Izraelski rząd kilka dni temu
uruchomił program szpiegowania użytkowników sieci społecznościowych na
całym świecie. Wyszukuje on wszelkie „posty antysemickie” – za które też
są uważane nieprzychylne uwagi pod adresem państwa Izrael – zestawiane w
specjalnych raportach przez ekspertów ministerstwa ds. diaspory.
Pozyskane informacje mają być pretekstem do domagania się od rządów w
danych krajach zdecydowanej reakcji wobec „antysemitów”. Posty
wyszukiwane są na Facebooku i Twitterze w języku angielskim, arabskim,
francuskim i niemieckim.
Z czasem do inicjatywy mają dołączyć inne media społecznościowe.
System uruchomiony w zeszłym tygodniu był przygotowywany w ciągu
ostatniego roku przez ministerstwo obrony Izraela i ministerstwo ds.
diaspory.
Minister ds. diaspory Naftali Bennett podkreślił, że platforma znana
jako System Monitorowania Antysemityzmu w Sieci (Anti-Semitism Cyber
Monitoring System – ACMS), nie ma na celu monitorowania krytyki Izraela,
chociaż jak sam przyznał, obejmuje także wyszukiwanie „anty
Izraelitów”.
Tel Awiw nie obawia się oskarżeń o inwigilację obywateli innych
państw. „Światło słoneczne jest najlepszym środkiem dezynfekującym”,
powiedział Bennett na konferencji prasowej w Tel Awiwie, inicjując
projekt. – Od dzisiaj każdy antysemita w sieci powinien wiedzieć, że
może być obserwowany i za nienawiść, którą będzie rozprzestrzeniał,
poniesie odpowiedzialność. Czas postawić lustro przed naszymi wrogami i
odsłaniać brzydką twarz współczesnych antysemitów, którzy tweetują
swastyki, zamiast obnosić się z nimi na ulicy. Teraz dowiemy się, kim są
główni antysemici i się nimi zajmiemy – dodawał groźnie.
– Antysemityzm nie zniknął, zmienił formę i przeniósł się z ulicy do sieci – kontynuował minister. Bennett dodał: –
Szczególnie w tygodniu, w którym obchodzimy Międzynarodowy Dzień
Pamięci o Holokauście, musimy zwrócić uwagę na miejsca, z których
wywodzi się i rozprzestrzenia antysemityzm.
W ministerstwie Bennetta znajduje się centrum dowodzenia, skupiające
ekspertów, mających przeglądać sieć i zestawiać wyniki monitoringu.
„Antysemickie” komentarze pod informacjami w mediach
społecznościowych będą zgłaszane władzom w krajach, w których są
tworzone. Izrael oczekuje, że rządy natychmiast podejmą odpowiednie
działania.
– To bardzo ekscytujący dzień – mówił Bennett. – Po raz
pierwszy uruchamiamy globalny system online walczący z antysemityzmem,
który obejmuje cały świat. Można ten projekt nazwać takim
supertankowcem, który walczy z antysemityzmem w internecie – konkludował.
Dostęp do platformy nie będzie otwarty. Niezależne strony mogą jednak składać wnioski o informację.
– Rozróżniamy uzasadnioną krytykę Izraela od antysemityzmu – zapewnił minister w odpowiedzi na pytanie zadane mu podczas konferencji. –
Ten system nie zajmuje się krytyką Izraela. Mówimy o antysemityzmie,
który jednak czasami ukrywa się pod płaszczem antyizraelskim –
tłumaczył, dając do zrozumienia, że także uwagi nieprzychylne pod
adresem Izraela, czy też krytyka polityki tego państwa uznana zostanie
za formę antysemityzmu.
Ministerstwo już przetestowało system i zanalizowało 409 tys. „antysemickich” postów oraz tweetów napisanych przez 30 tys. osób.
Gdy prezydent Donald Trump 6 grudnia ogłosił, że Stany Zjednoczone
uznają Jerozolimę za stolicę Izraela, system odnotował wzrost liczby
„antysemickich” wpisów o 900 proc. – podał „The Jerusalem Post”.
Władze Izraela wskazały pięć dużych miast, w których najbardziej
znaczące są „stanowiska antysemickie”. Są to: Santiago w Chile, Dniepr
na Ukrainie, Bukareszt w Rumunii, Paryż i Londyn.
Każdego dnia skanowanych jest około 200 tys. „podejrzanych postów i
tweetów” przez system. Codziennie „odkrywa się” około 10 tys.
„antysemickich wpisów i tweetów”.
ACMS został opracowany w ministerstwie obrony i udostępnia
interaktywne mapy w czasie rzeczywistym, pokazujące „aktywność
antysemicką.” Może analizować i wyświetlać informacje w oparciu o wiele
czynników, w tym położenie geograficzne, język, datę i wiele innych.
