sobota, 22 czerwca 2013

Reality show from Poland - Adam Gmurczyk

    O Ruchu narodowym (inna nazwa: stowarzyszenie Marsz Niepodległości) miałem coś napisać wcześniej, ale zwyczajnie mi się nie chciało. Raz przycisnął mnie dziennikarz portalu prawy.pl i w udzielonym wywiadzie omówiłem rzeczowo, posiłkując się cytatami, prounijne stanowisko tegoż środowiska. W sumie powinienem powiedzieć więcej -  ze względu chociażby na notoryczne ataki Stowarzyszenia Marsz Niepodległości (inna nazwa: Ruch Narodowy) na nacjonalizm w ogólności, a na NOP w szczególności (bez mała od początku zawiązania się grupy, a więc od lat ponad trzech na dniu kongresowym kończąc) , również za pośrednictwem mediów liberalno-lewicowych (jak „Gazeta Wyborcza”, nader życzliwe medium dla chcących coś poszczekać na NOP).


Jednak – opór był we mnie silny.
Po pierwsze, nie moja to bajka. Środowisko, kierowane przez dwóch konserwatystów, kilku  liberałów, paru oportunistów i jednego separatystę, pragnącego oderwać Lubelszczyznę od Polski, w żadnym zakresie nie nachodzi na szeroko nawet pojęty ruch nacjonalistyczny, czy narodowo-radykalny. Ot, taki drugi, mniejszy  Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwina Mikke, tyle że liderzy wolą krawaty od muszek.
Po drugie, spiritus movens owego liberalno-konserwatywnego zbiegowiska jest Artur Zawisza, którego najzwyczajniej w świecie lubię, a tych co lubię nie zwykłem bić po łapach.
No i po trzecie – jak stało na początku, po ludzku mi się nie chciało.
Czas płynął, ukazała się deklaracja ideowa Ruchu (czy ruchu – sami zainteresowani różnie piszą) i przeróżni znajomi z najrozmaitszych bytów publicznych zasypywali mnie pytaniami o moją na tenże dokument opinię. Nie chcąc odpowiadać każdemu z osobna już brałem, jak to się mówi, pióro do ręki, ale wtedy w obiegu pół publicznym czyli na facebook’u rozgorzał zażarty spór na ten właśnie temat pomiędzy konserwatystą ustanowionym Adamem Wielomskim a neokonserwatystą Arturem Zawiszą. Dość szybko spór ideowy doszedł do punktu, w którym obaj panowie zaczęli sobie ustalać (dosłownie!), kto komu pierze skarpetki, a w takiej sytuacji – nie mając o praniu wiedzy tak szczegółowej – odpuściłem sobie udział w owym dyskursie.
I znów minęło nieco czasu i ogłoszono, że będzie Kongres Ruchu Narodowego. No i Kongres się odbył, a poprzedziła go sympatyczna (dla środowiska owego) reklamówka w „Gazecie Wyborczej”, w której rzecz jasna nie mogło zabraknąć wycieczek pod adresem NOP.
Ale do rzeczy, bo nie ma co przesadnie nudzić.  Najprościej byłoby oczywiście wskazać różnice nie do pogodzenia pomiędzy stanowiskiem nacjonalistycznym a liberalno-konserwatywnym ruchowców. Nie będę utrudniał i również zacznę od tego:
1.      Unia Europejska.
Stanowisko RN
Dla Ruchu Narodowego, podobnie jak dla macierzystego PiS, czy poprzedników RN – Prawicy RP i Libertas – Unia nie jest najlepsza, ale jest i ma być, co najwyżej  winno się odrzucić Traktat Lizboński. Jak to ujął Artur Zawisza (Rzeczpospolita, 24.11.2012): „zaszkodziłoby nam wystąpienie z Unii. (…) dlatego należy zacisnąć zęby i trwać w Unii, starając się jednocześnie zmieniać ją na lepsze”. Nic dziwnego, że wobec tak sympatycznego dla sił liberalnych stanowiska wobec Unii Europejskiej, najwięcej zadowolenia wykazała „Gazeta Wyborcza”, komplementując ukazanie się Deklaracji Ideowej RN jasnym i uspokajającym obawy swoich czytelników materiałem, zatytułowanym „Narodowcy zostają w UE” („GW”, 27.03,2013).
