piątek, 31 lipca 2020

Konrad Rękas: Koronawirus – w trójkącie demokracji, finansjery i głupoty


 

         Różne kraje utrzymują mniejszy lub większy zakres regulacji „anty-Covidowych”, inne (jak Polska) czasowo (?) ich nie egzekwują. Powszechne są jednak głosy o przynajmniej możliwości przywrócenia szerszych pakietów nakazów i zakazów. To, czego brakuje – to podstawowa analiza czy i co w ogóle udało się osiągnąć dotychczasowymi metodami. A co za tym idzie – nie sposób się też dowiedzieć jakich to efektów spodziewają się ośrodki suflujące przywrócenie lockdownu.
 
Po co było to wszystko?
 
Tak jak przewidywaliśmy, niezależnie od obranej ostatecznie strategii – każdy z rządów ogłosił sukces własnej. Jakakolwiek racjonalna ewaluacja kroków podejmowanych w trakcie ostatnich 5 miesięcy – okazała się więc równie niemożliwa, jak wcześniej sensowne reakcje na pandemię. I to z tych samych, propagandowych powodów. Im bardziej więc wszystkie rządy zrobiły wszystko co możliwe i najlepsze, by ustrzec swe społeczeństwa przed koronawirusem – tym jeszcze mniej w tym wszystkim sensu i logiki. Nie sposób zgadnąć co jeszcze nas czeka – skoro nie wiemy nawet czemu wprowadzane restrykcje miały realnie służyć.

Bo jeśli „zagłodzeniu wirusa” i zejściu z liczbą zarażeń w jakiejś dłuższej perspektywie czasowej do zera, to już wiemy na pewno to, co i z epidemiologicznego, i ze zdroworozsądkowego zapowiadano od początku – że to NIEMOŻLIWE. Ale, co nawet ważniejsze – że to zarazem NIE TAKIE STRASZNE, wirus jest bowiem tak szkodliwy, jak można było przypuszczać – czyli łagodnie mówiąc… nie bardzo. A w każdym razie na tyle niegroźny, by zastosowane nadzwyczajne środki potwierdziły tylko swoją NIEWSPÓŁMIERNOŚĆ i NADMIERNĄ uciążliwość.
 
Czas wreszcie sfalsyfikował równorzędne uzasadnienie lockodownu, czyli rzekome przeciążenie ochrony zdrowia czy przynajmniej lęk przed nim. Dziś wiemy już, że służby medyczne nie tylko nie były przeciążone, nie tylko nawet się nie zbliżyły do progów swoich wydajności, ale nawet ich moce były na wielu polach zaangażowane w o wiele mniejszym stopniu niż w innych latach.
 
Reptilianie chodzą bez masek!
 
Co wreszcie szczególnie ciekawe – wszystkie te wnioski są oczywiste nie w wyniku jakiejś tajnej wiedzy, fantastycznych teorii i spiskologii. Przeciwnie, wszystkie fakty potrzebne do ustalenia, że lockdown był niepotrzebny i szkodliwy i byłoby absurdem do niego wracać – są ogólnie dostępne. To  ci upierający się dziś przy chodzeniu w maskach, social distancing, kwarantannie itd. – zachowują się w sposób ciemny, nieracjonalny i wręcz… sekciarski. Niemniej nadal tak czynią, utwierdzani w słuszności swej alogicznej postawy przez te same władze i media podające fakty potwierdzające coś wręcz przeciwnego niż komentarze do nich! Najlepszym dowodem na nieracjonalność kultu COVIDA jest zresztą to, że wbrew wszelkim faktom przeczącym nie tylko skali zagrożenia, ale w ogóle samemu zagrożeniu – wyznawcy nadal nie stracili swej weń wiary.
 
To, czego więc nadal nie wiemy – to DLACZEGO to wszystko zrobiono i PO CO czyni się to dalej. I jest to w całej historii koronawirusowej nie mniej ważne, od jej fatalnych (społecznie, ekonomicznie, świadomościowo i politycznie) skutków.
 
Gdybyśmy jednak mieli wskazać najbardziej oczywiste przyczyny (a poniekąd i cele) całego przedsięwzięcia – znowu, wyłącznie w oparciu o wiedzę daną, bez oglądania się na teorie, tajne laboratoria i wyższe stopnie wtajemniczenia, wówczas najważniejsze okazałaby się dwa czynniki: DEMOKRACJA i KAPITALIZM.
 
Kryzys – wynik lockdownu
 
Ta pierwsza, demokracja medialno-partyjna – kazała rządom kierować się oczekiwaniami, czyli w tym przypadku lękami wyborców. Te zaś kształtowane były i są publikacjami mediów, oczekujących poczytności i oglądalności. Jakiekolwiek zaniechanie żądanych akcji miałoby swoje odbicie w sondażach i wynikach wyborczych partii rządzących. Na niekorzyść rządzących działała też gruntownie zakorzeniona i uzasadniona nieufność ze strony obywateli, zawsze chętniejszych do uwierzenia, że „nie mówią nam wszystkiego/prawdy”. Demokracja zadławiła się więc własną nierozwiązywalną sprzecznością, wymuszając działania nadmierne i wręcz zbędne. Przecież nie pierwszy raz w historii tego systemu…
 
Powszechność całego zjawiska tłumaczy zaś najlepiej faktor gospodarczy. Bo swoją drogą – jaka to jest genialna w swej prostocie manipulacja! Mówi się o "kryzysie spowodowanym koronawirusem". A przecież COVID-19 nie zlikwidował ani jednego miejsca pracy! Nie przetransferował bilionów dolarów do sektora finansowego, nie zamykał przedsiębiorstw, sklepów, ni zakładów usługowych, nie zwalniał ludzi na bruk. Kryzysu nie wywołał koronawirus. Kryzys jest wynikiem LOCKDOWNU.
 
Tak więc lockdown (a nie żadna pandemia – a tylko i wyłącznie reakcja na nią!) doprowadził do bezprzykładnego zdemolowania części światowej ekonomii, ale też przecież jej obiektywną zasadą pozostaje, że jeśli ktoś traci – to inni na tym zapewne zarabiają. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z kumulacją i korelacją zdarzeń, które i tak (zdaniem wielu analityków) miały doprowadzić w najbliższym czasie do kryzysu finansowego na miarę co najmniej tego z 2007/8 roku. Tymczasem w wyniku lockdownu i ogłoszonych w jego trakcie programów – mamy do czynienia z, wyraźnym przerzuceniem kryzysu z finansów na sferę produkcji i usług. I znowu – nieuchronność kryzysów globalnego kapitalizmu finansowo-korporacyjnego okazała się czynnikiem co najmniej wykorzystującym temat koronawirusa.
 
Jeśli zaś do tych dwóch elementów – demokracji medialno-partyjnej i kapitalizmu finansowo-korporacyjnego dodamy ich główną pożywkę, ich motor i sens istnienia – ludzką GŁUPOTĘ – otrzymamy przynajmniej zarys wyjaśnienia jak, dlaczego i po co mogło dojść do czegoś tak urągającego rozumowi, jak kryzys covido-lockdownowy.
 
I dlaczego może on powracać i trwać w nieskończoność. Przynajmniej, dopóki nie pozbędziemy się i demokracji, i kapitalizmu wracając do świata rozumu, zasad, wolności i zdrowego rozsądku.
 
Konrad Rękas