środa, 17 lutego 2021

Irak po zabójczym ataku rakietowym na bazę koalicji USA w Erbil. Sytuacja niestabilna

 Irak po zabójczym ataku rakietowym na bazę koalicji USA w Erbil. Sytuacja niestabilna

             Sytuacja na Bliskim Wschodzie wyraźnie się komplikuje. Ostatni atak rakietowy – po blisko dwumiesięcznej przerwie – prawdopodobnie szyickich milicji na bazę koalicji amerykańskiej w Erbil, stanowi wyzwanie dla irackiego rządu. Pozostaje on pod wielką presją w związku z Iranem. Dodatkowo premier Benjamin Netanjahu nie chce współpracować z administracją Biden-Harris w kwestii powrotu do porozumienia z Teheranem. 

Atak rakietowy z 15 lutego na amerykańską bazę w stolicy północnego kurdyjskiego regionu autonomicznego kwestionuje politykę administracji amerykańskiej w tym kraju. Salwa rakiet wycelowana w bazę zabiła jednego cywilnego kontraktora, który nie był Amerykaninem, a dziewięciu innych, w tym pięciu Amerykanów poważnie raniła. Zginęli także cywile. Atak miał być najbardziej śmiercionośnym od prawie roku i jest następstwem serii podobnych wydarzeń, które miały miejsce w zeszłym roku, w tym kilku ataków na ambasadę USA w Bagdadzie.

Ostatni raz kontrahent powiązany z USA zginął pod koniec 2019 roku, kiedy pociski uderzyły w bazę wojskową K1 w północnym Kirkuku. W rezultacie doszło do większej przemocy, w tym protestujących z milicjami atakującymi ambasadę USA w Bagdadzie, a następnie zamachu z użyciem dronów na irańskiego najwyższego dowódcę generała Kasema Solejmaniego. Do ostrzału przyznała się nowo utworzona pro-irańska milicja Saraya Awliya al-Dam. „Nasi ludzie z Brygad Awliya al-Dam zdołali przeprowadzić jakościową operację przeciwko amerykańskiej okupacji na naszej ukochanej północy, kiedy zbliżyliśmy się do bazy okupacyjnej (Al-Harir) w Erbil” – napisali w oświadczeniu. Grupa obiecała dalsze ataki w całym Iraku, w tym w Kurdystanie, gdzie zamierzają przeprowadzać „inne jakościowe operacje”.

Portal al-momitor.com sugeruje, że „nowa” milicja jest tylko nowym frontem Asaiba Ahl al-Haqa (AAH), który próbuje pokazać się jako najpotężniejsza szyicka bojówka, zachęcając inne frakcje do przyłączenia się. Przywódca AAH Qais al-Khazali groził wcześniej rządowi Kurdystanu, że jego grupa zaatakuje bazy USA w całym Iraku, w tym na północy. W grudniu ub. roku organizacja protestowała w Bagdadzie po tym, jak rząd iracki uwięził jednego z ich prominentnych dowódców – „inżyniera ataków rakietowych” Hosam Azerjawiego.

Rzecznik koalicji płk Wayne Marotto potwierdził na Twitterze, że w kierunku bazy w Erbil wystrzelono 14 rakiet o kalibrze „107 mm”  i trzy z nich wylądowały w bazie wojskowej, reszta - na sąsiednich obszarach mieszkalnych. Premier Mustafa al-Kadhimi podczas posiedzenia gabinetu 16 lutego uznał atak za „akt terrorystyczny”, który ma wywołać chaos i „przetasowanie kart”. Zarządził śledztwo w celu zidentyfikowania i aresztowania przestępców. Kadhimi podkreślił, że do tej pory siłom bezpieczeństwa udało się aresztować członków gangu (Szwadronów Śmierci), którzy zabili wielu obywateli, w tym działaczy i pracowników mediów w Basrze. Obiecał dalsze ściganie członków bojówek militarnych w kraju.

