Nikogo nie zdziwi stwierdzenie, że Polska – jak i cała Europa
– znajduje się w opłakanym stanie. Kolejne fale nowoczesnego świata,
które przetaczały się przez naszą ziemię, doprowadziły do naszego wieku –
wieku kłótni i hipokryzji, w którym bezbożni władcy rządzą stosując
przemoc, a bogactwo materialne jest jedyną wartością, według której
ludzie są oceniani; w którym rządzi popęd, hipokryzja jest uznawana za
cnotę, a za największy cel ludzkiego życia uważany jest dobrobyt
materialny. Tylko nieliczni uważają taki stan rzeczy za aberrację i
tylko mniejszość tych świadomych osób dostrzega, że źródłem takiego
stanu rzeczy jest utrata przez ludzkość więzi z praprzyczyną, z
transcendencją, z Absolutem.
Kryzys naszych czasów jest przede wszystkim kryzysem duchowym.
Religia, która wcześniej pełniła rolę liny zarzuconej upadłej ludzkości,
z lewara podnoszącego nas na wyższy poziom istnienia, dzisiaj staje się
wsparciem psychologiczno-charytatywnym dla istoty ludzkiej. Wspólnoty
religijne zgodnie z tą logiką mają zapewnić ubogim minimalny poziom
egzystencjalny, a zdesperowanemu człowiekowi wsparcie psychiczne, mówiąc
o miłości Bożej.
Czasami, szczególnie u osób zaangażowanych politycznie, religia
stanowi niejako dopełnienie ich poglądów. Takie osoby wykazują nie
mniejszą ignorancję w tematach religii niż te, które zostały opisane w
poprzednim akapicie. Religia nie służy do uzasadniania poglądów
politycznych, tylko jest pomocą w obcowaniu z Absolutem, co przyczynia
się do kształtowania naszych postaw i poglądów. Pisał o tym m.in.
założyciel ruchu, przed którym drżą ze strachu bezbożnicy w Rijadzie i
Dubaju – Husajn Badreddin al-Huti. Rzecz jasna, swoje poglądy al-Huti
formułował w ramach islamu, ale tę logikę możemy zastosować do każdej
religii – człowiek wierzący, wychodzący z jaskini na światło dzienne,
oświecony boską inteligencją, lepiej rozumie otaczający go świat,
procesy w nim zachodzące i to, jak na te procesy należy reagować.
Dobieranie religii tak, aby pasowała do poglądów politycznych jest z tym
sprzeczne – jest wręcz wyrazem niewiary – w takim układzie religia
zostaje sprowadzona do zwykłego systemu filozoficzno-etycznego czy
dodatku do tożsamości.
Niejako uciekając od smutnej rzeczywistości, w jakiej przyszło nam
żyć, szukamy inspiracji do działania: szukamy ich w przeszłości,
czytając dzieła naszych ideowych ojców; szukamy ich w systemach państw,
które kontestują kierunek, w którym zmierza świat.
Nasze spojrzenie od dawna jest zwrócone w stronę Orientu – w końcu, jak mówili Rzymianie, Ex oriente lux.
Wskutek tragicznych wydarzeń ostatnich dni nasze oczy zwrócone były ku
jednemu krajowi, ku ziemi Ariów. Do kraju, w którym w lutym 1979 roku
zostało obalone wszystko, z czym mierzymy się na co dzień: kurs na
westernizację społeczeństwa, odrzucenie tradycji, drwiny z religii i
podporządkowanie obcym potęgom. Nie stałoby się tak, gdyby nie idea
sformułowana przez wielkiego ajatollaha Ruhollaha Musawiego Chomejniego,
przywódcy Rewolucji Islamskiej i najwyższego przywódcy Iranu.
Zanim zaczniemy rozważania nad ustrojem, który wprowadził Chomejni w
swojej ojczyźnie, należy pamiętać o tym, że od zakończenia Wielkiej
Wojny Iran był w bezlitosny sposób drenowany przez Zachód: najpierw
przez Wielką Brytanię, później przez USA. Zamachy stanu, realizowane za
zachodnie pieniądze, w wyniku których do władzy dochodził szach, który
wyprzedawał jankeskim korporacjom własny kraj. Przed Rewolucją Irańczycy
przekonali się, czym jest w istocie jankeski imperializm i dominacja:
upokorzeniem kraju, sprowadzeniem go do statusu faktycznej kolonii z
bezbożnym władcą na czele państwa, którego jedynym zadaniem jest
utrzymywanie w kraju spokoju za pomocą krwawych represji tak, aby nikt
nie śmiał przeszkodzić w rabunku zasobów naturalnych. Dopiero zryw
wierzącego ludu irańskiego pod wodzą wielkiego ajatollaha położył kres
tym obrzydliwościom.
