piątek, 19 lutego 2016

Adam Doboszyński: Homo Oeconomicus


 
    Konstatując generalne bankructwo doktryny liberalnej, a w szczególności bankructwo jej zastosowania na polu gospodarczym, nie należy jednak dążyć do całkowitego wykreślenia dorobku myślowego ostatnich stu pięćdziesięciu lat.

 Rozwój wiedzy ekonomicznej nie ustępował w tym czasie postępom, osiągniętym przez pozostałe działy nauki, i choć kierowany często na fałszywe tory, może się poszczycić trwałym pogłębieniem naszego zrozumienia procesów gospodarczych. Narodowa ekonomia nawiązuje do obecnego stanu wiedzy i przyjmuję go za podstawę, którą należy poddać rewizji i uzupełnieniu.

Ale rewizja ta musi sięgnąć samych fundamentów. Wychodząc z fałszywych założeń, nie można dojść do słusznych wniosków. Ekonomia liberalna osiągnęła wysoki poziom metody w rozumowaniu gospodarczym i to pozostanie dorobkiem trwałym. Natomiast większość jej założeń ulegnie zmianie.

Zacznijmy od punktu wyjścia wszelkiej wiedzy społecznej, od człowieka. Ekonomia liberalna stworzyła sławną fikcję człowieka, jako podmiotu działalności gospodarczej, i nazwała te fikcję homo oeconomicus. To teoretyczne zwierzę o ludzkiej postaci kieruje się w naszej działalności gospodarczej żądzą możliwie dużego zysku. Ma również, zgodnie z teorią liberalną, wrodzony pęd do wolności i indywidualne instynkty starego odyńca, krążącego samotnie po ostępie.

Tę sylwetkę psychiczną uznali liberalni ekonomiści za dostatecznie uproszczoną, by umożliwić budowę teorii, a równocześnie za dostatecznie wierne odbicie głównych motywów, kierujących człowiekiem w jego zabiegach o chleb codzienny - by ta teoria była słuszna.

Niestety, a raczej na szczęście, homo oeconomicus nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. W tym zasadniczym pojęciu ekonomicznym wszystkie przesłanki są fałszywe.

a) Ekonomista, chcący ująć w teorię naukową objawy życia gospodarczego jaskółek lub bocianów, nie mógłby przejść do porządku dziennego nad faktem ogólnie znanym, że jaskółki względnie bociany żyją parami, i że uwicie gniazda i wychowanie potomstwa uważają za najważniejsze zadanie swego istnienia. Zgoła inaczej musiałaby się teoria ekonomiczna ustosunkować do kukułki, która jak wiadomo, z zasady podrzuca swe młode do cudzego gniazda.

Jak żyje człowiek? Zdania są podzielone, z historii znamy i wielożeństwo, wielomęstwo, patriarchat i matriarchat, harem i celibat. Możemy jednak ustalić niezbite fakty: po pierwsze, że poczynając od pewnego stopnia kultury wzwyż ludzie zawsze żyli parami; po drugie, że według nauki Chrystusa, powinni żyć parami. Do tego prostego stwierdzenia musi się zastosować ekonomia i przyjąć jako podstawowe założenie, że komórką gospodarczą najniższego stopnia nie jest samotny człowiek, lecz rodzina. 

Ekonomia liberalna poszła odwrotną drogą, która „dziwnym trafem” prowadzi prosto do bolszewickich pojęć o dziecku i kobiecie. Wychodząc z liberalnego założenia, że człowiek „solo” stanowi podstawowy element życia gospodarczego, dochodzimy logicznie:
  1. do zaprzeczenia racji bytu placówek gospodarczych opartych na współpracy całej rodziny (gospodarstwo chłopskie, sklepik, drobny warsztat itp.);
  2. do pracy kobiet i dzieci w fabrykach, co pociąga za sobą rozbicie rodziny i bezrobocie części mężczyzn, których miejsce zajęły kobiety; a to z kolei uniemożliwia licznym ludziom zawieranie małżeństw, do których brak im podstaw materialnych;
  3. do genialnego odkrycia, że według zasad „naukowej” organizacji pracy lepiej się „kalkuluje”, gdy dzieci wychowuję się masowo i posiłki sporządza się masowo (system bolszewicki), niż gdy wychowanie dzieci i prowadzenie gospodarstwa domowego odbywa się oddzielnie dla każdej rodziny; wiadomo przecież, że masowy wyrób jest tańszy, a przez to bardziej „nowoczesny” od produkcji indywidualnej…
Ekonomia chrześcijańska, nie służąc ideologii „postępu” i „reformy seksualnej”, rezerwuje dla rodziny odpowiednie miejsce u samych podstaw ustroju gospodarczego.