W oparciu o samouczącą się sztuczną inteligencję program rozpoznaje
kluczowe słowa i wzorce, analizując kontekst tekstu. ACMS wykorzystuje
roboczą definicję antysemityzmu przyjętą przez IHRA (International
Holocaust Remembrance Alliance).
Oprócz oprogramowania, ministerstwo utworzyło centrum dowodzenia,
obsadzone przez ekspertów, którzy otrzymują dane z systemu i
przedstawiają je ministerstwu ds. diaspory.
Platforma zapewni również dane dla izraelskich urzędników
odbywających spotkania dyplomatyczne z zagranicznymi dygnitarzami. Ma to
być także narzędzie dla dziennikarzy i naukowców poszukujących
informacji na ten temat.
W czerwcu Parlament Europejski przyjął rezolucję, wzywającą państwa
członkowskie oraz instytucje i agencje Unii Europejskiej do przyjęcia i
stosowania roboczej definicji antysemityzmu, którą posługuje się
Międzynarodowy Sojusz na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA), „w celu
wsparcia organów wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania w
prowadzonych przez nie działaniach mających na celu skuteczniejsze i
bardziej efektywne rozpoznawanie ataków antysemickich i ściganie ich
sprawców”.
Robocza definicja dotyczy negacjonizmu i zniekształcania prawdy
historycznej o Holokauście. Prawnie niewiążąca, robocza definicja mianem
„negacjonizmu” określa „propagandowy dyskurs, który neguje
rzeczywistość historyczną oraz zakres Holokaustu (Szoa), czyli
eksterminacji Żydów przez nazistów i ich współpracowników podczas II
wojny światowej”.
„Negacjonizm odnosi się w szczególności do wszelkich prób
twierdzenia, że Holokaust (Szoa) w ogóle się nie wydarzył. Negacjonizm
może obejmować publiczne negowanie lub poddawanie w wątpliwość
stosowania podstawowych metod zagłady (np. komór gazowych, masowych
rozstrzelań, głodzenia i torturowania) lub zamiaru dokonania ludobójstwa
na narodzie żydowskim”.
„Negacjonizm w swych różnych formach jest przejawem antysemityzmu.
Usiłowanie zaprzeczania ludobójstwu Żydów jest próbą oczyszczenia
narodowego socjalizmu i antysemityzmu z winy i odpowiedzialności za
ludobójstwo na narodzie żydowskim. Formy negacjonizmu mogą również
obejmować obwinianie Żydów za wyolbrzymianie lub wymyślenie Zagłady dla
celów politycznych lub finansowych, jak gdyby była ona wynikiem
żydowskiego spisku. W tym przypadku, celem negacjonizmu jest
przerzucenie odpowiedzialności na Żydów i ponowna legitymizacja
antysemityzmu. Celem negacjonizmu często bywa rehabilitacja otwartego
antysemityzmu oraz promowanie ideologii politycznych i tworzenie
warunków, które sprzyjają zaistnieniu takiego samego zdarzenia, jakiemu
negacjonizm zaprzecza”.
„Zniekształcanie prawdy historycznej o Holokauście odnosi się m.in.
do: a) zamierzonych działań podejmowanych w celu usprawiedliwienia
Holokaustu lub minimalizowania jego znaczenia lub istotnych jego
elementów, w tym [roli] kolaborantów i sojuszników nazistowskich
Niemiec; b ) rażącego zaniżania liczby ofiar Holokaustu wbrew temu, co
podają wiarygodne źródła; c ) prób obwiniania Żydów za spowodowanie
ludobójstwa swojego narodu; d ) twierdzeń, które przedstawiają Holokaust
jako pozytywne wydarzenie historyczne. Twierdzenia te nie są przykładem
negacjonizmu, lecz są z nim ściśle związane jako radykalna forma
antysemityzmu. Mogą one sugerować, że Holokaust nie okazał się
wystarczająco skuteczny w realizacji swego celu, jakim było „ostateczne
rozwiązanie kwestii żydowskiej”; e) prób rozmycia
odpowiedzialności za utworzenie obozów koncentracyjnych i obozów
śmierci, zakładanych i prowadzonych przez nazistowskie Niemcy, poprzez
obarczanie winą innych narodów lub grup etnicznych”.
Temu ostatniemu punktowi roboczej definicji – którą notabene przyjął
rząd Izraela jeszcze przed „awanturą” z Polską – wydają się obecnie
przeczyć władze Tel Awiwu, kwestionując zakaz stosowania określenia
„polskie obozy śmierci”.
Nie o prawdę więc chodzi, ale o pewną narrację.
Źródło: bignewsnetwork.com., veteranstoday.com., israelnationalnews.com., msz.gov.pl., europarl.europa.eu
AS
-
Fot. sqback / commons.wikimedia.org, licencja cc