czwartek, 8 lutego 2018

Monika Wójcik: Paweł Popiel — ojciec krakowskiego konserwatyzmu



       Rozpoczynamy cykl artykułów poświęconych galicyjskim konserwatystom od przybliżenia postaci i poglądów Pawła Popiela, zachowawczego publicysty i polityka, ziemianina i zapalonego konserwatora zabytków. Jego osobę można potraktować jako swoiste studium grona krakowskiego. Co więcej – to na podstawie jego myśli, a częściowo również w opozycji do nich, kształtowali się stańczycy.

Paweł Popiel urodził się 21 lipca 1807 r. w Krakowie. Po zdaniu z wyróżnieniem matury w Gimnazjum Św. Anny związał się na kilka lat z Warszawą, w której rozpoczął studia prawnicze (1823-1827) oraz wyrabiał swe poglądy, obracając się w kręgach towarzyskich swego dziadka, ministra Marcina Badeniego. Następnie dwudziestoletni Paweł Popiel wyjechał na zachód Europy, gdzie poznał bliżej Francję, Szwajcarię i Anglię. Po upadku powstania listopadowego powrócił do Krakowa i rezydował w otrzymanej od ojca, Konstantego Popiela, kamienicy przy ul. Św. Jana oraz w majątku w podkrakowskiej Ruszczy. W lipcu 1833 r. ożenił się z Emilią Sołtykówną, dziedziczką Kurozwęk, z którą doczekał się dziewięciorga dzieci.

Jesienią 1848 r. Paweł Popiel wraz z Lucjanem Siemieńskim, Kazimierzem Wodzickim i Wincentym Kirchmayerem założył konserwatywny dziennik „Czas” i został jego pierwszym redaktorem – wszystko to celem zatrzymania prądów rewolucyjnych i obrony zasad konserwatywnych. Usunął się jednak z redakcji już w 1851 r., kiedy Walerian Kalinka i Maurycy Mann zaczęli kwestionować nazbyt lojalistyczny, ich zdaniem, w tonie artykuł wstępny, opublikowany z racji wizyty Franciszka Józefa I w Krakowie. Popiel pisywał jednak nadal do „Czasu” i pozostał jego akcjonariuszem aż do śmierci, wpływając na kształtowanie konserwatywnej opinii w Galicji i bieżącej polityki obozu zachowawczego. Należy również wspomnieć, że był on jednym z filarów tzw. grona krakowskiego. Do tego zachowawczego stronnictwa należeli również między innymi Zygmunt Antoni Helcel, Henryk Wodzicki i Adam Potocki. I to właśnie ci przedstawiciele starszej generacji krakowskich konserwatystów położyli podwaliny pod program stańczyków (zwłaszcza w kwestii ugody z rządem austriackim i wyrzeczenia się polityki spiskowej).

Popiel był ponadto aktywnym działaczem społeczno-politycznym. Pełnił funkcję sędziego pokoju (1840-1843), zasiadał w krakowskiej Radzie Miejskiej (1848-1853), we władzach Towarzystw: Rolniczego, Kredytowego i Przyjaciół Sztuk Pięknych, był też prezesem Towarzystwa Św. Wincentego, a od 1872 r. członkiem nadzwyczajnym Akademii Umiejętności. W latach 1876-1881 sprawował mandat poselski do Sejmu Krajowego.

Przez siedemnaście lat, począwszy od 1853 r., Paweł Popiel działał jako konserwator krakowskich zabytków. Współpracował przy zakładaniu Kółka Miłośników Sztuki i Muzeum Narodowego, zasiadał w komitecie budowy pomnika Adama Mickiewicza i włożył wiele pracy w ratowanie zabytków miejskich po wielkim pożarze Krakowa (1850 r.). Popiel angażował się w odbudowę kościoła dominikanów, w renowację Collegium Maius i kościoła Najświętszej Marii Panny (w latach 1889-1891), w odkrywanie grobu Kazimierza Wielkiego oraz uchronienie od zniszczenia Bramy Floriańskiej i wieży ratuszowej. Trzymał się dość nowatorskiej wówczas idei zachowania pierwotnego kształtu zabytku jako dokumentu epoki, rozumiejąc wartość historyczną architektury. W dodatku, niczym prawdziwy mecenas, organizował tzw. wieczory czwartkowe, podczas których w wyłącznie męskim gronie największe osobistości Galicji dyskutowały na tematy polityczne, światopoglądowe, artystyczne i lokalne.

