Już za chwilę przyjdą Święta Bożego Narodzenia.
I bardzo dobrze!
Tak się składa, że żyjemy w czasach, w
których jesteśmy atakowani w swojej najbardziej podstawowej ludzkiej
istocie. Usiłuje się zmienić całą antropologię, przekonać nas, że
jesteśmy kim innym niż myśleliśmy do tej pory.
Dookoła w kulturze masowej w propagandowych propozycjach środków przekazu zmienia się sposób pojmowania człowieka.
Dociera to nawet do wnętrza naszej religii, bo przecież nie tak dawno ontaryjskie kuratorium szkół katolickich (w
moim mniemaniu, Kanada jako kraj, a prowincja Ontario w szczególności
używane są jako poligon doświadczalny dla nowych pomysłów panujacej nam
bolszewii – AJ – przyp.red.) zgodziło się przyjąć dżenderyzm,
zaakceptować tę antycywilizacyjną, antychrześcijańską chybioną wizję
osoby ludzkiej, jako konstruktu własnej woli.
W tej wizji „człowieka stwarzanego na
nowo” nie ma miejsca na niezrelatywizowane wartości, na grzech; wszystko
jest prawdą dla kogoś.
Jest jedynie autokreacja. Do czego?
No właśnie.
Arywiści nowej bolszewii usiłują nam
sprzedać wizję człowieka bez właściwości, programowanego na nowo, który
nawet płeć sobie wybiera raz po raz.
Wszystkie zlane krwią systemy totalitarne chciały stworzyć człowieka od nowa, ulepić własnego Golema, który by im służył.
Wszystkie twierdziły, że ten, który jest
już stworzony jest niedorobiony, niewłaściwy, że trzeba go poprawić i
będziemy mieli wówczas raj na ziemi.
Stąd wziął się człowiek sowiecki, stąd
wziął się umięśniony, niebieskooki heros hitleryzmu i stąd bierze się
dzisiejszy „człowiek zrekonstruowany” na nowo w postaci nowej
dżenderowej matrycy, na której nic nie jest zapisane, nic nie jest
zadane, nic nie jest określone, a w związku z tym i nic nie jest
grzeszne. (No może za wyjątkiem trucia środowiska naturalnego).
Na totalitaryzm tego diabelskiego
ukąszenia odtrutką jest chrześcijaństwo; jest zdanie sobie sprawy z
tego, co przynosi Jezus Chrystus na Ziemię, co nam mówi rodząc się na
tym świecie, jako jeden pośród nas, jako Maleńkie Dzieciątko w żłóbku.
Jakże rewolucyjna była to koncepcja wtedy, 2020 lat temu, jakże
rewolucyjna pozostaje dzisiaj. Warto się nad tym zastanowić pod choinką;
warto oderwać się od łzawej prezentomanii; warto w tym okresie
podarować najbliższym przede wszystkim własny czas, własne wsłuchanie,
własne napominanie, własne moralizowanie, własną rozmowę.
Otwórzmy nasze serca, umocnijmy się w
wierze, bo kolejna bezbożna rewolucja wchodzi w nowy, ostrzejszy etap,
puka do naszych domów. Musimy być przygotowani do walki, do dawania
świadectwa; musimy być mocni, aby iść w Boże ordynanse, stanąć przy
żłóbku bezbronnego Boga – Króla Wszechświata. Przypomnijmy sobie w ten
adwentowy czas, kim jesteśmy, kim nas Pan Bóg stworzył, dokąd nas
prowadzi.
Naprawdę warto to zrobić!
Andrzej Kumor