sobota, 23 czerwca 2018

Piotr Relich : Więcej niż tylko gra. Może już nawet religia?


Więcej niż tylko gra. Może już nawet religia?

         Piłka Nożna zmienia się na naszych oczach. Już dawno przestała być tylko i wyłącznie rozrywką dla mas. Piłka stała się z czasem najpopularniejszym sportem świata, ogromnym światem biznesu, przestrzenią oddziałującą na miliony ludzi na całym świecie. Dla wielu jest więcej niż tylko grą. Często słyszymy maksymę: futbol to moja religia.

Tylko futbol…
Młodych zawodników uczy się podporządkowania całego swojego życia futbolowi. Roy Keane, legenda reprezentacji Irlandii i Manchesteru United w jednym z wywiadów mówi dziewczynce chcącej zostać piłkarzem: „trzymaj się z dala od chłopców”. W innym wywiadzie z kolei zaznacza, że narodziny dziecka jednego z zawodników nie są powodem absencji na zgrupowaniu reprezentacji. „Przecież to jego żona rodzi, a nie on. Nie rozumiem jego nieobecności”.

Powyższe przykłady, pewnie nieco przerysowane i skrajne, oddają jednak ducha podejścia do piłki nożnej w dzisiejszych czasach. Niektórzy powiedzą, że przecież ten sport uczy wartości takich jak: praca zespołowa (jeden za wszystkich, wszyscy za jednego), walka do końca, poświęcenie, pracowitość, i wiele innych. Prawda. Jednak są to echa czasów słusznie (lub nie) minionych. Wraz z komercjalizacją tego sportu, wartości zdają się wyparowywać z futbolu w tempie jednostajnie przyspieszonym.

Młodzi adepci sztuki kopanej jeżeli wybiją się spośród tysięcy konkurentów, jeżeli otrzymają już profesjonalny kontrakt w poważnym klubie to zderzają się z sytuacją, w której „złapali Boga za nogi”. 18-latek otrzymuje pieniądze, o których jego rówieśnicy mogą tylko pomarzyć. Poziom płac piłkarzy osiągnął już takie rozmiary, że komentatorzy wskazują już na kryzys MOTYWACJI wśród młodych zawodników, którzy na początku swojej kariery żyją w przeświadczeniu, że osiągnęli wszystko.

A to odbija się nie tylko na boiskowej postawie. Co najistotniejsze, odbija się to na życiu prywatnym. A jak wiemy, na życie młodych zawodników skierowane są oczy ich fanów z całego świata. Możemy mnożyć przykłady zawodników, którym do głowy uderzyła przysłowiowa „sodówka”. Pieniądze, kluby, kobiety, czasem nawet narkotyki, hazard – wszystko doprowadza nie tylko do przekreślenia kariery, ale także „życia prywatnego”.

Francuski obiecujący młody piłkarz wyjechał do największego klubu z Anglii, gdzie otrzymał gigantyczne pieniądze. Zaczęły się zabawy i bogate życie nocne – efekt – rozwód i porzucenie żony  i dwójki dzieci. Legenda jednego z angielskich klubów, najbardziej utytułowany walijski piłkarz. Przez lata ukrywał romans z ŻONĄ BRATA. I nie chodzi tutaj o napiętnowanie kogokolwiek. Każdy popełnia błędy i nie rzucamy w nikogo kamieniem, sami nie będąc bez grzechu. To co budzi trwogę, to specyficzne podejście świata futbolu. Dopóki stajesz na wysokości zadania, fani wybaczą ci wszystko. Możesz zdradzać, balować, przegrywać pieniądze w kasynie. Na końcu liczy się tylko i wyłącznie twój ostatni mecz.

Futbol już dawno przestał być także grą dla prawdziwych facetów. Coraz częściej jesteśmy świadkami wyczynów boiskowych „aktorów” po lekkim dotknięciu reagujących jakby dostali niemal prawym sierpowym. Wszystko po to, by naciągnąć sędziego na odgwizdanie faulu. Skuteczność tej metody spowodowała, że zasad fair play przestrzega coraz mniej zawodników.

