Rok
temu, na 79. rocznicę wybuchu II wojny światowej postanowiłem przy
pomocy klawiatury i pióra podjąć się publicystycznej próby
syntezy biograficznej zapomnianego ojca polskiej niepodległości,
czołowego propagatora proniemieckiej orientacji geopolitycznej i
zasłużonego patrioty, Władysława Studnickiego. Efektem tego jest
artykuł na portalu 3droga.pl, pod tytułem „Człowiek
niepokorny”, czyli rzecz o działalności politycznej Władysława
Studnickiego w okresie międzywojnia,
który ukazał się w minionym roku 2018. Z racji mijających równo
ośmiu dekad od tej tragicznej rocznicy przyszła w mojej głowie
myśl nad kontynuacją tego wątku, trzeba go zakończyć, by oddać
pełen honor i uznanie dla człowieka, który przewidział wybuch i
przebieg II wojny światowej, i to, jaką katastrofą były dla nas
nieodpowiedzialne decyzje i zagrania polityczne ostatnich sanacyjnych
rządów lat 1935-1939. Tym razem przejdziemy do omówienia czasów
wojennych i ostatnich lat życia Studnickiego.
***
Rozpoczynając
ten wątek warto wrócić do ostatnich spostrzeżeń Studnickiego i
prób działania w celu zapobieżenia decyzji o wejściu Polski w
potencjalną wojnę jako pierwszą, przypadającą na okres od
kwietnia do sierpnia 1939 roku. Przybliżę ten problem syntetycznie
w oparciu o fakty przedstawione w zwięzły i ujęty całościowo
sposób w swoim poprzednim tekście:
„Po
udzieleniu wzajemnych gwarancji przez Polskę i Wielką Brytanię w
kwietniu 1939 roku Władysław Studnicki zdał sprawę z tego, że
zmiana orientacji politycznej równać się będzie wojnie
polsko-niemieckiej. 13 kwietnia 1939 roku napisał list do ministra
spraw zagranicznych, Józefa Becka, w którym ostrzegał, iż
wzajemnie udzielone gwarancje między Warszawą a Londynem spowodują
wybuch wojny polsko-niemieckiej, która w jego opinii byłaby dla
Polski katastrofą. 5 maja 1939 roku wystosował głośny „Memoriał
przeciwko wojnie z Niemcami”
(rozesłany do wszystkich członków rządu), w którym pisał m.in.:
„Przez
udział w wojnie nie mamy nic do zyskania, a wszystko do stracenia.
Zyskać na przegranej Niemiec nie możemy. Aneksja Prus Wschodnich
lub niemieckiego Śląska zmusiłaby Niemcy do przymierza z Rosją,
które zakończyłoby się rozbiorem Polski i wspólną granicą
rosyjsko-niemiecką, tak pożądaną dla Francji. Wielka Brytania w
swej prasie i wystąpieniach w parlamencie stale uważa osiągnięcie
przez nas ziem wschodnich za jakiś imperializm karygodny, jak
wszystkie imperializmy nieangielskie. Idea granicy Curzona: Białystok
– Brześć jest w wysokim stopniu zakorzeniona w Anglii. Z czystym
sumieniem będą oddawali nasze wschodnie dzielnice. Francja robiła
trudności co do przynależności Wilna do Polski. Inne
ukształtowanie granic Polski, dające wspólną granicę
niemiecko-rosyjską, jest dla niej rzeczą pożądaną. Jeśli Niemcy
zostaną zwyciężone przy współpracy koalicji z Rosją Sowiecką,
musi ona być wynagrodzona, a może być wynagrodzona tylko naszym
kosztem. W razie zwycięstwa Niemiec, przy naszym wystąpieniu
przeciwko nim, tracimy Pomorze i Śląsk. Przymierze z Francją po
Locarno stało się fikcją. Briand w parlamencie francuskim
wypowiedział się wyraźnie, że Francja nie przyjdzie ze zbrojną
pomocą Polsce. W sprawie litewskiej, w sprawie czechosłowackiej,
mieliśmy Francję przeciwko sobie. Trzeba wiedzieć, że różne
traktaty sprzymierzeńcze nie wytrzymują próby wojny. W danej
chwili chodzi o byt naszego państwa i byt naszego narodu.”[1]
Wg Studnickiego: „Grożących
nam katastrof można uniknąć przez porozumienie z Niemcami, które
byłoby związane z zobowiązaniem się Polski do neutralności na
wypadek wojny na Zachodzie, odrzuceniem paktu wzajemnej gwarancji z
Anglią i wycofaniem wojsk z granicy zachodniej na granicę sowiecką
dla obrony naszej neutralności oraz uznaniem w zasadzie
przeprowadzenia autostrady i powrotu Gdańska do Rzeszy z
zastrzeżeniem naszych interesów gospodarczych i wolnego portu
autonomicznego w Gdańsku.”
Neutralność miała oznaczać przy tym brak zgody na przepuszczenie
Armii Czerwonej przez terytorium Polski, wg Gawła Strządały
oznaczała przekreślenie budowy bloku środkowoeuropejskiego, a była
wyłącznie próbą odwleczenia w czasie nieuchronnego konfliktu
polsko-niemieckiego i zachowania niepodległości Polski.
W
czerwcu 1939 roku Studnicki wydał książkę zatytułowaną „Wobec
nadchodzącej drugiej wojny światowej”,
której nakład został skonfiskowany na polecenie Józefa Becka, a
nawet premier, gen. Felicjan Sławoj-Składkowski na posiedzeniu Rady
Ministrów złożył wniosek o internowanie go w Berezie Kartuskiej
(co spotkało się ze sprzeciwem ministrów oraz samego marszałka
Edwarda Śmigłego-Rydza). Cat-Mackiewicz po wojnie nawet pisał:
„Studnickiemu
zagrożono, że zostanie osadzony w szpitalu wariatów, jeśli
zacznie osłabiać hasło „Silni, zwarci, gotowi”. A no – było
to logiczne. W społeczeństwie ogarniętym powszechną wariacją
miejsce jedynego człowieka przytomnego było w szpitalu wariatów.”
W tej książce Studnicki trafnie przewidział przebieg wojny –
prognozował wojnę polsko-niemiecką, niewykonanie zobowiązań
sojuszniczych przez Francję i Wielką Brytanię, utratę Kresów
Wschodnich na rzecz ZSRS, klęskę w wojnie, zdradę Zachodu i w
dalszej perspektywie – zwycięstwo Związku Sowieckiego i sowiecką
okupację Polski. Tak m.in. ocenił politykę brytyjską wobec Polski
w tym okresie: „Ponieważ
obecnie zarysowuje się na horyzoncie wojna państw Osi z Wielką
Brytanią, deklaracja angielska może wciągnąć Polskę do wojny,
gdyż Polska będzie uważana za sprzymierzeńca Wielkiej Brytanii.
