Fundamentem idei narodowej
obecnych czasów, musi być tradycjonalizm - autorytaryzm - hierarchia -
dyscyplina. Gdy rozsypuje się kraj, a naród pogrąża się w zgniliźnie, nie można
snuć marzeń, że jakaś kupa partyjna uratuje to, czego anarchia demokratyczna nie
zatrzyma, bo stworzona została jako kołyska dla osobników bez czci i honoru,
których jedynym celem jest wyciągnięcie z polski profitów i wygodnego życia.
Tzw. demokracja jest przekleństwem dla organizmu, którego wszystkie członki
żyją w chaosie, niczym u paralityka, na własne widzi mi się, nikt tego nie
potrafi uporządkować, wziąć za twarz i nadać kierunek marszu. Tu jest potrzebny
tradycjonalizm odwiecznych prawd, autorytarny przywódca, hierarchiczny porządek
w wykonywaniu zadań i dyscyplina zamiast ciągłej anarchii. Anarchia jest córką
demokracji, szczególnie w państwach naszego typu, które powstały na etosie
destrukcji - nie pracy, lecz ciągłych buntów i awantur społecznych.
Skończyło
się. Albo to wszystko szlag trafi, albo wyłoni się charyzmatyczny przywódca
i uporządkuje z pretorianami narodowego ładu ten bałagan i ciągłe partyjniackie
pieniactwo. Panuje jakaś idiotyczna nadzieja, że jedna hołota dorwie się do
koryta i będzie lepsza od innej hołoty; dodatkowo Pan Bóg spuści nam z nieba
wódkę i kiełbasę, będziemy sobie żyć beztrosko w ramionach rozkoszy. To jest
myślenie dzieci w piaskownicy, a nie dorosłego narodu. Takiej mentalności nie
zmieni się głaskaniem po główce, ale walnięciem w nią czymś twardym, aby się wreszcie
obudziła z romantycznego snu i wzięła do roboty, gdy narodowy statek
nabiera wody. Nacjonalizm to - zniszczenie wszelkich partii, mentalności
żebraka wyciągającego łapę do zagranicy lub Pana Boga, zmuszenie wspólnoty do
twórczego wysiłku, a nie pętania się z transparentami i zawodzenia. Jesteśmy
armią, a nie płaczącymi na rynku straganiarkami, że im grad kalarepę wytłukł.
Do wyższych celów jesteś stworzony - wmów to sobie Polaku i uwierz w to,
inaczej ciągle będziesz kopanym w tyłek sługą obcego we własnym kraju.
Mentalność sługi wżarła się w umysł Polaka głęboko. Musi się jej pozbyć,
inaczej zostanie wołem pociągowym zagranicznych okupantów do swej marnej
śmierci. Nam - grupie heroicznych nacjonalistów - zupełnie to nie odpowiada.
Kto chce, niech idzie z nami, kto nie, niech zdechnie jako wół na uwięzi.
Robert Larkowski