Paweł Popiel zmarł w Krakowie 6 marca 1892 r. i został pochowany przy kościele w Ruszczy. Jak relacjonował krakowski „Czas”, podczas uroczystości pogrzebowych marszałek galicyjski, książę Eustachy Stanisław Sanguszko, żegnał zmarłego słowami: Czym był za młodu, tym został do końca: wiernym synem Kościoła, wiernym synem Ojczyzny, wiernym swym zachowawczym zasadom1. Spójrzmy zatem teraz na myśl tego prekursora konserwatyzmu na ziemiach polskich przez pryzmat powyższego cytatu.

Paweł Popiel

Wierny syn Kościoła

Niezwykle charakterystyczną dla Pawła Popiela cechą była jego wielka religijność. Solidne katolickie wychowanie, jakie otrzymał w domu, uczyniło jego wiarę wolną od wszelkiego wolnomyślicielstwa. Mógł więc pisać z pełnym przekonaniem, że troska o zbawienie jest ważniejsza niż sprawy doczesne.

Ten nestor krakowskich konserwatystów uznawał wiarę katolicką za jedyną prawdziwą religię i za podstawę moralności. Podkreślając nadrzędność prawa Bożego nad ziemskim porządkiem i wyższość władzy duchownej nad polityczną, widział w Kościele ostoję ładu i przeciwwagę dla potęgi państwa. Dlatego też tak bronił niezależności papiestwa przed wpływami rządów doczesnych (choć do klasycznych klerykałów się nie zaliczał) i nie godził się na ścisłe, bezpośrednie wiązanie władzy świeckiej z duchowną. Owszem, Kościół i państwo były w jego przekonaniu ze sobą związane: państwo stanowiło jakby ciało, a Kościół duszę narodu, ale Popiel nigdy nie pozwalał na traktowanie religii instrumentalnie, jako narzędzia do osiągania celów politycznych, co często zarzucano krakowskim konserwatystom.

Ponadto Popiel podkreślał silną łączność polskości z Kościołem katolickim, nie wierzył w patriotyzm bez „wiary i krzyża”, w patriotyzm wyzuty z pierwiastka religijnego i pisał wprost, że sprawa Polski jest sprawą Kościoła2. Jednak ponieważ rzeczy duchowe, jako związane z ostatecznym przeznaczeniem człowieka, zawsze stawiał ponad polityką – nie godził się na podporządkowywanie religii sprawie narodowej i na upolitycznianie wiary. W efekcie chciał przede wszystkim wzmocnić znaczenie Kościoła w narodzie i utwierdzić jego moralne fundamenty3, samą niepodległość państwową odkładał zaś w dalszą przyszłość.

Kościół w oczach tego konserwatysty był też najważniejszym gwarantem zachowania hierarchii społecznej. Paweł Popiel stanowczo odrzucał tym samym teorię umowy społecznej, która źródła prawa i władzy upatrywała w woli człowieka. On sam fundament ustroju społecznego widział w prawie objawionym i naturalnej hierarchii, wynikającej z nierówności ludzkich sił, zdolności i urodzenia. Popiel, w pełni świadomy ograniczoności i subiektywności ludzkiego umysłu, nie dopuszczał bowiem, by to człowiek miał rozstrzygać o tym, co dobre, a co złe. Kwestie te zostawiał Bogu i Kościołowi katolickiemu.