Prezydent Braham Salih napisał na  Tweeterze: „Nie mamy innego wyboru, jak wykorzenić siły terroru i zapobiec próbom pogrążenia kraju w chaosie… Jest to bitwa państwa i suwerenności przeciwko terroryzmowi, i wyjętym spod prawa”. Z kole prezydent Kurdystanu Nechirvan Barzani potępił „w najostrzejszych słowach ataki rakietowe na Erbil”. Poinstruował także służby bezpieczeństwa, by wszczęły współpracę z rządem irackim w celu identyfikacji przestępców stojących za atakiem terrorystycznym. Ostrzał rakietowy skrytykowały MSZ różnych państw, w tym także Polski. Sekretarz stanu USA Antony Blinken wyraził „oburzenie” i zapowiedział wsparcie dla „zbadania i pociągnięcia do odpowiedzialności osób winnych ataku”.

Rzecznik irańskiego ministerstwa spraw zagranicznych Saeed Khatibzadeh szybko odrzucił wszelkie sugestie, jakoby milicja winna zamachu miała powiązania z Teheranem lub grupami wspieranymi przez Iran. Potępił „wszelkie ataki terrorystyczne w Iraku”. Potępił także próby przypisania zamachu Iranowi, podkreślając, że jego kraj „uważa stabilność i bezpieczeństwo Iraku za kluczową kwestię dla regionu i sąsiadów, odrzuca wszelkie działania, które zakłócają pokój i porządek w [Iraku]”.

Kurdyjskie służby antyterrorystyczne opublikowały zdjęcia platform rakietowych i pocisków produkcji irańskiej - Fajr 1 o zasięgu 8 kilometrów. Amerykańscy komentatorzy sugerują, że Teheran daje do zrozumienia prezydentowi Bidenowi, że kończy im się cierpliwość i oczekują bardzo szybkiego zniesienia sankcji. To był warunek wstępny strony irańskiej, która obiecała powrócić do stołu negocjacyjnego w sprawie programu jądrowego.

We wtorek doszło także do zastrzelenia jednego z czołowych członków frakcji Asaiba Ahl al-Haq Shia w Bagdadzie przez grupę strzelców. „Niezidentyfikowani bandyci zamordowali czołowego członka Asa'iba Ahl al-Haqa, Muhammada Rahima al-Shammariego w Al-Shuala na północny zachód od Bagdadu”- poinformował kapitan policji z Bagdadu. Asaib Ahl al-Haq jest potężną frakcją szyicką, na czele której stoi Qais Khazali i ma powiązania z Silami Mobilizacji Ludowej, organizacją parasolową sponsorowaną przez irackie państwo.

Stany Zjednoczone zastrzegły sobie prawo do odwetu. Twierdzą, że „zareagują” na atak rakietowy, który zranił Amerykanów w wybranym przez siebie „czasie i miejscu”. Podobne ataki za kadencji Donalda Trumpa doprowadziły do wydania rozkazu uderzenia, w wyniku którego zginął m.in. najwyższy dowódca wojskowy Iranu.

Sekretarz stanu Antony Blinken rozmawiał we wtorek z premierem Iraku Mustafą Al-Kadhimim oraz z premierem regionalnego rządu Kurdów Masrourem Barzanim w poniedziałek wieczorem. Amerykanie zastrzegli, że każda ich reakcja będzie „skoordynowana z irackimi partnerami”, by szanować „suwerenność Iraku”. W odwecie za popieraną przez Iran milicję odpowiedzialną za zabicie amerykańskiego kontrahenta w grudniu 2019 roku, Trump zarządził uderzenie dronem, w którym zginął Solejmani tuż przed lotniskiem w Bagdadzie. Jego administracja nie skonsultowała się z rządem Iraku z wyprzedzeniem, w związku z obawami, że wiadomość wycieknie do irańskiego generała. Doprowadziło to do protestów i niewiążącego głosowania większości irackiego parlamentu w zeszłym roku w sprawie wydalenia wojsk amerykańskich. - Iran i jego pełnomocnicy testują powagę nowej administracji Bidena, jednocześnie osiągając inne regionalne korzyści – ocenił Behnam Ben Taleblu, starszy pracownik Foundation for the Defense of Democracies, bardziej jastrzębiego zespołu ekspertów w Waszyngtonie.

