poniedziałek, 22 marca 2021

Joseph Pearce: W obronie Szekspira przed hollywoodzkim nonsensem

 

               Czterysta lat po swojej śmierci William Szekspir pozostaje jedną z najważniejszych postaci w ludzkiej historii. Stojąc ramię w ramię z Homerem i Dantem jest on częścią triumwiratu literackich gigantów, którzy trwają nad stuleciami jako nieprzemijający świadkowie nieprzemijającej rzeczywistości. Satysfakcjonujący jest zatem fakt, że współczesne osiągnięcia naukowe pokazują, iż ten wielki geniusz był wierzącym katolikiem w bardzo antykatolickich czasach. W tym świetle Anonimus, hollywoodzki film z roku 2011, rzekomo pokazujący Szekspira i jego czasy, jest nie tylko trawestacją historii, ale szkalowaniem samego barda ze Stratfordu.

Anonimus oparty jest na zdyskredytowanej „oksfordzkiej” hipotezie, że Edward de Vere, książę Oxfordu, napisał sztuki Szekspira.

Oksfordczycy zbudowali bajecznie pomysłowe teorie, by udowodnić, że Edward de Vere był twórcą tych sztuk. Trudno jednakże potraktować ich twierdzenia poważnie. Edward de Vere zmarł w roku 1604, rok po śmierci królowej Elżbiety i około osiem lat przed napisaniem i wystawieniem ostatniego z dramatów Szekspira! Nie trzeba dodawać, że oksfordczycy zadali sobie wiele trudu, naciągając granice wiarygodności do ostateczności (i poza nią wykraczając), by wyjaśnić, dlaczego sztuki te zagrano dopiero po śmierci ich „Szekspira”.

Ostatecznie jednak wszystkim rywalizującym teoriom można zadać kłam poprzez przedstawienie solidnych historycznych dowodów w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem. Weźmy na przykład centralną przesłankę oksfordzkiej argumentacji, że sztuki musiał napisać arystokrata albo przynajmniej ktoś z wykształceniem uniwersyteckim, przy założeniu, że Szekspir, jako plebejusz, musiał być analfabetą albo w każdym razie kimś niezdolnym do pisania literatury tak wyśmienitej. Przeciwstawiając się takim elitarnym domniemaniom, powinniśmy przypomnieć sobie, że wielka literatura nie jest domeną bogatych ani uprzywilejowanych. Christopher Marlowe i Ben Jonson – współcześni Szekspira – pochodzili z ubogich rodzin. Skromne pochodzenie mieli Daniel Defoe i Samuel Johnson, a Charles Dickens jako dziecko doświadczył skrajnej nędzy. G. K. Chesterton – „dr Johnson swojej epoki” – urodził się w rodzinie z klasy średniej i nigdy nie otrzymał wykształcenia uniwersyteckiego. Być może najstosowniejszą paralelą do sytuacji Szekspira jest jednakże autor, który nosi stosowne nazwisko Alexander Pope (ang. pope znaczy także „papież”), syn bławatnika, któremu odmówiono formalnego wykształcenia, gdyż – tak jak w przypadku Szekspira – jego rodzice byli katolikami. „Skromne początki” Pope’a i zakazana wiara być może pomogły mu zostać najświetniejszym poetą XVIII wieku.

Oksfordczycy także twierdzą, że Szekspir był zbyt młody, by napisać sonety i wcześniejsze sztuki. Miał dwadzieścia parę lat, kiedy powstały najwcześniejsze z dramatów, a niemal trzydzieści, kiedy zostały napisane sonety. Oksfordczycy kwestionują możliwość stworzenia tak wielkiej literatury przez tak młodego człowieka. Jednak Christopher Marlowe napisał pierwszy ze swoich wystawionych dramatów około 1587 roku, kiedy miał dwadzieścia trzy lata. Ponieważ Marlowe został zamordowany, kiedy wciąż był dwudziestoparolatkiem, cała jego znacząca spuścizna literacka spoczywa na jego niebywale młodych barkach. Pierwsza sztuka Bena Jonsona została wykonana w roku 1598, kiedy liczył sobie zaledwie dwadzieścia sześć lat. Thomas Dekker opublikował pierwszą ze swoich komedii w 1600 r., kiedy – jak się przypuszcza – miał lat około trzydziestu. John Webster opublikował pierwsze swoje sztuki w roku 1607, w wieku dwudziestu siedmiu lat. Z kolei John Marston napisał wszystkie swoje dramaty pomiędzy rokiem 1602 a 1607, czyli pomiędzy dwudziestym szóstym a trzydziestym pierwszym rokiem życia. Jeśli spojrzy się na jemu współczesnych, Szekspir był dokładnie w takim wieku, w jakim można by się było spodziewać, kiedy zaczął pisać sztuki teatralne. Książę Oxfordu z drugiej strony miałby około czterdziestu lat, kiedy wystawiono pierwszy z dramatów, co w porównaniu robiłoby z niego istnego starca.

