piątek, 23 marca 2018

Paweł Luberacki: Synteza cywilizacji a’la PiS


      Rząd Prawa i Sprawiedliwości pod na wpół oficjalnym kierownictwem Jarosława Kaczyńskiego dąży do stworzenia syntezy cywilizacji. Partia ta jest partią władzy, jak każda z partii funkcjonujących w systemie demoliberalnym. „Zdobyć i utrzymać władzę” – oto ich myśl przewodnia. Czy może im zależeć na Polsce i Narodzie? Moim zdaniem nie. Wszelkie hasła i czyny prowadzić mają w ostateczności do niepodzielnego dzierżenia przez nich władzy.

Jakie cywilizacje chcą łączyć? Bizantyńską, atlantycką i po części żydowską. A gdzie miejsce na naszą cywilizację? Gdzie miejsce na cywilizację łacińską? Nie ma. Ona ma zginąć pierwsza. Dlaczego tego chcą? Bo ona stoi im na drodze do omnipotencji. Niech zarzekają się, że nie. Niech przysięgają na wszystko, ale na tym im zależy.

Cywilizacja bizantyńska w ich wydaniu to omnipotencja państwa, wychowywanie ludzi przez aparat państwa, dążenie do ujednolicenia Polaków. Wszelkie zmiany w sądownictwie służą umocnieniu ich władzy. Przykładem niech będzie planowane przeniesienie obowiązku zwołania pierwszego posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa z Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego na Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Dlaczego akurat tak? Bo nie uchybiając Pani Prezes Julii Przyłębskiej, uchodzi ona za stronnika PiS-u. Z ich mianowania sprawuje swe obowiązki, jako Prezes Trybunału Konstytucyjnego. Wszelkie zmiany, w założeniu mają wyjść na ich korzyść. Gdy mówią o „poprawie życia Polaków” i „naprawie państwa” w ostatecznym rozrachunku wychodzi na ich korzyść. Gdy wprowadzili „Program 500+” podwyższyło to stopę życiową wielu, naprawdę wielu rodzin. A co powiedziały wówczas sondaże? Odpowiedź pozostawiam inteligencji i pamięci czytelników. O ich bizantynizmie niech świadczy jeden fakt, o którym usłyszałem w Radiu Maryja. Mianowicie o terminie urlopu miałoby decydować państwo. Zmiana ta nie została wprowadzona, lecz kto wie, czy czegoś podobnego nam ta władza nie zrobi w przyszłości? Kolejnym ich bizantynizmem, według mnie, jest propaganda w dość siermiężnym wydaniu. Chwalenie rządu w „Wiadomościach” dzień w dzień przejada się do granicy wytrzymałości. Tworzenie w społeczeństwie pewnej wspólnej, sztucznie preparowanej świadomości w celu ujednolicenia myśli – to ich cel. By każdy myślał o nich tak samo, tak samo chwalił i tak samo zagłosował.

Atlantyzm serwują nam w wersji miękkiej. Co to oznacza? Podtrzymanie procesu atomizacji społeczeństwa. Dużo mówią o polityce prorodzinnej, lecz rzeczywiste działania nie prowadzą do ukrócenia tej degeneracji społecznej. Czy wolne niedziele sprawią, że rodziny zasiądą przy wspólnym stole? Ktoś powie, że bezpośrednio nie są w stanie sprawić, by tak się stało, ale pośrednio na to wpłyną. Ja powiem, że po pierwsze, to nie mają prawa ingerować w sposób bezpośredni. Rodzina ma pełne prawo do autonomii w tym zakresie. Po drugie zaś, nie w tym rzecz, by dawać rodzinie czas, który powinni wykorzystać w ten czy inny sposób. Od wolnej niedzieli lepszą robotę, mówiąc po chłopsku, zrobiliby wycofując „rodzinkę.pl” i tego typu seriale antywartościowe z emisji. Promocja wartości katolickich, pokazywanie wzorców dobrych – oto zadanie naglące. Gdy rodzina żyje i wychowuje dzieci w duchu chrześcijańskim nawet bardzo ograniczony czas nie stanowi problemu. Problem stawi czas, który jest do wypełnienia, lecz nie wiadomo czym go wspólnie wypełnić. Kolejny atlantyzm to obrona demokracji i pluralizmu za wszelką cenę. Pragną władzy nieograniczonej, ale gdyby okazało się, że demokracja jest naprawdę zagrożona, gotowi byliby ustąpić z wielu rzeczy. Przykładem niech będzie głosowanie za odrzuceniem lewicowo-liberalnego projektu o aborcji. Grupa 58 posłów Prawa i Sprawiedliwości, ze swoim prezesem na czele, głosowała przeciw odrzuceniu. Wersja o pokazaniu bezsilności opozycji itp. niech będzie obowiązującą dla głupców. Temu rządowi nie zależy na obronie życia. I tak przeszedłem do kolejnego przejawu ich atlantyzmu. Dlaczego atlantyzm podawany jest nam w wersji miękkiej? Według mnie dość duży opór zaistniałby ze względu na wiarę w Narodzie i dość duże przywiązanie do Kościoła. Ono jednak maleje.

Jak objawia się cywilizacja żydowska w ich wydaniu? Na religijnym podejściu do kilku kwestii. Pierwszą z nich jest mit prezydenta Lecha Kaczyńskiego i bezpośrednio z nią połączoną druga kwestia – katastrofy smoleńskiej. Cywilizacja żydowska sakralnie traktuje kategorie: Dobra, Piękna, Prawdy, Zdrowia i Dobrobytu. Ich cywilizacyjna żydowskość sakralnie traktuje kategorie władzy, demokracji i mitu smoleńskiego. To ułatwia w pewien sposób funkcjonowanie także w atlantyzmie. A co w takim razie z bizantynizmem? Atlantyzm jest, według mnie, nie tyle kompatybilny z bizantynizmem, co ich kurs kolizyjny jest niezbyt ostry.

(...)

Synteza między cywilizacjami jest niemożliwa. Może się mylę i cała myśl prezentowana w tym artykule jest błędna – wtedy jest nadzieja. Mogę się jednak nie mylić i wtedy przez eksperyment z syntezą, a w rzeczywistości starciem cywilizacji ucierpi Naród. Pytaniem, na które nie znajduję obecnie odpowiedzi jest to, czy rząd i partia są świadomi tego, co nam gotują?