Wierny syn Ojczyzny

Spójrzmy najpierw na stosunek Pawła Popiela do insurekcji narodowych. Paradoksalnie, choć stanowczo przeciwny walce zbrojnej o niepodległość w ówczesnych warunkach, jako niemającej szans powodzenia i powiązanej z dążeniami do radykalnych przemian społecznych, nie potrafił pozostać jedynie biernym obserwatorem wydarzeń. Dlatego już jako dwudziestokilkuletni młodzieniec Popiel wstąpił ochotniczo do armii powstańczej (brał udział w bitwach pierwszej połowy 1831 r. i w obronie Warszawy), a znając biegle francuski, pracował w ministerstwie spraw zagranicznych. Z kolei podczas powstania styczniowego jego dwaj synowie przystąpili do oddziałów, a w dobrach kurozwęckich zorganizowano szpital polowy. Popiel poparł wtedy warunkowo powstanie roku 1863, wierząc, że Francja wesprze sprawę polskiej niepodległości i że kontrolę nad walką obejmie wyłącznie umiarkowane stronnictwo „białych”. Wprawdzie brał on więc czynny udział w powstaniu listopadowym, a styczniowe okresowo popierał, ale w ostatecznym rozrachunku zarówno 29 XI 1830 r., jak i 22 I 1863 r., potępił jako krok błędny, zgubny w politycznych skutkach, a wręcz katastrofalny. Było to zresztą zachowanie typowe dla wielu krakowskich konserwatystów, którzy w młodości angażowali się w ruch powstańczy, ale dostrzegając jego opłakane dla narodu skutki, oceniali z czasem insurekcyjne zrywy negatywnie.

Wymagało to jednak nie lada odwagi – ludzi występujących przeciwko ruchowi, który nosił na sztandarach hasło niepodległości, z łatwością stawiano przecież w szeregu zdrajców sprawy narodowej. Nie przeszkodziło to jednak naszemu konserwatyście postulować ostracyzmu społecznego wobec „czerwonych” przywódców powstania 1863 r. Popiel obciążał ich bowiem główną odpowiedzialnością za to, że z obcego natchnienia i dla obcych w części celów wywołali walkę nierówną bez przygotowania, broni, dowódców, sprzymierzeńców. Jakie jeszcze zarzuty wysuwał przeciwko powstaniu styczniowemu? Otóż wskazywał, że bezsensowne przedłużanie walki spowodowało jedynie nasilenie represyjnej polityki ze strony Rosji, osłabiło warunki bytu narodu, doprowadziło do wymieszania czynnika patriotycznego z rewolucyjnym i do wykorzenienia żywiołu polskiego na Litwie. Wywołanie powstania 1863 r. było więc dla Pawła Popiela nie tylko błędem politycznym, ale też zbrodnią i szaleństwem. Konserwatysta nie przekreślał jednak samego poświęcenia powstańców, doceniając to, że jako naród daliśmy przez miesięcy czternaście przykład pięknej wytrwałości.

