czwartek, 20 czerwca 2019

Tomasz Greniuch: Duch czasów nowych a Ruch Narodowy

Tomasz Greniuch      „Istnieją takie momenty w historii narodów, kiedy większość spuścizny młodego pokolenia, odziedziczonej po ojcach stanowią tylko ruiny. I nie jest powodem największych tarć między pokoleniami, jeśli te ruiny polegają tylko na upadku dóbr materialnych, na nędzy poszczególnych warstw narodu, na pustkach w skarbie, na przegranej walce z ościennym mocarstwem. Natomiast zasadniczo pogłębia różnice między generacjami niemożność przyjęcia przez Młodych sposobu myślenia Starych w zasadniczych zagadnieniach moralnych, politycznych i gospodarczych. Ma to miejsce wtedy, gdy młode pokolenie nie rozumie przekazywanych przez niedawną tradycję pojęć i praktyk, gdy nie można w tych pojęciach i praktykach rozmieścić sił żywotnych ducha narodowego, które się w nim przejawiają. Starzy i Młodzi, którzy przeciwstawiają się sobie w ten sposób, różnią się już nie tylko ilościowo, ale i jakościowo, gdyż myślą innymi kategoriami”.

Bolesław Piasecki, „Duch czasów nowych a Ruch Młodych” 1935

Wyżej zacytowany fragment autorstwa 20-letniego przywódcy przedwojennego ONR – Falanga doskonale i najcelniej oddaje zastaną rzeczywistość. Oto bowiem zaistniał „ten” moment w historii dziejów, który można określić końcem pewnej epoki, na gruzach której powstaje nowy świat. Obserwujemy klasyczny „upadek” bankrutującego systemu, któremu nie chce już żyrować nowe pokolenie. Mało tego, któremu młode pokolenie zaczyna wystawiać rachunek, będąc w pełni świadome obciążającego długu. Długu, który przez co najmniej 20 ostatnich lat, skutecznie krępował prawidłowy rozwój narodu, obciążając go kompleksami i ułomnościami postkolonialnego żywiołu.

„Jesteśmy w pełni świadomi tego niezwykłego faktu, iż nastał początek nowej ery w dziejach Polski” – deklaruje jeden z liderów Ruchu Narodowego.

Spuścizną odziedziczoną po ojcach jest kompletnie nie rozliczony system stalinowski i PRLowski. Jeśli dla naszych poprzedników był on naturalną, choć groteskową, kontynuacją polskiej państwowości ze wszystkimi klasycznymi jej atrybutami. To dla nas, pokoleń które jeszcze „załapały” się na lekcje historii, które jasno wskazują rodowód poprzedniego systemu, które mając nieskrępowany dostęp do literatury przedmiotu, mają świadomość, że system ten był totalitarny, zbrodniczy, wreszcie antynarodowy, nie może i nie chce przejść wobec tych faktów obojętnie.

 Nie obciążeni „nieświadomością” ojców, nowe pokolenie, w pełni już świadome, musi wystawić rachunek, musi stworzyć nowy świat pojęć, dogmatów, moralności. Musi zdecydowanie odciąć się i odrzucić antynarodową spuściznę, którą z premedytacją chce obciążyć je pokolenie „ludzi brudnych”, pokolenie „ludzi współpracujących”, unurzanych w zbrodniczym systemie po czubek głowy.  Nowe pokolenie jasno deklaruje, jesteśmy „ludźmi czystymi”, mamy „czyste ręce” i takie zachowamy!

Nie przyjmiemy od was fatalnej współodpowiedzialności, bowiem was nie akceptujemy, nie akceptujemy waszej epoki, waszego postrzegania świata. Oddzielamy się od was i budujemy nową epokę!

Cytując słowa Jarosława Marka Rymkiewicza – „to co nas podzieliło, to już się nie sklei”. Naturalny proces wymiany elit rządzących, krwioobieg decydujący o żywotności systemu, musi zostać przerwany i odcięty. Nie przyjmiemy już ani grama „złej krwi”!

Jeśli słyszymy o konflikcie pokoleń, jako naturalnym i odwiecznym procesie, który pełnym energii i pomysłów młodym, każe przejmować pozycje zajmowane przez konserwatywnych w metodach starych, jako analogię do obecnej sytuacji.

