Komentarz: Fragment jednej z
ostatnich książek Henryka Pająka pt: „Sąsiedzi! Płacić za ludobójstwa”.
Jest to książka bezcenna, szczególnie w czasach powszechnego kłamstwa i
równie powszechnego zwierzęcego antypolonizmu. Autor na 388 stronach
bez ogródek i poprawności politycznej broni prawdy historycznej i
porusza tematy o których inni boją się choćby pomyśleć. Polecamy
zapoznać się z całością pracy i po przeczytaniu przekazać ją dalej:
przyjaciołom, rodzinie czy innym bliskim. Książkę można nabyć w
Wydawnictwie Retro pod numerem tel. 81- 50 30 616. Przypisy w
oryginale.
Po 123 latach okupacji
prusko-rusko-austriackiej i po dwudziestu latach pozornie niepodległej
Resztówki Polski Jagiellonów – w 1938 r. spis powszechny ustalił – 35,5
mln obywateli tej Resztówki.
Po „wyzwoleniu” w spisie z 1946 r.
naliczono zaledwie 24 mln obywateli ponownie zniewolonej, przedwojennej
Resztówki, okrojonej obszarowo o 51 proc. powierzchni przedwojennej
Polski.
W tej pracy nie postawimy retorycznego pytania o to, gdzie się podziało jedenaście milionów
(11.000.000) Polek i Polaków. Ustalamy sprawców tej hekatomby, naszych
przemiłych SĄSIADÓW: Niemców, Żydów sowieckich, Żydów polskich,
bolszewików, Rosjan i Ukraińców spod znaku NKWD, komunistycznej Partii
Zachodniej Ukrainy i UPA – „Ukraińskiej Powstańczej Armii *
sadystycznych rizunów”.
Po siedemdziesięciu latach od wspólnego
najazdu Niemców i Żydobolszewików, powojenna Resztówka posiada 36 mln
obywateli – o dwa mln więcej niż w 1939 r. Wspaniały wynik współpracy
naszych SĄSIADÓW!
Takie są realia demograficzne i czasowe okupacji i dobijania Resztówki, trwających od 1772 r.
Przenieśmy się do początków Resztówki z 1919-1939.
Zaczynamy do fragmentu rozkazu nr 2
generała Dowbor-Muśnickiego, twórcy I Korpusu Polskiego z 25 lipca 1917
r., wydanego w Bobrujsku.
Najzawziętszym wrogiem polskiego narodu i w ogóle całej Słowiańszczyzny były, są i będą Niemcy. Potęga pruska wyrosła i zmężniała z krwi i kości naszej Ojczyzny. Wskrzeszenie Polski to groźne niebezpieczeństwo dla potęgi niemieckiej i odwrotnie – zwycięstwo Niemiec, to zguba Polski. Odpowiedzialni przed potomnością, musimy nie bacząc na żadne ofiary, walczyć o nasze ideały.
W lipcu 2017 roku minie sto lat od czasu
wydania tego rozkazu. Do wybuchu żydowskiej rewolucji w Rosji pozostały
wtedy tylko trzy miesiące. Gdyby generał Dowbor-Muśnicki redagował ten
rozkaz kilka lat później, z pewnością tamto pierwsze zdanie cytowanego
fragmentu brzmiałoby tak:
Największym wrogiem polskiego narodu i w ogóle całej Słowiańszczyzny, byli, są i będą Niemcy i Żydzi – bolszewicy…
Na główną zawartość tej książki o zbrodniach „Sąsiadów” składają się:
– tajne dokumenty NKWD-GRU o
współpracy wojskowej Żydobolszewii z Niemcami w latach 1921-1937,
dającej im możliwość wywołania drugiej żydowskiej wojny światowej we
wrześniu 1939 roku, z jej tragicznym skutkiem dla Polski;
– kolaboracja polskich Żydów z Żydobolszewią, zwłaszcza na Kresach, potem w czasie wojny i w PRL, mająca wszystkie „znamiona ludobójstwa”;
– ukraińskie ludobójstwo na ludności polskiej Wołynia.
