wtorek, 27 sierpnia 2024

Rosjanie nie przerwali ataku na Pokrowsk

         Urlop, urlopem, jednak na „odtrutkę” w tej powodzi jednostronnej propagandy, jaką serwują polskie media kilka zdań o kryzysie operacyjnym armii ukraińskiej na pokrowskim kierunku operacyjnym, który strategicznie jest dziś najważniejszym wydarzeniem na toczącej się wojnie o Ukrainę.

Front wojny rosyjsko-ukraińskiej dla przypomnienia liczy ok. 1500 km. Aktualnie (22 sierpnia 2024) widzimy, patrząc strategicznie, dwa kluczowe zdarzenia. Zasadniczo opanowanie przez stronę rosyjską (wzięcie pod kontrolę), kryzysu o znaczeniu operacyjnym jaki wywołała prowadzona nadal, zaczepna operacja Sił Zbrojnych Ukrainy na kurskim kierunku operacyjnym. Oraz nie opanowany przez stronę ukraińską kryzys operacyjny, na pokrowskim kierunku operacyjnym.  Dziś zajmiemy się tym drugim.
Patrząc na mapę (załącznik nr 1) widzimy wybrzuszenie frontu na wysokości miasta Donieck pomiędzy wsiami Pierwomajskie i Nowobahmutivka, na północny zachód od zdobytego zimą miasta-twierdzy Awdijewka.


Jak popatrzymy sobie na mapę, to dostrzeżemy w odległości 14 km od linii frontu 60-tysięczne miasto Pokrowsk, w którym krzyżuje się masa dróg oraz linii kolejowych. To miasto jest kluczowym węzłem komunikacyjnym, którędy zaopatrywane jest zgrupowanie Ukraińskich Sił Zbrojnych na Donbasie.
Na mapie nr 2 i 3, 4 oraz 5 widzicie Państwo dynamikę dobowych zdobyczy atakującego na tym odcinku frontu rosyjskiego Zgrupowania „Centrum” dowodzonego przez gen. Andrieja Mordwiczowa. Generalnie na przestrzeni lipca i sierpnia (czyli okresu w jakim trwa rosyjska letnia operacja ofensywna) front przesuwa się w tempie 3-6 km tygodniowo.


Można domniemywać, że za 3 tygodnie, czyli w połowie września do miasta Pokrowsk dotrą Rosjanie. Już dziś rozpoczęła się przymusowa ewakuacja ludności cywilnej Pokrowska i przekształcania miasta przez armię ukraińską w kolejną „fortecę”.


Pomimo zaskakującego, udanego, błyskotliwego natarcia jednostek ukraińskich na kierunku kurskim, jego powstrzymaniem zajęły się jednostki przerzucone z głębi Rosji, chersońszczyzny, spod Charkowa i ługańszczyzny. Jednak sił Zgrupowania „Centrum” Stawka nie ruszyła.

Pomimo serii udanych, niszczycielskich ataków za pomocą dronów wykonanych w ostatnich tygodniach przez Ukraińców na rosyjskie lotniska, nie udało się im zmniejszyć aktywności lotnictwa bombowego 11 Armii Lotniczej wspierającej natarcie sił gen. Mordwiczowa.

Co więcej, próby ataków z zaskoczenia na rosyjskie bombowce Su-34 przez myśliwce F-16 spełzły na niczym, gdyż te maja silną eskortę myśliwców Su-35S wyposażonych w rakiety powietrze-powietrze R-37M o zasięgu przeszło 200 km, co skutecznie zniechęca pilotów ukraińskich F-16 do prób zbliżania się do rosyjskich bombowców.


Natarcie Rosjanie prowadzą siłami brygad 2 Gwardyjskiej Armii Ogólnowojskowej wspieranej pułkami 90 Gwardyjskiej Dywizji Pancernej. W odwodzie wciąż są nieruszone 3 brygady 41 Gwardyjskiej Armii Ogólnowojskowej oraz wydzielone siły 1 Korpusu Armijnego. Są też rezerwy Stawki. Rosjanie mają zatem wciąż kim i czym nacierać oraz co jest zgodne z zasadami sztuki wojennej, potęgować oddziaływanie zgrupowania prowadzącego działania ofensywne na siły przeciwnika.

