sobota, 28 lipca 2018

Bartosz Poznański: Alianckie zbrodnie w Poznaniu


       Każdy Polak wie o krzywdach, jakie naszemu narodowi, państwu oraz miastom w czasie trwania II wojny światowej wyrządziły hitlerowskie Niemcy, sowiecka Rosja, litewscy szowiniści czy też Ukraińcy OUN- UPA. Mało kto jednak wie, że zbrodnie na Polakach i Polsce popełniali też Alianci. Nie mówię tu o teoriach spiskowych czy niewyjaśnionych do dzisiaj historiach, jak np. śmierć gen. Sikorskiego w czasie wylotu z Gibraltaru, lecz o twardych faktach.

10 września 1939 do Poznania przybyli pierwsi przedstawiciele administracji III Rzeszy. Na ulicach witały ich flagi ze swastykami i niemieccy żołnierze będący już mieście. Niedługo potem legendarny prezydent Poznania, Cyryl Ratajski, zrezygnował z pełnienia urzędu. Od tego momentu linia frontu odsuwała się od miasta i poruszała coraz bardziej na wschód. Teoretycznie zapewniało to bezpieczeństwo mieszkańcom, którym od tej pory nie zagrażały walczące armie – osobną kwestią były niemieckie represje na ludności cywilnej, konspiratorach i partyzantach. Do momentu, w którym Luftwaffe zaczęła przegrywać Bitwę o Anglię, miasto oraz jego mieszkańcy byli też bezpieczni od ataków lotniczych.
I bombardowanie

Przebywający w mieście Niemcy jak i Polacy byli zupełnie skonsternowani bombardowaniem jakie spotkało ich podczas trwania nocy 8/9 maja 1941 roku. Obrona przeciwlotnicza w żaden sposób nie zdołała zareagować na bombowiec „Halifax”, który zaatakowały łazarski fyrtel. Zburzone zostały 4 kamienice przy ul. Śniadeckich oraz Restauracja PWK. Poważnie uszkodzone zostały także pobliskie budynki. Zdecydowaną większość ofiar śmiertelnych stanowili Niemcy (17 osób), jednak  zginęło też kilku Polaków, których liczby dokładnej nie podano – szacuje się że łącznie zginęło co najmniej 20 osób.

Akcja ratunkowa, odgruzowanie oraz przywrócenie względnego porządku trwało około 3 tygodni. Odpowiedzialni za to byli jeńcy wojenni oraz więzieni w okolicy Żydzi. Łącznie 280 osób.

Do dzisiaj niejasne pozostają okoliczności w jakich doszło do ataku. Część historyków uważa, że przypadek. „Halifax” miał należeć bowiem do eskadry brytyjskich bombowców dokonujących nalotów na Bremę, Hamburg i Frankfurt nad Odrą. W takim przypadku pilot musiał odłączyć się od swojej grupy i samodzielnie zdecydować się na zrzucenie bomb.

II bombardowanie

Poznań stopniowo stawał się coraz ważniejszym ze strategicznego punktu widzenia miastem. Niemcy zlokalizowali w nim zakłady produkcji samolotów (na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich), amunicji jak i broni (dawne Zakłady Cegielskiego). Miasto stało się też ważnym węzłem komunikacyjnym, dzięki któremu III Rzesza mogłaby dokonać szybkiego przerzutu wojsk z Frontu Wschodniego na Zachód. Nie dziwi zatem, że ponownie został wzięty na cel przez siły powietrzne Aliantów. Tym razem jednak w sposób pełni zaplanowany oraz zorganizowany.