Na dowód tego, że Żydzi byli, są i będą
ludobójczymi wrogami polskości (dziś we współpracy z Niemcami) –
zamieszczamy biogramy żydowskiej polskojęzycznej piątej kolumny –
agentów NKWD i sowieckiego wywiadu wojskowego, głównie ich matecznika –
Komunistycznej Partii Polski. Jednym z przykładów żydowskiej zdrady jest
długa lista Polaków ze Lwowa i okolic, wydanych w łapy NKWD przez
tamtejszych Żydów, obywateli Polski, po zajęciu Kresów przez Armię
Czerwoną.
Pełną skalę tej zbrodniczej zdrady
żydochazarów polskojęzycznych mogłaby oddać wielotomowa monografia
gehenny Polaków z całych Kresów, od Stanisławowa i Lwowa po Wilno.
Uniemożliwia to brak miejsca i środków.
Główne przesłaniem tego tomu brzmi:
Niemcy, Żydzi, Żydobolszewicy, Rosjanie, Ukraińcy:
płacić za ludobójstwa na narodzie polskim!
Dzisiaj winni sądzą niewinnych.
Ten faryzeizm żydowski jest cechą naszych czasów.
Kto tak powiedział, tak napisał? Nikt nie zgadnie. Tak napisał w 1922 roku (!) Niemiec Wilhelm Meister, autor książki „Księga win Judy” (w przekładzie Ignacego Oksza-Grabowskiego) z jej ósmego niemieckiego wydania.
Jeżeli motto tego rozdziału może być
esencją programu politycznego każdej polskiej partii, każdego Polaka nie
będącego odmóżdżonym „Michałkiem” to słowa tamtego niemieckiego rewanżysty zapisane dziewięćdziesiąt lat temu, nabierają mocy ponadczasowej
i tej prawdy nie osłabi oczywisty fakt, że wyszła ona spod pióra wroga
narodu polskiego, wroga Słowian, który nie mógł pogodzić się z
niemiecko-prusacką klęską w pierwszej żydowskiej światowej wojnie.
Już na pierwszych stronach swojego requiem wskazuje na żydowskie sprawstwo tej wojny,
na „Judę”, na zbiorowego sprawcę niemieckiej klęski i upodlenia Niemców
głodem, nędzą, inflacją, bezrobociem i narodową beznadzieją.
Meister cytuje Francuza, barona Beyen’a opowiadającego w „Revue des Deux” swoje wrażenia z Berlina:
W Berlinie już od drugiego roku wojny kupcy i inteligenci żydowscy pracowali nad przewrotem i parli do zawarcia pokoju. Dzisiaj [1922] stanowią oni sztab główny komunizmu.
Po pierwszym wydaniu książki, Wilhelm Meister otrzymał list:
„Księgą win Judy” osłania pan swoją słabiznę […] Czemu na miejscach naczelnych są niektórzy Żydzi? Bo właśnie z żydostwa wychodzą najzdolniejsze głowy. Czemu handel i finanse są przeważnie w rękach żydowskich? Albowiem Żyd myśli jasno, bo umie wyzyskać (sic!) swoje zalety. Jacy lekarze byli najtężsi podczas wojny i kto na froncie oddawał swoje życie za sprawę ojczyzny? – Żydzi. Statystycznie jest dowiedzione, że procentowo jest więcej Kawalerów Krzyża Żelaznego Żydów, niżeli chrześcijan.
Należy nieustannie czynić odniesienia
spraw sprzed prawie wieku, do sytuacji polskiej A.D. 2013 roku, a sprawa
„wysypu” odznaczeń dla Żydów jest tu wdzięcznym tematem porównawczym.
Żydzi w Resztówce Polski zwanej „RP” sami siebie obsypują medalami:
„Orłami”, Krzyżami najwyższej rangi.
Kaizer I z insygniami masońskimi na mundurze. Kciuk prostopadły do dłoni
Mason Fredrich III w fartuszku, z obrzędowym młotkiem w dłoni
Oburzony i zgnębiony Niemiec W. Meister
nie mógł pominąć milczeniem nadwartościowania niemieckich Żydów
odznaczeniami, toteż sięgnął do urzędowej statystyki oraz po książkę
Otto Armina „Żydzi w wojsku, statystyka ze źródeł urzędowych”. Meister
dodaje: „Tę książkę musi przeczytać każdy, kto chce wiedzieć prawdę”.
