Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort
był zdania, że apostołów czasów ostatecznych będzie cechować fakt, iż
ich mieczem będzie Słowo Boże, a kult Maryi tarczą. To, że żyjemy w
czasach ostatecznych, wiadomo od niemal 2000 lat, od kiedy to Kościół
oczekuje na ponowne przyjście Chrystusa. Jednak w ostatnich
dziesięcioleciach znaki, poprzedzające to wydarzenie, zapowiedziane w
Ewangelii są coraz bardziej wyraźne. W obecnym czasie na coraz większą
skalę zakrojone są działania wojenne. Konflikty i przewroty nabrały w XX
i XXI w. rozmiarów, o jakich wcześniej świat nie słyszał. Mimo postępu
gospodarczego i naukowego nie maleją też plagi głodu i chorób.
Prześladowania Kościoła, którym Jezus poświęcił tak wiele miejsca, są
dziś większe niż kiedykolwiek, ale jednocześnie Ewangelia głoszona jest
,,po wszystkie krańce ziemi”. W islamskim terroryzmie można odnaleźć
wypełnienie się słów Pana: ,,Każdy, kto was zabije, będzie sądził, że
oddaje cześć Bogu”. Wzmaga się także intensywność i zasięg oddziaływania
fałszywych proroków i "mesjaszów", których aktywność widać w postaci
różnych sekt i ruchów parareligijnych (np. New Age). Zaburzeniu ulegają
także relacje międzyludzkie, miłość do bliźniego, mimo licznych akcji
charytatywnych, staje się coraz bardziej oziębła, powiększa się
nieprawość. Pociąga to za sobą upadek rodziny, co również zostało
przewidziane przez Jezusa. Patrząc na skalę profanacji dokonywanych w
kościołach i miejscach kultu, można odnieść wrażenie, że proroctwo o
,,ohydzie spustoszenia zalegającej miejsce święte” spełnia się w
zastraszający sposób. Dodając do tego trzęsienia ziemi i inne kataklizmy
trawiące świat, mamy niemal pełny obraz ewangelicznych przepowiedni
dotyczących końca świata. Oczekując na to, iż ,,ukaże się na niebie znak
Syna Człowieczego”, trzeba nam ,,nabrać ducha i podnieść głowy, ponieważ
zbliża się nasze odkupienie”.
Nie chodzi zatem o to, aby straszyć proroctwami. Powinny nas one
pobudzić do odpowiedniego uzbrojenia ducha na czas ich wypełniania,
który będzie (a może już jest) manifestacją potęgi szatana. Trzeba,
abyśmy byli tymi Montfortowskimi ,,apostołami czasów ostatecznych” z
mieczem Bożego Słowa i tarczą nabożeństwa do Maryi. Co to znaczy, że
Słowo Boże ma być dla nas mieczem? Św. Paweł nazywa je ,,mieczem ducha”,
a także pisze, iż jest ono ,,żywe, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki
miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i
szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.”. Dzięki słowom
zapisanym na kartach Pisma Świętego poznajemy bowiem prawdę o nas samych
i nabieramy właściwego osądu dla naszych myśli i czynów. Jako miecz
służy też do walki, będąc orężem, jak wspomniano wyżej, danym nam przez
Ducha Świętego. Jak mówi Ewangelia, Jezus wyrzucał złe duchy mocą
Swojego Słowa. Za pomocą cytatów ze Starego Testamentu walczył też z
pokusami szatana, podczas postu na pustyni. Zatem uważne czytanie czy
słuchanie Bożego Słowa i zachowywanie go jest naszą drogą do zwycięstwa
nad diabłem. Stanowi miecz, który w niego uderza.
Św. Ludwik za tarczę uznał natomiast nabożeństwo do Matki Bożej. Warto
wspomnieć, że był on Jej szczególnym czcicielem, autorem ,,Traktatu o
prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny". Maryja jest tą,
która zdeptała głowę szatana, co zostało zapowiedziane przez Boga już po
grzechu pierworodnym. Egzorcyści potwierdzają, jak bardzo diabeł boi się
Matki Bożej i dlatego wzywają jej wstawiennictwa podczas obrzędów
wypędzenia złego ducha. Wściekłość szatana w stosunku do Maryi wynika z
jej całkowitego posłuszeństwa wobec Boga i doskonałej czystości, przez
które to cnoty odniosła zwycięstwo nad demonem. Szczególną bronią
przeciwko Złemu jest modlitwa, do której w wielu objawieniach zachęcała
sama Matka Najświętsza. Mowa o różańcu. O wielkiej sile tej modlitwy
świadczyli święci szczególnie doświadczający ataków diabła, jak np. o. Pio.
Polecali ją odmawiać najwięksi duchowi mocarze, tacy jak św. Dominik, (...) kardynał Stefan Wyszyński (...). Maryja
jest więc tarczą dla wszystkich, którzy wzywają jej wstawiennictwa i
chcą żyć zgodnie z Bożymi przykazaniami.