Deklaracja formalnie nie narusza paktu o nieagresji z Niemcami r.
1934, lecz została potraktowana przez Niemcy jako wejście Polski w
przymierze z wrogim obozem. Może mieć to dla Polski opłakane
konsekwencje. Przy wojnie na dwa fronty usiłuje się zlikwidować
najpierw słabszego przeciwnika, a tym słabszym jest Polska, i wojna
światowa może się rozpocząć wojną polsko-niemiecką.”[2]
Pisał, że: „Największe
niebezpieczeństwo ze strony Anglii polega na tym, że pragnie
udziału Rosji sowieckiej w koalicji. Czym jednak za ten udział może
Rosji zapłacić? Tylko ziemiami polskimi. Tylko naszym wschodem,
t.j. województwami będącymi za Bugiem i Sanem. Nie ulega
wątpliwości, że będzie to klauzula tajna, Polsce nieznana.”[3]
Książka ta została skonfiskowana, a w lipcu 1939 roku rozpatrywano
przed sądem sprzeciw Studnickiego wobec konfiskaty jego książki.
Wspominał on, że: „Był
to okres bodaj najcięższy w moim życiu. Gdy nocą dochodziły mnie
odgłosy maszerującego wojska, dostawałem palpitacji serca, czując
boleśnie zbliżanie się katastrofy. W wyobraźni mojej zarysowywały
się klęski, jakie spotkać nas miały, lecz przyznam, że
rzeczywistość przewyższyła wszystko co narysować by mogła
najczarniejsza wyobraźnia.”[4]”
Mówiąc
o swojej sytuacji jednoznacznie konstatował konsekwencje polskiej
polityki przed wybuchem wojny: „Wiemy,
do jakich konsekwencji doprowadziła nasza polityka r. 1939, którą
zwalczałem, wysuwając jako koncepcję zbrojną neutralność Polski
podczas wojny Niemiec z państwami zachodnimi: zbrojną – by nie
dopuścić przemarszu wojsk rosyjskich przez nasze terytorium. To
niedopuszczenie leżałoby w interesach Niemiec, i dla obrony tej
neutralności dałyby one nam pomoc. Mówiłem i pisałem: nasza
armia walcząca z armią niemiecką – słabizna, która nie
wytrzyma dwutygodniowego natarcia, natomiast nasza armia – w razie
nieuszanowania naszej neutralności przez Rosję – walcząca
wspólnie z armią niemiecką, mająca fachowe kierownictwo
niemieckie, czołgi i samoloty dostarczone przez Niemców, z
instruktorami niemieckimi, to olbrzymia siła, zabezpieczająca
zwycięstwo na wschodzie. Po zwycięstwie na wschodzie nastąpić by
musiał kompromisowy pokój na zachodzie. Rosja bolszewicka
zwyciężona. Europa sfederowana.” [5]
W sierpniu 1939 roku Studnicki wyjechał do Rabki spotkać się m.in.
ze swoim synem Konradem. O dalej idącym ultimatum Adolfa Hitlera
wobec Polski dowiedział się 28 sierpnia, w tymże ultimatum żądania
były już daleko idące: przeprowadzenie plebiscytu mającego
rozstrzygnąć o przynależności Pomorza do Polski lub Trzeciej
Rzeszy, przy czym niezależnie od jego wyników Gdynia miała
pozostać przy Polsce, z kolei jednym z państw nadzorujących
przebieg plebiscytu miał być Związek Sowiecki. Jak Studnicki
uważał w powojennych fragmentach „Tragicznych manowców” (które
są bardzo dobrym źródłem wiedzy na temat wojennych poglądów i
działalności Studnickiego): „W
ten sposób Hitler akcentował porzucenie wrogiego stanowiska wobec
Rosji i zaproszenie jej do spółki. Był to dla Polski sygnał
ostrzegawczy, z którego ani rząd ani społeczeństwo nie
skorzystało.” [6]
***
2
września 1939 roku wojska niemieckie wkroczyły do Rabki. Cztery dni
później padł Kraków. Studnicki, posiadając list od lokalnych
władz wojskowych Rabki, wyjechał do Krakowa celem spotkania się z
polskimi profesorami i dyskusji na temat dalszych losów Polski.
Spotkał się on z profesorami z Polskiej Akademii Umiejętności,
Stanisławem Kutrzebą i Stanisławem Estreicherem. Dyskusja miała
dość dramatyczny przebieg:
„(…)
6 września padł Kraków. Udałem się tam natychmiast, ale mało
kogo zastałem. Poszedłem do Polskiej Akademii Umiejętności:
zastałem prof. Stanisława Kutrzebę, prezesa Akademii, i prof.
Stanisława Estreichera. Gdy powiedziałem im, że nie tylko nastąpi
obcięcie Polski na zachodzie, ale że wkrótce wystąpi Rosja
sowiecka, która zagarnie nasze ziemie za Sanem i Bugiem, obaj
jednogłośnie zaprotestowali:
–
Nie.
Rosja tego nie uczyni. Ona ma tyle ziem, że nie potrzebuje naszych
wschodnich województw…
Ujawniło
się tu niezrozumienie tendencji zaborczych Rosji, urobionych przez
jej historię, niezrozumienie znaczenia geograficzno-politycznego
Małopolski Wschodniej. Dzięki Małopolsce Wschodniej Rosja z dwóch
stron otacza Rumunię, szachuje Węgry, zdobywa węgierską Ruś
Karpacką, otwiera sobie drogę do Europy środkowej. A nasze ziemie
wschodnie, to podstawa do zaboru państw bałtyckich. Po aneksji
naszych ziem wschodnich państwa bałtyckie upadną i staną się
republikami Rosji sowieckiej. Panowie profesorowie nie rozumieli tych
argumentów. Zniecierpliwiony powiedziałem:
–
Są
głowy wzmocnione nauką, są głowy obciążone nauką. Nie mam z
wami o czym gadać.
Kilku
profesorów przyrodników zgadzało się z moją argumentacją, lecz
byli to ludzie nie biorący udziału w życiu politycznym.” [7]
Po
pewnym czasie Studnicki otrzymał od okupacyjnych władz Krakowa
kilka propozycji. Pierwszą z nich była organizacja wyjazdu do
Berlina z inicjatywy niemieckiego naczelnika wydziału propagandy
oraz przedstawiciela MSZ, jednak odmówił wymawiając się brakiem
gwarancji przyjęcia go przez najwyższe władze niemieckie. Inną z
propozycji było zaproszenie do pisania na łamach gadzinowego „Gońca
Krakowskiego”, w tym wypadku Studnicki również odpowiedział
odmownie, ponieważ jest to pismo niemieckie:
„Naczelnik
wydziału propagandy prosił mnie bym pisywał do „Gońca
Krakowskiego”, organu władz okupacyjnych. Powiedziałem, że pisać
nie będę, gdyż to jest pismo niemieckie.