Straty wojska niemieckiego na 1 listopada 1916 roku wyniosły 11 procent,
a Żydów – 5,4 procenta. Padło w walkach ponad 36 procent wszystkich
oficerów niemieckich, a żydowskich tylko 9 procent. Ze wszystkich
żołnierzy żydowskich na froncie, czynnych w walkach było tylko 34
procent, natomiast 80 procent wszystkich Żydów znajdujących się w
obszarze frontu otrzymało Krzyże Żelazne, a w służbie przy oficerach
było dwa razy więcej Żydów niż Niemców. Prawie każdy Żyd w wojsku był
czyimś zwierzchnikiem, dowódcą.
W. Meister sięga do praktyki frontowej w
wojskach austriackich. W unikaniu służby w wojsku aktywnie udzielali
się rabini, dając pierwszeństwo swoim współplemieńcom, rzecz jasna nie
za darmo.
Żydzi po wojnie robili wszystko, aby te
wstydliwe dla nich statystyki utajnić. Nalegał na to słynny żydowski
bankier z klanu Wartburgów, Maks Wartburg i wielu żydowskich
prominentów, którzy wspólnie wymogli na ministrze wojny von Steinie,
zapewnienie, że statystyka żydowska „spocznie w aktach”. Zagrozili nawet
strajkiem przeciwko pożyczkom wojennym, co wynikało z listu Wartburga
do radcy Schneedecke w Banku Państwa, z 10 stycznia 1917 roku.
Żyd dr Lange w książce „Żydzi, wojna światowa, rewolucja” pisał:
„Minister wojny [który się temu utajnieniu statystyki sprzeciwiał], musiał za to ustąpić”. Potęga żydowska była tak wielka, iżdoprowadzili do dymisji ówczesnego ministra wojny!
A po wojnie? Pełna dominacja „starszych
braci”: „W sumie, pierwsze utworzone rządy w całem państwie, łącznie z
niemiecką Austrią, zawierały Żydów 83 procent”.
Identyczne proporcje wystąpiły w „polskich” ekipach rządowych „Trzeciej RP”, poczynając od rządu „Mazowieckiego”.
Tę nadreprezentację „Judy” w rządach niemieckich krytykowali, oczywiście z powodów taktycznych, sami Żydzi.
„Judische Echo” z Wiednia pisało:
„…postępują być może nierozsądnie, jeżeli trwają w roli przywódców.
Niechęć i niedowierzanie, szkodzi nie tylko im, ale ogółowi, przede
wszystkim żydostwu”.
Polskojęzyczny zbrodniarz Jakub Berman, w
słynnym wykładzie dla powojennych Żydów polskich , głosił to samo:
„stać za plecami Polaków i wszystkim rządzić”.
„Głównym rządzeniem Judy jest
socjaldemokracja niemiecka” pisał W. Meister, a za jej ojca duchowego
uważał żydowskiego syjonistę Henryka Heine’go (Chaima Biickeburga),
który deklarował:
Wszystko co niemieckie, działa na mnie, jak proszek na womity [wymioty].
Nasz niemiecko-polskojęzyczny „Chaim” –
Donald Tusk, był łaskawszy dla polskości, bo nazwał ją tylko
„nienormalnością”, a nie „womitami”.
Mehring, autor książki o
socjaldemokracji, tak rekapitulował jej istotę (wiecznie żywej także w
„Trzeciej RP”): „jądro socjaldemokracji, to nienawiść do ojczyzny”.
Warto o tym pamiętać w Polsce.
Co do Heinego: kiedy przed pierwszą
żydowską wojną światową niemiecka socjaldemokracja, chciała postawić mu
pomnik, francuski „Figaro” napisał:
Jeżeli Niemcy rzeczywiście postawią pomnik Heinemu, Francuzi mogą tegoż samego dnia zdemobilizować jeden korpus.
Wtedy Żyd Barth, sławny z wniosku o uwięzienie marszałka Hindenburga, oświadczył:
Można by się cieszyć, że Niemcy już nie mają nic do stracenia ze swego honoru narodowego… Lud niemiecki musi wydrzeć ze swego serca myśl narodową, a myśleć międzynarodowo.
