacji na propolską. Wydaje się wręcz, że nadal byłyby one zainteresowane utrzymaniem odpowiednich relacji z Moskwą, z obawy przed wpływami polskimi. Tym samym nawet zaistnienie optymalnych warunków zewnętrznych dla wdrożenia doktryny „jagiellońskiej” najprawdopodobniej nie będzie skutkowało wyborem przez Białoruś i Ukrainę polityki naszych oczekiwań, a jedynie wzrostem suwerenności tych krajów.

Państwa te, licząc na wsparcie Moskwy przeciwko jej zawziętemu wrogowi, na jakiego kreuje się III RP, zapewne nie pozwolą na realizację na swoich obszarach interesów i wpływów lechickich.
W naszym interesie narodowym wcale zatem nie leży niepodległość Republiki Litewskiej, Białorusi i Ukrainy jako cel sam w sobie, co jedni głoszą bez głębszego przemyślenia, a inni w celu zmanipulowania społeczeństwa polskiego. 

Polska racja stanu polega bowiem na stworzeniu polskości warunków do spokojnego trwania i nieskrępowanego rozwoju na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, czemu działania niepodległej Republiki Litewskiej, Białorusi i Ukrainy jakże często nie sprzyjają.
Polska historiografia narodowa winna zatem odeprzeć roszczenia doktryn państwowych krajów ULB do spuścizny po I Rzeczypospolitej, obnażając ich wyłącznie ideologiczny charakter oraz przyświecający im cel w postaci zaboru historii i kultury Polski, jak też wynarodowienia Kresowian.  

Realizacja powyższych postulatów nie jest jednak możliwa przez obecne „elity” w Polsce, w tym również przez stanowiące ich część oficjalne środowisko akademickie. Nie są one bowiem polskością na Kresach Wschodnich zainteresowane[45], a ich praca naukowa jest dla sprawy narodowej prawie że bezużyteczna. Tym bardziej, że tworzą one i wdrażają takie koncepcje jak m.in. „Rzeczypospolita wielu narodów”, przynoszące naszej Ojczyźnie wymierne szkody. 



[1] http://www.oldmikk.ru/Page3_let_rekrut_war_polska1772.html
http://historybel.ru/saitemap.html
[2] Podział ten odpowiada właściwości terytorialnej najwyższego sądu apelacyjnyjego dla spraw prawa ziemskiego normującego stosunki między szlachtą, który dla Wielkopolski zbierał się w Piotrkowie, dla Małopolski w Lublinie, a dla Litwy w Wilnie.
[3] W. Antonowicz, Oczierki istorii Wielikogo Kniażiestwa Litowskogo do połowiny XV stoletia, Kiew 1878.
[4] M. K. Lubawskij, Obłastnoje dielienie i miestnoje uprawlienie Litowsko-Russkogo gosudarstwa ko wriemieni izdania pierwogo Litowskogo statuta, Moskwa 1893.
[5] Zob. M. K. Lubawskij, Oczierk istorii Litowsko-Russkogo gosudarstwa do Lublinskoj unii wkluczitielno, Moskwa 1915, s. 16.
[6] A. Kazakiewicz, Wialikaje Kniastwa Litouskaje jak idealiagicznaja realnaść, „Arche Paczatak” z 2003 r., nr 5.
Współcześni nie mieli jakichkolwiek wątpliwości, że WXL było krajem polskim kulturowo, religijnie i językowo. Litewskość nie miała zabarwienia narodowego ani państwowego. Wyrażała przynależność regionalną (tak jak np. śląskość) i miała uzasadnienie wyłącznie historyczne, wynikające z odrębności dziejowych WXL w stosunku do pozostałych ziem polskich. Litewskość przestała być bowiem oznaczeniem politycznym (litewskiego narodu politycznego) jeszcze na długo przed upadkiem Rzeczypospolitej. Nawet władze rosyjskie traktowały prosty język chłopów białoruskich jako gwarę (bądź dialekt) polską, a nie rosyjską. Zmiana poglądów w tym przedmiocie nastąpiła dopiero na zamówienie rządu rosyjskiego, po upadku powstania styczniowego.
