czwartek, 16 stycznia 2020

Agnieszka Piwar: Niezłomny Iran


iran_3.jpg
      Kiedy przed dwoma laty byłam w Iranie, moją uwagę przykuły murale z wizerunkami irańskich żołnierzy, zdobiące budynki w Teheranie. Zapytałam o ich znaczenie. Wyjaśniono mi, że to szahidzi – męczennicy polegli w czasie wojny iracko-irańskiej (1980-1988). Pamięć o nich jest w Iranie szczególnie pielęgnowania i czczona. Czy współczesny człowiek Zachodu, który czci bożka sukcesu, może zrozumieć myślenie które docenia ofiarę z krwi...?
 
Skąd w narodzie irańskim taka postawa? Do odpowiedzi na to pytanie przybliżyło mnie kilka wydarzeń w których uczestniczyłam: Aszura – największe święto szyitów w roku (szyizm to nurt islamu dominujący w Iranie), sztuka w wykonaniu grupy teatralno-muzycznej „Hoomehr” oraz inauguracja obchodów Tygodnia Świętej Obrony.

Kilka lat temu znajoma szyitka zaprosiła mnie na Aszurę. Aszura w języku arabskim dosłownie oznacza „dziesiąty”, a odnosi się do dziesiątego dnia miesiąca Muharram. Muharram jest to miesiąc poświęcony pamięci i zadumy szyitów. Dzień Aszury upamiętnia wydarzenia do jakich doszło 10 października 680 roku pod Karbalą (Irak), kiedy podstępne wojska kalifatu Umajjadów Jazida I zastawiły pułapkę na karawanę wnuka proroka Mahometa – Husajna ibn Alego (trzeciego imama szyitów) i jego towarzyszy. Szyici uważają, że swoją tożsamość zawdzięczają 72 osobom, które zginęły wtedy męczeńską śmiercią.

Wyjaśnię, że w dzień Aszury szyici nie jedzą i nie piją do późnego popołudnia. Powstrzymywanie się od pożywienia ma bowiem na celu solidaryzowanie się z uczestnikami wydarzeń pod Karbalą, którzy przez kilka dni nie mieli dostępu do wody i jedzenia. Dzieci mdlały wówczas z pragnienia, w palącym słońcu na środku pustyni, gdyż armia Jazida zablokowała im dojście do rzeki Eufrat. Mimo wycieńczenia, słabego uzbrojenia, mężczyźni po kolei i pojedynczo stawali do walki przeciwko wielotysięcznej armii Umajjadów otaczającej ich z każdej strony. 

Podczas dnia Aszury, przy zachodzie słońca, szyici spotykają się, aby upamiętnić tamtą ofiarę. Ubrani jak żałobnicy, na czarno, odmawiają specjalne modlitwy i wysłuchują wykładów szejka opowiadającego w szczegółach o tragedii oraz o każdym męczenniku z osobna. Dzień zobowiązuje do unikania niepotrzebnych dyskusji, zajmowania się sprawami materialnymi i wszelką pracą, by móc całkowicie skupić się na wydarzeniach pod Karbalą. Widziałam, jak w pewnym momencie szyici płacząc uderzali dłonią we własną pierś. Był to symbol żałoby i żalu, że nie mogli pomóc męczennikom. Ten moment religijnego rytuału szyitów najbardziej mnie zaintrygował. Obserwowałam autentyczny szloch. Szlochali wszyscy – kobiety i mężczyźni, osoby starsze i młodzież (płacz mężczyzn słyszany był w pomieszczeniu obok). 

W październiku br. gościła w Polsce grupa teatralna z Iranu „Hoomehr”. Zespół powstał w 2006 roku w mieście Buszehr i specjalizuje się w tradycyjnej muzyce regionu, teatrze dammam i ta’zije. Dammam to nazwa tradycyjnego instrumentu perkusyjnego (bębna cylindrycznego), charakterystycznego dla południowych regionów Iranu (szczególnie okolice Buszehru). Wykorzystywany jest podczas większości uroczystości tego obszaru, związany silnie z uroczystościami religijnymi. Tradycja grania na tym instrumencie ma swoje korzenie w muzyce ludów afrykańskich, które w przeszłości osiedliły się na tym terenie. Irański teatr odbył swoje tournée w Lublinie i Warszawie, gdzie wystawiał sztukę „Ta'azie”. 