–
Ale
pan pisywał do pism niemieckich.
–
Co
innego pismo niemieckie dla Niemców, co innego pismo niemieckie dla
Polaków, – odpowiedziałem, – niepotrzebnie nas obrażacie,
drukując w „Gońcu Krakowskim” artykuły piętnujące rząd
polski. Byliśmy z niego niezadowoleni i mogliśmy mu wymyślać,
lecz to nie była obraza narodu. Gdy kto zrobi głupstwo, może sobie
powiedzieć: „Jestem dureń”, ale jeżeli kto inny to powie,
będzie to obraza wymagająca satysfakcji honorowej.” [8]
Mimo
późniejszego podejmowania dalszych działań o charakterze
politycznym Studnicki w swoich tekstach opisywał okupacyjną
rzeczywistość i zdecydowanie potępiał brutalną politykę
okupacyjną Niemców wobec polskiej ludności i inteligencji. W
jednej z części „Tragicznych dni” wskazał jako pierwsze objawy
charakteryzujące politykę Gestapo pierwsze aresztowania młodych
ludzi, intelektualistów oraz lokalnych działaczy z Krakowa.
Wskazał, że: „Przed 15 października 1939 Niemcy nie były
zdecydowane, jaką politykę prowadzić w Polsce. Ścierały się
dwie koncepcje: 1) pozostawienie bytu politycznego Polsce okrojonej
na zachodzie; 2) znaczniejsza aneksja i stworzenie
generał-gubernatorstwa, wzorowanego na koloniach angielskich w
murzyńskiej Afryce. Tę koncepcję poparł Hitler, entuzjastą jej
był Himmler, autorem Frank. Przed wyjazdem do Berlina przedstawiciel
propagandy oraz przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych
zapewniali mnie, że stosunki ułożą się korzystnie dla obu stron,
obiecywali samochód do Warszawy. Po przyjeździe z Berlina byli
nadal uprzejmi, ale twierdzili, że do Warszawy nie mam po co jechać,
że Warszawa została zburzona, że od Goebbelsa otrzymam list. Otóż
żadnego listu nie otrzymałem.” [9] W drugiej połowie
października 1939 roku Studnicki pojechał na własną rękę do
Łodzi i stamtąd chciał przedostać się do Warszawy, co udało się
3 listopada 1939 roku. W mieście Łodzi obserwował rosnącą dumę
z niemieckości i Hitlera przez część mieszkających w tymże
mieście Niemców, jednocześnie odwiedził Niemców politycznie
propolskich, przemysłowców Roberta Geyera i Kindermana. Pierwszy
kilka tygodni po przyjeździe Studnickiego został zamordowany przez
Gestapo wraz ze swoim szwagrem, w międzyczasie jego brata
aresztowali Niemcy za odmowę rozkazu usunięcia Polaków ze swojej
fabryki, a śmierć Roberta Geyera była tragiczną konsekwencją
interwencji u lokalnego generała niemieckiego z żądaniem
uwolnienia brata. Kinderman z kolei został zmuszony pod groźbą
zarekwirowania fabryki do wypisania polskich dzieci z łódzkiego
gimnazjum, choć później zaangażował nauczycieli Polaków do ich
nauki w domu. Studnicki wspominał również, iż na pewnym poufnym
zebraniu rozważano jego kandydaturę na naczelnika polskiego państwa
będącego pod zwierzchnictwem Niemiec: „(…) w pierwszych
dniach października przyjechał do Łodzi wysoki urzędnik
niemiecki. Urządził zebranie poufne dla Niemców i zapowiedział,
że Polska pozostanie państwem niepodległym, ale pierwszy naczelnik
państwa będzie wyznaczony przez rząd niemiecki. Do rozważania
dano kilka kandydatur: Janusza Radziwiłła, moją i jeszcze kilku
osób. Niemcy łódzcy uznali, że ja najbardziej nadawałbym się na
to stanowisko. Otóż pogłoska, która dostała się do prasy
zagranicznej, że proponowano mi objęcie rządów, powstała
prawdopodobnie w rezultacie tego zebrania.” [10]
3
listopada 1939 roku Studnicki przybył do Warszawy, jednak przez
trudy podróży zachorował na grypę. Mimo choroby w tym, jak i
późniejszym okresie, odwiedzało go wielu ludzi reprezentujących
różne warstwy społeczne: „Do mnie zgłaszali się ludzie
przeważnie ze starszego społeczeństwa, różnych warstw i
kierunków. Byli robotnicy, rzemieślnicy, ludowcy, przedstawiciele
inteligencji zawodowej, przeważnie adwokaci, dziennikarze,
przemysłowcy, wielu arystokratów. Twierdzili, że trzeba rokować z
Niemcami, stworzyć, komitet narodowy, wysłać delegację do
Berlina. Trzeba ratować to co jest do uratowania. Moim obowiązkiem
– mówiono mi – jest się tym zająć, gdyż posiadam większe
zaufanie u Niemców ze względu na stanowisko zajęte przeze mnie
podczas pierwszej wojny światowej i w państwie polskim.
Najzupełniej się z tym zgadzałem, mówiłem, że nie możemy
zrezygnować z państwa, że musimy je odbudować, a siłą motorową
do odbudowy musi być armia polska. Wskazywałem, że w obecnych
warunkach, przy próbach ze strony Niemiec kupienia neutralności
Rosji i dania za ową neutralność połowy Polski, Niemcy nie mogą
tworzyć armii polskiej pod hasłem wojny z Rosją lecz że wojna ta
jest nieunikniona. Delegacja, wysłana do Berlina, według mego planu
miałaby żądać zachowania państwa polskiego w granicach
zapewniających mu żywotność, bez precyzowania tych granic, żądać
tego w imię środkowej Europy, podstawy naturalnej dla Pan-Europy.
Wśród odwiedzających mnie idee te znajdowały poklask. Wiedziałem,
że mogę mieć za sobą poważne siły, które zwielokrotnią się w
miarę otrzymywanych koncesji.” [11] Równolegle dalej poddawał
krytyce niemieckich okupantów i ich politykę wobec Polaków:
„Niemcy swą administracją, S.S., Gestapo pracowali usilnie nad
tym aby po kilku miesiącach zapanowała sympatia do Anglii. Młodzież
masowo przekradała się do tworzącej się na zachodzie armii. Przed
upadkiem Francji wielu odczuwało wstyd, że tak szybko zostaliśmy
zwyciężeni. „Trzeba bohaterstwem na zachodzie odkupić naszą
nieudolność w Polsce” – mówił mi młodzieniec wybierający
się na zachód. Idea tworzenia nowej P.O.W. była popularna,
przyczyniała się do tego legenda, mało zresztą zgodna z
rzeczywistością, o znaczeniu P.O.W. podczas pierwszej wojny
światowej i pamięć o tym, że peowiacy doszli do władzy w Polsce.