Wbrew obiegowym opiniom nestor grona krakowskiego nie twierdził, że odzyskanie niepodległości drogą walki zbrojnej nie jest możliwe, co więcej – dopuszczał nawet czyn zbrojny jako jedną z dróg do odbudowy państwa, ale nie w ówczesnej konfiguracji politycznej. Był realistą. Dlatego też z takim przekonaniem nawoływał do trzeźwości osądu i do zajęcia się pracą organiczną. Należy też z całą mocą podkreślić, że Popiel nie wyrzekał się niepodległości Polski – przyznawał otwarcie: praw mojego kraju do bytu niezawisłego nigdy się nie zrzeknę, gdyż wychodził z założenia, iż naród ujarzmiony ma zawsze prawo powstać. Nie posądzajmy go więc o brak patriotyzmu. Z drugiej jednak strony nie absolutyzował tej myśli – bo cóż z tego, że idea piękna, skoro podjęte, acz nierozsądne działania, tylko szkodzą Ojczyźnie? Pisał o tym wiele w broszurze Kilka słów z powodu odezwy księcia Adama Sapiehy, wydanej w lipcu 1864 r. Oddajmy więc głos autorowi tego antyrewolucyjnego manifestu politycznego:
Kiedy cała społeczność owładniona gwałtownym poczuciem i ruchem, kiedy jednymi miota świadomy fanatyzm, a drugimi gwałtowna miłość i uczucie, kiedy wszystkich ogarnia trwoga, aby nie uchybić obowiązkom względem narodu, trudno mówić prawdę, na nic się przyda, bo namiętność ani szlachetna, ani podła nie rozumuje, rozumowanie im trafniejsze, nienawidzi, zżyma się nań, bo rozdziera ideał, który ukochała, posądza o słabość i egoizm. W takim czasie, nie potakując błędowi, należy milczeć. Ale kiedy to, co zdrowy przewidywał rozum spełniło się, kiedy umysły zaczynają trzeźwieć, wtenczas należy powiedzieć prawdę, osądzić to, co przeszło, zdrowo uznać i wypowiedzieć, co obecnie robić należy. Żal głęboki można mieć do ludzi, co lekkomyślną, jeśli nie zbrodniczą ręką wywołali tyle nieszczęścia, ale wszyscyśmy zawinili, jedni uczynkiem, drudzy opuszczeniem […]. Nie o to nam też bynajmniej chodzi, aby winnego wskazać, mała pociecha wśród cierpień obecnych, ale aby wskazać, co dziś robić należy, albo raczej nie należy.
Co więc Popiel zalecał współczesnym? Przede wszystkim nakładał na warstwy wyższe obowiązek zachowania społeczeństwa od „nieszczęść”, a więc należało, w imię realizmu politycznego, zrezygnować na razie z rojeń o niepodległości i porzucić wszelką konspirację. Po powstaniu styczniowym konserwatyści postulowali wytężoną pracę nad wzmocnieniem gospodarczych, społecznych i kulturalnych podstaw narodu, nad wyrobieniem politycznym (nawet w ramach obcego państwa), a dopiero w dalszej perspektywie wspominali o wybiciu się do niezawisłego bytu państwowego. Chcieli wykorzystać jak najpełniej okres oczekiwania na odzyskanie wolności, dlatego praca organiczna i „marsz przez instytucje” jawiły się jako jedyny słuszny program pozytywny. Świetnie oddają te dążenia słowa Pawła Popiela, że należy robić wszystko, co w danych okolicznościach i w danym czasie było możliwe, aby żywioł polski tak wzmocnić, organizm krajowy do takiego doprowadzić zdrowia, iżby mógł pójść w zapasy z jakimkolwiek obcym żywiołem. A warto sobie przy okazji uświadomić, że nadzieje na odbudowę Polski po powstaniu styczniowym były naprawdę mgliste: rodacy w zaborach pruskim i rosyjskim zostali zmuszeni do walki o rzeczy tak podstawowe, jak zachowanie bytu materialnego i tożsamości narodowej. Nie był to więc odpowiedni moment na myślenie o suwerenności państwa polskiego.

Wierny zasadom zachowawczym

Paweł Popiel obstawał twardo przy swoich przekonaniach religijnych i politycznych. Taką postawą udowadniał, że konserwatyzm to polityka zasad, która nie podporządkowuje się jedynie wymogom skuteczności, ale bierze odpowiedzialność za dobro całej wspólnoty. Uznawał odwieczność i niezmienność reguł rządzących społeczeństwem, które wynikają z zamysłu Bożego i z samej natury. Jak na zachowawcę przystało, podkreślał, że władza pochodzi od Boga, ale samą formę rządu uważał za rzecz drugorzędną, o ile respektowała chrześcijański ład. Był zwolennikiem hierarchicznego modelu społeczeństwa-organizmu (w oparciu o zasadę „wielość w jedności”). Człowiek dla konserwatystów był bowiem równy w godności przeznaczenia, ale nierówny w miejscu i czasie, np. pod względem zdolności czy majątku. Popiel był bardzo wyczulony na wszelki radykalizm społeczny, dlatego nie dziwi jego negatywny stosunek do powstania krakowskiego i Wiosny Ludów (podczas rozruchów 26 kwietnia 1848 r. czynnie przeciwdziałał nawet stawianiu barykad na ulicach Krakowa). Nie chcąc, aby hasło zniesienia pańszczyzny stało się narzędziem agitacji chłopów i antyszlacheckiej polityki władz, sam podjął inicjatywę uwłaszczenia włościan galicyjskich – nie w formie przekazania ziemi za darmo, lecz wykupu gruntów przez chłopów na ulgowych warunkach, ale z rekompensatą dla dotychczasowych właścicieli4.