Do Kurdystanu na początku marca wybiera się papież Franciszek. Pierwotnie planował on podpisanie deklaracji z Abu Zabi z szyickim duchowym przywódcą, ale z tego planu zrezygnowano. Franciszek miałby wylądować na lotnisku w Erbil 7 marca. W tym dniu przewidziano jego spotkania z lokalnymi władzami religijnymi i cywilnymi, wizytę w Mosulu i Karakoszu na Równinach Niniwy, gdzie odmówi modlitwę za ofiary wojny i spotka się z lokalną społecznością chrześcijańską w kościele Niepokalanego Poczęcia, a następnie wróci do Erbil, aby odprawić mszę na stadionie Franso Hariri dla około 10 tys. osób, zanim odleci do Rzymu.

Pomimo ataku rakietowego trwają przygotowania do przybycia papieża do stolicy autonomicznego regionu. Msza będzie odprawiana w obrządku łacińskim i będzie zawierała sekcje w różnych językach, w tym arabskim, kurdyjskim, angielskim i aramejskim, języku Jezusa, który jest nadal używany przez irackich chrześcijan podczas liturgii. Na znak dialogu i współistnienia blisko 20 proc. z liczącego 120 osób chóru będą stanowić muzułmanie.

Nowy atak miał miejsce dwa dni po tym, jak iracki rząd ogłosił surowe środki ostrożności dotyczące Covid-19, w tym zamykanie meczetów i kościołów „do odwołania” oraz godzinę policyjną. Tego samego dnia po zamachach premier Iraku spotkał się z przedstawicielem papieskim w kraju, arcybiskupem Mitją Leskovarem, aby omówić „przygotowania do zaplanowanej wizyty Jego Świątobliwości”. 

W ONZ administracja USA zapowiedziała, że najwyższym jej priorytetem w Iraku jest pomoc Irakowi w dochodzeniu suwerenności „w obliczu wrogów” poprzez zapobieganie odrodzeniu się ekstremistycznej grupy ISIS i zajęcie się destabilizującą działalnością Iranu.  Zastępca ambasadora USA przy ONZ, Richard Mills powiedział Radzie Bezpieczeństwa, że administracja Bidena „wspiera strategiczne partnerstwo ze stabilnym, demokratycznym Irakiem”, w tym wspiera wysiłki mające na celu kontrolowanie milicji oraz doradztwo i pomoc siłom antyterrorystycznym tego kraju. Amerykanie mają także pomagać w walce z korupcją, która nie sprzyja inwestycjom zagranicznym. W Iraku wciąż stacjonuje około  2500 żołnierzy amerykańskich.

Mills powiedział, że pomoc Irakowi w zapobieganiu odrodzeniu się ISIS i praca na rzecz stabilności kraju oznacza również wspieranie jego wysiłków zmierzających do przeprowadzenia pokojowych wyborów 10 października, czyli cztery miesiące później niż pierwotnie planowano. - Te zaplanowane wybory będą miały kluczowe znaczenie dla ustanowienia responsywnego i reprezentatywnego rządu - powiedział.

W tle sporu pozostaje wciąż nieuregulowana między władzami w Bagdadzie i kurdyjskim Erbilu bardzo istotna obecnie sprawa kluczowych praw, w tym dotyczących podziału dochodów z ropy naftowej i spornych terytoriów, gdzie ważną rolę odgrywają Rosjanie, którzy weszli do gry po tym, jak Trump „dwukrotnie zdradził Kurdów”. Amerykanie oczekują szybkiego rozwiązania problemu. Jednocześnie wskazują, że trzeba zdecydowanie zająć się wspieranymi przez Iran bojówkami i działaniami destabilizującymi Iranu w Iraku, a także pozostałymi elementami ISIS i zadbać o „suwerenność” Iraku. Obejmuje ona m.in. prawdo do eksploatacji kurdyjskich pól naftowych.

Źródło: al-monitor.com, abcnews.com, thearabweekely.com

AS