b) Sprowadzenie motywów działalności gospodarczej wyłącznie tylko do chęci zysku jest założeniem zarówno nietrafnym, jak niebezpiecznym. (…) W tym miejscu ograniczę się jedynie do stwierdzenia, że nie jest możliwe oddzielenie działalności gospodarczej przeciętnego człowieka od szeregu innych wątków, składających się na jego życie. Powody „pozagospodarcze” każą nieraz człowiekowi działać z wyraźnym uszczerbkiem dla jego korzyści materialnych (np. miłość, przywiązanie do ziemi, lenistwo, ambicja, patriotyzm, wiara, zamiłowanie do pewnego zawodu itd.). Jeśli te motywy zaznaczają się często i z wielkim naciskiem, i wywierają poważny wpływ na kształtowanie się gospodarki, nie wolno teorii ekonomicznej pomijać ich w swych rozumowaniach, pod tym jedynie pretekstem, że są to motywy „pozagospodarcze”.

c) Homo oeconomicus dąży jakoby do wolności. Jednak doświadczenie uczy, że w człowieku bierze przeważnie góra podporządkowania się, dyscypliny i hierarchii.

d) Indywidualizm człowieka, prowadzący nieraz do anarchii w dziedzinie politycznej, w sprawach gospodarczych objawia się przeważnie w słabszym stopniu, niżby należało. W sprawach materialnych ludzie dążą na ogół do łączenia się i współpracy, ze szkodliwym często dla ogółu rezygnowaniem z indywidualnych ambicji gospodarczych. W rezultacie okazuje się, że wolna konkurencja nie jest objawem samorzutnym w społeczeństwie, ale należy ją często wywoływać i chronić ją przed zanikiem, z chwilą, gdy się uważa jej istnienie za niezbędnie pożądane dla prawidłowego funkcjonowania ustroju.

e) Nie krępowana niczym swoboda gospodarcza nie prowadzi do wyrównania różnic w położeniu społecznym i gospodarczym ludzi, jak to twierdził liberalizm. Równość zanika  o wiele szybciej w ustroju liberalnym, jak w ustrojach bardziej planowych. Przyrodzone różnice w majątku i zdolnościach, pozostawione zupełnie swobodnej grze, doprowadzają w szybkim tempie do stosunków szkodliwych gospodarczo i nieznośnych społecznie. 

Tych zarzutów przeciw liberalnemu uproszczeniu sylwetki człowieka można by wytoczyć jeszcze cały szereg. Fakt pozostaje faktem: homo oeconomicus umożliwia układanie przejrzystych teorii, ale nie ma nic wspólnego z żywym człowiekiem i dlatego teorie zawieszone na nim muszą być fałszywe. Na świecie istnieje tylko homo, istota bardzo skomplikowana, i chcąc, nie chcąc, musimy się liczyć z jej zawiłymi właściwościami. Ekonomia musi zrezygnować z uproszczonych formułek, z równań pierwszego stopnia i upodobnić się do astronomii, która w miarę swego rozwoju operuje równaniami coraz wyższego rzędu, uwzględniającymi coraz to więcej działających sił.

Nie rezygnujemy więc z metody, stosowanej przez współczesną ekonomię. Żądamy tylko wprowadzenia szeregu poprawek, uwzględniających z jednej strony psychologiczne strony natury ludzkiej, stwierdzone przez obserwację i doświadczenie, a z drugiej i moralne cele , do których dąży społeczeństwo jako całość, i które również oddziaływują jako niezależne siły na grawitacje praw ekonomicznych.

Zadania ekonomii się skomplikują, ale przestanie ona wreszcie dezorientować rządzących i rządzonych, a zacznie oddawać te praktyczne usługi, które inne gałęzie wiedzy oddają ludzkości już od dawna.

Tekst jest fragmentem książki Adama Doboszyńskiego „Gospodarka Narodowa”, Wydawnictwo „Nortom”, Wrocław 2003.

Za: http://3droga.pl/gospodarka/adam-doboszynski-homo-oeconomicus/