„Ta'azie” znaczy „pociecha”, „kondolencje” lub jest wyrażeniem na określenie żalu. Pochodzi od perskiego słowa „'azi”, które oznacza „opłakiwanie”. Irańscy artyści w formie muzyczno-tanecznej opowiedzieli właśnie wspomnianą historię jaka wydarzyła się pod Karbalą. „Ta'azie” to prosta opowieść o walce człowieka i jego rodziny z islamskim kalifatem Umajjadów, którego tyrania trwała wiele wieków. Cała historia rozgrywa się w ciągu połowy jednego dnia – dnia Aszury. Prezentowana historia posiada dwa tragiczne i heroiczne aspekty. Jeden człowiek – Imam Husajn – podjął decyzję o stawieniu czoła opresji kalifatu Umajjadzkiego i o zaprowadzeniu sprawiedliwości nawet za cenę poświęcenia swojego życia dla innych.

Historia przedstawiona przez artystów irańskiego teatru jest następująca: Żołnierze kalifatu Umajjadzkiego w drodze do Damaszku niosąc wieść o swoim zwycięstwie nad Imamem Husajnem oraz obcięte głowy jego i jego towarzyszy wtargnęli do kościoła w Mosulu i urządzili tam libację alkoholową. Rozgniewany pijatyką i tańcami proboszcz zauważył bijące od głów męczenników niebiańskie światło. Usiadłszy do rozmowy z nimi podjął decyzję o namalowaniu ich... 

Przesłanie płynące z wydarzeń sprzed wieków wywarło ogromny wpływ na ukształtowanie postawy narodu irańskiego. Wyrazem tego jest ofiarna walka irańskich żołnierzy ze współczesnym kalifatem siejącym terror na Bliskim Wschodzie, czyli tzw. Państwem Islamskim (ISIS, ISIL, Daesh). Kilkadziesiąt lat wcześniej była to irańska rewolucja islamska (1979) wyzwalająca Irańczyków spod amerykańskiej dominacji oraz wojna obronna przeciwko irackiemu zbrodniarzowi Saddamowi Husajnowi (1980-1988).

20 września br. na zaproszenie Masuda Edrisi Kermanszahiego ambasadora Iranu w Polsce uczestniczyłam w inauguracji Tygodnia Świętej Obrony. Doroczne obchody upamiętniają wspomnianą wojnę irańsko-iracką. Wydarzenie rozpoczęła filmowa prezentacja dumnie ukazująca irańską armię. Wygłaszając przemówienie Kermanszahi przypomniał, że wojnę rozpoczął iracki dyktator Saddam Husajn. „Poparty przez swoich regionalnych i globalnych sojuszników naruszył międzynarodowe zasady i rozpoczął atak wojskowy na mój kraj w powietrzu, na lądzie i na morzu” – zaznaczył irański dyplomata. Ambasador wyliczał, że osiem lat irackiej agresji doprowadziły do śmierci i zranień setek tysięcy Irańczyków oraz przyniosły setki miliardów dolarów strat. „Na szczęście te dni minęły, a Saddam Husajn zginął z rąk jego sojuszników” – spuentował. 

Masud Edrisi Kermanszahi podkreślił, że Iran w ostatnich stuleciach nie zaatakował żadnego kraju, ale ucierpiał w wyniku inwazji najeźdźców. Dodał, że „naród irański, kontynuując swoje historyczne zachowanie i budując bezpieczniejsze środowisko dla siebie i swoich sąsiadów, oferuje przyjazne dłonie wszystkim pokojowym narodom”. 

Ambasador wyraził jednocześnie ubolewanie, że Bliski Wschód i Zatoka Perska znowu przeżywają kryzys, gdyż „niektórzy bojownicy i podżegacze wojenni w regionie i Białym Domu próbują zburzyć wielkie osiągnięcie społeczności międzynarodowej”. W tym kontekście Kermanszahi nawiązał do jednostronnego zerwania przez Stany Zjednoczone porozumienia nuklearnego i zwiększenia sankcji nałożonych na Iran. Dyplomata podkreślił, że Iran cały czas jest gotowy do rozmów, ale strona która wycofała się z porozumienia, zamiast wywiązać się ze swoich zobowiązań podtrzymuje presję oraz okłamuje opinię publiczną udając pokój i negocjacje.

Na koniec Masud Edrisi Kermanszahi wyraził nadzieję na dalsze umacnianie trwających blisko 545 lat przyjacielskich relacji z Polską, która – podobnie jak Iran – ma gorzkie doświadczenie wojny i agresji ze strony dyktatorów.

Agnieszka Piwar

Myśl Polska, nr 45-46 (3-10.11.2019)

Za:  http://www.mysl-polska.pl/2090?fbclid=IwAR0N1_xCiZBFj_DK8HgUgT0vswMHbhnZpQzegAKbpw1CcwboFvNao82DexY