czwartek, 24 maja 2018

Prowincja Daraa i odzyskanie kontroli nad granicą z Jordanią to kolejny cel armii syryjskiej


Zdjęcie użytkownika Krzysztof Podgorski.
     Według lokalnych mediów pierwsze grupy rebeliantów rozpoczęły zdawanie broni i kapitulację bez potrzeby "argumentów lotnictwa rosyjskiego". W Daraa są już elitarne syryjskie oddziały "Tiger Force" z niezawodnym generałem Sukhejl al Hasanem. 

Starcie jakie tam się szykuje ma jednak kilka aspektów "zapalnych" o znaczeniu regionalnym, a nawet globalnym.

Na prawej flance nacierających jest enklawa terrorystów Państwa Islamskiego na Wzgórzach Golan. Sęk w tym, że jakiekolwiek ostrzał tych pozycji skutkuje atakiem wojsk Izraela na siły syryjskie.
Po drugie, część rebeliantów wspierana jest od 7 lat przez Wielką Brytanię i USA - tzw. umiarkowana opozycja. 
Po trzecie na lewej flance są obszary i drogi zmierzajace do an-Tanaf - enklawy kontrolowanej przez US Army na terytorium Syrii, zbliżanie się wojsk syryjskich do niej wywoływało ataki lotnicze na wojska rządowe lotnictwa USA

Po czwarte za plecami rebeliantów jest Jordania a w niej bazy wojsk Wielkiej Brytanii, USA i Francji.
Wreszcie na Morzu Śródziemnym we wschodnim basenie cały czas krąży potężna grupa 6 Floty USA z grupą lotniskowcową na czele z USS Harry Truman.

Tak czy inaczej, może być "ciekawie".