„Tworzymy organizację militarną, nie wiemy, z kim będziemy
walczyli, może z Niemcami, może z Rosją” – głoszono w
rozmowach ze mną.” [12] Po dojściu do zdrowia i odzyskaniu
sił Studnicki spotykał się z wieloma osobami mających różne
opinie na temat podjęcia próby porozumienia z Niemcami celem
ratowania substancji biologicznej narodu polskiego przed represjami,
m.in. Janusza Radziwiłła, Maurycego Potockiego czy Macieja Rataja,
żywiącego z kolei obawy przed rośnięciem w siłę partyzantki
mogącej w przyszłości wywołać powstanie zbrojne przeciwko
okupantowi (mogące zakończyć się klęską militarną oraz
wzmożeniem i zaostrzeniem represji wobec rodaków). Studnicki
również zaczął uruchamiać swoje kontakty z Niemcami celem
ratowania Polaków uwięzionych, wziętych w charakterze zakładników
oraz zagrożonych karą śmierci w 1939 roku: „9 listopada
aresztowano w Warszawie trzysta osób w charakterze zakładników,
dla zapobieżenia ewentualnej akcji antyniemieckiej 11 listopada.
Wśród arsztowanych był mój przyjaciel. Pragnąłem go oswobodzić.
Pojechałem do gmachu Gestapo. Był on zabarykadowany drutami
kolczastymi i chroniony karabinami maszynowymi. Dotrzeć do Gestapo
nie mogłem. Pojechałem do komendy miasta, gdzie mnie przyjął gen.
von Nelrode. Kiedy wyjaśniłem, po co przychodzę, odmówił
wszelkiej interwencji. Powiedziałem mu, że chcę skorzystać ze
sposobności i pomówić z nim o sprawach polityczno-wojskowych, na
co chętnie przystał.” [13]
15
listopada 1939 roku Studnicki skierował „Memoriał w sprawie
odtworzenia Armii Polskiej i w sprawie nadchodzącej wojny
niemiecko-sowieckiej”, w którym postulował odtworzenie Wojska
Polskiego, mającego wziąć udział w przyszłej wojnie z ZSRR po
stronie niemieckiej. Był to rezultat przedstawienia tegoż projektu
niemieckiemu gubernatorowi Warszawy, Karlowi von Neumannowi-Neurode.
Mimo iż to był okres rozkwitu sojuszu niemiecko-sowieckiego, to
Studnicki bezbłędnie przewidział sytuację wojny między
dotychczasowymi sojusznikami. W zamian za militarny sojusz
polsko-niemiecki przeciw ZSRR Studnicki postulował: rozwiązanie
obozów jenieckich, zakończenie brutalnej polityki okupacyjnej,
oddania Generalnej Guberni Polakom, usunięcie Gestapo i zaprzestanie
represji. Memoriał spotkał się z pozytywnym odzewem wśród
oficerów i dowódców Wehrmachtu, zupełnie inaczej zareagowały
cywilne władze okupacyjne i Gestapo. Jak wyglądało to oczami
Studnickiego, poczytajmy: „15 listopada złożyłem odbity na
roneo memoriał o odbudowie Polski i armii polskiej. Adiutanci
Nelrode prosili bym dał im po egzemplarzu, potem przyjeżdżali do
mnie po ten memoriał oficerowie niemieccy. Wysłałem go też
gubernatorowi generalnemu Frankowi i gubernatorowi Warszawy
Fischerowi. Pewnego wieczoru zjawiło się u mnie Gestapo,
przeprowadziło powierzchowną rewizję, zabrało odbitkę mego listu
do Mussoliniego i zażądało bym się z nimi udał. W siedzibie
Gestapo zawiadomiono mnie, że generalny gubernator Frank jest bardzo
z memoriału niezadowolony i że żąda kategorycznie, bym go nie
rozpowszechniał, oficerom nie dawał i żadnych dalszych pism nie
składał, bo będę internowany.” [14] W tym samym czasie
Studnicki przygotowywał kolejny memoriał, potępiający politykę
okupantów wobec narodu polskiego. W grudniu 1939 roku sporządził i
zawiózł do Berlina „Memoriał dla Rządu Niemieckiego w sprawie
polityki okupacyjnej w Polsce”, w którym protestował przeciwko
terrorowi Niemców i polityce brutalnych represji na polskim
społeczeństwie. Był on wielkim aktem oskarżenia pod adresem
niemieckiego okupanta. Studnicki wskazywał m.in., że terror
okupanta uniemożliwia młodzieży naukę i wciąga ją przez to do
ruchu oporu, podnosił sprawę wywłaszczeń i kradzieży majątków
na rzecz przekazania ich niemieckim osadnikom, krytykował zamknięcie
Polskiej Akademii Umiejętności oraz politykę rabunkową wobec
polskich instytucji naukowych, dóbr i zabytków kultury. Potępił
asymetrię terroru niemieckiego wobec Polaków w porównaniu z
faktycznymi bądź rzekomymi przewinami z polskiej strony (m.in.
masową egzekucję polskiej ludności w Wawrze w odwecie za zabicie
dwóch żołnierzy niemieckich przez kryminalistów). Memoriał
został rozesłany do Adolfa Hitlera, Josepha Goebbelsa, Joachima von
Ribbentropa, Hermanna Goeringa oraz naczelnego dowództwa niemieckich
sił zbrojnych. [15] Studnicki ostatecznie został aresztowany przez
Gestapo, a później (w międzyczasie odbył spotkanie z Goebbelsem,
w którym bronił swoich tez) internowany w sanatorium w Babelsberg.
[16] Zwolniono go i odwieziono do Warszawy po klęsce Francji pod
koniec czerwca 1940 roku.
***
Władysław
Studnicki podejmował – mimo zachowania swojej proniemieckiej
orientacji – szereg działań mających na celu ocalenie polskich
dóbr kultury oraz ratowanie rodaków, którzy zostali aresztowani
przez Niemców.
Udało
mu się uratować przedwojennego przywódcę RNR Falanga i wojennego
konspiratora Bolesława Piaseckiego: „Nazajutrz przyszedł do
mnie prof. Zygmunt Cybichowski z wiadomością, że Piaseckiego
aresztowano, i prosił abym starał się go wyciągnąć.
Opowiedziałem mu o utworzeniu przez Piaseckiego szkodliwej
organizacji i dodałem:
–
Jeżeli
będą go trzymali w więzieniu, nie uczynię żadnego kroku; jeżeli
by zaś groziło mu rozstrzelanie, będę nawet z narażeniem
osobistym starał się go uchronić.