Zamiast narzuconej wskutek jankeskiego zamachu stanu monarchii, która
dokonywała ekspresowej westernizacji Iranu i dopuszczała się
prześladowań religijnych, wielki ajatollah Chomejni zaproponował własną
konepcję Republiki Islamskiej. W dziele „O rządach islamckich” Chomejni
zawarł opis i uzasadnienie swoich koncepcji.
Przede wszystkim imam Chomejni rozumiał, że w naturze nie istnieje
coś takiego jak państwo neutralne światopoglądowo. Każdy byt państwowy
opiera się na pewnej idei: państwo narodowe realizuje ideę narodu, zaś
naród ów mógł się ukształtować w sposób naturalny, jak i być wynikiem
głęboko zakrojonego konstruktywizmu społecznego; mieliśmy państwa
zaangażowane ideologicznie, o ustroju których decyduje wyznawana
ideologia – takie jak państwa komunistyczne, czy państwa demoliberalne.
Dziwnym trafem właśnie piewcy demoliberalizmu najgłośniej mówią o
neutralności światopoglądowej i świeckości państwa, chcąc narzucać tę
świeckość całemu narodowi – wyrzucić wszelkie symole i odniesienia do
religii ze sfery publicznej. W istocie tacy ludzie w najlepszym razie
postulują zamknięcie się społeczeństwa na światłość boskiego Logosu –
jak pisał o tym Rene Guenon – a w najgorszym otwierają całą wspólnotę
polityczną na wpływy pochodzące z niższych poziomów rzeczywistości.
W kontekście Iranu świeckość państwa była propagowana przez szacha –
co skutkowało prześladowaniami religijnymi i próbami zniszczenia
tradycyjnego modelu życia Irańczyków. W Polsce o świeckości państwa
krzyczą ci, którzy najbardziej chcieliby wyrugować religię z przestrzeni
publicznej, którzy nienawidzą naszej Tradycji, religii i kultury. Ci,
którzy chcą zrobić z naszego narodu postmodernistyczną masę,
niepowiązaną z rodakami żadnymi więzami – zaiste, tacy ludzie są
zwolennikami diabła!
Tylko państwo szanujące zasady religii może zapewnić tejże religii
należne jej miejsce – właśnie z transcendencji państwo powinno czerpać
swoją najgłębszą legitymizację, jako ziemski wyraz boskiego porządku,
owszem niedoskonały, jak i cały świat materialny, ale otwierający przed
człowiekiem pewną część porządku niebiańskiego.
W swoim dziele ajatollah Chomejni podkreślał, że państwo musi dbać
nie tylko o materialne bezpieczeństwo i dobrobyt swoich obywateli, ale
również ma obowiązek dbać o ich życie duchowe. Laickie państwo nie jest
tym zainteresowane – w takim państwie religia jest prywatną sprawą
jednostki, państwo w to nie ingeruje. Takie państwo nie dba o moralność w
sferze publicznej ani nie broni wartości religijnych. Islamskie
rządzenie według Chomejniego ma zapewnić człowiekowi wszelkie
możliwości, niezbędne do rozwoju duchowego i kultywowania religii.
Też warto zwrócić uwagę na platoński charakter współczesnego Iranu.
Ustrój Republiki Islamskiej jest realizacją założeń platonizmu
politycznego zgodnie z zasadami islamu. Takie instytucje, jak Rada
Strażników, która dba o zgodność ustaw z prawem islamskim oraz
weryfikuje kandydatów na stanowiska publiczne tak, by nie dopuścić
wrogów wewnętrznych do tychże stanowisk. Również instytucja Najwyższego
przywódcy – rahbara – który jest szyickim duchownym i przez to
jest bliski Absolutowi, dzięki czemu umysł przywódcy całego państwa jest
oświetlany promieniami boskiego Logosu. Również instytucje, które dbają
o przestrzeganie nakazów religijnych i ideałów Rewolucji czyli Rada
Strażników i Zgromadzenie Ekspertów (które wybiera Najwyższego
Przywódcę) również składają się z prawników i duchownych, tj. osób,
które wskutek pełnionych funkcji mają styczność z Absolutem, z Bogiem, a
w swoich decyzjach i działaniach muszą kierować się prawem Boskim.
