niedziela, 20 maja 2018

Justyna Socha: Szczepionka z dziecka! Miliony polskich dzieci są szczepione preparatami powstałymi z ciał dzieci


fot: pixabay.com
     Szczepionki podawane dzieciom są produkowane z płodów po aborcji – ogłosił dwa lata temu pewien ksiądz ze Zwolenia. Otwarcie odważył się poruszyć problem szczepionek niegodziwego pochodzenia, chcąc uświadomić wiernych i apelować o stosowanie alternatywnych szczepionek. Został ostro zaatakowany przez tzw. salonowe media z „Gazetą Wyborczą” na czele. Nikt nie dociekał, jaka jest prawda.

Bez hamulców

Miliony polskich dzieci są szczepione preparatami powstałymi dzięki aborcji. Rodzice nie mają świadomości tego procederu. Koncerny farmaceutyczne do ich produkcji używają komórek pobranych z ciał dzieci zabitych przed urodzeniem. Wirusy namnaża się na liniach komórkowych, które powstały dzięki dziesiątkom śmierci. Pobrania komórek dokonano z żywych organizmów, bo jedynie takie są w stanie dalej rozmnażać się w warunkach laboratoryjnych. Jest to robione, gdy dziecko jeszcze chwilę po aborcji wykazuje oznaki życia. Mimo to państwo polskie przymusza, żeby nimi szczepić, nie dając etycznej alternatywy. Chodzi zwłaszcza o obowiązkowe szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce oraz dla niektórych dzieci przeciwko ospie wietrznej.

W 1964 r. w Wielkiej Brytanii aborcji z „przyczyn psychiatrycznych” poddała się 27-letnia kobieta. Życie straciło jej 14-tygodniowe dziecko płci męskiej, z którego tkanki płucnej pobrano komórki i wyprowadzono z nich linię komórkową, znajdującą się obecnie w bankach komórek. Jest tam stale namnażana i wykorzystywana przez koncerny farmaceutyczne produkujące szczepionki. Tak powstała linia komórkowa MRC-5 (Nature, 1970).

Linia komórkowa WI-38 powstała natomiast podczas epidemii różyczki w latach 60. W Stanach Zjednoczonych niektórzy lekarze zalecali dokonanie aborcji kobietom, które miały kontakt z chorobą podczas ciąży. Z uzyskanych tą drogą ciałek dzieci pobierano tkanki i badano je pod kątem obecności wirusa różyczki. Udało się to dopiero podczas 27 aborcji, przy trzecim pobraniu tkanki. Uzyskany tą drogą wirus określono symbolem RA/27/3, gdzie R oznacza różyczkę, A – aborcję, 27 – dwudziesty siódmy płód, 3 – trzecie pobranie tkanki. Został on następnie namnożony na linii komórkowej WI-38 (Instytut Wistar 38). Pochodzi ona z tkanki płucnej kilkunastotygodniowej dziewczynki, której matka dokonała aborcji, gdyż wraz z mężem uznała, że mają już zbyt dużo dzieci (Experimental Cell Research, 1965).

Trzecia linia komórkowa PER C6 została wyprodukowana przez holenderską firmę farmaceutyczną Crucell z Newady. Została ona pobrana z tkanki gałki ocznej 18-tygodniowego abortowanego dziecka. W oparciu o tę linię komórkową Merc&Co. przygotowuje się do produkcji szczepionki przeciwko HIV i wirusowi Ebola. Licencję na linię komórkową PERC6 wykupiło już kilkadziesiąt innych firm farmaceutycznych, które szykują się do wytworzenia nowych szczepionek (FDA, Vaccines and Related Biological Poducts Advisory Comitee, 2001).

Najnowsza linia komórkowa WALVAX-2 powstała w 2015 r. i została pobrana z tkanki płucnej 3-miesięcznego płodu, który został wybrany spośród dziewięciu abortowanych dzieci. Poronienie wywołano przy użyciu „wodnego worka”, aby skrócić czas porodu i zapobiec śmierci płodu, w celu zapewnienia „nienaruszonych narządów”, które były natychmiast wysłane do laboratorium, by przygotować z nich komórki (Human Vaccines & Immunotherapeutics, 2015).

Alternatywa istnieje. Producenci szczepionek mogli wykorzystać pożywkę niebudzącą takich wątpliwości etycznych. W ten sposób postąpili na przykład Japończycy, ale produkowane przez nich szczepionki nie są dostępne w USA i Europie. W roku 1964 istniały już szczepionki przeciw różyczce na zwierzęcych liniach (np. wirus hodowany na komórkach nerki królika, zarodkach kaczki lub nerce psa).

Prawda na cenzurowanym

Wspomniany ksiądz ze Zwolenia został oskarżony o ciemnotę i zacofanie. Wbito go medialnie w ziemię. A przecież, jako jeden z nielicznych, miał odwagę stanąć w obronie zasad moralnych i prawa do wyboru. Czy wykorzystano tę sytuację dla podsycenia antyklerykalnych nastrojów? A może raczej inspirowali ją producenci szczepionek?

