środa, 19 lutego 2020

Ronald Lasecki: Kompromitacja to dziś chyba najbardziej obciachowe ugrupowanie w Sejmie

Poseł Konfederacji: Państwowe autobusy? 

Niech ludzie kupią samochody



        Kompromitacja to dziś chyba najbardziej obciachowe ugrupowanie w Sejmie – ja mogę przynajmniej z dumą powiedzieć, że na nich NIE GŁOSOWAŁEM. Narodowcy w jego szeregach, intelektualnie i ideowo uformowani przez Krzysztofa Bosaka, są zupełnie bezwartościowi. W innej sytuacji, na każdą tego rodzaju wypowiedź libertarian, przypadałoby dziesięć wypowiedzi narodowców utrzymanych w duchu solidaryzmu społecznego i aktywnej roli państwa. Gdybyśmy mieli do czynienia z narodowcami we właściwym tego słowa znaczeniu, świadomych swojego endeckiego dziedzictwa, to ich głos w sprawach społecznych: a) nie byłby echem libertarian; b) byłby najdonioślejszym głosem w Sejmie.
Mnie się marzy taka formacja tożsamościowa, która wolna byłaby od ideologicznej wrogości lewicy do pracujących na swoim (co zazwyczaj jest pustym biciem piany, skrywającym brak pomysłów na alternatywne wobec kapitalistycznych rozwiązania, a często też idzie z nim w parze faktyczna zależność i bycie na garnuszku korporacyjnego kapitału), ale przedstawiającej wyraźnie systemową wizję państwa solidaryzmu społecznego – tworzącego i promującego instytucje i rozwiązania wspólnotowe, spółdzielcze, samorządowe, ale również realizującego politykę „podniesienia” tych grup społecznych, które z różnych powodów nie dosięgają standardu cywilizacyjnego. Tego rodzaju „podciąganie” niedorozwiniętych cywilizacyjnie grup społeczeństwa postulował Roman Dmowski, ale także inni organicznicy: endeccy, katoliccy, pozytywistyczni, chłopscy, nawet niektórzy socjalistyczni (ci, którym zależało bardziej na samorządzie i prawach pracowniczych, niż klasowej rewolucji). Marzy mi się więc formacja tożsamościowa realnie zainteresowana sytuacją dawnych pracowników PGR-ów, mieszkańców zapuszczonych kamienic komunalnych, ludzi chorych (również psychicznie) i kalekich (i ich opiekunów), chłopów (tych prawdziwych, czyli produkujących zdrową żywność), mieszkańców prowincji, autochtonicznych etnosów mniejszościowych itp. 

Marzy mi się taka formacja tożsamościowa, dla której tworzenie instytucji i przestrzeni wspólnotowej (transport publiczny, szkolnictwo, mieszkalnictwo, ochrona przyrody, przestrzeń publiczna, mecenat nad kulturą) oraz solidarność z „nienadążającymi” nie byłaby retorycznym ozdobnikiem lub zagadnieniem przywoływanym od przypadku do przypadku, tylko jednym z podstawowych pól aktywności; której zatem głos, byłby w tych sprawach najbardziej oryginalny i najlepiej słyszalny. I nie byłby to głos obrońców anachronicznej i zbankrutowanej już nowoczesnej idei państwa opiekuńczego, tylko głos budowy organicznego, wewnętrznie solidarnego społeczeństwa. Głos świadomy, że w organicznym państwie czymś naturalnym są własność państwowa i aktywność państwa – nie tylko regulacyjna ale też wytwórcza i produkcyjna – ale nastawiony na zorganizowanie, a nie zatomizowanie społeczeństwa. 

Zamiast tego jednak, mam Kompromitację i demoliberalnych narodowców od Krzysia Bosaka, powtarzających liberalne slogany które byłyby obciachowe chyba nawet dla gowinowców. 

Za:  facebook.com