niedziela, 22 kwietnia 2018

Syria: Sytuacja po zachodnich uderzeniach


         Niedawne uderzenia rakietowe USA, Wielkiej Brytanii oraz Francji nie złamały armii syryjskiej, która po ostatecznym zakończeniu operacji we wschodniej Ghoucie (likwidacja kotła w miejscowości Duma) rozpoczęła kolejne działania, wymierzone przeciwko islamistycznym rebeliantom.

Co nader istotne mają one miejsce na kilku frontach jednocześnie. Do aktywizacji doszło już w rejonie Ar-Rastan (południowo-wschodnia Hama), gdzie wojska rządowe wyzwoliły już ponad dziesięć miejscowości. Przeciwnik stawia mocny opór i próbuje kontratakować. Jednocześnie prowadzona jest koncentracja wojsk syryjskich pod obozem Jarmuk, koło Damaszku, stanowiącego jedną z ostatnich enklaw kontrolowanych przez Państwo Islamskie. Zepchnęło ono inne ugrupowania islamistyczne (tzw. zielonych) na wschodnie obrzeża tego terenu. Prowadzą one rozmowy z rządem w sprawie kapitulacji w zamian za możliwość swobodnego wyjazdu do Idlib. 

Natomiast Państwo Islamskie gotowe jest walczyć do upadłego. Ponadto w rejonie wschodniego Kalamunu toczą się intensywne negocjacje z rebeliantami. Oferowane jest im rozwiązanie praktycznie identyczne do wariantu przerabianego już wcześniej (zdanie broni oraz wyjazd na północ). Część członków Dżaisz al-Islam wyraziła już zgodę na taki wariant, choć wśród bojowników (zwłaszcza związanych z An-Nusrą) nie brakuje zwolenników walki. Twierdzą oni, że udało im się obecnie odeprzeć ataki armii syryjskiej, zadając jej straty w wysokości ok. 20 zabitych i jednego zniszczonego czołgu.

Jednocześnie do mediów przedostała się informacja o możliwości wycofania się Amerykanów z terenu północno-wschodniej Syrii, gdzie wspierają oni Kurdów. Według Wall Street Journal, Pentagon ma rozważać zastąpienie własnych wojsk kontyngentami sojuszniczych państw arabskich. Rozmowy na ten temat prowadzone są z Arabią Saudyjską, Katarem oraz Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Królestwo Saudów potwierdziło już autentyczność tych informacji. Rijad wyraził też wstępną gotowość do wysłania własnych sił, jako części koalicji kierowanej przez USA.