W dokumentach Papieskiej Kongregacji Nauki i Wiary czytamy: Ważne racje mogłyby po części usprawiedliwić moralnie wykorzystanie rzeczonego „materiału biologicznego”. Tak więc na przykład zagrożenie życia dziecka może upoważnić rodziców do zastosowania szczepionki wyprodukowanej przy użyciu linii komórkowych niegodziwego pochodzenia, jednak pozostaje obowiązek wszystkich, by wyrazić swój sprzeciw i zażądać od osób odpowiedzialnych za systemy opieki zdrowotnej, by dostępne były inne rodzaje szczepionek.

Taki sprzeciw wyrażają petycje kierowane do władz świeckich i kościelnych. Pierwsza z nich, wysłana przez grupę rodziców w 2010 r. do Ministerstwa Zdrowia i producentów szczepionek, nie przyniosła żadnego efektu. Kolejna, z lutego bieżącego roku, umieszczona na portalu CitizenGO i podpisana przez prawie 30 tys. osób, doczekała się odpowiedzi od ministerstwa. Rodzice apelują w niej o zagwarantowanie rodzicom możliwości szczepienia swoich dzieci środkami niebudzącymi sprzeciwu sumienia.

Ministerstwo Zdrowia odpowiada: Jeżeli skład którejś ze szczepionek budzi u rodziców sprzeciw sumienia, mają oni prawo zakupić ze środków własnych szczepionkę wyprodukowaną w oparciu o środki zgodne z ich sumieniem i poprosić o podanie jej dziecku. Ponieważ brak takich szczepionek w kraju, istnieje możliwość sprowadzenia z zagranicy produktu leczniczego niedopuszczonego do obrotu w Polsce, którego zastosowanie jest niezbędne dla ratowania życia lub zdrowia pacjenta. Musi na to jednak wyrazić zgodę konsultant ds. pediatrii i wiąże się to ze skomplikowaną procedurą. Jedyną alternatywą jest szczepionka przeciw różyczce dostępna w Japonii. W niektórych państwach są też pojedyncze, czyli tzw. monowalentne szczepionki przeciw odrze.

W praktyce jednak rodzice, nie dość że najczęściej są nieświadomi, co jest podawane ich dzieciom, to gdy sprzeciwiają się z powodów etycznych, zarzuca się im kłamstwo oraz nakładane są na nich sankcje finansowe. Przypomnę, że są to grzywny od 100 do 5000 zł na jednego rodzica za dziecko.

Oszukani i pozbawieni prawa do informacji

Żeby zwiększyć świadomość i dać wybór rodzicom, powstała kolejna petycja na portalu CitizenGO pt. Prawo do informacji o wykorzystaniu linii komórkowych z aborcji w szczepionkach, skierowana do Prymasa Polski oraz Konferencji Episkopatu Polski. Nadal trwa zbiórka podpisów. Zawiera apel o poruszenie problemu stosowania szczepionek powstałych przy wykorzystaniu linii komórkowych z aborcji w działalności duszpasterskiej i naukowej, informowania rodziców o stosowaniu tych szczepionek oraz prośbę o pomoc w apelowaniu do władz o umożliwienie stosowania etycznej alternatywy oraz o możliwość zwolnień z obowiązku szczepień z przyczyn religijnych.

Autor petycji Włodzimierz Pawelec, który jest członkiem zarządu Stowarzyszenia „STOP NOP”, nie kryje oburzenia. Kiedy zagłębiając się w treść ulotek, zobaczyłem symbol WI-38, postanowiłem sprawdzić, co to jest. Kiedy okazało się, że to jedna z kilku linii komórkowych powstałych podczas aborcji, użytych do produkcji szczepionki, którą dostała moja córka, poczułem się oszukany. Aborcja to dla mnie zabicie bezbronnego, a wykorzystanie jej do wytworzenia produktu na sprzedaż jest straszne. Fakt ten dotknął mnie głęboko, jako osobę wierzącą i walczącą o poszanowanie życia nienarodzonego. Gdybym tylko mógł cofnąć czas do momentu zanim moje dziecko dostało taki preparat. Oszukano mnie i ugodzono w moje zasady moralne – mówi.

Skoro szczepionki powstały w moralnie wątpliwy sposób, to czy powinny być stosowane pod przymusem administracyjnym u dzieci kogoś, kto odrzuca wszelkie formy zabijania dzieci nienarodzonych? Rodzice odbierają ich stosowanie jako współudział w aborcji. Jak etycznie ocenić postawę osób, które są świadome tych dylematów moralnych, a nie informują rodziców, w czym biorą udział? Ograniczenie zachorowań i ich możliwych powikłań nie usprawiedliwia zastosowania materiału, wiążącego się ze świadomym pozbawieniem kogoś życia. To kolejny dowód na terror stosowany wobec obywateli w naszym kraju. Czy obecny rząd wreszcie rozwiąże ten problem, czy jak poprzednie nabierze wody w usta?