Jeśli dziś słyszymy, że oni, będąc „młodymi” również „walczyli” z systemem, kontestowali go, protestowali, wysyłali „otwarte listy do partii” , zakładali komitety obrony tego, czy tamtego.

Jeśli wreszcie słyszymy, że ich konflikt pokoleń, ich rewolucja doprowadziła do pokojowej „transformacji”, a my powinniśmy im być wdzięczni za bezkrwawe „przejście” do demokracji, to możemy jedynie wybuchnąć pustym śmiechem.

Albo czynią to z naiwnej niewiedzy, czyli nas nie rozumieją, czyli sprawy zaszły tak daleko, że nie rozumiemy się nawzajem, nadajemy na innych „falach”. Abo czynią to z premedytacją, mydlą nam oczy, kreując się na „kombatantów”, w nadziei, że damy za wygraną i ulegniemy sile perswazji.

W obu przypadkach przeliczyli się. Totalnie nas zawiedli. Już dawno przekroczyli linię naszej akceptacji dla nich. Teraz jesteśmy zbyt świadomi żeby ich zrozumieć, żeby przyjąć ich kanon postępowania i ich metodę życia.

Oni naprawdę nie rozumieją, że ich „walka” była jedynie taplaniem się w tym samym błocie, ich „listy do partii” były w naszych oczach donosami, a protesty i demonstracje, buntem w rodzinie.

Bez cienia zażenowania przytaczają nam przykłady swojego „wkładu w budowę demokracji”, „odwilż październikowa” 1956 roku, „marzec” 68’, bezczelnie budują swoją martyrologię, mówiąc o pacyfikacjach studentów w 68’ i antysemickiej  nagonce.  Wymieniają swoich „bohaterów-kombatantów”: Kuroń, Mazowiecki, Geremek, Michnik.

Dla nas w istocie to lista zdrajców, renegatów, zaprzańców, ich „walka” to bunt bękarta, a „martyrologia”  to nadgorliwość ojca-partii, ot typowa historia patologicznej rodziny!
Tyle dla nas znaczy wasza historia, co historia patologicznej rodziny!

Klasyczny konflikt pokoleń, którego nie negujemy, jest charakterystyczny dla ZDROWYCH społeczeństw, w których zachowana i powszechnie akceptowalna jest ciągłość narodowo – i państwowo- twórcza. Taki konflikt będzie zapewne udziałem i naszym , naszym i naszych… dzieci. Wam od nich wara!

 W przypadku współczesnej Polski nie mamy do czynienia z konfliktem ilościowym, lecz z konfliktem jakościowym wykraczającym poza nomenklaturę systemu. Tu już nie chodzi o ilość „młodych” nazwisk w rządach, ale o jakość tych rządów! My nie chcemy „odmłodzić” systemu, zreformować go, my go chcemy zniszczyć i od podstaw zbudować nowy, odpowiadający naszym miernikom wartości.

Odrzucamy waszą względność i poprawność , wasze zakłamanie i lęki, frustrację i kompleksy, które na siłę chcecie nam przekazać, mówiąc o „pokoleniowej spuściźnie”.

Naszą jedyną spuścizną są Ci których wasi ojcowie, wasze „autorytety moralne” , mordowali strzałem w tych głowy i fałszywym słowem.

Między nami, rocznikami roku 80 i wyżej, a wami, typowymi rocznikami PRL,  istnieje pojęciowa i moralna pustka, przepaść niezrozumienia.

Natomiast instynktownie rozumiemy się z nielicznymi już rocznikami „przedwojennymi”,  operujemy bowiem wspólnym słownikiem pojęć, pojęć których wy już nie rozumiecie, a który jest przymiotem „ludzi wolnych”, ludzi bez kompleksów, ludzi bez piętna duchowego zniewolenia.

Przejmujemy spuściznę ludzi, którzy z wami walczyli i będziemy kontynuować tą walkę, z tym, że oni, żołnierze przez was wyklęci, mają następców, wy ich nie macie, przeminiecie bez echa.

Nadchodzi duch czasów nowych. 

Autor: Tomasz Greniuch

Za:  https://ngopole.pl/2013/06/25/duch-czasow-nowych-a-ruch-narodowy/