Stanowisko nacjonalistyczne:
Nie chcemy zmieniać  Unii na lepsze. Chcemy upadku Unii. Nacjonaliści chcą państwa niepodległego, suwerennego, wolnego od obcej zależności – zarówno politycznej jak i gospodarczej. Unia Europejska, liberalny program zniszczenia państw narodowych, stoi do naszego stanowiska w całkowitej opozycji.
2.      Imperialna polityka USA i Izraela.
Stanowisko RN:
Podobnie jak ugrupowania, z których wywodzi się Ruch (PiS,Prawica RP, Libertas), Stany Zjednoczone i Izrael są traktowane jako punkt stały wszelkiej polityki zagranicznej. Tzw. proatlantyzm, wyrażany poparciem dla imperialnej polityki USA i Izraela, znajduje swój wyraz nie tylko w ustanowieniu doradcy wojskowego Ruchu Narodowego w osobie Romualda Szeremietiewa, któremu w znacznym stopniu  „zawdzięczamy” podporządkowanie polskich sił wojskowych kontrolowanemu przez Amerykanów NATO oraz koncepcję wprowadzenia na ziemie polskie kolejnych, po sowieckich, obcych jednostek wojskowych,  ale również i w deklaracjach liderów grupy: zachwyconego waszyngtońskim neokonserwatyzmem  (proizraelskim, ze względu na pochodzenie jego wyznawców) K. Bosaka czy A. Zawiszy, który na Kongresie RN stwierdził wprost: „jesteśmy członkami NATO, które inaczej niż Unia może uzupełniać polski potencjał obronny”.  W sprawie Izraela Zawisza jest jeszcze bardziej dosadny: „Zasada sprawiedliwości nakazuje nam solidarność z Izraelem (…)  Nie możemy zamykać oczu na to, po czyjej stronie jest racja w tym konflikcie. Tą stroną jest Izrael” („Dziennik”. 2.01.2009. Artur Zawisza podtrzymał to stanowisko w czasie pół publicznej dyskusji na portalu facebook, 16.06.2013 r.).
Stanowisko nacjonalistyczne:
Odrzucamy „american dream” – marzenie zniewolenia świata przez Stany Zjednoczone. Nie godzimy się, by Polska była na służbie u obcych i dla obcych. Domagamy się usunięcia obcych jednostek wojskowych z terenu Polski. Walczymy o świat wolnych narodów i państw, które współpracują, dobrowolnie, dla osiągnięcia wzajemnych korzyści.  Odrzucamy jakąkolwiek możliwość uznania Izraela, który jest organizacja przestępczą, tyle że dużą, prowadząca działalność o charakterze ludobójczym. Krótko mówiąc, nacjonalizm sprzeciwia się Nowemu Porządkowi Światowemu, który de facto jest bliski poglądom RN.
3.      Sprawy wewnętrzne.
Stanowisko RN:
Ruch Narodowy akceptuje istniejący system polityczno-ekonomiczny, domagając się (jak każda formacja demoliberalna dążąca do władzy) jedynie wymiany ekipy rządzącej na swoją. Tej  „oryginalnej” koncepcji towarzyszą  równie „odkrywcze” postulaty obniżenia podatków, ograniczenia biurokracji i wsparcia kapitałem (bez określenia owego kapitału) polskich przedsiębiorstw. Ta dysfunkcyjna enigmatyczność redukuje do zera stanowisko Ruchu w sprawie upowszechnienia wśród Polaków własności (realnej a nie anonimowej), kontroli systemu bankowego czy spłaty zadłużeń, które demolują polskie finanse.  Jedynie w kwestii stosunku do zlikwidowania polskiej złotówki i zastąpienia jej  euro ruchowcy powtarzają stanowczo za nacjonalistami  konieczność obrony waluty narodowej. Nawet to trudno jednak traktować poważnie, albowiem wspólna waluta brukselska jest postulatem konstytutywnym Unii Europejskiej, którą Ruch Narodowy akceptuje.
