sobota, 27 stycznia 2018

Roman Motoła: Chcieli historycznej prawdy, staną przed polskim sądem


Chcieli historycznej prawdy, staną przed polskim sądem
        Niemal trzy dekady po fetowanym przy każdej okazji „obaleniu komunizmu” Polska wciąż jest okupowana – nie tylko przez pozostałości nieludzkiego systemu w instytucjach państwa i prawodawstwie, lecz również, między innymi, w sferze symbolicznej. Jak inaczej spuentować fakt, że w naszym kraju wciąż widnieje niemal trzysta „ubelisków” sławiących na różne sposoby rzekomo miniony system? Jakby tego było mało, przed sądem we Włoszczowie stanąć mają właśnie trzej młodzi ludzie, którzy postanowili rozprawić się z zakłamującym historię, oszczerczym wobec żołnierzy NSZ monumentem w świętokrzyskim Rząbcu.

„W tych lasach w dniu 8 IX 1944 r. oddziały Armii Ludowej i partyzantów radzieckich zostały podstępnie napadnięte przez wysługujących się hitlerowskiemu okupantowi zbirów NSZ-kich „Bohuna”” – taki napis widnieje na obelisku, niszczonym już niejednokrotnie w przeszłości przez antykomunistów. Odbywały się przy nim jednak również rocznicowe obchody z udziałem m.in. peerelowskich kombatantów, rosyjskich dyplomatów oraz duchownych – prawosławnych i katolickich.

Kiedy trzech studentów oblało farbą tę pamiątkę niesławnego reżimu, policja i prokuratura zakwalifikowały ich czyn jako znieważenie pomnika (art. 261 Kodeksu karnego). Akt oskarżenia trafił do sądu we Włoszczowie wraz z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze. Początkowo oskarżeni, pod wpływem sugestii ze strony funkcjonariuszy, podpisali wniosek, gdyż ta opcja została im przedstawiona jako najbardziej korzystna. Dopiero później skontaktowali się z instytutem Ordo Iuris. Konsultacje z prawnikami doprowadziły do wycofania oświadczenia. W związku z tym uruchomiony został zwyczajny przewód sądowy. We wtorek 23 stycznia rozpocznie się pierwsza rozprawa.

Czas odrzucić historyczną schizofrenię

Nie wiem, na ile prokuratura analizowała, co prezentuje pomnik i jak bardzo przekłamuje on historię Polski. Moim zdaniem, fakt, że oskarżeni jednoznacznie wskazali swoją motywację, powinno zainicjować proces weryfikowania przez prokuraturę tej właśnie okoliczności – co to jest za pomnik. W tej sytuacji to nie nastąpiło – wyjaśnia w rozmowie z PCh24.pl mecenas Maciej Kryczka z Ordo Iuris, pełnomocnik oskarżonych.

W opinii naszego rozmówcy, sąd powinien wziąć pod uwagę kontekst oraz wszelkie okoliczności tej sprawy. Nie tylko ustawę dezubekizacyjną, ale i również m.in. uchwałę Sejmu z 2017 roku, która jednoznacznie wskazuje i potwierdza, że żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych są polskimi bohaterami, a nie „wysługującymi się hitlerowskiemu okupantowi zbirami”. – Będę o to wnioskował – zapowiada prawnik.

Usunięcie upamiętnień takich jak to znajdujące się na terenie Rząbca, leży w gestii samorządu terytorialnego. Zgodnie z obecnymi przepisami, jest to poprzedzane określoną procedurą. Najpierw Instytut Pamięci Narodowej wydaje opinię historyczną, czy obiekt propaguje któryś spośród systemów totalitarnych. O taką ekspertyzę, lecz na potrzeby procesu, który rozpocznie się we Włoszczowie, wystąpi sąd – o ile zgodzi się z wnioskiem złożonym już przez reprezentanta oskarżonych.

Moim zdaniem, nie każdy obiekt, tego typu, który znajduje się na terenie Rzeczypospolitej, zasługuje na miano pomnika, czyli przedmiotu zasługującego na szacunek i cześć. Również nie każdy zasługuje na prawno-karną ochronę. Trzeba to rozróżnić – podkreśla mecenas Kryczka.

Nie można stawiać na równi pomnika ku czci, na przykład Witolda Pileckiego, i monumentu, który przekłamuje historię, gloryfikując totalitarny system komunistyczny. Musimy się tu zdecydować: albo-albo. Uważamy, że komunizm był systemem totalitarnym albo twierdzimy przeciwnie, że okupanci Polski byli bohaterami – argumentuje nasz rozmówca.

W przekonaniu prawnika, obelisk w Rząbcu jest symbolem przymusowej sowietyzacji kraju i powinien zostać usunięty, a skoro nie został, to nie można pociągać do odpowiedzialności karnej patriotów, którzy się sprzeciwiają jego obecności na naszej ziemi.