Czarne korki Diego Maradony
Do legendy przeszło już uwielbienie jakie otrzymuje od swoich argentyńskich rodaków Diego Armando Maradona. W swoim kraju ma on status niemal „świętego”, a w Neapolu znajduje się jego „kapliczka”. Zatrważający jest także fakt powstania „Kościoła Maradony” (his. Iglesia Maradoniana). Maradona – nie ma co do tego wątpliwości – był piłkarzem wybitnym. Kiedy niemal w pojedynkę zdobywał mistrzostwo świata albo włoskie scudetto, cały świat szalał na jego punkcie. Szał i podziw dla jego umiejętności poszły jednak zdecydowanie za daleko…

Problem nie zakończył się wraz z odejściem na emeryturę „boskiego Diego”. Każde nowe pokolenie piłkarzy ma swojego „Maradonę” – czy jest to Ronaldinho, Zidane, Messi, Cristiano Ronaldo, problem przebóstwiania piłkarzy będzie istniał zawsze. Coraz mniej dziwić będą zatem wizyty stadionowe zamiast na niedzielnej Mszy, nadawanie imion dzieciom na cześć wybitnych piłkarzy czy wierność klubowi wyrażona w niczym nieuzasadnionej nienawiści wobec kibiców rywala.

Jest nadzieja?
Świat futbolu nie jest pozbawiony także rzeczy pięknych, dobrych i zasługujących na szacunek. Piłkarze biorący udział w licznych kampaniach charytatywnych czy solidarność wyrażana w chwilach tragedii jest czymś niezwykle istotnym i pięknym. W świecie piłki nożnej nie brakuje też miejsca na świadectwo wiary. Przed finałowym spotkaniem na mundialu w 2002 r., część zawodników reprezentacji Brazylii modliła się na płycie boiska nosząc koszulki z napisem „Należę do Jezusa” (ang. I belong to Jesus). Piłkarze tacy jak Kaka, Lucio czy Ze Roberto otwarcie wyrażali swoje przywiązanie do wiary na oczach milionów widzów na całym świecie.

Świadectwem na rzecz życia jest także historia portugalskiego gwiazdora Cristiano Ronaldo. Jego matka wyznała, że bezskutecznie chciała dokonać aborcji. Jej decyzję zablokował lekarz i zmusił matkę do urodzenia. Gdyby nie stanowcza decyzja lekarza – podjęta WBREW woli matki, dzisiejszy świat piłki byłby dużo uboższy. Historia Portugalczyka jest przykładem dla świata, że każde życie jest bezcenne i niesie ze sobą ogromny potencjał.    

Należy jednak zauważyć, że kampanie mające na celu powszechną sekularyzację piłki osiągają znaczny sukces. Na tegorocznym mundialu piłkarze reprezentacji Brazylii dostali zakaz wykonywania jakichkolwiek gestów religijnych przed i po meczach. Świat futbolu nie uchronił się także przed wpływami homopropagandy. Amerykańska Federacja Piłkarska świętuje co roku „Miesiąc dumy” np. poprzez przygotowanie piłkarskich trykotów w tęczowych barwach. Władze angielskiej Premiership co roku włączają się w kampanie na rzecz ruchów LGBT poprzez… nakazywanie zawodnikom zakładania na ręce tęczowych opasek.

To tylko gra!
Nawet jeżeli kochamy futbol, nawet jeżeli kibicujemy naszej drużynie całe życie, nawet jeżeli będziemy wspierać naszą reprezentację na rosyjskim mundialu, musimy pamiętać – to tylko gra! Nie wszystko kończy się na futbolu. A jeżeli pracujemy w tej branży, nie wolno nam zapomnieć że nasz życiowy mecz toczy się w duszach, a jego ostateczny wynik zdecyduje o naszym zabawieniu. Więc – jak mówił śp. Kazimierz Górski – dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe! A z futbolu nauczmy się jednego dla dobra naszego życia wiecznego – walczmy o zbawienie do ostatniej minuty naszego życia, bo po końcowym gwizdku wyniku już nie zmienimy.

 Piotr Relich