wtorek, 6 kwietnia 2021

Michał Staniszewski: Kilka epilogów jednego dramatu. Jak kończyła się wojna secesyjna?

 

               6 listopada 1865 roku skapitulowała ostatnia jednostka Konfederacji – załoga żaglowca CSS Shenandoah. Wojna secesyjna wygasała wyjątkowo długo.

27 czerwca 1865 r. był udanym dniem w korsarskiej działalności komandora Jamesa Waddella. Na pokładzie swojego CSS Shenandoah dzielił właśnie kolejny łup. Humor zepsuła mu jednak gazeta z San Francisco. Znajdowała się w niej informacja o kapitulacji Armii Północnej Wirginii.

Waddell pocieszał się faktem, że to dopiero jedna armia, a wojna trwa. Tydzień później załoga barki Barracouta przekazała mu porażające wieści – poddały się już wszystkie konfederackie wojska i dodatkowo w ręce federalnych dostał się prezydent Konfederacji. Waddellowi zostało jedno – zakończył działania wojenne, zakamuflował uzbrojenie i wrócił do Liverpoolu. Dzięki tej wyprawie CSS Shenandoah okrążył kulę ziemską. Marna to pociecha dla załogi Przegranej Sprawy.

Zaczęło się w Appomattox

Dochodziło południe. Była niedziela 9 IV 1865 r. Słońce przebijało się przez chmury, wiał letni, kwietniowy wiatr. Żołnierze w zakurzonych niebieskich mundurach patrzyli na drzwi frontowe ładnego domu w stylu kolonialnym. Za nimi trwało spotkanie, które miało zadecydować nie tylko o losach toczącej się od czterech lat wojny, lecz także o przyszłości Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.

Wszystko zależało od rozmowy dwóch osób. Jedną z nich był wysoki, siwy, elegancki gentleman, odziany w nienaganny, galowy szary mundur z przypasaną ozdobną szablą – jednym słowem, pierwszy syn dumnego stanu Wirginia oraz „Lekkokonnego Harry’ego” Lee (towarzysza broni samego Jerzego Waszyngtona). Symbolizował on historię i tradycję Starego Dominium. Reprezentował „Starą Amerykę”.

Drugi rozmówca był niższy, lekko garbiący się, w zabłoconych butach, w zakurzonym błękitnym mundurze, na których przebijały trzy gwiazdki generała porucznika – to syn garbarza z Ohio symbolizujący „Nową Amerykę”, która miała przyjąć właśnie kapitulację „Starej”. Miało to oznaczać koniec krwawej, czteroletniej wojny domowej.

Na szczęście dla przyszłych pokoleń obaj panowie, czyli Głównodowodzący Siłami Zbrojnymi Skonfederowanych Stanów Ameryki i dowódca Armii Północnej Wirginii w jednej osobie Robert Edward Lee oraz Naczelny Dowódca Wojsk Lądowych Stanów Zjednoczonych Ulysses Simpson Grant osiągnęli porozumienie. Konfederaci mieli złożyć broń, a następnie otrzymać racje żywnościowe od federalnej intendentury oraz zwolnienie na słowo (tzw. parol). Teoretycznie na front mogliby wrócić wraz z kolejną wymianą jeńców – ale wszyscy zdawali sobie sprawę, że nie będzie już ku temu okazji.

Na wieść o tym wielu południowych maruderów wróciło do szeregów (przed ostatnią bitwą Lee mógł liczyć na maks. 14 tys. wojaków), a żołnierze federalni zaczęli wiwatować i strzelać w powietrze, jednak tę zabawę natychmiast zakończył Grant, co później podsumował słowami:

Natychmiast rozkazałem zakończyć to wszystko. Konfederaci stali się teraz naszymi rodakami i nie chcieliśmy cieszyć się z ich upadku.

