„Istnieją
takie momenty w historii narodów, kiedy większość spuścizny młodego
pokolenia, odziedziczonej po ojcach stanowią tylko ruiny. I nie jest
powodem największych tarć między pokoleniami, jeśli te ruiny polegają
tylko na upadku dóbr materialnych, na nędzy poszczególnych warstw
narodu, na pustkach w skarbie, na przegranej walce z ościennym
mocarstwem. Natomiast zasadniczo pogłębia
różnice między generacjami niemożność przyjęcia przez Młodych sposobu
myślenia Starych w zasadniczych zagadnieniach moralnych, politycznych i
gospodarczych. Ma to miejsce wtedy, gdy młode pokolenie nie rozumie
przekazywanych przez niedawną tradycję pojęć i praktyk, gdy nie można w
tych pojęciach i praktykach rozmieścić sił żywotnych ducha narodowego,
które się w nim przejawiają. Starzy i Młodzi, którzy przeciwstawiają się
sobie w ten sposób, różnią się już nie tylko ilościowo, ale i
jakościowo, gdyż myślą innymi kategoriami”.
Bolesław Piasecki, „Duch czasów nowych a Ruch Młodych” 1935
Wyżej zacytowany fragment autorstwa
20-letniego przywódcy przedwojennego ONR – Falanga doskonale i
najcelniej oddaje zastaną rzeczywistość. Oto bowiem zaistniał „ten”
moment w historii dziejów, który można określić końcem pewnej epoki, na
gruzach której powstaje nowy świat. Obserwujemy klasyczny „upadek”
bankrutującego systemu, któremu nie chce już żyrować nowe pokolenie.
Mało tego, któremu młode pokolenie zaczyna wystawiać rachunek, będąc w
pełni świadome obciążającego długu. Długu, który przez co najmniej 20
ostatnich lat, skutecznie krępował prawidłowy rozwój narodu, obciążając
go kompleksami i ułomnościami postkolonialnego żywiołu.
„Jesteśmy w pełni świadomi tego niezwykłego faktu, iż nastał początek nowej ery w dziejach Polski” – deklaruje jeden z liderów Ruchu Narodowego.
Spuścizną odziedziczoną po ojcach jest
kompletnie nie rozliczony system stalinowski i PRLowski. Jeśli dla
naszych poprzedników był on naturalną, choć groteskową, kontynuacją
polskiej państwowości ze wszystkimi klasycznymi jej atrybutami. To dla
nas, pokoleń które jeszcze „załapały” się na lekcje historii, które
jasno wskazują rodowód poprzedniego systemu, które mając nieskrępowany
dostęp do literatury przedmiotu, mają świadomość, że system ten był
totalitarny, zbrodniczy, wreszcie antynarodowy, nie może i nie chce
przejść wobec tych faktów obojętnie.
Nie obciążeni „nieświadomością” ojców,
nowe pokolenie, w pełni już świadome, musi wystawić rachunek, musi
stworzyć nowy świat pojęć, dogmatów, moralności. Musi zdecydowanie
odciąć się i odrzucić antynarodową spuściznę, którą z premedytacją chce
obciążyć je pokolenie „ludzi brudnych”, pokolenie „ludzi
współpracujących”, unurzanych w zbrodniczym systemie po czubek głowy.
Nowe pokolenie jasno deklaruje, jesteśmy „ludźmi czystymi”, mamy
„czyste ręce” i takie zachowamy!
Nie przyjmiemy od was fatalnej
współodpowiedzialności, bowiem was nie akceptujemy, nie akceptujemy
waszej epoki, waszego postrzegania świata. Oddzielamy się od was i
budujemy nową epokę!
Cytując słowa Jarosława Marka
Rymkiewicza – „to co nas podzieliło, to już się nie sklei”. Naturalny
proces wymiany elit rządzących, krwioobieg decydujący o żywotności
systemu, musi zostać przerwany i odcięty. Nie przyjmiemy już ani grama
„złej krwi”!
Jeśli słyszymy o konflikcie pokoleń,
jako naturalnym i odwiecznym procesie, który pełnym energii i pomysłów
młodym, każe przejmować pozycje zajmowane przez konserwatywnych w
metodach starych, jako analogię do obecnej sytuacji.