Nalot miał miejsce w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych, 9.04.1944 roku. Głównym celem były wspomniane wcześniej zakłady produkcyjne, poza nimi zaatakowana także Dworzec Główny, który został całkowicie zniszczony. Bomby spadały m.in. na barak służący za poczekalnię dla Polaków, infrastrukturę stricte kolejową oraz pociąg z urlopowanymi około 150cioma żołnierzami Wehrmachtu. W MTP zniszczono część zakładów produkujących dla lotnictwa oraz okoliczne budynki znajdujące się przy ul. Bukowskiej, m.in. Hotel „Polonia” gdzie znajdował się szpital polowy i należący do Uniwersytetu Poznańskiego Collegium Chemicum. Co ciekawe atak nie spowodował zmniejszenia produkcji w zakładach będących głównym celem ataku. Całkowicie spłonęły za to pobliskie zakłady meblarskie czy produkujące cukierki. Zniszczonych zostało także wiele budynków mieszkalnych na terenie ścisłego centrum miasta.

Łączny bilans ofiar śmiertelnych – wśród cywilów – bombardowania przeprowadzonego przez Amerykanów zamknął się w 47 Polakach i 35 Niemcach, łącznie 82 osobach. W znacznej mierze byli to cywile. Także i tym razem obrona przeciwlotnicza nie zareagowała na atak. Z tych też powodów Poznaniacy przyjęli atak z – mówiąc niezwykle łagodnie – sporym oburzeniem. Pomimo tego przywrócił on im wiarę w szybką kapitulację III Rzeszy, czym próbowali zagłuszać straty poniesione przez aliancki nalot.

Okupacyjne władze niemieckie zezwoliły Poznaniakom na oficjalne pogrzeby ofiar nalotu. 13.04.1944 roku odbyły się uroczystości pogrzebowe przy ulicy Głównej. Informował o nich także „Ostdeutscher Beobachter” będący oficjalnym prasowym organem Kraju Warty.  Na czas pogrzebu miejsce internowania opuścił bp. W. Dymek, który odprawił uroczystości. Wartym odnotowania jest też fakt, że niemieckie władze zgodziły się aby całość uroczystości odbyła się w języku polskim zupełnie legalnie – co prawdopodobnie jest jedynym takim przypadkiem podczas okupacji.

Nie ulega wątpliwości, że zachowanie władz Kraju Warty miało na celu działania propagandowe. Niemcy pragnęli bowiem w tym okresie wojny, aby Polacy nie widzieli w Aliantach wyzwolicieli, lecz ukazanie ich jako zagrożenia dla leżącego wciąż stosunkowo daleko od frontu Poznania. Chciano także pozyskać sympatię Poznaniaków. Zupełnie obiektywnie trzeba przyznać, że działania takie były spóźnione ze strony władz o dobrych kilka lat, podczas których „Operacja Tannenberg” i jej podobne odpowiadały za liczne zbrodnie wojenne na Wielkopolanach.

III bombardowanie

Alianci upodobali sobie wiosną ’44 dokonywanie bombardowań Poznania w dni, w które przypadały święta. 3 raz lotnictwo sprzymierzonych wzięło na cel stolicę Pyrlandii 29 maja, kiedy przypadał drugi dzień Zielonych Świąt. Tym razem, jednak jankeskie bombowce napotkały wreszcie opór ze strony dział przeciwlotniczych. W wyniku ostrzału z ziemi zestrzelono jeden bombowiec, a dwa kolejne zostały uszkodzone.

Głównym celem były zakłady Focke- Wulf zlokalizowane w Krzesinach. Zniszczono je wraz z infrastrukturą w 80%. Po raz kolejny zaatakowano także MTP i budynki mieszkalne. Zniszczono również zakłady produkujące sprzęt elektromechaniczny oraz części do radiów,  Colegium Minus, kościół pod wezwaniem św. Michała przy ulicy Stolarskiej.

Za trzecim razem alianckie bombowce poza śmiercionośnymi ładunkami zrzuciły także ulotki napisane w języku polskim. Gloryfikowano w nim Sowietów pisząc o nich jako „rosyjskich sprzymierzeńcach”, usprawiedliwiano także naloty Wielkopolski, zapowiadano kolejne oraz proszono Polaków o ukrywanie się w trakcie ich przeprowadzania.

Poznaniacy zrobili to jeszcze przed przeczytaniem amerykańskich ulotek, których lektura i tak została zakazana przez niemieckie władze. Dzięki alarmowi bombowemu w maju zginęło 25 Polaków i 16 Niemców, czyli połowa ofiar poprzedniego nalotu.