W
kilka dni potem bardzo sympatyczna narzeczona Piaseckiego doniosła
mi, że Piasecki ma być rozstrzelany, i prosiła, bym starał się
go ratować. Udałem się natychmiast do Gestapo, gdzie mnie przyjął
jeden z wyższych urzędników w randze majora. Powiedziałem mu, że
Piasecki stał na czele grupy zbliżonej ideowo do niemieckiego
narodowego socjalizmu.
–
Piasecki
musi być zwolniony – dodałem. – Jest on popularny wśród
młodzieży, której nie powinno się prowokować.
Na
trzeci czy czwarty dzień po mojej interwencji Piaseckiego zwolniono,
co nie przeszkodziło, że w kilka tygodni potem był znów
poszukiwany i że musiał się ukrywać.” [17]
Kolejną
osobą, której Studnicki dzięki swojej interwencji ocalił życie,
był Adolf Nowaczyński, znany polski człowiek pióra:
„W
kilka dni potem przyszedł do mnie jeden z przyjaciół Adolfa
Nowaczyńskiego i doniósł, że Nowaczyński wraz z kilku innymi
pisarzami, przebywającymi w sanatorium w pobliżu Warszawy, został
aresztowany. Prosił żebym interweniował w sprawie Nowaczyńskiego,
nie wysuwając na razie sprawy innych aresztowanych, Nowaczyński
bowiem, liczący 65 lat, jest bardzo schorowany.
Nowaczyński
zajmował się gorąco losem literatów i dziennikarzy. Zwracał się
do bogatych ludzi i uzyskiwał od nich ofiary pieniężne lub w
naturze dla pisarzy polskich. Otóż firma Haberbusch i Schiele,
zarabiająca miliony na piwie, otworzyła kredyt dla literatów i
dziennikarzy w pierwszorzędnym sanatorium. Oczywiście kto mógł,
korzystał z dwutygodniowego darmowego pobytu. Gestapo wpadło na
pomysł, że skoro tylu literatów i dziennikarzy przebywa w drogim
sanatorium, dzieje się to prawdopodobnie z ramienia tajnej
organizacji i prawdopodobnie redaguje się tam „ulotki”. Pewnego
poranku aresztowano wszystkich goszczących w sanatorium pisarzy.
Pojechałem
niezwłocznie do Müllera. Powiedziałem mu, że Nowaczyński jest
autorem dramatycznym o światowej sławie, że dramat jego „Fryderyk
Wielki” spotkał się z życzliwym przyjęciem krytyki niemieckiej,
że jest to człowiek stary, który może umrzeć w więzieniu.
Müller polecił mi zgłosić się nazajutrz i zapewnił, że jeżeli
sprawa nie przedstawia się poważnie, Nowaczyński zostanie
zwolniony. Nazajutrz spotkał mnie okrzykiem:
–
Nowaczyński
zwolniony!” [18]
Oprócz
Nowaczyńskiego udało się Studnickiemu uratować kilku innych
literatów, których Gestapo wytypowało do Oświęcimia.
Wiadomo
również z źródeł, że Studnicki starał się o uwolnienie Jana
Mosdorfa i niejakiego Chacińskiego, niestety bezskutecznie:
„Byłem
przekonany, że wojna z Sowietami się zbliża, i korzystając z tego
motywowałem potrzebę zmniejszenia represji lub zwolnienia tego czy
innego działacza politycznego argumentem, że jest to działacz
antybolszewicki. Przypominałem np., że Chaciński stał na czele
chrześcijańskich demokratów o nastawieniu antykomunistycznym.
Chacińskiego zwolniono. Chodziło mi bardzo o zwolnienie
Barlickiego. Podnosiłem więc, że w r. 1920 mobilizował on
robotników polskich do walki z Rosją sowiecką. Niestety, nie udało
się go oswobodzić.
Dowiedziałem
się, że Mosdorf ma być wysłany do Oświęcimia. Napisałem list
do Müllera, w którym zaznaczyłem, że Mosdorf w r. 1939
współdziałał mojej akcji przeciwko wojnie z Niemcami. Jest to
publicysta dużej miary. Nie zawsze stosunek Niemców do Polski
będzie oparty na terrorze, przyjdzie czas, że publicyści typu
Mosdorfa będą potrzebni dla obu stron. Oświęcim może go tylko
zniszczyć lub wytworzyć wrogi stosunek do Niemiec pod wpływem
osobistych krzywd i cierpień, w imię więc przyszłych stosunków
polsko-niemieckich proszę o zwolnienie Mosdorfa. Müller doniósł
mi telefonicznie, że wprawdzie nie może obecnie zwolnić Mosdorfa z
Pawiaka, ale skreślił go z listy przeznaczonych do Oświęcimia.
Böhm miał jednak większe wpływy w partii od Müllera, mimo że
ten był jego zwierzchnikiem, więc gdy Müller chwilowo wyjechał z
Warszawy, unieważnił jego zarządzenie i Mosdorfa wysłano do
Oświęcimia.” [19]
Jak
sam Studnicki wyliczał skuteczność swoich interwencji w sprawie
więźniów: „(…)
po kilku miesiącach zrobiłem zestawienie: w pierwszym miesiącu po
przybyciu ok. 30% pomyślnych załatwień, po kilku miesiącach 10%,
i mniej.”
[20] To tylko pokazuje powagę sytuacji, w jakiej on się znajdował.
Z powodu działań na rzecz ratowania życia Polakom narażał się
wielokrotnie na konflikty z Gestapo.
W
końcu 10 lipca 1941 roku został ponownie aresztowany i osadzony na
Pawiaku. Po ponad rocznym pobycie został zwolniony w wyniku
interwencji hrabiego Maurycego Stanisława Potockiego w dniu 15
sierpnia 1942 roku. Tak opisywał swój pobyt na Pawiaku:
„W
kilka dni potem zostałem aresztowany i odwieziony na Pawiak, gdzie
przesiedziałem 14 miesięcy. Było to dla mnie całkiem zrozumiałe.
„Warschauer Zeitung”, stale pisała, że zasadnicza polityka
Niemiec wobec Polski nie ulegnie zmianie – a oto zjawił się
Polak, który usiłuje zmienić kurs przez oddziaływanie na władze
wojskowe. Jest on bardziej niepożądany niż uczestnicy ruchu
podziemnego. Za udział Polski w wojnie przeciw Sowietom trzeba było
zapłacić wyrzeczeniem się koncepcji kolonii białych Murzynów, a
ta pomoc wydawała się Hitlerowi et compagnie zbędna. Zresztą
umowa Sikorskiego z Sowietami czyniła wątpliwym znaczniejsze
zmobilizowanie sił polskich przeciw Sowietom. Na fakt, że Niemcom
zabraknie ludzi do zarządzania rozległymi przestrzeniami, że nie
tylko bandy sowieckie będą grasowały w Polsce w celu akcji
sabotażowej, lecz że wezmą w niej udział Polacy, rządy Hitlera i
Himmlera nie zwróciły uwagi. Narodowy socjalizm wychodził z
założenia, że wszystko można osiągnąć drogą nakazu, sankcji
karnej, terroru.