Jeśli dziś słyszymy, że oni, będąc
„młodymi” również „walczyli” z systemem, kontestowali go, protestowali,
wysyłali „otwarte listy do partii” , zakładali komitety obrony tego, czy
tamtego.
Jeśli wreszcie słyszymy, że ich konflikt
pokoleń, ich rewolucja doprowadziła do pokojowej „transformacji”, a my
powinniśmy im być wdzięczni za bezkrwawe „przejście” do demokracji, to
możemy jedynie wybuchnąć pustym śmiechem.
Albo czynią to z naiwnej niewiedzy,
czyli nas nie rozumieją, czyli sprawy zaszły tak daleko, że nie
rozumiemy się nawzajem, nadajemy na innych „falach”. Abo czynią to z
premedytacją, mydlą nam oczy, kreując się na „kombatantów”, w nadziei,
że damy za wygraną i ulegniemy sile perswazji.
W obu przypadkach przeliczyli się.
Totalnie nas zawiedli. Już dawno przekroczyli linię naszej akceptacji
dla nich. Teraz jesteśmy zbyt świadomi żeby ich zrozumieć, żeby przyjąć
ich kanon postępowania i ich metodę życia.
Oni naprawdę nie rozumieją, że ich
„walka” była jedynie taplaniem się w tym samym błocie, ich „listy do
partii” były w naszych oczach donosami, a protesty i demonstracje,
buntem w rodzinie.
Bez cienia zażenowania przytaczają nam
przykłady swojego „wkładu w budowę demokracji”, „odwilż październikowa”
1956 roku, „marzec” 68’, bezczelnie budują swoją martyrologię, mówiąc o
pacyfikacjach studentów w 68’ i antysemickiej nagonce. Wymieniają
swoich „bohaterów-kombatantów”: Kuroń, Mazowiecki, Geremek, Michnik.
Dla nas w istocie to lista zdrajców,
renegatów, zaprzańców, ich „walka” to bunt bękarta, a „martyrologia” to
nadgorliwość ojca-partii, ot typowa historia patologicznej rodziny!
Tyle dla nas znaczy wasza historia, co historia patologicznej rodziny!
Klasyczny konflikt pokoleń, którego nie
negujemy, jest charakterystyczny dla ZDROWYCH społeczeństw, w których
zachowana i powszechnie akceptowalna jest ciągłość narodowo – i
państwowo- twórcza. Taki konflikt będzie zapewne udziałem i naszym ,
naszym i naszych… dzieci. Wam od nich wara!
W przypadku współczesnej Polski nie
mamy do czynienia z konfliktem ilościowym, lecz z konfliktem jakościowym
wykraczającym poza nomenklaturę systemu. Tu już nie chodzi o ilość
„młodych” nazwisk w rządach, ale o jakość tych rządów! My nie chcemy
„odmłodzić” systemu, zreformować go, my go chcemy zniszczyć i od podstaw
zbudować nowy, odpowiadający naszym miernikom wartości.
Odrzucamy waszą względność i poprawność ,
wasze zakłamanie i lęki, frustrację i kompleksy, które na siłę chcecie
nam przekazać, mówiąc o „pokoleniowej spuściźnie”.
Naszą jedyną spuścizną są Ci których
wasi ojcowie, wasze „autorytety moralne” , mordowali strzałem w tych
głowy i fałszywym słowem.
Między nami, rocznikami roku 80 i wyżej,
a wami, typowymi rocznikami PRL, istnieje pojęciowa i moralna pustka,
przepaść niezrozumienia.
Natomiast instynktownie rozumiemy się z
nielicznymi już rocznikami „przedwojennymi”, operujemy bowiem wspólnym
słownikiem pojęć, pojęć których wy już nie rozumiecie, a który jest
przymiotem „ludzi wolnych”, ludzi bez kompleksów, ludzi bez piętna
duchowego zniewolenia.
Przejmujemy spuściznę ludzi, którzy z
wami walczyli i będziemy kontynuować tą walkę, z tym, że oni, żołnierze
przez was wyklęci, mają następców, wy ich nie macie, przeminiecie bez
echa.
Nadchodzi duch czasów nowych.
Za: https://ngopole.pl/2013/06/25/duch-czasow-nowych-a-ruch-narodowy/