Immanentną cechą
systemu kapitalistycznego w neoliberalnej Polsce po 1989 roku stały się
„eksmisje na bruk”, przeprowadzane na osobach starszych, samotnych,
chorych, bezdomnych bądź rozbitych przez życie rodzinach, dodatkowo
poprzedzane wielomiesięcznym nękaniem w różnych formach, mającym na celu
skłonienie lokatora do samodzielnego opuszczenia mieszkania –
najczęściej zamieszkiwanego od kilkudziesięciu lat, stanowiącego
właściwie jedyny majątek oraz ostatnie bezpieczne lokum. Ostatnimi
miesięcy przeszła przez Polskę bulwersująca sprawa z dnia 26
października kończącego się tego roku, wówczas o godzinie 10:00 w
Krakowie miała zostać eksmitowana 74-letnia Maria Wiącek, córka weterana
dwóch wojen światowych (od Legionów Piłsudskiego po Zrzeszenie „Wolność
i Niezawisłość”). Córka bohatera od siedemdziesięciu lat zamieszkiwała
lokal przy ul. Krowoderskiej 56/1 i o mieszkanie pozwała ją gmina
Kraków, jednak do pozwanej przez gminę nie docierały żadne pisma sądowe,
a sąd wydał zaoczny wyrok – eksmisja bez prawa do lokalu socjalnego i
zapłata kosztów sądowych; od tej pory straszono Marię eksmisją, odcięto
ogrzewanie i gaz oraz zamurowano otwory wentylacyjne. Ostatecznie udało
się dzięki sąsiadom oraz kombatantom zablokować eksmisję, a komornik
poprzestał po długim czasie nerwów i sporów w obstawie policji na
sporządzeniu protokołów z niewykonanej eksmisji oraz ich podpisaniu
przez pracowników spółdzielni mieszkaniowej.
Innym, bardziej skandalicznym przypadkiem, o którym należy wspomnieć na
początku, było zamordowanie w marcu 2011 roku Jolanty Brzeskiej,
działaczki Komitetu Obrony Lokatorów z Warszawy. Od 1950 roku mieszkała w
kamienicy przy ul. Nabielaka, płaciła czynsz miastu, ale budynek
przejął Marek Mossakowski, znany ze złych relacji z mieszkańcami,
przejmowania budynków z lokatorami od miasta oraz kupowania roszczeń do
nieruchomości. W 2006 roku Mossakowski z właścicielami kamienicy zapukał
do mieszkania Brzeskich, kupując uprzednio udziały od spadkobierczyń
kamienicy, po czym poinformowano lokatorów o wygaśnięciu umowy najmu i
zażądano miesięczne płacenie odszkodowania w wysokości 2 tysięcy złotych
miesięcznie. Zaczęła się potem gehenna tejże rodziny, toczyły się
sprawy sądowe, zapadł wyrok eksmisyjny, a w międzyczasie zmarł mąż
Jolanty, która była wówczas zaangażowana w obronę eksmitowanych ludzi
oraz organizacje manifestacji przeciw Mossakowskiemu. Pod koniec lutego
2011 roku przepadła bez wieści, nie zostawiając żadnego listu ani
wyjaśnienia, zaś 1 marca odnaleziono zwęglone zwłoki działaczki w Lesie
Kabackim, śledztwo w sprawie wyjaśnienia wszystkich okoliczności jej
śmierci zajęło policji i prokuraturze aż 3 lata, w toku śledztwa
najpierw ustalono, iż kobieta popełniła samobójstwo, później zmieniono
kwalifikację czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Powyższe, jak i inne przykłady, które będą przytaczane w niniejszym
tekście, mają na celu nakreślenie bardzo istotnego problemu, z którym
powinniśmy walczyć. Mowa tu o eksmisjach na bruk, które stały się bardzo
dobrym środkiem do wyzyskiwania lokatorów na rzecz właścicieli
kamienic, deweloperów i prywatnych firm. Od 17 listopada 2011 roku
przestał obowiązywać przepis zakazujący eksmisji na bruk, zgodnie z
wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego gminy bądź spółdzielnie mieszkaniowe
nie są już zobowiązane do przydzielania lokali obywatelom zalegającym z
zapłatą czynszu. Samorządom wystarczy przyznawanie lokali tymczasowych,
których wymogami podstawowymi są 5m2 na osobę, dostęp do wody oraz
zmieszczenie piecyka do ogrzewania i maszynki do gotowania, jednak w
wypadku, gdy eksmitujący będzie miał problem z opłacaniem lokalu, to
zostanie przeniesiony do noclegowni.