Jako polityk był zwolennikiem współdziałania z rządem austriackim. Warto podkreślić, że Popiel zaczął skłaniać się ku porozumieniu z Wiedniem dopiero wtedy, kiedy Austria zaczęła respektować prawa Polaków i odchodzić od centralizmu na rzecz nadawania krajom koronnym coraz większej autonomii. W takiej współpracy widział jedyną realną szansę na wzmocnienie polskiego życia narodowego, co z kolei umożliwiałoby odzyskanie suwerenności. Legalne zabiegi o autonomię dla Galicji były dlań rozsądniejsze niż „pchanie” narodu do kolejnego zrywu niepodległościowego wobec miażdżącej przewagi przeciwników. W Liście do księcia Jerzego Lubomirskiego (1865) pisał o programie ugody w sposób następujący:
Stoimy na rozdrożu: albo nam przyjdzie pod kierunkiem tajemnych wpływów w walce bezskutecznej, a zjadliwej, zużyć i roztoczyć resztę sił żywotnych, które pozostały, albo na drodze prawnej, jawnej, dobić się warunków bytu, który chociażby nie był ostatecznym naszym ideałem, zapewnić nam może normalne wykształcenie i form i zasad społecznych.
Słowa te stały się z czasem swoistym manifestem nurtu konserwatywnego w Galicji. Ale nie były wyrzeczeniem się niepodległości, a jedynie polityki spisku; nie były abdykacją z narodowych aspiracji przywrócenia Polski na mapę Europy, a ofertą współpracy: polska lojalność w zamian za autonomię i popieranie przez Austrię naszej sprawy na arenie międzynarodowej. Mając do wyboru rojenia o narodowowyzwoleńczej, straceńczej walce zbrojnej lub porozumienie z rządem austriackim, oparte na zasadach transakcji wiązanej, konserwatyści krakowscy woleli korzystać z oferowanych swobód, które przynajmniej pozwalały na zachowanie tożsamości narodowej. Po klęsce powstania styczniowego argumenty Popiela za współpracą z monarchią w imię polskiego interesu trafiły na podatny grunt i zaowocowały adresem sejmowym z 10 grudnia 1866 r.: przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy! Nasz zachowawca podkreślał zresztą często swe przywiązanie do tronu, swój osobisty stosunek do osoby Cesarza, którego zawsze szanował i odnosił się do niego z wielką atencją, widząc we Franciszku Józefie opokę tradycyjnego ładu. Wielka polityka i pochodne jej koncepcje były wtórne w stosunku do pragnienia swobody języka, samorządu, instytucji kulturalnych. Chcieli ustępstw, ale rozumieli, że muszą być one obustronne – dlatego Paweł Popiel pisał w Liście do księcia Jerzego Lubomirskiego: jeśli rząd ma nam dać język, naukę, samorząd, musi mieć na czym w kraju się oprzeć i wiedzieć, że tego wszystkiego nie użyjemy przeciwko niemu, że to nie stanie się narzędziem w ręku rewolucji. Aby zjednać sobie Austrię, trzeba było więc potępić głośno wszelkie usiłowania odzyskania politycznego bytu przed czasem. Owszem, problem braku niepodległości istniał nadal, ale należało się teraz skupić na właściwych sposobach ochrony polskiego bytu narodowego, mocno po powstaniu nadszarpniętego5.