A co z sonetami? Czy Szekspir był za młody, by tworzyć z taką elokwencją i polotem? Ponownie spójrzmy na jemu współczesnych. Michael Drayton opublikował swój pierwszy tom poezji, kiedy miał dwadzieścia osiem lat, dokładnie w tym samym wieku, w jakim przypuszcza się, że był Szekspir pisząc swoje sonety. Najświetniejsze sonety Johna Donne’a powstały, kiedy poeta był bliski trzydziestki, albo właśnie skończył trzydzieści lat. Wielu innych elżbietańskich poetów zmarło w młodym wieku, pozostawiwszy już w spadku potomności znaczne dzieło. Sir Philip Sidney miał trzydzieści dwa lata, kiedy odszedł z tego świata; Robert Southwell miał trzydzieści trzy; Marlowe – jak już zauważono – dwadzieścia dziewięć; a Thomas Nashe – trzydzieści cztery.

Podróżując w czasie, napotykamy grupę młodych romantycznych twórców sonetów. Byron zmarł w dojrzałym wieku trzydziestu sześciu lat, Shelley miał w chwili śmierci lat trzydzieści, a Keats jedynie dwadzieścia sześć. Keats nawet nie dożył wieku, w którym sądzi się, że Szekspir napisał swoje sonety.

Konkludując zdemaskujmy kilka z pozostałych oksfordzkich argumentów przeciwko rzeczywistemu Szekspirowi. Fakt, że podpis Szekspira jest określany jako chybotliwy albo niedbały, jest używany jako dowód jego „analfabetyzmu”. Jednak nie ma absolutnie żadnego powiązania pomiędzy literaturą a kaligrafią. Piękny utwór literacki i piękne pismo ręczne niekoniecznie idą ze sobą w parze. Wielu wspaniałych pisarzy miało kiepskie pismo ręczne i bez wątpienia wielu wspaniałych kaligrafów nie było zdolnych do sklecenia dwóch literackich zdań. Każdy uczony, który ślęczał nad niemiłosiernie nieczytelnym pismem ręcznym wielkich pisarzy, będzie wiedział, że nie ma absolutnie żadnego powiązania pomiędzy czytelnością manuskryptu a umiejętnością czytania i pisania jego twórcy.

W podobnym duchu oksfordczycy wskazują pogardliwym palcem na brak literackich ozdobników w testamencie Szekspira albo na wątpliwej wartości literackiej epitafium poetyckie na jego grobie. Dlaczego – zastanawiamy się – miałby Szekspir poczuć natchnienie, by zamienić swój testament w dzieło sztuki literackiej? Dlaczego miałby się kłopotać w ogóle spisaniem swojej woli? Dlaczego nie miałby zatrudnić do tego swojego prawnika? I dlaczegóż miałby Szekspir w jakimkolwiek stopniu troszczyć się o napisanie wiersza na swój własny nagrobek? Czyż nie jest dużo bardziej prawdopodobne, że ktoś inny napisał te wersy? W każdym razie te „dowody” z trudem stanowią podstawę do jakichkolwiek poważnych wątpliwości co do autorstwa sztuk.

Mimo problematycznych „osiągnięć naukowych” oksfordczyków czy gorączkowych majaczeń Hollywood, nie ma przekonujących argumentów przeciwko Szekspirowi jako autorowi dramatów i w konsekwencji żadnych przekonujących dowodów, że napisał je ktoś inny. Gdy opadł kurz po upadku budowli fałszywej nauki, co ostało się wśród ruin? Pozostała nam solidna, choćby nawet prozaiczna, rzeczywistość, że William Szekspir był w rzeczywistości Williamem Szekspirem. Pozostaje nam także równie solidna, choćby nawet paradoksalna, uwaga G. K. Chestertona, że „Szekspir jest w zupełności sobą; to tylko niektórzy z jego krytyków odkryli, że był on kimś innym”.

Joseph Pearce

Tłum. Jan J. Franczak

Źródło: faithandculture.com


 

Joseph Pearce

(1961), Anglik z pochodzenia, szef publikacji książkowych w Augustine Institute, redaktor naczelny „St. Austin Review”, portalu „Faith and Culture” oraz redaktor serii wydawniczej Ignatius Critical Editions. Wykłada literaturę dla Homeschool Connections i współpracuje z portalem „Imaginative Conservative”. Jest autorem wielu książek poświęconych literaturze, m.in. biografii Chestertona, Oscara Wilde’a, Hilairego Belloca i Aleksandra Sołżenicyna. Także trzech książek o katolicyzmie Szekspira i jego dramatów. W Polsce wydano m.in.: „Pisarzy nawróconych” i „Wyścig z diabłem”.

Za:  http://christianitas.org/news/w-obronie-szekspira-przed-hollywoodzkim-nonsensem/?fbclid=IwAR2wbEQ5zk_QOHD5shRzuePSZvM2bLGZzkEsIgxkxj43Sro9AN9Tyyg_jyI