Na
pierwszym przesłuchaniu doniósł mi urzędnik Gestapo, pomocnik
Böhma, że główny komendant Gestapo w Krakowie żąda albo mego
przeniesienia się na stałe do Niemiec albo trzymania mnie w
więzieniu. Odpowiedziałem, że bez wahania wybieram wyjazd do
Niemiec i że proszę o natychmiastowe zwolnienie w celu
zlikwidowania moich interesów, sprzedaży mebli i t.p. Na to
referent powiedział:
–
Trzeba
z tym poczekać. Może da się w inny sposób załatwić sprawę
pana.
Po
kilku dniach zawiadomił mnie, że wobec prowadzenia przeze mnie
propagandy wśród inteligencji niemieckiej przeciwko polityce
Niemiec w Polsce, pobyt mój w Niemczech jest niewskazany i że mam
pozostać w więzieniu. Była to, jak się domyślałem, sprawka
Böhma. Władze wojskowe ujmowały się za mną, uzyskiwałem pewne
ulgi, możność otrzymywania paczek żywnościowych, książek, oraz
pisania. Przez pewien czas korzystałem ze swobody ruchu w gmachach
więziennych, ale potem zostało to cofnięte.
Więzienie
unieruchomiło mnie na najważniejszy, decydujący okres wojny.
Naród
szedł na samobójstwo polityczne, objawem tego było powstanie
warszawskie, któremu nie mogłem zapobiec.” [21]
Jak
pisał później na temat polityki okupacyjnej wobec kultury:
„Starałem się uratować to co zdawało się było jeszcze do
uratowania: wyciągać ludzi z więzień i obozów, bronić
kulturalnych dóbr narodu. Księgarnie otrzymały listę dwóch
tysięcy polskich książek, które muszą być wycofane z obiegu. Na
liście tej była prawie cała nasza literatura historyczna i
polityczna bez względu na kierunek: figurowały na niej nawet
książki antyrosyjskie i antybolszewickie. Nie brakowało curiosów:
zakazano np. powieści „Rycerz ostrej ostrogi”, sądząc, że
jest to powieść patriotyczna. W istocie rzeczy była to powieść o
kogucie. Na liście znalazły się niemal wszystkie moje książki.
Korzystając z tego napisałem skargę na 23 stronach pisma
maszynowego, w której wykazywałem całą absurdalność wycofywania
książek. Jeśli nawet zostaną zniszczone wszystkie książki
historyczne, pozostanie ustna legenda, legenda, która bardziej
będzie przemawiała do wyobraźni, niż krytyczne rozważania faktów
historycznych przez fachowców.” [22]
***
W
pierwszych miesiącach 1944 roku Studnicki został zaproszony do
komitetu krajowego Polskiej Ligi Antybolszewickiej. On jednak odmówił
argumentując słusznie, że w warunkach straszliwego terroru
niemieckiego nie widzi szans na jakąkolwiek współpracę z
okupantem. [23]. Nie udały się podejmowane kolejne próby
pozyskania go przez oficerów niemieckiej służby bezpieczeństwa na
czele z Obersturmbannfuhrerem SS, Hansem Schindhelmem, oraz szefa
wydziału propagandy Generalnego Gubernatorstwa, Wilhelma
Ohlenbuscha: „Studnicki
był ze mną u Obersturmbannfuhrera SS Hansa Schindhelma –
wspominał pośredniczący w rozmowach hrabia Adam Ronikier – który
po wysłuchaniu jego lapidarnego wykładu poprosił, by przedstawił
na piśmie odpowiednie wnioski i rozpoczął pertraktacje. Na to
Studnicki z wrodzoną sobie rubasznością powiedział, że
pertraktować będzie dopiero z Czwartą Rzeszą.”
[24] „Jeszcze
weselszy przebieg miała rozmowa czołowego polskiego germanofila z
Wilhelmem Ohlenbuschem, szefem propagandy Generalnego Gubernatorstwa:
–
Hans Frank jest teraz bardzo przyjaźnie usposobiony wobec Polski i
Polaków. Prosił mnie, abym pana spytał, co obecnie mógłby zrobić
dla Polaków?
–
Niech spakuje walizki i opuści Polskę. – odrzekł bez wahania
Studnicki.
–
Jak to?! Gubernator Frank poznał Polskę i Polaków, zerwał ze
swoimi przesądami i zyskał pewną sympatię.