Był jeszcze inny żydo-niemiecki bard
pogardy dla Niemców – Paweł Mayer. W żydowskim piśmie „Aktion” (nr 5 ze
stycznia 1913 roku) wydalił z siebie następujące wyznanie:
Odpędzacie mnie od progu, jednak jestem pożądany, wasza zawiść ryczy, bo wypijam wasze źródła i ważę, coście warci […]. Więc moja zuchwała dojrzałość prowadzi do gry osobliwe, arcysubtelne, ostateczne, skryte dla was cele krwi mojej azjatyckiej.
Cytujemy tego Judę dla trzech ostatnich słów: „krwi mojej azjatyckiej”, to znaczy chazarskiej, która stała się tematem mojej czterotomowej książki „Chazarska dzicz panem świata”.
Pokonani, rzuceni na kolana Niemcy
„obudzili się” we własnej ojczyźnie jako rzekomi „antysemici”, których
należy obłożyć karami za ten ich antysemityzm. Pierwszy prekursor
Landesgericht, dr Weissmann, wydał 29 listopada 1919
roku następującą, tajną dyrektywę o bezwzględnym zwalczaniu
„antysemityzmu” co wiernie powtórzył „nasz” Jakub Berman wydając zbrodniczą dyrektywę o likwidacji bez sądu każdego „antysemity”. Oto dyrektywa Weissmanna:
Od miesięcy w Niemczech, w miastach i po
wsiach, związki i broszury szerzą antysemicką propagandę, która może i
prawdopodobnie ma na celu w sposób dla spokoju publicznego
niebezpieczny, podżeganie niektórych klas ludności do wzajemnych gwałtów
(par. 130). Aby, w celu kary, powziąć pogląd na zakres propagandy
antysemickiej, proszę uprzejmie o wiadomość, szczególniej o wyczerpującą
odpowiedź na następujące pytania:
1. Czy na miejscu istnieją związki
lub filie związków, zajmujących się obecnie lub dawniej propagandą
antysemicką i w jaki sposób?
2. Czy oddzielne jednostki działały antysemicko? Nazwiska, adresy, sposób działania.
3. Czy są dzienniki lub czasopisma,
gdzie się pisze przeciwko ludności żydowskiej? Dokładny wykaz dzienników
i czasopism, nazwisko i adres odpowiedzialnego redaktora. Pożądany jest
wykaz szczególnie wydatnych artykułów i załączenie kilku egzemplarzy
broszur.
4. Czy rozpowszechniane są broszury o
treści antysemickiej? Od kogo wyszły broszury i kto je rozpowszechnia?
Załączenie paru broszur pożądane.
5. Czy znane są fakty ukarania
propagandy antysemickiej? Pożądane jest wskazanie podejrzanego, akty
oskarżenia i odnośnych władz, jeżeli możliwe – dane o wyniku procesu.
6. Czy zauważono ruchy w kierunku obrony propagandy antysemickiej, jakie?
Proszę o szybkie śledztwo, dokładne wiadomości i możliwy pośpiech.
Obecnie, dyrektywa Weismanna z 1919 roku
obowiązuje w całej Europie, w tym zwłaszcza w „antysemickiej”
zniewolonej Resztówce Polski.
Były to czasy żydowskiej rewolucji w
Niemczech pod wodzą Róży Luksemburg i Karla Liebknechta. Butnie
rozkwitał terror żydowski, w porę jednak zdławiony zbrojnie. Tajna
dyrektywa Weismanna była namiastką tego, co miało się dziać w Niemczech
po zwycięstwie żydowskiej rewolucji. Ponad 90 lat później, W „Trzeciej
Resztówce Polski”, rząd Tusko-pruski także zatwierdził dekret o „mowie
nienawiści” to znaczy o „antysemityzmie”. Rządy kryptożydów
„Kaczyńskich” poprzedników Tuska, reanimowały żydowską lożę B’nai B’rith
rozwiązaną w 1938 roku przez prezydenta Ignacego Mościckiego. Loża
ostro zabrała się do rozprawy z „antysemityzmem”, z „mową nienawiści” i
rzekomo odradzającym się „brunatnym nazizmem”. Oto dowód:
LOŻA BNAI B’RITH ZAPRASZA.