Stanowisko nacjonalistyczne:
Odrzucamy system demoliberalny. Zastąpiony musi zostać ustrojem, w którym wszystkie normy publiczne zgodne są z zasadami cywilizacji chrześcijańskiej. Tyczy to zarówno stosunków gospodarczych, społecznych jak i politycznych. W wolnej Polsce nie ma miejsca dla sił dążących do zniszczenia suwerenności narodu w stosunkach wewnętrznych i państwa w warunkach zewnętrznych. Promowanie patologii, takich jak homoseksualizm, liberalizm czy pedofilia musi być penalizowane. Istnienie formacji, odwołujących się do wartości sprzecznych z zasadami cywilizacyjnymi – zakazane. Struktura Państwa odzwierciedlać musi trój-uczestnictwo społeczne każdego człowieka: polityczne, samorządowe/lokalne i zawodowe.
Wyliczanie różnic, podstawowych i kluczowych, pomiędzy nacjonalizmem a liberalnym konserwatyzmem mogłoby trwać dłużej, ale myślę, że nie ma co przedłużać tego wątku. Wystarczy to, co jest.  Oczywiście rodzi się pytanie, czy istnieją jakieś wątki zbieżne. Niewątpliwie – tak. Poza takimi, które przywołują wszyscy bez względu na rasę, wyznanie i pochodzenie społeczne (nie jest ważna w tym momencie szczerość owych deklaracji)  - takich jak niskie podatki, ograniczenie biurokracji – znalazłoby się i parę punktów wspólnych z węższego nieco zakresu. Sęk w tym, że tyczą one spraw drugorzędnych, i że nie są one wyłącznie bliskie nam czy ruchowcom. Chociażby szacunek dla żołnierzy podziemia antykomunistycznego. Tyle że to jakby ciut mało, by mówić o „braterstwie krwi”. Dla nacjonalistów RN to jedynie sąsiad spotykany czasami na parkingu. Dzień dobry – dzień dobry. I starczy.
Wiem, oczywiście że wiem (głuchy i ślepy na szczęście jeszcze nie jestem), że ruchowcy chętnie stosują radykalną retorykę, lubią się bawić słowem w nadziei na złapanie leszczy, którzy nie mają na tyle bystrości, by wgłębić się w to, co tam pod nosem mruczy jeden czy drugi lider Ruchu. Liberalnemu konserwatyście Zawiszy nie przeszkadza maszerowanie w manifestacji, gdzie zgromadzeni pomstują na liberalny kapitalizm, który jest jego żywiołem, bo on nie uprawia w tym  momencie  misji ideowej, tylko realizuje potrzebę organizacyjną. I wystawia się „na rybkę”. Bo Ruch ma ofertę dla młodych – tak, ma. Ofertę haseł – w służbie celów z owymi hasłami sprzecznymi.