12 IV Armia Północnej Wirginii odbyła ostatnią defiladę. Odbierający kapitulację gen. mjr Joshua Lorenz Chamberlain zapamiętał przechodzących żołnierzy II Korpusu Armii Północnej Wirginii, którzy nieśli swoje sztandary

znad Antietam, z Krwawej Alei, Zatopionej Drogi, z Pola Kukurydzy, Mostu Burnside’a [epizody z walk nad Antietam – M.S.], żołnierze, o których drugiego dnia bitwy pod Fredericksburgiem Stonewall Jackson zaklinał Lee, aby ich wziąć i zgnieść upchnięte na ulicach w ciemności i zamieszaniu dwa korpusy Armii Potomaku, żołnierze, którzy pobili pod Chancellorsville XI Korpus; którzy zostawili 6 tysięcy swoich towarzyszy u podnóża Wzgórza Culpa i Grzbietu Cmentarnego, to ci ocaleli ze straszliwej Puszczy, z Krwawego Zakątka spod Spotsylvanii, z rzezi spod Cold Harbour, z wiru spod Bethesda Church!

Tym symbolicznym aktem nie zakończył się jednak najkrwawszy dramat w historii Ameryki.

Niebieski walec toczy się dalej

Ten akt miał jednak kilka epilogów. W rzeczywistości Lee poddał tylko 27 805 żołnierzy Armii Północnej Wirginii, więc formalnie rzecz biorąc, Siły Zbrojne Skonfederowanych Stanów Ameryki dalej walczyły. Konfederaci mieli do dyspozycji ok. 200 tys. (Unia zaś niemal milion) rozrzuconych po całym Południu żołnierzy. Wbrew pozorom wojna się jeszcze nie skończyła.

Na początku 1865 r. elementy federalnej Armii Zachodniego Missisipi gen. Edwarda Canby’ego rozpoczęły operację mającą na celu ostateczne zdobycie portu Mobile. Chociaż nie stanowił już okna na świat Konfederacji (latem 1864 r. flota federalna ostatecznie zablokowała Zatokę Mobile), to wciąż znajdował się pod kontrolą wojsk gen. St. Johna Liddella. Pod koniec marca Canby, wsparty przez ściągnięte z Florydy oddziały Kolorowego Korpusu Stanów Zjednoczonych, skupił się na zdobyciu dwóch fortów wokół miasta – Blakeley i Hiszpańskiego, które padły odpowiednio 8 i 9 IV (ten ostatni kilka godzin po kapitulacji Lee). 12 IV Canby zajął Mobile.

Tydzień po kapitulacji Lee i dwa dni po zamordowaniu Abrahama Lincolna nieświadomi wspomnianych faktów kawalerzyści gen. Jamesa Wilsona kontynuowali swój miesięczny niszczycielski rajd po Głębokim Południu. 2 IV (tego samego dnia, gdy Grant przełamał pozycje Lee pod Petersburgiem) pobili i rozproszyli żołnierzy Nathana Bedforda Forresta pod Selmą, zdobyli i spalili miasto, po czym ruszyli przed siebie. 16 IV przejęli i zniszczyli zakłady przemysłowe w Columbus (Georgia) oraz zdobyli Fort West Point. W czasie szturmu na tę pozycję padł kaleki gen. Robert Tyler – najprawdopodobniej ostatni konfederacki generał poległy w walce. Choć było to swoiste dobijanie konającego, zagończycy Wilsona mieli się jeszcze w tej wojnie odznaczyć.

Pobici, ale czy zwyciężeni?

Walki w Wirginii powoli dogasały. Nieliczne garnizony Południa składały broń, większość żołnierzy po prostu udawała się do domów. Niektórzy postanowili wyjść z tej kapitulacji z honorem. Choć osłaniali dzielnie odwrót Armii Północnej Wirginii, żołnierze 35. Batalionu Kawalerii (tzw. Komancze White’a) wymknęli się tuż przed kapitulacją, obeszli wojska Unii i wrócili do swojego rodzinnego hrabstwa Loudon, gdzie po krótkiej ceremonii oddział został rozwiązany.

