Baza lotnicza Ayn al Asad w zachodnim Iraku, gdzie stacjonują siły USA,
została ostrzelana. Rakiety spadły też na amerykańskie obiekty wojskowe w
Erbilu w irackim Kurdystanie. Ataku donoał iranski Korpus Strażników
Rewolucji, który odpowiada w ten sposób na zabicie przez Amerykanów gen.
Kasema Sulejmaniego.
Amerykańska
armia potwierdziła, że na jej bazę Ayn al Asad w Iraku spadło co
najmniej sześć rakiet. Niektóre doniesienia mówią nawet o 30 rakietach. W
tej chwili nie ma informacji o ofiarach ani o zniszczeniach.
-
Jesteśmy pod ostrzałem rakietowym Iranu. To albo pociski manewrujące,
albo rakiety balistyczne krótkiego zasięgu. Nad całym krajem -
powiedziało telewizji Fox News źródło w amerykańskim wojsku.
Korpus
Strażników Rewolucji Iranu wziął odpowiedzialność za atak na bazę USA.
Irańska telewizja państwowa podała informację o "dziesiątkach pocisków"
wystrzelonych w bazę lotniczą Al Asad w środkowym Iraku, gdzie
stacjonują żołnierze koalicji.
Rzeczniczka
Białego Domu Stephani Grisham poinformowała na Twitterze, że prezydent
Donald Trump został poinformowany o ataku na amerykańskie bazy w Iraku.
"Uważnie monitoruje sytuację i konsultuje ją ze swoim zespołem
bezpieczeństwa narodowego" - napisała.
Rakiety
spadły na bazę Ayn al Asad, jedno z najważniejszych miejsc
stacjonowania amerykańskich wojsk w Iraku. W 2018 r. żołnierzy USA
odwiedzał tam prezydent Donald Trump.
Armia
Stanów Zjednoczonych potwierdziła też atak rakietowy na ich obiekty w
Erbilu - stolicy autonomicznego Regionu Kurdystanu na północy Iraku.
W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania mające przedstawiać rakiety wystrzeliwane na amerykańską bazę.
Według irańskiej agencji informacyjnej Tasnim rakiety zostały wystrzelone z baz w Kermanszachu i Lorestanie w zachodnim Iranie.
Za: https://wiadomosci.onet.pl/swiat/iran-atakuje-bazy-wojsk-usa-w-iraku/n8p411b