Jak daleko może posunąć się ideowo-polityczny oportunizm pokazał sam kongres RN. Wśród zaproszonych gości znalazł się przedstawiciel węgierskiego HVIM, Laszlo Toroczkaj, który wygłosił płomienne (i świetne) przemówienie, w którym rozstrzelał postawy prounijne, proizraelskie, proamerykańskie i pronatowskie. Brawa dostał raczej mizerne, co pewnie wytłumaczył sobie słabym przekładem. Nie domyślił się, że jest jedynie narodowo-radykalnym kwiatkiem do proizraelskiego, prounijnego, proamerykańskiego i pronatowskiego „gajera”. A tłumaczka, cóż, była naprawdę dobra, po prostu nie kłopotała szacownego gościa takimi pierdółkami, jak fakt, że znalazł się na spotkaniu organizacji przypominającej  ichniejszy Fidesz, tyle że w wersji mini-mini, Pozoranci też są potrzebni, a co! Strach pomyśleć, co by zrobił Laszlo gdyby wiedział, że na Kongresie wystąpi dawny funkcjonariusz partii komunistycznej, uważający ją po dziś dzień za wzorową organizację narodową. Może i przyjąłby tłumaczenie organizatorów „sorry, error”. Tyle że mógłby wtedy rzucić hasło „delete!”. Tak.. wielka szkoda się stała i niesprawiedliwość dziejowa.
*
Po ogłoszeniu startu inicjatywy Ruch Narodowy całkiem spora gromadka osób spoza „firmy” słała do mnie zapytania, czy NOP „wchodzi w ten interes”. Takiej możliwości nie było, aczkolwiek z rozbawieniem obserwowałem, jak Artur Zawisza z lekka szantażował taką możliwością  opornych koalicjantów. Robiliśmy za „czarnego luda” i było to na swój sposób intrygujące obserwować, jak głębokie są kompleksy wobec NOP. 
Ale – i to jest ta trochę niekonwencjonalna część rozważań -  załóżmy, że Narodowe Odrodzenie Polski, ruch nacjonalistyczny, wchodzi w liberalno-konserwatywny Ruch Narodowy. Tę historyjkę sci-fi dedykuję wszystkim „unionistom”, którzy bez modłów o jedność za wszelką cenę nie mogą spokojnie rozpocząć dnia.
Jako się rzekło: łączymy się.  Łączymy się, bo „musimy stworzyć jeden, silny narodowy ruch polityczny, który poprowadzi Polskę do zwycięstwa”. Na wszystkie wątpliwości odpowiadamy zgodnym chórem: „Zbudujemy szeroki ruch społeczny z różnych organizacji, od narodowych do liberalnych, by na gruncie wspólnego programu, wystartować w wyborach,  zdobyć mandaty i uzyskać wpływ na władzę. Odbierzemy republice okrągłego stołu każdy dom, ulicę i kamienicę. Amen”.
Uzbrojeni w ten przejrzysty i klarowny plan ruszamy więc do boju, kopiąc w tyłek każdego, kto zapyta, czy ulice będziemy zabierać miastom czy dla miast, kamienice oddawać Żydom, Marsjanom czy po prostu je spalimy. Bo budujemy jeden Ruch i w głębokiej rzyci mamy takie tam duperele. Za Unią czy przeciw Unii? Państwo proletów i kapitalizm  czy system dystrybucjonistyczny i ścisła kontrola banków? Spłacanie zaciągniętych przez liberalny reżim pożyczek zagranicznych, czy  ich odrzucenie? Kto by się tam drobiazgami przejmował! Ostatecznie „odpowiadamy przed Bogiem i Historią”, a nie jakimiś cieniasami. Budujemy Ruch, któremu ludzie już ufają, chociaż nas nie znają, ale poznają nas po naszych owocach, znaczy kiedy zostaniem członkami tego czy owego parlamentu, i nie damy się z niego wymieść, bo jesteśmy uczciwi i ze spiżu.
Nadchodzi pierwszy krok, tworzymy struktury terenowe.
Jesteśmy silni i niepodzielni, a w Warszawie mamy nawet kilka struktur. Kiedy  liderzy jednej ściskają się z naszymi braćmi z ambasady wspaniałego Izraela, inni nasi przywódcy szturmują ten przybytek syjonistycznego szatana. Mijamy się w korytarzu z szacunkiem pozdrawiając „Chwała Wielkiej Polsce”, bo Wielkiej Polski Moc to My. I ruszamy dalej. Jedni tłuc szyby a drudzy je wstawiać.