Wojska rosyjskie w obliczu przewagi armii ukraińskiej w dostarczanych przez kraje NATO oraz produkowanych na potrzeby armii ukraińskiej dronów  (przede wszystkim klasy FPV) atakują małymi oddziałami szturmowej piechoty, która po zniszczeniu przez lotnictwo, artylerię i drony sił ukraińskich, zajmuje wybudowane przez Ukraińców ufortyfikowane punkty oporu.


Kluczową rolę odgrywa tu wsparcie rosyjskiego lotnictwa bombowego działającego za pomocą bomb szybujących z satelitarnym modułem naprowadzania oraz rosyjska artyleria, która mimo znacząco gorszych parametrów w zakresie zasięgu ognia, ilością oraz gęstością ognia zapewnia dostateczne wsparcie natarcia. Ta taktyka, choć nie wysublimowana, w aktualnych warunkach wojny o Ukrainę się sprawdza.

Głównodowodzący armią ukraińską generał Ołeksandr Syrski znaczącą część dostępnych rezerw, pokerową zagrywką, skierował do natarcia na kurskim kierunku operacyjnym. Ewidentnie brak tych wojsk dla wsparcia obrony Pokrowska.

Jeśli jednym z celów ofensywy kurskiej było odciągnięcie rosyjskich rezerw i części sił z Donbasu, to tego celu póki co nie udało się stronie ukraińskiej osiągnąć. Zaznaczam „póki co”, gdyż, strona ukraińska rozwija swoje natarcie i każdego dnia zajmuje kolejne tereny obłasti kurskiej.

Trwa swoista wojna nerwów, między generałem Gierasimowem a generałem Syrskim. Kto pierwszy „pęknie” i zaniecha swoich działań, aby przeciwdziałać natarciu przeciwnika.

Wydaje się, to moja subiektywna ocena, że generał Syrski nie docenił tradycyjnego „sojusznika” armii rosyjskiej, jakim jest głębia operacyjna. To jest wielki kraj (dla uczących się geografii po 1989 przypominam, że Rosja to największy kraj na świecie ok. 17 mln km 2 i 11 stref czasowych, dla porównania Europa ma 10,5 mln km 2, a Ameryka Północna 24 mln km 2). Ukraińcy zajęli na dziś ok. 500 km 2 a o ok. 700 km toczą sie walki. Średniej wielkości powiat w Polsce ma 700 km 2. To tak edukacyjnie.

Rosjanie mają się dokąd cofać i nie kierują się, w przeciwieństwie do Ukrainy, względami propagandowymi. Moskwa poniosła dotkliwy uszczerbek wizerunkowy, tracąc część swojego terytorium i jest zmuszona do ewakuacji kilkuset tysięcy swoich obywateli. Kijów wymierzył Moskwie propagandowo „siarczysty policzek”. Sęk w tym, że Rosja/ZSRR, nie takie ciosy zniosła, bo to jest specyficzny kraj i społeczeństwo.

Jeżeli generał Syrski nie skieruje na kierunek pokrowski ostatnich dostępnych rezerw, a takie Ukraina jeszcze ma, Rosjanie zdobędą Pokrowsk lub skutecznie go oblegając wyeliminują go jako węzeł zaopatrzenia. Tym samym operacja letnia Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej osiągnie zamierzony cel, gdyż przygotuje dobry fundament do prowadzenia skutecznych działań ofensywnych w ramach operacji zimowej 2024/2025 na całym Donbasie.

Wojna to działania kompleksowe na morzu, lądzie i w powietrzu, na całej linii frontu i głębi strategicznej oraz w przestrzeni informacyjnej. Patrzenie tylko na wybrany „wycinek” frontu i wyciąganie na tej podstawie całościowych ocen jest ułomne, a tak niestety aktualną sytuację na frontach wojny o Ukrainę analizują polskie media, przy wsparciu przez „dyżurnych analityków”, zwanych trafnie prze Pana generała Komorowskiego „Dyzmami” .

Poza nawiasem zostawiam ludzi „trzepniętych” lub świadomie parających się dezinformacją, napełniających treścią „prorosyjską bańkę informacyjną” i „prokijowską bańkę informacyjną”. Szkoda czasu i fatygi na pozamerytoryczną polemikę. A jedni i drudzy w ostatnim czasie stali się, szczególnie w mediach społecznościowych, niezwykle aktywni, przed czym przestrzegam.

Krzysztof Podgórski