Warto też zaznaczyć, że Popiel postrzegał Austrię nie tyle jako zaborcze państwo, ile jako monarchię opiekunkę poddanych jej narodów. Stwierdzał, że jest to dom, który choć wziął udział w rozbiorze Polski, sam jeden go żałował, a sam jeden mógł nam dać już wskutek ustroju państwowego te warunki bytu, które Aleksander I chciał dać Królestwu, a okazało się, że nie mógł (Józef Szujski). Dlatego też propagował program autonomii Galicji w ramach federacyjnej monarchii habsburskiej. Federacja oznaczała bowiem liczenie się z interesami, tradycjami i dążeniami narodów wchodzących w skład państwa, zapewniała warunki dla rozwoju krajów koronnych i zapobiegała zlaniu ich w jednolitą całość. Wynikało to z przekonania, że:
[…] jeżeli naród znajduje się choć we względnej zawisłości, ale w takich warunkach, że może doskonalić swoje cnoty i właściwości, nabywać sztuki rządzenia, której zawsze mu zbywało, bogactwo podnosić, a waśń wewnętrzną łagodzić, to położenie takie winien uszanować, wyzyskać i czekać odpowiednich okoliczności, które dla roztropnych Opatrzność sprowadza.
Spod pióra Pawła Popiela wyszła też krytyczna analiza demokracji (oczywiście nie pojmujmy jej na nasz, obecny sposób). Nie godził się on na dopuszczenie do wyborów całego społeczeństwa. O konsekwencjach populizmu i upowszechnienia prawa wyborczego pisał: człowiek ograniczony nie jest w stanie ocenić warunków wyborów, i staje się ofiarą pochlebstwa, zawiści albo przekupstwa! Ta niechęć do demokratyzacji stosunków wewnętrznych wynikała zwłaszcza z nieznajomości spraw politycznych przez ogół ludności – bo co by to były za wybory, przez klasę zgoła politycznie niewyrobioną, a stojącą pod wpływem ludzi, którzy przez pochlebstwa wmawiają w nią, że dojrzała (słowa te nie straciły na aktualności do dziś!). W praktyce przekładało się to na opór Popiela, jako posła Sejmu Krajowego, wobec wprowadzania do parlamentu reprezentacji włościan.

Jako wnikliwy krytyk swoich czasów dostrzegał również takie „choroby wieku” jak socjalizm czy niczym nieskrępowany indywidualizm jednostki, prezentowany przez doktrynę liberalną. Obie te ideologie występowały bowiem przeciw istniejącemu ładowi i strzegącym go instytucjom. Negowały porządek ustanowiony przez Boga i nauczanie Kościoła, stawiając na pierwszym miejscu człowieka i czyniąc z ludzkiego rozumu najwyższe źródło zasad oraz łudząc mglistymi obietnicami wolności i nowego porządku. Liberalny indywidualizm rozbijał tradycyjne więzi, nierówności społeczne i majątkowe traktował nie jako zrządzenie Opatrzności, ale jako ludzki projekt, który można z łatwością zastąpić innym. W ten sposób liberałowie usprawiedliwiali wszelkie eksperymenty społeczne, podobnie jak reformacja uprawomocniła dowolność w wierze.

Ponadto współzałożyciel „Czasu” dostrzegał w liberalizmie forpocztę doktryn jeszcze groźniejszych, czyli socjalizmu i komunizmu6. Sam utożsamiał je z nihilizmem, walką klasową, radykalnymi przeobrażeniami stosunków społecznych w imię równości i zaprowadzania „raju na ziemi”. Socjalizm odwoływał się do najniższych ludzkich instynktów zawiści i chciwości, odrzucając prawo własności, hierarchię i rodzinę, ignorując sferę duchową – prowadził więc do zezwierzęcenia człowieka. Popiel uważał, że zniesienie własności i kapitału, w których socjaliści upatrywali źródła nędzy robotników, doprowadzi nie do poprawy ich bytu, ale do jeszcze większego wyzysku, do zupełnej utraty wolności i do przymusowej pracy na rzecz państwa. Dlatego wszelkie socjalistyczne wizje traktował jako utopie. Jako antidotum na rosnące zagrożenie socjalizmem zalecał katolicyzm, który bronił własności prywatnej, hierarchii, a poprzez sakrament małżeństwa uświęcał rodzinę. Oddajmy teraz głos samemu Popielowi, który tak charakteryzował socjalizm w piśmie Józef Gołuchowski:
Obmyślano tam wszystko dla człowieka, aby jadł, aby pił, aby się mnożył, ale odjęto mu godność, odjąwszy wolność, własność i odpowiedzialność. I słusznie; jeżeli człowiek nie ma duszy indywidualnej, mającej żyć nieśmiertelnie i odpowiadać za zło i dobro, o cóż się turbować, byleby miał chleb powszedni? Nie podnosi też już człowieka miłość bliźniego aż do heroizmu, aż do ideału, ale przymus wyciska na nim codzienne, jałowe obowiązki żywota […].
W Chorobie wieku stwierdzał zaś:
Człowiek przestaje być sobą, traci wolność, a staje się bezwiednym, ubezwłasnowolnionym członkiem państwa czy gminy; nie może posiadać, bo własność zniesiona, nie może kochać prawdziwie, bo nie ma małżeństwa, nie może się poświęcić, bo nie ma ojcostwa i ojczyzny. Za to wszystko, co nadaje wartość życiu, co ma otrzymać? Chleb powszedni i uczucie równości w nędzy.