Wzrastającą skalę problemów, która
może zaważyć na ich przyszłości, już u zarania wyroku TK sprzed 4 lat
zaobserwował Marek Zakrzewski z Fundacji Wspierania Rozwoju Regionu
Podwarszawskiego:
„Eksmisja na bruk w samej stolicy i okolicach spowoduje, że kilka tysięcy osób będzie szukało dachu nad głową. Otworzy się furtka do wyrzucania ludzi niepłacących czynszu z reprywatyzowanych kamienic i spółdzielni mieszkaniowych. Będzie można też wykonać zaległe eksmisje. A przecież ktoś, kto nie płaci, nie musi być z patologicznej rodziny. Zdarzają się przypadki losowe, choćby utrata pracy.”
„Eksmisja na bruk w samej stolicy i okolicach spowoduje, że kilka tysięcy osób będzie szukało dachu nad głową. Otworzy się furtka do wyrzucania ludzi niepłacących czynszu z reprywatyzowanych kamienic i spółdzielni mieszkaniowych. Będzie można też wykonać zaległe eksmisje. A przecież ktoś, kto nie płaci, nie musi być z patologicznej rodziny. Zdarzają się przypadki losowe, choćby utrata pracy.”
Pomimo „dobrych chęci” Trybunału
jego decyzja jest wymierzona przede wszystkim w lokatorów, ale nie tylko
tych faktycznie znęcających się nad rodziną, którzy mieli być głównym
celem anulowania tego przepisu. Nowe regulacje stanowią dramat dla wielu
ludzi uwięzionych w pułapkach kredytów, a także lokatorów mieszkających
w blokach zakładowych, które po upadku przedsiębiorstw przeszły w ręce
biznesmenów mogących ustalać dowolne stawki czynszowe. Bardzo głośno w
tym okresie było o dzikich reprywatyzacjach warszawskich nieruchomości
(był to ciąg pozaustawowej reprywatyzacji opartej o dekret Bieruta z
1945 roku, na jego mocy budynki z lokatorami oddaje się prywatnym
właścicielom nie sprawdzając, czy wypłacono za nie odszkodowania, ani
czy budynek był odbudowywany przez mieszkańców Warszawy), których
beneficjentami nie byli spadkobiercy przedwojennych właścicieli
kamienic, lecz oszuści i „kolekcjonerzy kamienic”, a co gorsza od
wydania 23 czerwca 2008 roku rozporządzenia Prezydent Warszawy,
burmistrzowie dzielnic mają przekazywać kamienice w zarząd i
administrację osobom posiadającym roszczenia do nieruchomości nawet, gdy
proces reprywatyzacji nie został zakończony. Tu można przywołać
fragment raportu o reprywatyzacji przygotowanego przez „Stronę
Społeczną”: „Nagminnym problemem reprywatyzacji warszawskiej stało się
przekazywanie przez Gminę budynków osobom, które nie są uprawnione do
ich otrzymania, ponieważ: dokumenty, na podstawie których osoby te
weszły w prawa dawnych właścicieli hipotecznych są nierzetelne lub zwrot
następuje wobec osób, które w ogóle nie wykazały swojego tytułu, nie są
następcami prawnymi dawnych właścicieli hipotecznych, zostały już
zaspokojone przez międzynarodowe umowy odszkodowawcze, albo nie
dopełniły formalności w wymaganym terminie.”
Tutaj można przywołać kolejną z elementów układanki część – mianowicie
sprawę „kolekcjonerów kamienic”. Inaczej określani mianem
kamieniczników, są to osoby masowo skupujące roszczenia mniej lub
bardziej realnych spadkobierców danej nieruchomości, dokonujące szeregu
wyrafinowanych metod mających ugruntować ich stan posiadania wobec
lokatorów i prawdziwych spadkobierców, którym te majętności się należą.