W NIEDZIELĘ 14 KWIETNIA [2013] O 11.45
DO ŻYDOWSKIEGO INSTYTUTU HISTORYCZNEGO
(błękitny wieżowiec, sala na parterze)
NA DEBATĘ pt.BRUNATNE ZAGROŻENIE?
Naturalną reakcją środowisk liberalnych na powtarzające się ekscesy radykalnej prawicy jest oburzenie i zaniepokojenie, wyrażane m.in. w listach otwartych i publicystyce ludzi nauki, kultury i sztuki. Jest czym się oburzać i niepokoić – od lat patrzymy bezsilnie na kuriozalne uzasadnienia wyroków uniewinniających „rzymskie pozdrowienie” i pamiętamy, komu przekazano swego czasu władzę nad oświatą i publicznymi mediami. Niepokój wzmaga się, gdy język pogardy przenosi się, jak ostatnio, ze stadionów na uniwersytety – miejsce szczególne, wymagające symbolicznej dbałości, bo od uniwersytetu wymagamy więcej. Pamiętamy getto ławkowe, numerus clausus i numerus nullus, pamiętamy też Tadeusza Kotarbińskiego, który wykładał na stojąco w geście solidarności ze studentami żydowskimi i innych, którym nie przyszło to do głowy.Oburzenie jest reakcją naturalną, ale też łatwą. Zwalnia z umysłowej odpowiedzialności, ze spoczywającego na nas obowiązku rozpoznawania rzeczywistości. Nie ulegajmy pokusie-oburzajmy się kiedy trzeba, ale też obserwujmy i myślmy. Polska i pozapolska radykalna prawica jest zjawiskiem wielowątkowym i wieloznacznym, wymaga szczegółowego rozpoznania. Określenia „neofaszyzm”, „brunatna fala” itp., pasują do fenomenu, jednak za łatwo zrównują pod wspólnym mianownikiem złożony nurt myślenia, odczuwania, reagowania (uznanie złożoności nie oznacza uznania). Nierozpoznanie zjawiska może okazać się kosztowne tyleż poznawczo co politycznie. Łatwe etykietki – antysemityzm, homofobia – nie wystarczą, trzeba wiedzieć więcej.Zagają Jerzy Jedlicki, Marek Czyżewski, Magdalena Tulli, Kazimierz Wóycicki i Michał Bilewicz, w imieniu loży poprowadzi Sergiusz Kowalski.Jerzy Jedlicki, „historyk idei” napisał m.in. Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują. Źle urodzeni i Świat zwyrodniały, przewodniczy radzie programowej Otwartej Rzeczypospolitej.Marek Czyżewski, socjolog, badacz dyskursu publicznego i społecznej komunikacji, autor książek. Socjolog i życie potoczne, komunikowanie publiczne i prawicowy ekstremizm, współautor Rytualnego chaosu i Cudzych problemów.Magdalena Tulli, pisarka, autorka m.in. Skazy i Włoskich szpilek, współautorka raportu o mowie nienawiści Zamiast procesu.Kazimierz Wóycicki, publicysta, historyk i politolog, działacz warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, zajmuje się Niemcami i Europą Środkową.Michał Bilewicz, psycholog społeczny i publicysta, badacz konfliktów etnicznych i mechanizmów wykluczeń, kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego.
„Kaczyńscy” reanimując tę Piątą Kolumnę
chazarstwa ukręcili bicz na „polskich antysemitów”. Jeden skończył w
Smoleńsku, drugi szykuje się na premiera…
Pierwsza wojna światowa była
niszczycielskim biznesem żydostwa, a ziemie polskie trzech zaborców
terenem krwawych bitew, poligonem tej wojny. W Niemczech ojcem wojennego
systemu gospodarczego był Żyd Walter Rat-henau. Angielska prasa już w
pierwszych tygodniach wojny groziła:
Musicie wy, Niemcy, jeżeli wojnę wygracie, na korzyść dr. Rathenau’a zrzec się wszystkich nadziei na wolność waszą, waszych dzieci i dzieci waszych dzieci.