Formalnie broni nie złożył również „Szary Duch” Konfederacji, postrach wojsk Unii w hrabstwach Loudon i Fauquier płk John Singleton Mosby. Choć na wieść o kapitulacji Lee rozpoczął negocjacje z dowództwem federalnym, nie mógł uzgodnić warunków kapitulacji – Rangersi Mosby’ego w oczach unionistów byli mimo wszystko bandytami. 21 kwietnia w miejscowości Salem Rangersi Mosby’ego po raz ostatni stawili się na zbiórce, w czasie której ich ukochany dowódca powiedział:

Żołnierze! Zebrałem was tutaj po raz ostatni. Szanse na wolny i niepodległy kraj, który tak bardzo ukochaliśmy, ostatecznie zniknęły i ten kraj jest teraz łupem zdobywcy. Postanowiłem rozwiązać wasz oddział, a nie poddać go naszym wrogom. Już nie jestem waszym dowódcą. Po ponad dwóch obfitujących w wydarzenia latach [oddział powstał w 1862 r. – M.S.] żegnam się z wami wypełniony dumą z racji waszych osiągnięć i z pełnymi wdzięczności wspomnieniami o waszej szczodrobliwej uprzejmości, jaką mi okazywaliście. I teraz, przy ostatecznym pożegnaniu, przyjmijcie moje zapewnienie o niezmiennym zaufaniu i szacunku, jakimi was darzę. Żegnajcie!

Ponieważ Mosby formalnie się nie poddał, dowództwo federalne wyznaczyło nagrodę za jego głowę. Dlatego w czerwcu Mosby zgłosił się do pobliskiej jednostki federalnej i oficjalnie skapitulował.

Rozkaz: Walczyć do końca! Ale po co…?

Jefferson Davis był święcie przekonany, że Południe może jeszcze walczyć. Z Richmond ewakuowano rezerwy złota oraz rząd konfederacki, jednak kapitulacja Lee stała się swoistym sygnałem dla pozostałych w polu armii. Stąd usilne rozkazy Davisa, aby walczyć do końca, choćby w ramach wojny partyzanckiej. Jednak najwyższy stopniem konfederacki generał, Joseph Eggleston Johnston, uznał, że taka walka nie ma sensu. Po ostatniej próbie powstrzymania marszu Williama Tecumseha Shermana w Karolinie Północnej Johnston – na wieść o kapitulacji Lee – wysłał do Shermana propozycję tymczasowego zawieszenia operacji zbrojnych (…) w celu umożliwienia władzom cywilnym wdrożenia niezbędnych porozumień w celu zakończenia aktualnych walk.

Sherman obiecał Johnstonowi takie same warunki, jakie Grant dał Lee. W gruncie rzeczy obawiał się, że:

armie rebelianckie rozpłyną się i zamiast walczyć z sześcioma lub siedmioma stanami, będziemy użerać się z licznymi bandami desperatów, prowadzonych przez takich dowódców jak Mosby, Forrest, »Red« Jackson [gen. bryg. William Jackson, dowódca dywizji w Korpusie Kawalerii Forresta – M.S.], którzy nie znają i nie przejmują się niebezpieczeństwem i jego konsekwencjami.

17 IV na farmie państwa Jamesa i Nancy Bennettów, w pobliżu Durham Station, spotkali się Johnston i Sherman wraz ze swoimi oficerami. Sherman, który przed spotkaniem dowiedział się o zamordowaniu Lincolna, na wstępie zaznaczył, że nie wierzy, że ktokolwiek z konfederackich oficjeli mógł być zamieszany w tę tragedię. Johnston nie odniósł się do tej uwagi, tylko od razu przeszedł do sedna sprawy. Stwierdził, że w obecnych warunkach dalsza walka to samobójstwo. Dodatkowo dał Shermanowi szansę załatwienia wszystkiego na miejscu, czyli przyjęcia kapitulacji wszystkich wojsk aż po Rio Grande. Żeby ułatwić sprawę, Johnston chciał zatelegrafować do Sekretarza Wojny gen. Johna Breckinridge’a, który z racji stanowiska mógł wydać rozkaz wszystkim armiom w polu.

Problem polegał na tym, że Lincoln na spotkaniu z Grantem i Shermanem w marcu 1865 r. podkreślił, że oficerowie mogą tylko paktować z wojskowymi, a wszelkie umowy z członkami gabinetu konfederackiego były surowo zabronione. Johnston znalazł jednak wyjście – Breckinridge formalnie był generałem w służbie czynnej i w ten sposób można było obejść ten problem.

