Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W
przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w
łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą.
Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją. Dno
podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia. Nie padło
ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na
prowadzeniu swych braci na rzeź. Policja była duchowo przygotowana do
tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonała. Obecnie mózg sili się
nad rozwiązaniem zagadki: jak to się stało, że Żydzi – przeważnie
inteligenci, byli adwokaci (większość oficerów była przed wojną
adwokatami) – sami przykładali rękę do zagłady swych braci. Jak doszło
do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych,
wiedząc, że wszyscy idą na rzeź.
[…] Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców, Łotyszy.
[…] Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej
brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy
tyle setek zbójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i
ciągną na Umschlag? Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że
zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy […].
Bezlitośnie, z wściekłością obchodzili się z ludźmi, stawiającymi
opór. […] Każdy Żyd warszawski, każda kobieta i każde dziecko mogą
przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości
policji żydowskiej […] W toku akcji policja żydowska bardzo szybko
zdemoralizowała się do cna. Wypuszczała ze swych łap tylko tych, którzy
dawali okup