–
Kto przez lata uprawiał politykę wyniszczania, wysiedlania naszych
chłopów, sprowadzał Niemców z innych krajów i chciał wytworzyć
stosunki kolonialne, ten nawet gdyby chciał uprawiać teraz inną
politykę, nie zdobędzie już zaufania i każda, nawet najbardziej
przyjazna deklaracja spotka się z niewiarą i będzie miała cierpki
posmak.” [25]
W
marcu 1944 roku Studnickiego ściągnął do Wilna niemiecki komisarz
Wileńszczyzny Horst Wulff. Studnicki wówczas w dzisiejszej stolicy
Litwy działał na rzecz powołania Polskiego Komitetu Opiekuńczego,
mającego stanowić lokalny ośrodek polskiej władzy i reprezentanta
społeczności wileńskiej w kontaktach z Niemcami. W zamian za to
domagał się: zwolnienia więźniów, przywrócenia w Wilnie
polskiego nazewnictwa ulic oraz organizacji na nowo polskiego
szkolnictwa. Udało się powołać polski komitet, gimnazjum w Wilnie
oraz sześć szkół na prowincji, a także uwolnić więzionych
przez Gestapo katolickich duchownych na czele z księdzem biskupem
Romualdem Jałbrzykowskim. Jak wskazał w „Opcji niemieckiej”
Piotr Zychowicz, inicjatywa Studnickiego cieszyła się poparciem
części polskiej ludności Wilna, która pokładała w niej nadzieję
na ulżenie ciężkiej doli, stąd z nadzieją przywitano zapowiedź
złagodzenia terroru i rozpoczęcia długofalowej akcji charytatywnej
dla rodaków najbardziej potrzebujących pomocy. Wśród wilniuków
szerzyła się pogłoska, że Studnicki może zostać burmistrzem
Wilna. Kiedy rozkręcała się już akcja „Burza” Armii Krajowej
i wiadomym było, że akcja nie ominie Wilna, Studnicki spotykał się
z przedstawicielami Armii Krajowej i żądał od nich nieujawniania
się przed Armią Czerwoną. Wobec nowo powstałej sytuacji
politycznej i militarnej w Wilnie wszelkie plany Studnickiego szybko
straciły na znaczeniu. [26] Warto w późniejszym okresie jeszcze
odnotować, iż Studnicki prowadził w 1944 roku wspólnie z szefem
galicyjskiej Rady Głównej Opiekuńczej Leopoldem Tesznarem
negocjacie z Niemcami (tj. z gubernatorem Dystryktu Galicja Ottonem
Wachterem) na temat przekazania broni polskim cywilom w Galicji
Wschodniej celem obrony przed oddziałami UPA, które w 1944 roku
prowadziły czystkę etniczną na polskiej ludności wzorem Rzezi
Wołyńskiej. [27]
W
lipcu 1944 roku wyjechał na Węgry, następnie do Austrii, gdzie
wciąż apelował o zwolnienie Polaków z niemieckich obozów
koncentracyjnych. W marcu 1945 roku starał się o utworzenie
polskiej formacji wojskowej mającej walczyć z Armią Czerwoną u
boku Niemiec, co w jego zamyśle miało stać się zaczątkiem
łagodzenia wrogości narosłej w trakcie II wojny światowej i
stanowić wstęp do współpracy w przyszłości. Oczywiście ta
próba zakończyła się fiaskiem, a Studnicki udał się na
emigrację. [28] W 1945 roku zamieszkał w Rzymie, rok później
przeniósł się do Londynu. Jak podaje Jan Sadkiewicz we wstępie do
„Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej”: „Nigdy
nie porzucił idei współpracy polsko-niemieckiej. „Chciałem
przytłumić poczucie doznanych krzywd i ugasić pragnienie zemsty –
pisał. Zadaniem polityki nie jest podżeganie do zemsty, lecz
poprawianie sytuacji narodu.” Nie wierzył w możliwość
utrzymania przez Polskę nowych nabytków, z których utratą –
przekonywał – zachodni sąsiad nigdy się nie pogodzi. Postulował
powiązanie zwrotu Ziem Zachodnich z hasłem odzyskania przez Polskę
Kresów Wschodnich, kluczowych dla przetrwania i rozwoju narodu.
Realizacja tej koncepcji, jego zdaniem, wymagała zwycięskiej wojny
Zachodu z ZSRR, o której rychłym wybuchu był przekonany, w związku
z czym, podobnie jak 30 lat wcześniej, wzywał do psychicznej
gotowości i organizacji sił zbrojnych. Za absurd uważał natomiast
pomysły odzyskania Kresów Wschodnich przy jednoczesnym utrzymaniu
status quo na zachodzie, wierny głoszonej od czasów pierwszej wojny
zasadzie, że antagonizm z oboma wielkimi sąsiadami będzie dla
Polski zgubny.”
[29] Publikował na łamach „Lwowa i Wilna”, żywił głęboką
nadzieję na przywrócenie przedwojennej konfiguracji politycznej
oraz realizację idei integracji państw europejskich. [30] Polsce
przeznaczał miejsce w bloku z Węgrami i Rumunią, sceptycznie
oceniał szansę na współpracę Polski z Litwą, odrzucił
potencjalną współpracę z Czechami oraz – co ściągnęło na
niego krytykę paryskiej „Kultury” – Ukrainą. [31] Jego
stosunek do obecnego kształtu granic Polski wywoływał spory z
Polakami w kraju i środowiskach emigracyjnych na Zachodzie. W 1948
roku relacje Studnickiego z rodakami zaostrzyły się wskutek
zgłoszenia się go na świadka obrony w procesie feldmarszałka
Ericha von Mansteina, jednak ostatecznie nie wezwano Studnickiego na
salę rozpraw. [32]
W
1951 roku wszystkie teksty i dzieła Studnickiego zostały objęte w
PRL cenzurą i podlegały natychmiastowemu wycofaniu z bibliotek.
[33] Przed śmiercią opublikował wspomnienia, pt. „Tragiczne
manowce. Próby przeciwdziałania katastrofom narodowym 1939-1945”,
które wielokrotnie cytowałem w celu przybliżenia wojennej
działalności Studnickiego, a w których próbował on wyjaśniać
swoją proniemiecką orientację polityczną czasu Międzywojnia.
Zmarł
10 stycznia 1953 roku w Londynie. Tydzień później pochowano go na
cmentarzu St. Mary’s w Kensal Green w północno-zachodniej części
Londynu (numer grobu: 89 GK).
***
I
tą drugą częścią kończę publicystyczną próbę biografii
Władysława Studnickiego. Warto w 80. rocznicę wybuchu II wojny
światowej powrócić do myśli politycznej jego i wielu podobnie jak
on myślących (m.in. Stanisława Cat-Mackiewicza czy Adolfa
Bocheńskiego), ponieważ mimo iż część tez mogła się
zdezaktualizować, nadal pozostaje wiele myśli, które można by
adekwatnie odnieść do czasów współczesnych. Należy tym bardziej
się zająć problemem, bo z perspektywy czasu Polska, a szczególnie
sprawujący władzę w naszym kraju politycy, nadal nie wyciągnęli
wniosków z historii. Nadal popełniają szereg błędów w zakresie
szczególnie geopolityki i polityki zagranicznej, co może w
niedalekiej lub dalszej przyszłości przynieść naszemu Narodowi i
państwu katastrofalne skutki. Równie katastrofalne jak katastrofa,
której preludium stał się wrzesień 1939 roku. Czytajmy i
studiujmy myśl Cata, Studnickiego i wielu innych, studiujmy również
z aparatem krytycznym naszą historię, by móc nauczyć się
wyciągać z niej wnioski, ponieważ „Historia magistra vitae est.”
Wspominałem
w pierwszej części biografii Studnickiego o tym, że jego myśl
obecnie jest już szerzej znana wśród polskiej inteligencji, w
publicystyce etc. Tu natomiast ograniczę się do słów Stanisława
Cata-Mackiewicza, które też tam przywołałem:
„Mówiąc
o Studnickim nie sposób pominąć jeszcze jednej jego cechy. Oto
politycy mają zwykle ambicje co do swej koncepcji, związane z
ambicjami co do swej osoby. „To moja idea” – woła każdy z
polityków i ma prawo wołać. O ile potępia się polityków, którzy
robiąc politykę dorabiają się równocześnie majątku, o tyle nie
sposób się na nich gniewać, jeśli z ambicją co do swej idei
łączą ambicje co do swej osoby. Dwóch znałem tylko ludzi pod tym
względem całkowicie bezinteresownych: Sławka i Studnickiego.