Nie oznacza to, że rokowania szły jak z płatka. Wprost przeciwnie – w pewnym momencie na kolejne konfederackie warunki Sherman odpowiedział: Moment panowie! Kto tu właściwie się poddaje komu? Jeśli dalej tak to będzie wyglądało, niedługo każecie mi wysłać list z przeprosinami do Jeffa Davisa!

Ostatecznie okazał się bardziej wspaniałomyślny od Granta. Zgodził się, żeby dla zachowania spokoju wojska konfederackie zdemobilizowały się w swoich stanach, broń zaś zdeponowały w arsenałach stołecznych. Przekroczył swoje uprawnienia, obiecując uznanie aktualnie funkcjonujących władz stanowych przez Prezydenta, a także zgadzając się na natychmiastowe rozpoczęcie działalności przez stanowe sądy. Obiecał również nie niepokoić rebeliantów za czyny popełnione w czasie wojny – ale później zrobiono wyjątek dla dwóch osób.

Warunki wspaniałomyślne, ale nie do zaakceptowania przez władze. 24 IV Grant poinformował swojego przyjaciela, że będzie musiał zaproponować rebeliantom nowe postanowienia, ograniczające się do tych, jakie w Appomattox dostał Lee. Grant oszczędził Shermanowi informacji o frustracji Sekretarza Wojny Edwina Stantona. Sherman stwierdził, że nowe warunki mogli przesłać mu parę dni wcześniej, oszczędzając tym wiele kłopotów. Johnston z kolei zapytał się Breckinridge’a, jak ma traktować warunki. Kiedy usłyszał, że ma z kawalerią i lekkim ekwipunkiem rozpocząć wojnę partyzancką, delikatnie uznał cały pomysł za niepraktyczny. Po czym 26 IV poddał Armię Tennessee jeszcze raz. 4 V 30 tys. weteranów mogło udać się do swoich domów.

„Pierwsze eksplozje do zaakceptowania”

Choć wielu konfederatów odruchowo cieszyło się ze śmierci Lincolna – w Greensboro radującym wojakom gen. Pierre Beauregard musiał zagrozić aresztem – to większość żołnierzy uznała decyzję Lee za wskazówkę do dalszego postępowania. Dla wielu była to ulga.

Dowodzący Departamentem Alabamy, Missisipi i Wschodniej Luizjany gen. Richard Taylor (syn byłego prezydenta USA Zachary’ego Taylora) uznał, że nadszedł w końcu czas dla mężów stanu, a nie żołnierzy, aby podjęli się ustalenia przyszłości. Na wieść o rokowaniach Johnstona z Shermanem 18 IV skontaktował się Canbym i zaproponował dołączenie do wspomnianego porozumienia. Spotkało się to z entuzjazmem unionisty. Obaj rozpoczęli rozmowy na farmie Jacoba Magee’ego. Canby przybył z brygadą oraz orkiestrą, Taylor jedynie z adiutantem. Unioniści mieli na sobie odprasowane wyjściowe mundury, konfederaci – znoszone szare uniformy. Taylor stwierdził po latach, że wygląd obu stron symbolizował losy naszych spraw.

Po zawarciu porozumienia orkiestra zagrała jeden z hymnów Unii – Hail, Columbia – co natychmiast skłoniło Canby’ego do przerwania koncertu i zagrania Dixie. Taylor zasugerował, aby wysłuchać tej melodii – jak za dawnych, dobrych, przedwojennych czasów. Oczywiście strzelały również korki od szampanów, co Taylor uznał za pierwsze eksplozje do zaakceptowania, jakie słyszał od lat.