Bitwa o Festung Posen

Widmo zbliżającej się klęski skłoniło dowództwo wycofującej się armii niemieckiej do próby przywrócenia Poznania do koncepcji miasta- twierdzy. Miało ono za zadanie osłabić impet nacierającej ze wschodu Armii Czerwonej. Pomimo starań niemieckich miasta nie zdołano jednak zamienić w twierdzę tak jak planowano.
20 stycznia 1945 rozpoczęła się Bitwa o Poznań. Już dzień później rozpoczęła się ewakuacja miasta, od której wzbraniali się Polacy chcący pozostać w swoim mieście. Łącznie w czasie zdobywania miasta pozostało w nim ponad 250 tysięcy Poznaniaków. Już w styczniu Czerwonoarmiści podstępem wabili Poznanianki, prosząc je o pomoc w opatrzeniu ran, a następnie bestialsko gwałcili. Później dla cywilów było jeszcze gorzej.

Kulminacyjnym punktem antypolskich działań Sowietów było zdobywanie poznańskiej Cytadeli. Mieszkańcy miasta byli do niego siła zmuszani. W rezultacie w ataku na najlepiej ufortyfikowane w mieście niemieckie pozycje wzięli udział cywile. Czerwonoarmiści traktowali ich nie tyle jak mięso armatnie co jak żywe tarcze. Mówi się o ponad setce zamordowanych Polaków w czasie walk. Nie jest znana jednak dokładna liczba siłą wcielonych do sowieckiego wojska Poznaniaków ani cywilnych ofiar walk o Cytadelę. Ustalono jednak, że najmłodszą cywilną ofiarą był zaledwie siedemnastolatek. Co gorsza bardzo często kompletnie pomija się ten aspekt bitwy o Twierdzę Poznań.

Po samym zakończeniu bitwy, Sowieci za pomocą miotaczy ognia żywcem spalili rannych i uwięzionych w kazamatach Cytadeli. To samo spotkało osoby znajdujące się w fortach na terenie Poznania i jego bezpośredniej okolicy. Także i tutaj trudno ustalić dokładną liczbę ofiar śmiertelnych. Statystyka mówi jednak o zniszczeniu wszystkich mostów na Warcie i ponad połowy budynków na terenie miasta.

Podsumowanie

W świetle powyższych zdarzeń widać, że Poznaniacy w czasie wojny doznali krzywd zarówno ze strony nazistowskich Niemiec, jak i „przyjaciół z Zachodu i Wschodu”. Przedstawione w artykule liczby mówiące o liczbie zamordowanych są szacunkowe, gdyż prawdziwych nie udało się ustalić lub utrudniały to warunki wojenne i powojenna sowiecka okupacja.

Skutkiem walk rozpoczętych już we wrześniu 1939 roku była śmierć wielu wybitnych Poznaniaków – w tym narodowych radykałów. Istotnie przetrącono wówczas kręgosłup miejskich nacjonalistów co ułatwiło pozbawienie Poznania jego endeckie charakteru – proces ten zakończyły represje po zakończeniu walk Poznańskiego Czerwca ’56.

Sowieci, którzy po wygranej bitwie zimą 1945 rozpoczęli okupację miasta, złupili z niego to, czego nie próbowali łupić Niemcy. Dodatkowo kradli także wyposażenie fabryk i innych zakładów pracy.

Bibliografia:

Bogumił Rudawski- Alianckie Naloty na Poznań;
Olszewski, Naloty bombowe zachodnich aliantów na Poznań w 1941 i 1944 roku. „Kronika Miasta Poznania”, nr 2, 1967 (Część pierwsza) i nr 3, 1967 (część druga);
Michał Krzyżaniak, Festung Posen 1945. Krótka historia bitwy;
Michał de Zieleśkiewicz, Poznań wyzwolenie i okupacja przez Sowietów.

Za: https://kierunki.info.pl/bartosz-poznanski-alianckie-zbrodnie-w-poznaniu/