Jednym z najbardziej bezwzględnych „k” jest Marek Mossakowski,
odpowiedzialny między innymi za eksmisję rodziny Brzeskich czy nieudaną
dzięki oporowi Komitetu Obrony Lokatorów próbę przejęcia kamienicy przy
ul. Targowej 64 ze 130 rodzinami tam mieszkającymi. Stosował w celu
osiągnięcia jak największych zysków wypróbowane „chwyty” – bezprawne
straszenie eksmisją, podnoszenie czynszów do sum niemożliwych do
zapłacenia bądź oscylujących na granicy dochodu rodziny, blokowanie
dostępu do piwnic, wstrzymywanie wywozu śmieci, blokowanie prac
konserwacyjnych, a nawet próby nielegalnej eksmisji przy użyciu
przemocy. Ponadto tacy jak on kamienicznicy nagminnie stosują argument,
iż umowy kwaterunkowe lokatorów tracą ważność w momencie kupienia
kamienicy. Tu należy również dodać rolę prywatnych właścicieli w
pierwokupie udziałów w nieruchomościach, w przypadku kamienicy z
Targowej 64 pierwotnie udziały miasta wynosiły 43%, później skurczyły
się o 18%, przy czym mieszkańcy, którzy powinni mieć prawo pierwokupu
zagwarantowane ustawą, zostali pominięci i postawieni przed faktem
dokonanym Mossakowskiemu; miało to miejsce pomimo braku decyzji
dotyczącej wyłączenia tej nieruchomości z miejskich zasobów komunalnych.
Ostatecznie sprawa zakończyła się sukcesem obrońców lokatorów, dzięki
którym 2 września 2010 roku radni dzielnicy Praga Południe na sesji
wstrzymali decyzję o przekazaniu nieruchomości kamienicznikom oraz
jednocześnie podjęli decyzję o wykupie przez miasto pozostałych części
nieruchomości.
Dalej, inną metodą eksmisji jest
dążenie do obniżania cen wywoławczych nieruchomości spowodowanych
zjawiskami naturalnymi – np. pożarami, planami budowy infrastruktury czy
osiedli. Lokalne media warszawskie kilka lat temu nagłośniły sprawę
podejrzanych podpaleń piwnic w starych domach na Pradze Północ, tylko w
2011 roku doszło do ponad 20 pożarów, w marcu 2012 roku głośnym echem
odbiło się podpalenie zabytkowej barki w Porcie Praskim, wcześniej
spłonęły również historyczne zabytki w Białymstoku – dom, w którym
mieszkał Józef Piłsudski czy zabytkowy budynek dawnego magistratu
Starosielc. Ten ostatni budynek został wystawiony na sprzedaż na
przetarg, który się odbył 26 czerwca, a wskutek pożaru cena wywoławcza
pierwotnie wynosząca 970 tysięcy złotych została obniżona. Dlaczego
warto wspomnieć o tym przykładzie? Ponieważ jest to sfera działania firm
deweloperskich, które dzięki takim zjawiskom będą w stanie kupić taniej
tereny pod budowę bądź obejść przepisy prawne chroniące zabytki.
Wówczas problem był poważniejszy, ponieważ w przypadku Warszawy
planowano w okolicach Portu Praskiego budowę osiedla z
wielokondygnacyjną zabudową i podziemnymi garażami, mającą obejmować 5
ha terenu między ulicami Okrzei, Wrzesińską i Sierakowskiego, czyli tam,
gdzie dochodziło wcześniej do podpalenia kamienic. Ten proceder również
nie obył się bez reakcji ruchu na rzecz obrony lokatorów.
Inny przypadek, który również mieści
się w tej kategorii, pochodzi z roku 2014. Radio Kraków wówczas
poinformowało o eksmisji z dnia 7 kwietnia. Tego dnia eksmitowano
jednego z dwóch właścicieli działek, odebranych im pod budowę ul. Lema w
Krakowie, ulica ta w założeniu miała stać się drogą dojazdową do hali
widowiskowo-sportowej w dzielnicy Czyżyny. Eksmisja i zajęcie domu
przy al. Jana Pawła II zostały przeprowadzone w brutalny sposób –
policja i prywatna firma ochroniarska gwałtownie spacyfikowały
protestujących mieszkańców i wyważyły drzwi wejściowe. Na podstawie tzw.
specustawy drogowej działki pod budowę ulicy zostały odebrane w zamian
za wypłacenie eksmitowanym ludziom odszkodowań w łącznej sumie 1,4 mln
złotych, owa suma okazała się za niska, zaś proponowane lokale zastępcze
– zawierające tylko jeden pokój, aneks kuchenny oraz łazienkę, są zbyt
małe do pomieszczenia kilkuosobowej rodziny. Tydzień później dokonano
eksmisji lokatorów drugiego domu.