Walka trwa. Cały czas w pełnej zgodzie i harmonii organizujemy w stolicy dwie kolejne manifestacje jednego dnia! DWIE! To nasza siła! Nikt tak nie potrafi, tylko jeden wielki i niepodzielny Ruch! Pierwsza maszeruje od Pomnika Mikołaja Kopernika, wznosząc hasła programowe „Kapitalizm to realizm!”. Na Nowym Świecie aktyw RN rozbija  w proch i w pył prowokatorów, żalących się, że ich komornik wyrzucił na bruk. „Trzeba pracować, a nie protestować” – skanduje tłum ruchowców. W tym samym czasie wyrusza spod Pomnika Dmowskiego kolejna manifestacja Ruchu „Kapitalizm to socjalizm, Trzecia Droga Nacjonalizm”. Na placu Trzech Krzyży członkowie Ruchu wdeptują w bruk działaczy KNP Korwina Mikke, trzymających transparent „Kapitalizm – Tak!”. Nie będzie cholerny kapitalista pluł nam w twarz! Na placu De Gaulle’a obie manifestacje Ruchu Narodowego wita siedzący na koniu Szef Szefów, pozdrawiający zastępy Nowej Polski. „Silni, Zwarci, Gotowi!” – rozlega się z megafonów Jego głos. „Wielcy, Twórczy, Niepodzielni!” – odpowiadają manifestanci. Polska jest Nasza, to widać, słychać i czuć!
Wybory. Przełamujemy niepotrzebne swary o detale i listy obsadzamy metodą totolotka. W puli na każdą listę przypada: jeden kandydat  za Unią Europejska, jeden za Moskwą, jeden za Niepodległością, dwóch lekarzy, trzy kobiety, pięciu katolików, dwóch pogan i jeden ateista.
Czas na spoty. Tutaj nie ma już żadnych wahań. Spot unijny. Ujęcie pierwsze. Defiluje Marsz Niepodległości. Na jego tle pojawia się Artur Zawisza „Musimy zacisną zęby i trwać w Unii”. I z szerokim uśmiechem spod wąsa: „Wygramy!”. Kolejna przebitka, tym razem wrocławski Marsz Patriotów. Pojawia się Adam Gmurczyk: „Naszym celem jest zniszczenie Unii Europejskiej i odzyskanie niepodległości”. Cięcie. W tle przygrywa zespół Irydion, pojawiają się napisy: „Ruch Narodowy. Jedyna Siła dla Polski. Wiemy, czego chcemy. Wygramy”.
Drugi spot, o wartościach. Spokojna acz porywająca muzyka, może być Bach. Pojawia się Arkadiusz Robaczewski: „Siła naszego kraju tkwi w tradycyjnym, katolickim wychowaniu. Bez Najwyższego nie ma niczego!”. Zmienia się tło muzyczne, w uszy odbiorcy uderza niepokojący pagan-rock. Z ciemności wyłania się twarz Tomasza Szczepańskiego: „Naród bez tradycji jest nic nie wart. Pamiętaj o gromnicy dla Światowida w każdą Noc Kupały”. Ostre cięcie, tablica z wyborczym hasłem: „Ruch Narodowy. Jedyna Siła dla Polski. Wiemy, czego chcemy. Wygramy”.
Dzień elekcji. Część kandydatów przeszła. Udało się! Mamy realny wpływ na władzę!
Zaprzysiężenie. Tworzymy koło. Pierwsze głosowanie. Rozwiązujemy koło. Zaskakująca niezgodność poglądów.  Ale głosujemy razem,  na jednej sali. Tyle, że inaczej. I wszystko trzeba zaczynać od początku….
Za: http://www.nacjonalista.pl/2013/06/18/adam-gmurczyk-reality-show-from-poland/#.UcBOmy7uBTg.twitter
Adam Gmurczyk