Rycerzowi potrzebny jest także hełm. Dla wojownika Chrystusa takim
hełmem jest post. Praktyka ta pozwala poskramiać ciało i wyzbywać się
tego, co osłabia naszą duszę. Wspomniane wyżej kuszenie Jezusa na
pustyni miało miejsce po jego czterdziestodniowym poście, a przed
rozpoczęciem głoszenia Dobrej Nowiny. Post pozwala więc umocnić się w
walce z pokusami i przygotowuje nas do pełnienia dobrych dzieł. Pomaga
nam on nie skupiać się na instynktach i popędach, ale otwiera nas na
sprawy Boże. W czasach pędzącego konsumpcjonizmu szczególnie starajmy
się opuszczać postną przyłbicę.
Poprzez post uświadamiamy sobie prawdę o naszych słabościach i
grzechach. Kolejnym krokiem powinna być więc pokuta. To ona jest
sztyletem przeszywającym popularne dziś pojęcie moralnego relatywizmu. W
czasach, gdy obowiązuje doktryna ,,róbta, co chceta”, pokuta jawi się
jako oczyszczenie ze światowego brudu. ,,Jeśli mówimy, że nie mamy
grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” – pisze św.
Jan Ewangelista. Dla rycerza prawda, także ta trudna, o własnym upadku,
to podstawa. Natomiast, jak wiemy od św. Pawła, ,,moc w słabości się
doskonali”. Pokuta, oparta na prawdzie o naszej słabości, umacnia nas
więc, abyśmy byli coraz silniejsi w duchu. Gdy zgrzeszymy, nie czekajmy
zatem na lepsze czasy, ale chwytajmy za sztylet pokuty i wymierzajmy go
wprost w diabła.
Pokuta ma nas doprowadzić do spotkania z Chrystusem w Eucharystii. Najświętszy Sakrament jest dla nas szczególnym pancerzem. Chroni On bowiem duszę człowieka przed pociskami Złego. Im częściej uczestniczymy w ofierze Zbawiciela, tym trwalsza jest nasza zbroja. Karmiąc nas Komunią Świętą, Bóg wzbudza w nas także ducha ofiary. Dzięki temu jesteśmy zdolniejsi do ofiarnej postawy w życiu codziennym. Nie będziemy się bali poświęcać tego, co mamy na rzecz wyższych wartości, tak, jak Jezus poświęcił się za nas. Podobnie, jak nasze ciało potrzebuje żywności, tak nasza dusza musi otrzymać pokarm, aby wytrwać na drodze do zbawienia, drodze pełnej walki. Tym pokarmem jest Eucharystia.
Oczyszczeni pokutą i umocnieni Najświętszym Sakramentem możemy iść w
świat, aby spełniać swoje chrześcijańskie obowiązki. Naszymi zbrojnymi
butami powinny być dobre czyny. Współczesny świat zmierza do zagłady ze
względu na egoizm. W modzie jest dążenie ,,po trupach do celu”,
realizowanie swoich ambicji za wszelką cenę. Rycerz Chrystusa musi umieć
dostrzegać cierpienie ludzi oraz zło, które je spowodowało i
odpowiednio na nie reagować. Potrzeba nam też odważnych głosicieli Słowa
Bożego, tych, którzy będą ,,nastawać w porę i nie w porę”, świadomi
swej duchowej zbroi i pozbawieni strachu. To zadanie dla krzyżowców XXI
w.
I wreszcie stwierdzić należy, że żadna armia nie może się obejść bez
sztandaru. To on wyznacza kierunek walki. Jest znakiem jednoczącym i
umacniającym, symbolem nadziei dla walczących i ginących. Dla wojowników
Jezusa sztandarem jest krzyż. ,,Pod tym znakiem zwyciężysz” – miał
usłyszeć z nieba cesarz Konstantyn Wielki przed wygraną bitwą przy
moście Mulwijskim. Krzyż musi być na sztandarach naszego życia, na
ścianach domów i miejsc pracy, i na naszej piersi. Ma on nam przypominać
o zwycięstwie, jakie odniósł nasz Pan na Golgocie. Musimy pamiętać, że
Szatan jest już pokonany. Odwracając się od Boga, opowiadamy się za
przegranym obozem. Wrogowie Jezusa tak bardzo walczą z krzyżem, bo jest
on dla nich znakiem klęski. Zaś porażką dla nas będzie, jeśli ugniemy
się pod ich naporem i zwiniemy ten proporzec. Wtedy nie będziemy też
zdolni podejmować ,,krzyża na każdy dzień”, co jest warunkiem pójścia za
Chrystusem.
Przygotujmy więc duchowy rynsztunek, aby dzień ostateczny nie przypadł
na nas ,,znienacka jak potrzask”. Pamiętajmy, że walczymy w zwycięskiej
armii Zbawiciela. Niech mottem na te zmagania będą dla nas słowa św.
Bernarda: ,, Rycerz Chrystusowy (…) idzie śmiało naprzód, czujnie
spoglądając na prawo i lewo. Swoją pierś przyoblekł w kolczugę, a duszę
okrył pancerzem wiary. Z tą podwójną zbroją nie obawia się już ani
człowieka, ani szatana.”.
Filip Bator
Za: https://kierunki.info.pl/2016/03/filip-bator-duchowy-rynsztunek-na-czasy-ostateczne/