czwartek, 5 kwietnia 2018

Minister obrony Izraela, zapowiada, że wojsko dalej będzie strzelało do Palestyńczyków ostrą amunicją


     Izrael ostrzega Palestyńczyków przed dalszymi konsekwencjami protestów w Strefie Gazy. Minister obrony Avigdor Lieberman zapowiedział, że wojsko nie zmieni taktyki i będzie strzelać do protestujących ostrą amunicją. Oskarżył też demonstrujących o działania terrorystyczne.
 
Lieberman ostrzegł Palestyńczyków ze Strefy Gazy, by nie zbliżali się do oddzielającego enklawę od Izraela płotu. Zapowiedział, że żołnierze nadal będą używać ostrej amunicji w stosunku do Palestyńczyków, którzy naruszą izraelskie przepisy. Stanowią one, że strefa przy płocie jest strefą wojskową, w której przebywanie jest zabronione.

Po tym jak w piątek w zamieszkach na granicy Gazy i Izraela od izraelskich kul zginęło 16 osób, a we wtorek wojsko zastrzeliło kolejnego protestującego, na głowy izraelskich władz i dowódców posypały się oskarżenia o nieproporcjonalne użycie siły. Izraelskie władze przekonują, że wielu protestujących usiłowało sforsować płot graniczny i wtargnąć na teren Izraela. Oskarżyły też rządzący Gazą radykalny Hamas o prowokację i próbę wywołania wojny. 

Strona palestyńska twierdzi, że od piątku w protestach zginęło 17 osób, zaś rannych zostało ponad 800. Palestyńczycy w pięciu miasteczkach namiotowych przy granicy Gazy z Izraelem protestują w sprawie wywłaszczeń ziemi przez Izrael. Domagają się zwrotu terenów zabranych 42 lata temu. To pierwszy tego typu protest od wielu lat.

Zarówno władze Autonomii Palestyńskiej, jak i ONZ domagają się przeprowadzenia śledztwa w sprawie śmierci 16 protestujących w ubiegły piątek. Dochodzenia chcą także lewicowi izraelscy politycy opozycji. Rząd Benjamina Netanjahu odmawia. 

Palestyńczycy zapowiadają, że protest będzie trwał 6 tygodni, do połowy maja. Izrael będzie wtedy świętował rocznicę niepodległości, a Stany Zjednoczone mają przenieść ambasadę z Tel Awiwu do Jerozolimy, co było jedną z przyczyn gwałtownego wzrostu napięcia w regionie.

/IAR/