Studnickiemu było naprawdę wszystko jedno, czy będzie się to
nazywało koncepcją Studnickiego czy Mackiewicza lub Bocheńskiego,
byleby koncepcja mogła mieć jakieś szanse realizacji. Dbał tylko
o swoją ideę, nic a nic o swoje przy niej nazwisko. Gotów był do
człowieka, który mu wyrządził największą krzywdę, pójść z
rękami wyciągniętymi, o ile uważał, że człowiek ten powiedział
coś rozsądnego politycznie. Studnicki to człowiek o przeroście
odwagi cywilnej, przeroście bezinteresowności. Naród polski może
być dumny, że wydaje takich ludzi. Niech się wstydzą ci, którzy
nim poniewierali, a którzy przeważnie niegodni są rzemyka zawiązać
u jego obuwia.”
[34]
***Przypisy:
[1]
W. Studnicki, Memoriał
przeciwko wojnie z Niemcami, 5
maja 1939 (fragment przedruk. za fp „Polecam poczytać
Studnickiego”, Facebook, data dostępu: 29 sierpnia 2018).
[2]
W. Studnicki,
Z tragicznych dni (1). W przededniu drugiej wojny światowej,
„Wiadomości” 1947,
rok 2, nr 19 (przedruk w:
http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dniw-przededniu-drugiej-wojny-swiatowej/).
[3]
Tamże.[4] Tamże.
[5] W. Studnicki, Z tragicznych dni (1). W przededniu…
[6]
W. Studnicki, Z
tragicznych dni (2). W Krakowie i w Łodzi, „Wiadomości” 1947,
rok 2, nr 22 (przedruk w:
http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dniw-krakowie-i-w-lodzi/).
[7]
Tamże.[8] Tamże.
[9] Tamże.
[10] Tamże.
[11] W. Studnicki, Z tragicznych dni (3). W Warszawie do końca 1939, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 25 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dniw-warszawie-do-konca-1939/).
[12] Tamże.
[13] Tamże.
[14] Tamże.
[15] W. Studnicki, Z tragicznych dni (5). Akt oskarżenia polityki okupacyjnej, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 31 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-akt-oskarzenia-polityki-okupacyjnej/).
[16] W. Studnicki, Z tragicznych dni (6). Reakcja Niemców na akt oskarżenia, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 33 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-reakcja-niemcow-na-akt-oskarzenia/).
[17] W. Studnicki, Z tragicznych dni (4). Psychologia okupanta, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 28 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-psychologia-okupanta/).
[18] W. Studnicki, Z tragicznych dni (7). Moje interwencje, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 35 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-moje-interwencje/).
[19] Tamże.
[20] Tamże.
[21] W. Studnicki, Z tragicznych dni (8). Aneksje i wojna z Sowietami, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 41 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-8-aneksje-i-wojna-z-sowietami/).
[22] W. Studnicki, Z tragicznych dni (8). Aneksje i wojna z Sowietami, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 41 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-8-aneksje-i-wojna-z-sowietami/).
[23] P. Zychowicz, Opcja niemiecka, czyli jak polscy antykomuniści próbowali porozumieć się z Trzecią Rzeszą, Poznań 2014, s. 308-309.
[24] Tamże, s. 309-310.
[25] Tamże, s. 310.
[26] Tamże, s. 291-293.
[27] P. Zychowicz, Wołyń zdradzony, czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA, Poznań 2019, s. 418.
[28] J. Sadkiewicz, Kasandra polska,
[w:]
W. Studnicki, Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej, Kraków 2018, s. 21.
[29] Tamże, s. 22.
[30] Twórcy polskiej myśli zachodniej, red. W. Wrzesiński, Olsztyn 1996, s. 164.
[31] M. Figura, Rosja w myśli politycznej Władysława Studnickiego, Poznań 2008, s. 255, 266, 275.
[32] J. Mackiewicz, Droga pani, Warszawa 1988, s. 43.
[33] Cenzura PRL, posłowie Zbigniew Żmigrodzki, Wrocław 2002, s. 40.
[34] S. Cat-Mackiewicz, Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r., Londyn 1992, s. 70-71.
***
Wybrana bibliografia:
A. Busse, „Człowiek niepokorny”, czyli rzecz o działalności politycznej Władysława Studnickiego w okresie Międzywojnia, „3droga.pl”, dostęp: 7 września 2019.
M. Figura, Rosja w myśli politycznej Władysława Studnickiego, Poznań 2008.
S. Cat-Mackiewicz, Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r., Londyn 1992.
J. Mackiewicz, Droga pani, Warszawa 1988.
W. Studnicki, Memoriał przeciwko wojnie z Niemcami, 5 maja 1939 (fragment przedruk. za fp „Polecam poczytać Studnickiego”, Facebook, data dostępu: 29 sierpnia 2018.
W. Studnicki, Tragiczne manowce. Próby przeciwdziałania katastrofom narodowym 1939-1945, Toruń 2001.
W. Studnicki, Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej, Kraków 2018.
W. Studnicki, Z tragicznych dni (1). W przededniu drugiej wojny światowej, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 19 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dniw-przededniu-drugiej-wojny-swiatowej/).
W. Studnicki, Z tragicznych dni (2). W Krakowie i w Łodzi, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 22 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dniw-krakowie-i-w-lodzi/).
W. Studnicki, Z tragicznych dni (3). W Warszawie do końca 1939, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 25 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dniw-warszawie-do-konca-1939/).
W. Studnicki, Z tragicznych dni (4). Psychologia okupanta, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 28 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-psychologia-okupanta/).
W. Studnicki, Z tragicznych dni (5). Akt oskarżenia polityki okupacyjnej, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 31 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-akt-oskarzenia-polityki-okupacyjnej/).
W. Studnicki, Z tragicznych dni (6). Reakcja Niemców na akt oskarżenia, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 33 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-reakcja-niemcow-na-akt-oskarzenia/).
W. Studnicki, Z tragicznych dni (7). Moje interwencje, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 35 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-moje-interwencje/).
W. Studnicki, Z tragicznych dni (8). Aneksje i wojna z Sowietami, „Wiadomości” 1947, rok 2, nr 41 (przedruk w: http://retropress.pl/wiadomosci/z-tragicznych-dni-8-aneksje-i-wojna-z-sowietami/).
P. Zychowicz, Opcja niemiecka, czyli jak polscy antykomuniści próbowali porozumieć się z Trzecią Rzeszą, Poznań 2014.
P. Zychowicz, Wołyń zdradzony, czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA, Poznań 2019.
Polski Słownik Biograficzny, tom 45/1, wyd. 2007.
Twórcy polskiej myśli zachodniej, red. W. Wrzesiński, Olsztyn 1996.
Za: https://3droga.pl/felietony/adam-busse-czlowiek-niepokorny-czyli-rzecz-o-wojennej-dzialalnosci-i-zyciu-wladyslawa-studnickiego-cz-2/