Można tu też wymienić przypadek z
Wrocławia sprzed 2 lat, wtedy w grudniu została eksmitowana i
przeniesiona do przyznanego jej przez gminę lokalu socjalnego 85-letnia
Magdalena Żbik, która w swoim mieszkaniu żyła przez 30 lat. Na mocy
wyroku sądowego komornik w asyście policji i ślusarza zajął
niezamieszkany już Młyn Maria, który początkowo należał do
Przedsiębiorstwa Przemysłu Rolno-Spożywczego, a później został
zakupiony przez spółkę JM Investment, która w tym miejscu planowała
budowę czterogwiazdkowego hotelu. Na skandal zakrawa fakt, iż
eksmitowana była osobą niepełnosprawną, miała trudności z chodzeniem, a
lokal zastępczy nie posiadał centralnego ogrzewania, poręczy na klatce
schodowej, łazienka i kuchnia połączone, a piaszczyste podłoże na
podwórku utrudniało chodzenie. Sprawę za pośrednictwem Gazety
Wrocławskiej nagłośniła córka pani Magdaleny, Krystyna Kleszczyńska.
Do grona składających wnioski o
eksmisję należy oprócz gmin, spółdzielni mieszkaniowych oraz osób
prywatnych – „kolekcjonerów kamienic” dopisać firmy windykacyjne oraz
parabanki udzielające „chwilówek” z wysokim oprocentowaniem. Coraz
poważniejszym problemem uprzykrzającym życie mieszkańcom stali się
„czyściciele kamienic”, wynajmowani przez firmy prywatne i posiadający
znajomości w policji. Przykładem na takie bezprawie jest Poznań, gdzie 3
lata temu tacy delikwenci nękali lokatorów kamienicy przy ul.
Stolarskiej, próbując ich zmusić do wyprowadzki. Dzięki znalezionym w
toku śledztwa dokumentom ich firmy wyszły na jaw źródła zleceń
czyszczenia kamienic – były to spółki Aura Inwest i Kappa Inwest,
których szefem był Maciej Kawka, zatrudniony w neoBANK-u (Wielkopolski
Bank Spółdzielczy) w charakterze specjalisty w departamencie inwestycji i
zabezpieczeń, wcześniej zasiadał w zarządach 19 spółek mających rzekomo
wspierać rozwój banku.
Na czym polegał ów proceder?
Delegaci neoBANK-u kupili trzy budynki i podpisali umowy z
„czyścicielami” na „doprowadzenie do efektu polegającego na opuszczeniu i
opróżnieniu mieszkań”, za co „czyściciele” mieli otrzymywać
wynagrodzenie w sumie 15 tysięcy złotych za zlecenie. W celu pozbycia
się lokatorów z kamienic przy ul. Stolarskiej i Strusia „czyściciele”
odcinali lokatorom wodę i gaz, dziurawili rury, rozbierali dachy i
ściany, wymazywali drzwi farbą oraz podrzucali pod drzwi mieszkań
zdechłe szczury. Ostatecznie sprawa zakończyła się sądem, delikwenci ze
spółek Kawki uprzykrzający mieszkańcom życie musieli zapłacić
odszkodowanie w wysokości 135 tysięcy złotych. Co więcej, w lipcu 2015
roku Sejm wprowadził do Kodeksu Karnego nowy przepis, mający chronić
lokatorów przed tzw. czyścicielami kamienic, który został wraz ze
zmianami w prawie budowlanym zatwierdzony przez Senat. Na ich podstawie
za odcięcie wody, zamurowanie bramy lub jakiekolwiek inne czynności
mające zmusić lokatorów do wyprowadzki grozi kara do 3 lat więzienia.
