niedziela, 9 sierpnia 2020

Ronald Lasecki: Co wybuchło w Bejrucie?


Ronald Lasecki: Co wybuchło w Bejrucie?
           Eksplozja w bejruckim porcie, w wyniku której śmierć poniosły co najmniej 154 osoby, zaś rannych zostało kolejnych 5 tysięcy, spowodowana została przez azotan amonu (NH₄NO₃), którego 2 750 ton składowanych było przez około sześciu lat w portowym magazynie, warunkach nie spełniających standardów bezpieczeństwa. Azotan amonu (saletrę amonową) wytwarza się mieszając amoniak w stanie lotnym z kwasem azotowym (też na bazie amoniaku) w stanie ciekłym. Jest to jeden z najpowszechniej w świecie stosowanych nawozów, zaś po wymieszaniu z olejem opałowym, stosuje się go także jako materiał wybuchowy w górnictwie. Produkuje się go w postaci małych, porowatych granulek.

Azotan amonu nie płonie sam z siebie, lecz potrzebuje do tego tlenu, przyśpieszającego zapłon innych materiałów. Granulki saletry amonowej dostarczają znacznie więcej skoncentrowanego tlenu, niż powietrze atmosferyczne, co czyni ją, po wymieszaniu z benzyną i innymi paliwami, skutecznym materiałem wybuchowym. Przy wystarczająco wysokich temperaturach, azotan amonu ulega jednak samoczynnej dekompozycji. Uwalniają się przy tym gazy takie jak tlenek azotu i para wodna, co powoduje eksplozję.

Azotan amonu może wybuchnąć, jeśli w pobliżu znajdzie się źródło długo utrzymującego się i skoncentrowanego ognia, jak miało to miejsce w 2015 r. w fabryce we wschodniochińskim mieście Tianjin, w wyniku której zginęły 173 osoby, a gdzie saletra amonowa znajdowała się w sąsiedztwie składu łatwopalnych paliw. Granulki saletry amonowej same nie są przy tym paliwem dla pożaru, muszą być więc zanieczyszczone lub składowane wraz z innym, łatwopalnym materiałem.

Eksplozja azotanu amonu wytwarza duże ilości tlenków azotu. Jednym z nich jest dwutlenek azotu (NO₂), mający postać czerwonego, cuchnącego gazu. Na materiałach wideo z eksplozji w Bejrucie widać było takie opary czerwono zabarwionego gazu. W dużych stężeniach może być on niebezpieczny dla zdrowia ludzi cierpiących na choroby układu oddechowego i może utrzymywać się w powietrzu, zależnie od pogody, nawet przez kilka dni.

Za poszukiwanie sensacji uznać zaś należy pogłoski o domniemanym taktycznym ataku jądrowym państwa żydowskiego na Liban: w takim przypadku wyzwolony by został impuls elektromagnetyczny, który zniszczyłby urządzenia elektroniczne, między innymi telefony komórkowe. Nic takiego się tymczasem nie stało.

Oficjalna wersja ogłoszona przez władze Libanu mówi o pracach spawalniczych prowadzonych w 12. doku portu towarowego, gdzie doszło do zaprószenia ognia i eksplozji materiałów wybuchowych, następnie zaś płomienie ogarnęły skład saletry i wywołały drugą, silniejszą z obserwowanych eksplozji – odpowiada on za zniszczenia w mieście, w tym w dzielnicy przemysłowej i w porcie lotniczym znajdujących się w dużej odległości od towarowego portu morskiego.

Saletra została przywieziona do portu na statku „Rhosus” pływającym pod banderą Mołdowy (sic!). Ładunek przewożony był z gruzińskiego portu Batumi do Mozambiku, w 2013 r. jednak statek zatrzymał się w Beirucie, by zabrać dodatkowe cargo. Z powodu nieuiszczenia opłaty, sąd libański zaaresztował statek i zajął jego ładunek. Kapitan oraz członkowie załogi przez kilka miesięcy przebywali w areszcie. Właściciel „Rhosus”, pochodzący z Chabarowska obywatel rosyjski Igor Greczuszkin nie zgłaszał pretensji do ładunku ani statku, pozostawiając je własnemu losowi. Według doniesień libańskiej telewizji Al-Manar, saletra mogła być przeznaczona dla opozycji syryjskiej, zamawiającymi były zaś działające z polecenia Waszyngtonu arabskie monarchie znad Zatoki Perskiej, co tłumaczyć miałoby dlaczego przez kilka lat nikt nie zgłosił się po zajęte cargo.

Pozostawanie przez tak długi czas niebezpiecznego ładunku w magazynach portu, w pobliżu miejskich dzielnic mieszkaniowych Bejrutu, magazynów ziarna, składów medykamentów i innych, wrażliwych rezerw materiałowych, możliwe było w warunkach niefunkcjonalności aparatu państwowego i skorumpowania elity politycznej kraju przez agentury USA, państwa żydowskiego i Arabii Saudyjskiej. Przez port w Bejrucie prowadzony jest import co najmniej 70% potrzebnych Libanowi towarów. Eksplozja i spowodowane nią zniszczenia mogą czasowo zablokować import i podziałać jako akcelerator kryzysu ekonomicznego państwa, w przypadku choćby przejściowego niedoboru niezbędnych towarów.
Okoliczności znalezienia się i przetrzymywania saletry amonowej w składach bejruckiego portu, każą też postawić pytanie, jakie jeszcze niebezpieczne lub nielegalne materiały mogą się tam znajdować. Czy, na przykład, prawdą jest że przetrzymywane są tam również odpady radioaktywne z Europy, o czym wspominano w niektórych doniesieniach i komentarzach.

Ronald Lasecki