czwartek, 14 czerwca 2018

PiS chowa głowę w piasek w sprawie Wołynia


       Już za miesiąc obchodzić będziemy 75 rocznicę tzw. Krwawej Niedzieli na Wołyniu. Sprawa mordu tysięcy Polaków, w tym dzieci i kobiet, będąca w istocie ludobójstwem, jest ciągle żywa w pamięci społeczeństwa. 11 lipca 1943 roku Ukraińcy z UPA, wspierani przez chłopów, zaatakowali  blisko sto wiosek i miejscowości, mordując niewinne osoby z zimną krwią i w bardzo okrutny sposób. 

Kresy spłynęły krwią Polaków a tymczasem w pisowskiej Polsce, która miała „wstać z kolan” i prowadzić „godną politykę historyczną” jak butnie zapowiadali politycy PiS, niewiele się dzieje. Andrzej Duda udaje, że go nie ma. Czy prezydent przyjął rolę biernej marionetki, realizującej  po prostu polecenia z Nowogrodzkiej? Czy może PiS obliczył, że rodzin ofiar tragedii wołyńskiej jest mniej niż Ukraińców w Polsce i zwyczajnie politycznie się nie opłaca poruszać tego tematu? Obie odpowiedzi są równie przerażające dla wszystkich, którzy poważnie zajmują się polską historią. 
Mateusz Morawiecki również nie chce się angażować w temat rzezi wołyńskiej. Woli pokazywać kolejne prezentacje, pełne frazesów i pustych obietnic. Pomniki i sarkofagi, jak nazywany jest niekiedy PiS, przygotowuje owe pomniki i sarkofagi wyłącznie dla swoich rzekomych „bohaterów”, takich jak Lech Kaczyński. Nowa pisowska polska historia nie uwzględnia ani tragedii na Wołyniu ani innych ważnych wydarzeń, które nie są związane z PiS. Morawiecki odmówił patronatu nad kongresem środowisk kresowych. Podobnie jak kolejny „patriota” na pokaz, marszałek Karczewski. 

Wydaje się, że Polska wpadła dzisiaj w łapy wyliczonych cwaniaków, którzy nie mają serca a historię używają do celów politycznych. Dzielenie narodu będzie nam się odbijać wiele razy w przyszłości czkawką.