[7] Nazwy te wprowadzono do użytku urzędowego w Rosji w 1832 r. i pozostawały one w obiegu aż do 1917 r. Kraj Północno-Zachodni (Siewiero-Zapadnyj Kraj) obejmował obszar historycznej Litwy, tj. 6 guberni rosyjskich: kowieńską, wileńską, grodzieńską, mińską, witebską i mohylowską. Kraj Południowo-Zachodni (Jugo-Zapadnyj Kraj) obejmował obszar przez Polaków zwany Rusią, tj. gubernie rosyjskie: kijowską, wołyńską i podolską. Łącznie ziemie te Rosjanie nazywali guberniami zachodnimi lub Krajem Zachodnim a Polacy Ziemiami Zabranymi lub Krajem Zabranym. Obszar ten obejmował 470 783 km2 – zob. R. Dmowski, Niemcy, Rosja i kwestia polska, Warszawa 1991, s. 34 i 60.
[8] R. Dmowski, Niemcy, Rosja…, op. cit., s. 34.
[9] Zob. M.O. Kojałowicz, Cztienia po istorii Zapadnoj Rossii, S.-Pietierburg 1864; tenże, Litowskaja cerkownaja unija, t. I, II, S.-Pietierburg 1859-61; tenże, Lekcii po istorii Zapadnoj Rossii, Moskwa 1864; tenże, Pojezdka w Zapadnuju Rossiju, „Cierkownyj wiestnik” 1887, nr 4.
[10] Warto zwrócić uwagę na używanie przez historiografię i politykę rosyjską dowolnych określeń dla ziem polskich w celu uzasadnienia ich przynależności do imperium rosyjskiego. W czasach carskich Ziemie Zabrane stanowiły „Zachodnią Rosję”, której jednakże nie odpowiadała Rosja Wschodnia. W okresie międzywojennym dla polskich województw północno – wschodnich wymyślona została nazwa „Zachodnia Białoruś”, a dla województw południowo – wschodnich „Zachodnia Ukraina”, także bez ich „wschodnich” odpowiedników. Na wyłącznie polityczny charakter owego nazewnictwa zwrócił uwagę T. Strzembosz.
[11] P. Bobrowskij, Materiały dla geografii i statistiki Rossii, sobrannyje oficerami Generalnogo sztaba. Grodnienskaja gubernia. Priłożenie, Sankt-Peterburg 1864; tenże, Możno li odno wieroispowiedanie priniat’ w osnowanie plemiennogo razgraniczenia sławian Zapadnoj Rossii, „Russkij inwalid”, Sankt-Peterburg 1864, nr 78; tenże, Russkaja greko-uniatskaja cerkow w carstwowanije imperatora Aleksandra I. Istoriczeskoje izsledowanije po archiwnym dokumientam, S-Peterburg 1890.
[12] D. Michaluk, Białoruś w XX stuleciu. W kręgu kultury i polityki, Toruń 2007.
[13] A. Cwikiewicz, Zapadno-rusizm. Narysy z historyi hramadzkaj myśli na Biełarusi u XIX i paczatku XX w., Minsk 1993.
[14] P.G. Czigrinow, Oczierki istorii Biełarusi,  Minsk 2007, s. 256.
Historiografia polska nie odnotowuje jakiejkolwiek naszej akcji kolonizacyjnej na terenie WXL. Proces samopolonizacji autochtonicznej ludności litewskiej i rusińskiej następował oddolnie, w przeciwieństwie do represyjnych metod stosowanych przeciwko polskości przez zwolenników zachodniorusizmu. Ponadto wdrażanie postulatów Kojałowicza następowało wyłącznie dzięki zaangażowaniu aparatu policyjnego obcego dla miejscowej ludności państwa, jakim było cesarstwo rosyjskie, a w konsekwencji dzięki siłowej realizacji polityki depolonizacyjnej przez czynowników i generał-gubernatorów przysyłanych z centralnych guberni Rosji. 
[15] Tamże, s. 257.
[16] M. Downar-Zapolski, Podstawy państwowości Białorusi, Grodno 1919 (wznowienie współczesne to: M. W. Dounar-Zapolski, Asnowy dziarżaunaści Biełarusi, Minsk 1994).
[17] A. Kazakiewicz, Wialikaje Kniastwa …, op. cit.
[18] Tamże.
[19] Tamże.
[20] M. Szkalionak, Biełaruś i susiedzi. Gistarycznyja narysy, Biełastok 2003.
[21] J. Stankiewicz, Gistarycznyja twory, Miensk 2003.
[22] A. Kazakiewicz, Wialikaje Kniastwa …, op. cit.
[23] Z.J. Winnicki, „Narodowa koncepcja historii” jako doktrynalne założenie metodologiczne współczesnej historiografii białoruskiej, [w:] Nadzieje, złudzenia, rzeczywistość : studia z historii Polski XX wieku : księga dedykowana Profesorowi Tadeuszowi Wyrwie, pod red. W. Hładkiewicza, M. Szczerbińskiego, Gorzów Wielkopolski 2004; tenże, Współczesna doktryna i historiografia białoruska (po roku 1989) wobec Polski i polskości, Wrocław 2003.
