piątek, 4 maja 2018

Dominik Piekarz: Niepewne jutro Syrii i Europy


      W roku 2011 o wybuchu zamieszek w Syrii, które przerodziły się w krwawą wojnę, słyszało się niewiele. Mało kto przypuszczał wtedy, że konflikt mający miejsce na Bliskim Wschodzie spowoduje tak daleko idący kryzys imigracyjny na Starym Kontynencie.

Wojna w Syrii  ma wymiar nie tylko militarny. To wojna dezinformacyjna, której ofiarami padają także mieszkańcy Europy, co od początku jej trwania leży w interesie „osób trzecich”, którym zależy na zbudowaniu powszechnego poglądu w tej kwestii, tak aby odpowiadał ich interesom. Poglądu niekoniecznie prawdziwego.

Strony konfliktu

Dnia 26 stycznia 2011 roku w dużych syryjskich miastach wybuchają demonstracje, będące wyrazem sprzeciwu wobec rządów  Baszszara al-Asada, prezydenta wybranego przez naród syryjski w wolnych wyborach zaledwie 2 lata wcześniej. Wyborach, które al-Asad sam zresztą rozpisał. Tego samego roku dochodzi do starć armii z demonstrantami, a raczej już z rebeliantami, w początkowej fazie konfliktu odnoszącymi spektakularne sukcesy. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, kto dał im broń. A przecież aby stawić skuteczny opór regularnej armii, liczącej około 200 tys. żołnierzy służby czynnej, posiadającej czołgi w liczbie około 4500 tys. sztuk i drugie tyle wozów opancerzonych BMP-1 i BMP-2, 657 sztuk systemów rakietowych (głównie BM21-Grad), 2150 dział artyleryjskich różnego kalibru i oczywiście lotnictwo, trzeba mieć coś więcej niż tylko serce do walki i bannery z płomiennymi hasłami. Takiej sile nie można się opierać bez solidnego zaplecza, jakim jest broń, amunicja, szeroko rozumiane zaplecze, w tym dowodzenie oraz zapasy wody i jedzenia. Choć pojawiły się przypuszczenia, że część syryjskich wojskowych przeszła na stronę opozycji, trudno pominąć fakt, że był to nikły procent w stosunku do całości sił syryjskich. Jeden przeciwpancerny pocisk kierowany, których w Syrii wystrzelono już tysiące, niszcząc czołgi wojsk rządowych, kosztuje nawet kilkanaście tysięcy polskich złotych. Prowadzenie wojny na taką skalę wymaga ogromnych nakładów finansowych i bez pomocy z zewnątrz nie byłaby ona możliwa.

Dyktat zmian

Baszszar al-Asad,przyszły przywódca Syrii przychodzi na świat 11 września 1965 roku w Damaszku. W 1982 roku zdaje maturę i rozpoczyna naukę na uniwersytecie w Damaszku. Wybiera kierunek medyczny. Po zdobyciu dyplomu wyjeżdża do Londynu, gdzie robi specjalizację okulistyczną. To właśnie tam po raz pierwszy widzi świat zachodni, co już niebawem zaowocuje zmianą podejścia al-Assada do wielu spraw, a w przyszłości stanie się podwalinami reform, które przeprowadzi w Syrii. Pobyt Baszszara w Wielkiej Brytanii przerywa w 1994 roku tragiczna śmierć brata – Basila, którego ich ojciec – Hafiz al-Asad, namaścił na swojego następcę. Baszszar al-Assad zajmuje miejsce brata i natychmiast zostaje wcielony do wojska, gdzie szybko awansuje. W 2000 roku Hafiz Al-Assad umiera, a przywódcą narodu syryjskiego oficjalnie zostaje Baszszar. Od początku sprawowania urzędu stara się stopniowo wprowadzać „powiew” wolności do kraju, czego przejawem są wolne wybory zarówno prezydenckie, jak i parlamentarne, masowe zwolnienia więźniów politycznych, powstawanie wolnej prasy, zaostrzenie walki z korupcją, pojawienie się Internetu i telefonii komórkowej. Baszszar otwiera też  gospodarkę na zachodnich inwestorów, dzięki czemu w Syrii pojawiają się nowe sklepy, giełda i banki.

Pytania bez odpowiedzi

Państwa zachodnie potępiają legalny rząd Syrii przypisując mu zbrodnie wojenne, dążą do jego obalenia. Po zbombardowaniu jednego ze szpitali w Alleppo, który w pewnym momencie znalazł się na tzw. ziemi niczyjej, śmierć poniosło blisko 60 osób cywilnych. Winą natychmiast obarczone zostały wojska rządowe, choć nie dostarczono jednoznacznych dowodów. Miasto w ruinie, po przeciwnych stronach wrogie armie, cyklicznie prowadzące wymianę ognia artyleryjskiego – w jaki sposób wskazać sprawcę?

Kiedy we wschodniej Ghucie doszło do użycia broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej, oskarżony został również rząd syryjski. Czy Baszszarowi al-Assadowi atak z użyciem środków chemicznych, niemal jak na życzenie USA, był na rękę? W momencie, kiedy wojna zmierza ku końcowi i to on zostanie jej zwycięzcą?

Ile jest prawdy w wywiadach na temat rządów syryjskiego prezydenta z obywatelami tego kraju, które można znaleźć w Internecie, a w których Syryjczycy nazywają Baszara jedyną nadzieją na stabilizację w kraju? Dwa lata temu Syria ponownie wybierała prezydenta. Ponownie wybrała Baszszara Al-assada. Farsa, jak twierdzą Stany Zjednoczone, czy Francja?

Europa bez Europejczyków

Fala imigrantów nie tylko z samej Syrii, ale także z innych zdestabilizowanych krajów, zalewa Europę. Niezamierzony skutek konfliktów zbrojnych? A może efekt celowych działań? Przecież zachodni przywódcy nie mogą wierzyć, że likwidując rządy w Syrii czy Libii po zakończeniu krwawych wojen, zaprowadzą tam demokrację. Sprowadzanie do wykorzenionych kulturowo europejskich państw milionów imigrantów – zamkniętych mentalnie w ramach swojej religii wyznawców islamu, jawnie faworyzowanych przez przywódców państw zachodnich, nie może skończyć się asymilacją. Hasła „Nie chcecie Chrystusa, będziecie mieli Allaha”, to nie pusty slogan. Jak pokazuje przykład zachodniej Europy, pustkę po odrzuconym Bogu musi coś wypełnić – tak po prostu skonstruowana jest ludzka dusza. Gdy nie ma w niej miejsca na Boga, pojawia się pusta przestrzeń, którą człowiek próbuję czymkolwiek wypełnić: narkotykami, alkoholem, pieniędzmi… bądź innym bogiem, którym równie dobrze może okazać się Allah. Nie ma w historii ludzkości cywilizacji bez boga. Może nadejść czas, że degenerowanym duchowo, skupionym na konsumpcjonizmie, głośno krzyczącym, że nie chcą już żadnego boga narodom Europy, bóg zostanie narzucony siłą. Jeżeli faktycznie jesteśmy świadkami próby zaprowadzenia nowego porządku w Europie, Europie w której nie będzie już miejsca na autonomię, może się okazać, że dla nas zrobi się w niej wkrótce za ciasno.