Ponieważ Stanton odrzucił słynne „Podstawy Porozumienia” Shermana, obaj generałowie zawarli zawieszenie broni do 30 IV, po którym mieli ostatecznie podjąć decyzję co dalej. Taylor dysponował 15 tys. pobitych i rozproszonych w terenie żołnierzy i nie zamierzał stawać się męczennikiem. 4 V w Citronelle ostatecznie poddał się Canby’emu. Dzień później dowodzący niedobitkami wojsk Dystryktu Zatoki gen. Dabney Maury na wieść o kolejnych kapitulacjach porzucił plany przebijania się do Joe Johnstona i 5 V złożył broń z 4 tys. żołnierzy.

Pozostała jeszcze kwestia ok. 8 tys. kawalerzystów Forresta. Krążyły pogłoski, że jego zawadiacy szykują się na wyprawę do Meksyku. Tak naprawdę czekali oni na sygnał od swojego dowódcy. Forrest miał zatem twardy orzech do zgryzienia. Jego oddziały stacjonowały w rejonie Gainesville (stan Alabama), dochodziły do nich plotki o kapitulacji Lee, co zmusiło Forresta do wydania rozkazu zachowania spokoju. Kiedy te wieści się potwierdziły, żołnierze czekali na decyzję dowódcy.

Na początku maja do Gainesville dotarły wieści o kapitulacji Taylora. Formalnie obowiązywało to też kawalerzystów Forresta, ale ci się tym nie przejmowali. Ich dowódca wybrał się na przejażdżkę z adiutantem, aby zastanowić się nad dalszymi krokami. Kiedy dojechali do rozstaju dróg, mjr Anderson zapytał:

Dokąd, generale?

Donikąd. Jeśli jedna droga prowadziłaby do piekła, a droga do Meksyku, mnie byłoby wszystko jedno.

Patrząc nieprzytomnie przed siebie, Forrest po kilkunastu minutach wymruczał: Zatem to już koniec, po czym zawrócił do obozu.

Forrest nawiązał kontakt z dowództwem federalnym i postanowił się poddać. 9 maja w Gainesville wydał ostatni rozkaz do swoich żołnierzy. Obok typowych stwierdzeń o znakomitej służbie żołnierzy, ich odwadze i poświęceniu Forrest podkreślał, że wojna została przegrana, konfederaci zostali pobici, federalni zaś proponują honorowe warunki kapitulacji. Jednak w Gainesville i okolicach stacjonowało ok. 8 tys. zrezygnowanych i nieco już zdemoralizowanych kawalerzystów – już 25 IV generał wydał rozkaz odnośnie do utrzymywania dyscypliny, póki sytuacja się nie wyjaśni. Dlatego swój pożegnalny rozkaz zakończył osobistym akcentem:

Nigdy na polu bitwy nie wysłałem was nigdzie, gdzie sam nie poszedłem; nigdy nie wskazywałem wam drogi, którą sam nie chciałem podążać. Byliście dobrymi żołnierzami; możecie być dobrymi obywatelami. Bądźcie posłuszni prawom, zachowajcie swój honor, a Rząd, któremu się poddaliście, może okazać i okaże wielkoduszność.

Do 12 V Korpus Kawalerii Forresta złożył broń, po czym żołnierze udali się do domów.

„Powiesimy Jeffa Davisa na skwaśniałej jabłoni!”

9 V nowy prezydent Andrew Johnson wydał proklamację, w której ogłosił, że wszelki zbrojny opór przeciwko autorytetowi rządu w pewnych stanach, w których trwał bunt, można uznać za niemalże zakończony (…). Dzień później kawalerzyści młodego gen. Jamesa Wilsona złapali Prezydenta Skonfederowanych Stanów Ameryki Jeffersona Davisa.

Po ewakuacji Richmond na początku kwietnia 1865 r. Davis wraz ze swoim gabinetem pod osłoną brygady kawalerii wycofywał się na Południe. Wraz z nim podróżowały konfederackie rezerwy złota. Davis zakładał, że mimo kapitulacji Lee pozostałe armie konfederackie w polu będą się dalej bić. Jednak informacja ze strony Johnstona rozwiała te nadzieje – przynajmniej na wschód od Missisipi. Prezydencki pomysł przejścia do wojny partyzanckiej oraz zorganizowania sił do kontrofensywy po zachodniej stronie rzeki nie spotkał się już z niczyim entuzjazmem. 5 V w Washington (stan Georgia) odbyło się ostatnie posiedzenie konfederackiego rządu i jego rozwiązanie.