Po Rewolucji Islamskiej zostało również utworzone zbrojne ramię tego
ustroju platonicznego – w Iranie, obok Sił Zbrojnych, istnieje
instytucja, która w swoich założeniach przypomina ruską opryczninę
(1565-1572) i europejskie średniowieczne zakony rycerskie – chodzi o
Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, który ma dbać o spokój w
państwie, neutralizując zdrajców i wrogów wewntąrz kraju, ale również
niesie pomoc wszystkim bojownikom w walce o lepszy świat w regionie
(KSRI aktywnie pomaga Libanowi, Syrii, Irakowi i Palestynie). Właśnie za
to został zamordowany wielki wojownik Boga, bohater całej ludzkości,
generał porucznik Kasem Solejmani.
Wracając do teoretycznych założeń islamskiego rządzenia: Chomejni
uważał, że tylko ustrój oparty na religii położy kres wpływom obych
państw w wewnętrzne sprawy Iranu. Właśnie tak się stało po chwalebnych
wydarzeniach z 1979 r. Kraj, który był rabowany przez brytoli i jankesów
odzyskał własną godność i z pomocą łaski Bożej stawia czoła arogancji
Amerykanów i żydów. I będzie stał tak długo, aż wrogowie nie zrozumieją,
że nie da się załamać „narodu męczenników, narodu Imama Husajna”.
Mówiąc o rewolucji, na czele której stanął Wielki Ajatollah, nie
można pominąć jednego charakterystycznego aspektu islamu szyickiego:
walki z opresją. Trzeci imam szyitów, wnuk proroka Mahometa, Husajn ibn
Ali jest tu wzorem dla każdego wiernego szyity. Imam Husajn wolał
prowadzić walkę z bezbożnym władcą, którym był wówczas uzurpujący tytuł
kalifa Jazid ibn Muawija i pod Karbalą w Iraku (jakże znamienne w
świetle ostatnich wydarzeń!) poniósł okrutną śmierć. Każdy szyita
powinien być gotowy walczyć przeciwko ciemiężycielom, co doskonale
wyraża formuła „Każdy dzień to Aszura, każda ziemia to Karbala”.
Dawno już zaginął świat po zabójcach Husajna ibn Alego, ale czy nie
mamy takich Jazidów również w naszych czasach? Czy teraz ludy ziemi –
nie tylko szyici w Iraku czy w Jemenie, ale również ludy w całej Azji i w
Europie, w tym Polacy – nie cierpią najokrutniejszej opresji w historii
świata?
Wszyscy wiemy kto ciemięży nas wszystkich, kto ubezwłasnowalnia nasze
narody, zatruwając dusze. Już w Biblii został zawarty opis tej
ciemiężącej nas siły:
„Chodź, okażęć potępienie wielkiej wszetecznicy, która siedzi nad
wodami wielkimi, z którą wszeteczeństwo płodzili królowie ziemie i opili
się z wina wszeteczeństwa jej, którzy mieszkają na ziemi. I zaniósł mię
w duchu na puszczę. I widziałem niewiastę siedzącą na czerwonej
bestyjej, pełnej imion bluźnierstwa, mającej siedm głów i rogów
dziesięć. A niewiasta przyobleczona była w purpurę i w karmazyn, i
uzłocona złotem, i drogim kamieniem, i perłami, mając kubek złoty w ręce
swej, pełny brzydliwości i plugastwa wszeteczeństwa swojego. A na czele
swoim imię napisane: Tajemnica, Babilonia wielka, matka wszeteczeństw i
brzydliwości ziemie.”
