Jak zauważa amerykański myśliciel
katolicki John Horvat II, gdy porządek moralny przestaje być
zakotwiczony w moralnym ładzie, nacjonalizm staje się coraz
popularniejszy. Z tym właśnie, jak podkreśla, mamy do czynienia w dobie
współczesnej. Jednak źle rozumiany nacjonalizm tworzy problemy, zamiast
je rozwiązywać. Nie stanowi on prawdziwego remedium na globalizację.
Autor twierdzi, że świat nowoczesny, liberalny długo podminowywał
naturalne instytucje. Zgodnie ze słowami brytyjskiego filozofa Alasdaira
MacIntyre'a ład społeczny stał się terenem spotkania jednostek dążących
tylko do zaspokojenia własnych potrzeb. Jednostki te mogą nawet
wstępować w związki rodzinne. Jednak w momencie, gdy uznają, że ich
potrzeby uczuciowe nie są już zaspokajane, to decydują się na rozwód.
Rozwody i rewolucja seksualna zniszczyły rodzinę, a wspólnoty lokalne
i religijne pozostawiono z tragicznymi konsekwencjami tej sytuacji. Ich
rolę przejęło państwo. Podobny proces centralizacji dokonał się w
gospodarce. Wielkie korporacje zdominowały małe firmy i doprowadziły do
ich upadku.
Ta centralizacja stanowi zaprzeczenie zasady pomocniczości. Kolejnym
jego krokiem jest zniszczenie samego państwa narodowego i wprowadzenie
na jego miejsce ładu globalnego. W efekcie pojawiło się przekonanie,
jakoby sposobem na pokonanie tego stanu rzeczy był powrót do państwa
narodowego.
Jak twierdzi John Horvatt II, pogląd ten nie jest błędny sam w sobie.
Jednak współcześni nacjonaliści często rozumieją go błędnie. Wynika to z
ulegania przez nich (nieświadomie) wpływom liberałów. Chodzi tu między
innymi o przekonanie, jakoby najważniejsze w polityce było dążenie do
własnego interesu (w tym przypadku chodzi o interes narodowy).
Niektórzy narodowcy realizację racji stanu rozumianej jako wielkość
polityczna czy gospodarcza uznają za najwyższe dobro. Tymczasem właściwa
narodowa odbudowa polega według Johna Horvata na czym innym. Należy
oprzeć ją na Bogu i prawie naturalnym, na obiektywnej moralności.
Niezbędne jest postrzeganie jako organizmu złożonego z rodzin i
mniejszych wspólnot. W przeciwnym razie „powrót do państwa narodowego
nie zapobiegnie wdrożeniu do globalnego Molocha. Stworzy wręcz nowego
Molocha”.
Trudno nie zgodzić się z poglądem katolickiego myśliciela. Warto
wprawdzie pamiętać, że Kościół szanuje tożsamość narodową, a obowiązek
patriotyzmu wywodzi z IV Przykazania Dekalogu. Jednak naród nie może
stawać się bożkiem i nie wolno wynosić go ponad Stwórcę czy zasad etyki.
Warto pamiętać, że na przykład średniowieczna Christianitas stanowiła
społeczność uniwersalistyczną, w której żyło wiele ludów i mieszało się
wiele języków. Wszystkich jednak łączyła wspólna wiara.
mjend