Następnie Davis wraz z grupą kawalerzystów gen. Basila Duke’a (dowodził nimi kpt. Given Campbell), 14 współpracownikami i małżonką, piękną Variną, próbował uniknąć federalnego pościgu. 10 V jedna z grup pościgowych złożona z żołnierzy 4. Pułku Kawalerii z Michigan pod dowództwem ppłk. Benjamina Pritcharda zdobyła informację o wojskowym obozowisku Irwinville. Udali się tam i zajęli wspomniany obóz.

W międzyczasie Pritchard usłyszał strzały, więc udał się z większością ludzi, aby wybadać sprawę. Okazało się, że Michigańczycy ostrzeliwali się z… 1. Pułkiem Kawalerii z Wisconsin. Po uspokojeniu sytuacji pani Davis poprosiła Pritcharda o zgodę dla jej „starej matki”, aby przyniosła trochę wody. W ostatniej chwili dostrzeżono jednak wystające spod sukni kawaleryjskie buty. W ten sposób z rąk federalnych chciał wymknąć się sam Jefferson Davis. Po zabezpieczeniu zdobyczy odesłano go to Twierdzy Monroe w Wirginii, skąd bez sądu po dwóch latach zwolniono jedynego prezydenta Konfederacji.

Bibliografia:

Wydawnictwa źródłowe:

Battles and Leaders of the Civil War, Vol. 4, New York, 1888.

RIP Ford’s Texas. Personal Narratives of the West, Austin 1987.

Home letters of General Sherman, New York 1909.

Johnston J.E., Narrative of military operations directed during the late war between the states, New York 1874.

Longstreet J., From Manassas to Appomattox, Philadelphia 1896.

Mosby J.S., Mosby’s War Reminiscences, and Stuart’s Cavalry Campaigns, Boston 1887.

Memoirs of General William Tecumseh Sherman, New York 1875.

Personal Memoirs of U.S. Grant, New York 1886.

Taylor R., Destruction and Reconstruction. Personal Experiences of the Late War, New York 1879.

The War of the Rebellion: a Compilation of the Official Records of the Union and Confederate Armies, Washington 1880-1901:

Volume XLIX (Operations in Kentucky, Southwestern Virginia, Tennessee, Northern and Central Georgia, Mississippi, Alabama, and West Florida. January 1-June 30, 1865),

Volume LI (Operations in Maryland, Eastern North Carolina, Pennsylvania, Virginia (except Southwestern), and West Virginia. January 1, 1861-June 30, 1865),

Volume LII (Operations in Southwestern Virginia, Kentucky, Tennessee, Mississippi, Alabama, West Florida, and Northern Georgia. January 1, 1861-June 30, 1865),

Volume LIII. 1898 (Operations in South Carolina, Southern Georgia, Middle and East Florida, and Western North Carolina. January 1, 1861-June 30, 1865).

Opracowania:

Ballard M., A Long Shadow. Jefferson Davis and the Final Days of the Confederacy, University of Georgia Press 1997.

Catton B., Never Call Retreat!, New York 1969.

Eicher D., The Longest Night: A Military History of the Civil War, New York 2001.

Foote Sh., The Civil War: A Narrative. Red River to Appomattox, New York 1986.

Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1848-1917, t. 3, Warszawa 1995, red. A. Bartnicki, D.T. Critchlow.

Katcher Ph., The Civil War Day by Day, MBI Publishing Company 2007.

Marvel W., Last Hurrah at Palmetto Ranch, w: Civil War Times, January 2006.

McPherson J.M., Battle Cry of Freedom. The American Civil War, Penguin Books 1988.

Michałek K., Pod banderami Unii i Konfederacji. Wojna secesyjna 1861-1865 na morzach i rzekach, Warszawa 1996.

Michał Staniszewski – absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki Fort Pillow 1864. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a zwłaszcza wpływu wojny na przemiany społeczne, gospodarcze i kulturowe – ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.