[24] W myśl ostatnio przyjętej na Białorusi konwencji nie tylko ci, którzy się tutaj urodzili (uradżency) ale również i ci, którzy tutaj zmarli i są pochowani – są „Białorusinami” – zob. Z.J. Winnicki, Żołnierze Wojska Polskiego z północno – wschodnich województw II RP zmarli na Bliskim Wschodzie i polegli w walkach na Zachodzie Europy według współczesnej historiografii białoruskiej, [w:] „Studia Politologiczne i Historyczne” Księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Bronisławowi Pasierbowi (red. nauk. Cz. Osękowski, J. Macała), Zielona Góra 2005, s. 531.
[25] Z. J. Winnicki, Współczesne białoruskie koncepcje genezy Wielkiego Księstwa Litewskiego [w :] Studia z nauk społecznych i  humanistycznych. Księga pamiątkowa ku czci Profesora Bernarda Janusza Albina w siedemdziesiątą rocznicę urodzin (pod redakcją M. S. Wolańskiego i W. Baluka), Wrocław 2006,  s. 398-401.
[26] Tamże, s. 402.
[27] W.J. Łastouski, Karotkaja gistoryja Biełarusi z 40 rysunkami, Wilnia 1910, repr. Minsk 1993, pasłouje A. Hrynkiewicza.
[28] A. Krawcewicz , Powstanie Wielkiego Księstwa Litewskiego, Białystok 2003.
[29] M. I. Jermałowicz, Biełaruskaja dziarżawa Wialikaje kniastwa Litouskaje, Minsk 2000.
[30] Z. J. Winnicki, Współczesne białoruskie koncepcje … op. cit.,  s. 421.
[31] Z. Paźniak, Gutarki z Antonam Szukjalojciem, Warszawa – Wilnia 2003; tenże, Biełaruska-Rasiejskaja wajna. Belarus in an eastern outpost, Warszawa- Wilnia 2005.
[32] P. Rudkouski, Jak Paźniak stausia zakładnikam Gistorii, „Arche Paczatak” z 2006 r., nr 3 (43).
[33] Rosyjską intrygę przy wykreowaniu, nieco wcześniejszego od białoruskiego, współczesnego nacjonalizmu i historiografii żmudzińskiej dostrzegł Konrad Górski w pozycji Odrodzenie litewskie pod hasłem nienawiści do Polski, [w:] K. Górski, Divide et impera, Białystok 1995, s. 169 i nast.
[34] Terminy: „ziemie ukrainne” (województwo kijowskie i ewentualnie obszary wschodniego Wołynia i Podola) i „województwo ruskie” (ze stolicą we Lwowie) należą do polskiej tradycji Kresów Wschodnich i mają znaczenie terytorialne. Także etnonim „Rusin” wpisuje się w tę pamięć, albowiem Rusini stanowili istotny komponent szlacheckiego Narodu Polskiego, czego dowodzi określenie gente Ruthenus natione Polonus (pochodzeniem Rusin, narodowością Polak). Natomiast pojęcie „ukraińskości” ma wymiar ideologiczny i wywodzi z zupełnie odmiennej tradycji państwowej niż Rzeczypospolita szlachecka.
[35] Por. T. Stryjek, Historiografia ukraińska i historiograficzna refleksja nad dziejami Ukrainy w latach 1989-2004, [w:] T. Stryjek, Jakiej przeszłości potrzebuje przyszłość? Interpretacje dziejów narodowych w historiografii i debacie publicznej Ukrainy 1991-2004, Warszawa 2007, s. 266 i nast.
[36] Albowiem ziemie te, przypadające w świetle idei „Rzeczypospolitej wielu narodów” przede wszystkim (o ile nie wyłącznie) Białorusinom, Ukraińcom i Żmudzinom, im nadal mają przysługiwać, a dziedzictwo polskie nie ma wystarczających podstaw etnicznych, prawnych, ani historycznych.
[37] Więcej na ten temat: Cz. Podlidecki, Klęska polityki quasi-jagiellońskiej.
[38] Więcej na ten temat: Cz. Podlidecki, Doktryna quasi-jagiellońska, 9.03.2012.
[39] W ramach imperium euroazjatyckiego etnosy pozbawione są bowiem bodźców do rywalizacji i rozwoju.