Te opisane przypadki świadczą o tym,
iż państwo polskie jako gwarant bezpiecznej egzystencji swoich
mieszkańców nie jest w stanie wyciągać konsekwencji za ów proceder, a
nawet wspiera prywatny kapitał w jego bezwzględnej polityce wobec
lokatorów, mimo teoretycznych zapisów zawartych w artykułach 75 i 76
Konstytucji RP, które mówią:
Art. 75: „Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania.”Art. 76: „Władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi.”
Art. 75: „Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania.”Art. 76: „Władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi.”
Dodatkowo istnieje szereg nadużyć przy przyznawaniu lokali socjalnych,
mających pełnić zastępczy charakter. Jak wyżej wskazałem, najczęściej są
to zaniedbane lokale, nieprzygotowane do przyjęcia eksmitowanych
obywateli, o małej powierzchni i posiadające najczęściej przestarzały
lub nieprzygotowany do działania sprzęt AGD-RTV. Lokatorzy nie mogąc
uzyskać mieszkań zamiennych, są zmuszeni pozostawać w lokalach, w których
ze strony nowych, prywatnych właścicieli czekają podwyżki czynszów (w
Warszawie wynosiły one od 25 do 100 złotych za metr kwadratowy!),
nielegalne próby zmuszenia obywateli do wyprowadzki i w końcu –
eksmisje. Praktycznie rzecz biorąc, wspólny zasób mieszkaniowy jest
rozdawany z naruszeniem zasady dbałości o finanse publiczne i bez
uwzględnienia sytuacji lokatorów, którzy po reprywatyzacji są zagrożeni
wyrzuceniem na ulicę. Co więcej, państwo odmawia regulowania wysokości
czynszów na prywatnym rynku najmu i dzięki temu pozwala właścicielom na
dowolne kształtowanie ich wysokości.
Uregulowanie wysokości czynszów,
które już funkcjonuje w większości państw Unii Europejskiej i ustalenie
górnej granicy podnoszenia czynszu za wynajem mieszkania jest tylko
jednym ze sposobów rozwiązania powyższych nadużyć. Należy oprócz tego
ujednolicić minimalny standard ochrony lokatorów przed „eksmisją na
bruk” (dokonywaną bez zapewnienia jakiegokolwiek godziwego schronienia i
z uszczerbkiem na zdrowiu, zwłaszcza w przypadku eksmitowania lokatorów
niepełnosprawnych, małoletnich, kobiet w ciąży czy osób starszych,
które powinny w szczególny sposób być chronione przed bezdomnością) na
etapie egzekucji tego obowiązku w trybie administracyjnym, zagwarantować
możliwość uzyskania przez eksmitowanych prawa do lokalu socjalnego dla
osoby/całej rodziny i wstrzymania opróżnienia lokalu do czasu złożenia
przez gminę oferty zawarcia umowy najmu (bowiem zdarzały się przypadki,
iż z całej eksmitowanej rodziny tylko jedna osoba mogła dostać lokal
zastępczy), ponadto państwo zobowiązane jest do zapewnienia środków
finansowych, za pomocą których wsparłoby gminy w zakresie budownictwa
socjalnego – domów z mieszkaniami socjalnymi, schronisk i noclegowni
oraz mogłoby dokładać do kosztów budowy i refundować koszty zatrudnienia
bezrobotnych przy ich budowie.
Pomimo tego, iż eksmisja na bruk
jest zakazana w teorii, to w praktyce jest możliwa nawet wobec
bezrobotnych, ciężarnych kobiet, osób niepełnosprawnych i starszych.
Teoria swoje, a praktyka swoje, w końcu Polska istnieje tylko
teoretycznie, jak to powiedział rok temu pewien minister po ujawnieniu
taśm prawdy. Jest to szerokofalowy problem, nad którym się trzeba
pochylić, ponieważ liczne nadużycia i przypadki łamania prawa prowadzą
tylko do powiększania się liczby bezdomnych, wzrostu bezrobocia oraz
rozbijania rodzin. Walka w obronie praw lokatorów obok zbiórek darów dla
samotnych matek i dzieci/potrzebujących rodzin, rozdawnictwa ciepłych
posiłków dla bezdomnych, wspierania protestujących pracowników, działań
na rzecz ochrony środowiska jest równie ważnym komponentem społecznej
aktywności narodowych radykałów nad Wisłą.
Adam Busse
Za: https://kierunki.info.pl/2015/12/adam-busse-eksmisje-lokatorow-na-bruk-zarys-problemu/