Zdanie to podziela Kajetan Rajski, redaktor naczelny kwartalnika „Wyklęci”. – Powoli z przestrzeni publicznej znikają ostatnie pozostałości PRL. Pożegnaliśmy się bez żalu z komunistycznymi nazwami ulic, teraz czas na pomniki, obeliski, głazy i tablice upamiętniające Armię Czerwoną czy „utrwalaczy władzy ludowej”. Symbole totalitaryzmu nie powinny nadal znajdować się w przestrzeni publicznej. Najnowsze próby obrony takich miejsc są jedynie ostatnimi podrygami kończącego się systemu postkomunistycznego – mówi publicysta.

Ocaleni sprzed dołów śmierci

Komunistyczny aparat propagandowy zadbał o to, by Narodowe Siły Zbrojne otoczone były czarno-czerwoną legendą. Tak samo rzecz się ma w przypadku Brygady Świętokrzyskiej NSZ i stoczonego przez nią z oddziałami komunistycznymi starcia pod Rząbcem. Peerelowscy autorzy, m.in. Józef Bolesław Garas oraz Ryszard Nazarewicz pisali, że oddziały Antoniego Szackiego ps. „Bohun” korzystały tam ze wsparcia sił niemieckich.

Całkiem inaczej rzecz przedstawiała się według samego dowódcy brygady. Pułkownik Szacki, podobnie jak cała formacja, której służył, wybrał walkę z dwoma wrogami, jako głównego traktując jednak spychającą Niemców na zachód armię sowiecką oraz jej polskojęzycznych kolaborantów. „Bohun” nie wypierał się w swoich wspomnieniach faktu zawierania taktycznych porozumień z oddziałami Hitlera. Kontakty te służyły powodzeniu akcji – zakończonej zresztą sukcesem – przebijania się Brygady Świętokrzyskiej w stronę oddziałów amerykańskich. Doszło do tego na terenie Czech.

Jednak na początku września 1944, gdy doszło do bitwy pod Rząbcem, nawet nic takiego nie miało miejsca, nie mówiąc już o współpracy ściśle militarnej. Szczegóły akcji opisuje Joanna Wieliczka-Szarkowa w historycznym zbiorze zatytułowanym „Bohaterskie akcje Żołnierzy Wyklętych” (Wydawnictwo AA, Kraków 2016).

Autorka powołuje się między innymi na wspomnienia dowódcy Brygady Świętokrzyskiej. Ten opisał historię konfrontacji z komunistami dość szczegółowo. Z relacji wynika, iż żołnierze niepodległościowego podziemia spotkali się z życzliwym przyjęciem mieszkańców wsi. Ósmego września, w święto Matki Bożej Siewnej, mieli wysłuchać porannej Mszy świętej, kiedy do brygady dotarła wiadomość o pojmaniu przez stacjonujących przy pobliskiej gajówce komunistów trzynastoosobowego patrolu pod dowództwem podporucznika Franciszka Bajcera „Sanowskiego”. Partyzanci mieli być wkrótce rozstrzelani.

Na wieść o tym zdarzeniu pułkownik Szacki zdecydował o podjęciu próby natychmiastowego okrążenia zgrupowania „czerwonych” i odbicia jeńców przez żołnierzy 202. Pułku Piechoty, batalionu majora Henryka Karpowicza „Rusina” i batalionu 204. Pułku kapitana Władysława Kołacińskiego, ps. „Żbik”.

„Po godzinnej walce, pomimo, że posiadali dużo broni maszynowej, granatników i amunicji, wszyscy się poddali. Wzięty do niewoli komunistycznej podporucznik „Sanowski” i 12 innych żołnierzy zostało uratowanych od śmierci. Stali już nad wykopanymi dołami, czekając na egzekucję. Ocaliła ich szybkość naszego uderzenia” – pisał „Bohun”.

Efektem natarcia było nie tylko uwolnienie skazanych na śmierć kolegów, lecz także zdobycie m.in. dwóch cekaemów i pięćdziesięciu lżejszych pistoletów maszynowych, granatnika, 120 karabinów ręcznych, dwudziestu pistoletów i dużej ilości amunicji. Akcja została okupiona śmiercią zaledwie jednego żołnierza NSZ i ranami odniesionymi przez kolejnego. Po stronie strat oddziałów AL oraz sowieckich desantowców zapisanych zostało 34 zabitych, a także blisko 30 rannych. Siły „Bohuna” wzięły do niewoli 107 jeńców.

Zanim został oswobodzony, stojąc nad dołem śmierci, podporucznik „Sanowski” przyrzekł, że w razie ocalenia poświęci się służbie Panu Bogu i Kościołowi. Dotrzymał słowa, po wojnie wstąpił do rzymskiego seminarium.

Roman Motoła


Instytut Ordo Iuris uruchomił petycję „Cześć bohaterom z NSZ! Obalmy fałsz o Rząbcu”, w której domaga usunięcia skandalicznego pomnika gloryfikującego komunistyczne zbrodnie w Rząbcu na kielecczyźnie. Petycja zawiera także apel o uniewinnienie trzech młodych mężczyzn, oskarżonych o „znieważenie” uderzającego w pamięć bohaterów pomnika.


OD REDAKCJI: Co do tytułu artykułu to powinien on brzmieć: Chcieli historycznej prawdy, staną przed "polskim sądem".