***

Kończąc rozważania o Pawle Popielu, warto dodać, że nie był on charyzmatycznym typem przywódcy, gromadzącym wokół siebie grono oddanych sobie ludzi – wręcz przeciwnie, nie posiadał daru zjednywania sobie „wyznawców”. Nawet jako poseł czuł, że jego postulaty nie znajdują uznania i poparcia w galicyjskim Sejmie Krajowym. Owszem, był osobą poważaną w środowisku konserwatywnym, ale nie znajdował szerszego posłuchu. Mimo to jego myśl polityczna wpływała na kolejne generacje zachowawców galicyjskich – inspirowała i ukierunkowywała, zwłaszcza młodego Waleriana Kalinkę. Nawet jeśli stańczycy nie podzielali wszystkich jego sądów, to swe stanowiska formułowali w odniesieniu do nich. Paweł Popiel nie był też wykształconym historykiem ani jakimś nad wyraz płodnym publicystą, nie zostawił po sobie opasłych tomiszczy ani żadnej rozprawy zawierającej syntezę jego myśli politycznej. Pośmiertnie ukazały się jedynie Pisma (zbiór ponad 60 tekstów publicystycznych) oraz Pamiętniki (1807-1892). W efekcie ten ojciec krakowskiego konserwatyzmu został dość szybko zapomniany przez potomnych i obecnie bogactwo jego ducha znane jest w wąskim gronie badaczy myśli politycznej.

Bibliografia:

Jaskólski M., Kaduceus polski. Myśl polityczna konserwatystów krakowskich 1866-1934, Kraków 2014.
Kloczkowski J., Wolność i porządek. Myśl polityczna Pawła Popiela, Kraków 2006.
Paczos S., Państwo i Naród w myśli politycznej polskich konserwatystów do 1939 roku, Kraków 2009.
Popiel P., Choroba wieku. Wybór pism, Kraków 2001.

1 Pogrzeb ś.p. Pawła Popiela, „Czas” z 10 III 1892, nr 57, s. 2.
2 Wszystkie cytaty z Pawła Popiela pochodzą ze zbioru wydanego w Krakowie w 2001 r. pt. Choroba wieku. Wybór pism.
3 Warto tu wspomnieć, że Paweł Popiel domagał się zwiększenia wpływu duchowieństwa na edukację nauczycieli ludowych (szkoła, tak ważna dla karnego wychowania dzieci, nie mogła być jego zdaniem bezwyznaniowa).
4 Projekt Popiela z kwietnia 1848 r. zbiegł się w czasie z dekretem cesarskim, który znosił pańszczyznę i przekazywał chłopom ziemię na własność za darmo. Popiel był temu przeciwny i określił ów akt zatrutą strzałą, puszczoną w sam środek naszego społecznego ciała, skutkującą zubożeniem kraju.
5 Monarchistyczna, federacyjna, a w dodatku katolicka Austria stawała się niejako gwarantką polskiego bytu narodowego, jedyną realną alternatywą dla zaborczych i zwalczających polskość oraz katolicyzm Prus i Rosji.
6 O zagrożeniach socjalizmu Paweł Popiel pisał w Chorobie wieku, która powstała pod wpływem krakowskiego procesu Ludwika Waryńskiego w 1880 r.