poniedziałek, 26 maja 2014

DWIE ZBRODNIE JARUZELSKIEGO - Robert Larkowski

    Stan wojenny był złem, który według dokumentów znalezionych w rosyjskich archiwach przez dysydenta Władimira Bukowskiego, stanowił inicjatywę Wojciecha Jaruzelskiego i nie wynikał z zagrożenia inwazją wojsk sowieckich na Polskę, lecz stał się zbrojnym wystąpieniem krajowych sił przemocy komunistycznej, które bały się utraty swej władzy. Sama logika podpowiada, że sytuacja międzynarodowa ZSRR – zaostrzanie się konfliktów z USA i niosąca ogromne problemy okupacja Afganistanu - nie pozwalała mu na otwieranie kolejnego frontu walki z Zachodem i podejmowanie ryzyka militarnej rozprawy z zawsze nieobliczalnymi Polakami. Najlepiej rozumiał to szef KGB i stosunkowo krótkotrwały sekretarz generalny KPZR(listopad 1982 - luty 1984) Jurij Andropow, który stwierdził, że lepiej stracić Polskę niż cały obóz socjalistyczny i sam Związek Sowiecki. To Andropow opracował ogólny plan pokojowych zmian zwanych „pierestrojką” i wyznaczył do ich realizacji Michaiła Gorbaczowa, co przyniosło miękkie przejście z systemu komunistycznego do kapitalizmu w samym ZSRR i większości państw tzw. demokracji ludowej w Europie. Oczywiście było to dużej mierze wielkie złodziejstwo i ukartowana demoralizacja głównie rosyjskiego narodu , ale systemowo zakończyło definitywnie erę marksizmu-leninizmu w jego skrajnie ekspansjonistycznej postaci.

Jaruzelski posiadał w tych latach dyktatorską władzę, Sowieci mieli własne problemy i nie zawracali sobie nim głowy. Mógł on śmiało pójść drogą ekonomiczno-narodowej kontrrewolucji generała Augusto Pinocheta i wykorzystać okres swego panowania do wprowadzenia gospodarki rynkowej typu autorytarnego z kontrolą narodową nad systemem finansowym i strategicznymi dziedzinami przemysłu. Tu nie chodziło najbardziej o to, że Jaruzelski prowadził politykę ograniczonego terroru i kneblował opozycję. Niekiedy dla ratowania państwa i substancji narodowej, tak trzeba robić, co udowodnił wymieniony Pinochet lub wcześnie generał Francisco Franco. Jednak u Jaruzelskiego zdławienie anarchistycznej i trockistowskiej w pewnym fragmencie Solidarności, nie miało na celu uporządkowania sytuacji w kraju, wzmocnienia autorytetu władzy i wreszcie przeprowadzenia niezbędnych reform o charakterze narodowo-wolnorynkowym. Jaruzelski był przykładem – jak niegdyś Piłsudski – dyktatora anachronizmu. Z bezsensownym uporem bronił „zdobyczy socjalizmu”, podkreślając to prawie w każdym przemówieniu, nie usprawniał w żaden sposób aparatu rządzenia, jak i gospodarki, tkwił w hasłach marksistowsko-leninowskich, pogłębiał pustkę ideowego życia Polaków, którzy socjalizm i propagandę PRL-u już dawno odrzucili. W okresie swego panowania, Jaruzelski cofnął praktycznie Polskę pod względem wolności politycznych i poziomu życia do czasów „średnio-późnego” Gomułki, bo Gierek był przy nich obu „wolnościowcem” pełną gębą – biorąc pod uwagę uwarunkowania realnego socjalizmu i przez pewien czas zapewnił nawet społeczeństwu namiastkę dobrobytu. Trzeba też oddać sprawiedliwość Gomułce, który odznaczał się myśleniem państwowo-narodowym(jak na komunistę) i potrafił broniąc polskich interesów, wdawać się w ostre spory z Moskwą, rodzimymi syjonistami oraz germanofilami, doprowadzając do uznania polskich granic zachodnich przez Republikę Federalną Niemiec. Jaruzelski takich cech nie posiadał.
Jaruzelskiemu beznadziejna odbudowa komunizmu, zajęła czas do połowy lat 80. XX wieku. Dopiero pojawiający się błyskawicznie na horyzoncie krach socjalistycznych złudzeń na światową skalę i zagrożenie swojej pozycji wszechwładnych panów w państwie, obudził(na nieszczęście Polski) wyższych aparatczyków PZPR z błogiego snu. Jaruzelski wyznaczył resort Kiszczaka do podjęcia wstępnych rozmów z przefiltrowaną pod względem braku sympatii do idei narodowej i chętną kosmopolityzmowi „opozycją”. Nadawali się ku temu wspaniale KOR-owcy i ich desant pseudozwiązkowy z Wałęsą na czele, posiadający dodatkowo znakomite notowania wśród soc-liberałów i syjonistów na Zachodzie. To oni – z rekomendacji Michnika, Wałęsy i reszty – uznali ekipę Jaruzelskiego za swych „polskich” sojuszników, którzy nie pozwolą w porozumieniu z KOR-owcami odrodzić Polski Suwerennej i Narodowej. Sam Jaruzelski zdobył specjalnie uznanie brytyjskiego potentata wydawniczego,antypolskiego Żyda i hochsztaplera finansowego Roberta Maxwella-Hocha, który wydawał książki z jego przemówieniami i „wiekopomnymi” przemyśleniami(Maxwell-Hoch zginął w tajemniczych okolicznościach w 1991 r. i został pochowany za zasługi dla Izraela na Górze Oliwnej). Tym sposobem kształtował się Okrągły Stół – druga zbrodnia Jaruzela, być może gorsza od stanu wojennego. Nad przyszłością naszego kraju radzili przy tym meblu prymusi filosemicko-socliberalnego postępu z obu stron. Frakcja liberałów z PZPR i pogrobowcy KOR, stworzyli de facto wizję III Rzeczypospolitej Żydowskiej, w której przymusowo będziemy żyć nie wiadomo jak długo . Wszystkim u zarania kierował Jaruzelski, jako dyktator schyłkowego PRL-u. Gdyby chciał Okrągłego Stołu w składzie - frakcja narodowa w PZPR, organizacje koncesjonowanych, nacjonalizujących katolików i opozycja endecko-narodowo-radykalna, to tak by się stało, tym bardziej, iż te siły polityczne rozumiały konieczność współpracy z Rosją, która odrzucając komunizm, stawała się wrogiem światowego żydostwa. Ale Jaruzel siedział już w kieszeni zachodniego syjonizmu oraz soc-liberalizmu i promował agentów tych ideologii w PZPR i w „opozycji demokratycznej”, przygotowując ich do zbliżającego się rządzenia państwem i począł wykonywać zachodnie dyrektywy niszczenia polskiego kapitału i gospodarki, co rozpoczęło się na dobre za premierostwa Mieczysława Rakowskiego.
Jeśli sądzimy Wojciecha Jaruzelskiego za stan wojenny, to trudno zapomnieć mu ukoronowania tego aktu zdrady narodowej poprzez oddanie władzy syjonistycznej klice KOR-u, która od początku powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego podjęła oficjalne działania na rzecz unicestwiania kultury narodu i nadawania jej żydowskiego charakteru oraz realizacji planu wykończenia rodzimej ekonomi według wytycznych programu Sachs-Balcerowicz.. Wielki był w tej antypolskiej operacji udział Jaruzelskiego i wielka jego wina, przy której blednie nawet sam stan wojenny.


ROBERT LARKOWSKI