[40] Rosja carska nie zwalczała polskości na Kresach Wschodnich mocą determinacji etnicznych Rosjan, ale z inspiracji i żądań przywódców ówczesnych Białorusinów i Małorusinów (protoplastów dzisiejszych Ukraińców), czego wymownym dowodem jest postępowanie ideologów zachodniorusizmu.
[41] Skrót od: Ukraina, Litwa, Białoruś.
[42] Media tzw. „głównego nurtu” są do naszych racji nastawione wrogo, z uwagi na niepolską strukturę właścicielską. Przedstawiane przez nie treści odpowiadają tym, które były prezentowane w wydawanym przez Niemców, w okupowanej przez III Rzeszę Polsce, polskojęzycznym „Nowym Kurierze Warszawskim”. Tak jak niegdyś owa gadzinówka, tak obecnie kontrolowane przez lobby żydowskie i niemieckie media w Polsce są narzędziem indoktrynacji, mającej na celu wywołanie pożądanej przez okupanta postawy Polaków.
[43] Porzucenie przez III RP ojczystych interesów na Kresach Wschodnich może nastąpić choćby z uwagi na niewykazywanie zainteresowania tą kwestią przez społeczeństwo polskie, brak jego presji na rządzących, by zajmowali się problemami Polaków na Wschodzie oraz aby finansowali tam polską kulturę i szkolnictwo.
[44] Trzeba bowiem zauważyć, że nawet obecnie pojęcie narodu ukraińskiego czy białoruskiego ma wymiar bardziej polityczno-państwowy niż etnicznej samoorganizacji społeczeństwa. Cóż więc dopiero mówić o zamierzchłej przeszłości, kiedy to państwowość ukraińska i białoruska nie istniały, a o jakimkolwiek uświadomieniu narodowym grekokatolickich oraz prawosławnych („tutejszych”) chłopów i mowy nie było.
Procesy narodotwórcze na terytoriach obecnej Białorusi i Ukrainy rozpoczęły się zaledwie w XX w. i dopiero nabierają rozpędu. Na Ukrainie ukształtowała się świadomość narodowa Rusinów zakarpackich. Następuje także wyraźny proces wyodrębniania się tożsamości galicyjskiej. Na jakiej więc podstawie twierdzi się, że Rusini byli świadomi swej ukraińskości już w XVI-XVIII w.? Jak wytłumaczyć działalność takiego choćby Rusina jak Stanisław Orzechowski, który uzasadniał swoją polską tożsamość określeniem „Gente Ruthenus – Natione Polonus”, czy też politykę księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, zwalczającego antypolskie powstanie Kozaków i rusińskich chłopów.
Mechanizmy narodotwórcze mogą przyspieszyć, w bardziej niż obecnie sprzyjających warunkach, również na Białorusi. Można też przypuszczać, że na obecnym terytorium państwowym Republiki Białoruś obszar etniczny narodu nominalnego skurczy się do obwodu mińskiego oraz części obwodu grodzieńskiego i witebskiego. Na Polesiu mogą wyodrębnić się zaś Poleszucy, bliżsi językowo Ukraińcom, niż Białorusinom. Z kolei we wschodnich obszarach kraju – na Homelszczyźnie, Mohylowszczyźnie, części Witebszczyzny, z dużym prawdopodobieństwem dopełni się proces samorusyfikacji.
Nakładając zatem matrycę współcześnie (lub w przyszłości) ukształtowanych w Republice Białoruś i Republice Ukrainy narodowości na koncepcję „Rzeczypospolitej wielu narodów”, wypadałoby (o ironio!) uznać, że w powstaniu styczniowym 1863 r. w guberni np. mohylowskiej z wojskiem rosyjskim walczyli Rosjanie, a nie miejscowi Polacy – Litwini. Z kolei współcześnie pojmowani Białorusini i Ukraińcy umieszczeni zostaliby w szeregach powstańców pomimo, iż ludność prawosławna pozostała wówczas caratowi wierna, a powstaniu wroga.
[45] Takie akcje jak wyjazdy w roku 2005 delegacji Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska do Grodna na spotkania z szefową Związku Polaków na Białorusi Andżeliką Borys wynikały nie tyle z ich troski o polskość na Wschodzie, ale z wyraźnego zapotrzebowania Stanów Zjednoczonych i poszczególnych państw Unii Europejskiej na obalenie rządów Aleksandra Łukaszenki. Politycy ci sprawę polską na Grodzieńszczyźnie zarzucili, jak tylko zagraniczne ośrodki wpływu przestały się na Białorusi angażować.