Jeżeli przenieść ten opis w nasze czasy, bez wątpienia zobaczymy to
państwo, które przez ajatollaha Chomejniego słusznie nazywane było
Wielkim Szatanem. Stany Zjednoczone są tą wielką wszetecznicą, a wielkie
wody w tym fragmencie wskazują na talassokratyczną istotę tej
szatańskiej ziemi. Wiele państw i przywódców dobrowolnie współpracuje z
USA poddając się ich niszczącym wpływom. Również wspomnienie o królach
możemy zrozumieć literalnie – wszak jednymi z największych amerykańskich
lokajów w Azji Zachodniej są plutokratyczne monarchie z Zatoki
Perskiej, które za zyski z ropy w imię własnej pychy budują szklane
domy, jednocześnie skazując Jemeńczyków na głód i śmierć, bombardując
domy, szkoły i szpitale. Monarchie Zatoki są jednymi z głównych narzędzi
do amerykańskiej agresji w regionie – w 2003 roku jankeskie bazy w
Kuwejcie i Arabii Saudyjskiej używane były do inwazji na Irak, a z
chwilą rozpoczęcia wojny domowej w Syrii właśnie różne królestwa i
emiraty były jednymi z głównych sponsorów terrorystów, walczących
przeciwko prawowitej władzy prezydenta Baszara al-Asada, dokonujących
zbrodni na ludności chrześcijańskiej (i szyickiej). Wino wszeteczeństwa
i napełniony nim złoty kubek najlepiej oddają charakter współczesnej
amerykańskiej popkultury – która zatruwa nasze umysły indywidualizmem,
materializmem, rozpustą i bezbożnictwem – sączącej się ze wszystkich
stron i zatruwającej dusze swoich ofiar. Kosztowności, w które ubrana
jest wszetecznica babilońska, są bogactwami, zagrabionymi podbitym
ludom.
Bestią, na której jedzie wszetecznica, siedząca nad wielkimi wodami,
są różne, mniejsze lub większe, „sojusze obronne” z USA: NATO, koalicja
arabska, która zaatakowała Jemen, syjoniści rabujący Palestyńczyków z
ich własnej ziemi.
W tym samym rozdziale święty Jan mówi, że w wizji zobaczył „niewiastę
pijaną krwią”. Przekładając ten fragment na dzisiejsze wydarzenia jest
to krew wszystkich przeciwników hegemonii tej wszetecznicy. Jest to krew
naszych braci i towarzyszy broni, jest to krew Jemeńczyków i
Palestyńczyków, mieszkańców Drezna i Belgradu, wszystkich zabijanych na
własnej ziemi w agresywnych wojnach prowadzonych przez jankeskich
pachołków; jest to krew tych wszystkich, przeciwko którym Biały Dom
wprowadził sankcje, aby ich zagłodzić; jest to krew każdego syryjskiego
dziecka, zamordowanego przez jankeskich najemników; każdego Pusztuna
zamordowanego w amerykańskim bombardowaniu jego wioski; krew milionów
ludzi, imion których nigdy nie poznamy i krew tych osób, po śmierci
których w żałobie pogrążają się narody i cały świat. W swojej pysze
Ameryka uznała, że może w dowolnym miejscu świata zabić kogolwiek,
zasłaniając się oskarżeniami o „terroryzm” i troską o życie swoich
żołdaków.
Ale my wiemy, że Bóg, prawda i światłość są po naszej stronie. Mogą
nas atakować, kpić z naszej tradycji, kraść nasze bogactwa naturalne,
rządzić za pomocą swoich marionetek. Aż w pewnej chwili nastanie świt i
te krwiożercze bestie zostaną spalone w promieniach Boskiego światła.
Wyrzucimy ich z naszych krajów, odbierzemy im to, co nam tak długo
kradli, zajmiemy gniazda szpiegów, tak jak zrobili to irańscy studenci
pamiętnego dnia 4 listopada 1979 roku. Wyrzucimy ich z naszych dusz,
umysłów i krajów; wyrzucimy ich z Warszawy i Budapesztu, z Rzymu i Aten,
z cesarskiego Akwizgranu i królewskiego Paryżu, z Seulu i Tokio. I ta
wszetecznica, która piła krew naszych braci, ten Wielki Szatan mówiący
nam, że w jego świecie nie ma dla nas miejsca, będzie mógł tylko pożerać
sam siebie od wewnątrz, świadomy swojej bezsilności. Właśnie takie
przesłanie, po ponad 40 latach dla nas wszystkich – katolików,
prawosławnych, sunnitów, szyitów, białych, żółtych i czarnych, dla całej
ludzkości – mają chwalebne wydarzenia Rewolucji Islamskiej. Takie jest
przesłanie ajatollaha Ruhollaha Musawiego Chomejniego dla świata w dniu
zwycięstwa Rewolucji Islamskiej.
Eugeniusz Onufryjuk
Za: http://xportal.pl/?p=36175&fbclid=IwAR38OSSbtxn3FiSEAEWgcyJ8xh-yZy_ii-1e89CTdIQNytD7sa66Wp8nhjc