Pisano o zarazie komunistycznej, którą
Niemcom wszczepiano w momencie ich kapitulacji w listopadzie 1918 roku
po tym, jak sami „Niemcy”, to znaczy niemieccy Żydzi, wszczepili zarazę
komunistyczną Rosji. Był to zarazem, paradoksalnie, początek końca
jeszcze nieodrodzonej Polski. Aby jednak przewidzieć taki obrót wojny,
należałoby stać się prorokiem.
Wojna okazała się złotym biznesem żydowskim. Rząd Niemiec stał się niewolnikiem„Judy”, ich cesarz, mason Wilhelm II, bezwolnym manekinem. Niemal
cała machina dostaw wojennych znajdowała się w łapach „Judy” Wojenne
stowarzyszenie akcyjne dostaw metali miało radę składającą się z
czternastu osób, z których tylko dwóch nie było Żydami. Przy rozdziale zamówień wojennych, firmy żydowskie zbijały fortuny na krwi Niemców oraz ich militarnych wrogów.
Pisał W. Meister:
Firmy niemieckie, nawet wytwórcy [producenci] mogły dostać zamówienie [tylko] przez żydowskich pośredników. Różnorodne towarzystwa wojenne i podobne im instytucje wzięły za jedno z głównych zadań oddawać wszystkie wielkie zamówienia armii firmom żydowskim i ich agentom. Intendentursy odsuwały producentów niemieckich i posługiwały się agentami Żydami, chociażby ci nie mieli pojęcia o danym towarze np. jeden z oddziałów pruskich potrzebował w polu 2 000 cetnarów czekolady, to dostarczył ją żydowski fabrykant bluzek z Berlina (porówn. Otto Armin: „Żydzi w towarzystwach wojennych i w gospodarstwie”).
Tak więc Niemcy toczyli dwie wojny
jednocześnie: tę na polach bitewnych i tę wewnętrzną,
gospodarczo-finansową z wrogiem wewnętrznym.
Nie było to zmartwienie polskie, bo
naszym zmartwieniem były dziesiątki tysięcy Polaków z trzech zaborów,
ginących często z własnych rąk polskich, rzuconych do bratobójczych walk
w ramach trzech zaborów.
Doszło do wiadomości związku rzeźników, że Żydzi rzeźnicy pewnego miasta otrzymali tylko najlepsze mięso, nigdy konserw i solonego. Gdy ludność żydowska jest doskonale zaopatrzona, mając mięso pierwszej klasy z wielką wartością pożywną, reszta ludności, zwłaszcza robotnicy, muszą się zadowolić mniej wartościowymi konserwami i solonem.
Sześćdziesiąt i siedemdziesiąt lat
później, w okupowanej przez żydobolszewików PRL, ten żydowski dyktat
odbywał się w sklepach za słynnymi „żółtymi firankami”, „nur fur” ubeków
i bonzów partyjnych.
Bezlitosny wyzysk niemieckiej gospodarki
wojennej odbywał się poprzez banki i giełdy. Bogami tej wojny byli
„wielcy finansiści”. Słynny pisarz Werner Sombard stwierdził krótko: „Judaizm i kapitalizm to jedno”.
Towarzystwa akcyjne, posiadacze większości akcji i władze nadzorcze,
były już przed wojną suwerennymi poletkami „strzyżenia” Niemców, co
osiągnęło apogeum w czasie drugiej żydowskiej wojny światowej i po jej
zakończeniu. Tenże Walter Rothenau zasiadał przed wojnę w
trzydziestu radach nadzorczych. Według statystyk przedwojennych, 40
Żydów zajmowało 1 131 stanowisk w radach nadzorczych, przeciętnie po 30
stanowisk każdy, przy czym okupowali kluczowe rady nadzorcze.
Byli oni panami rynku finansowego związanego także z kapitałem
zagranicznym. Po przegranej wojnie, Żydzi tak zdewaluowali markę, że
robotnik musiał w dniu wypłaty zabierać woreczek na pieniądze. Rathenau
wygadał się, że istnieje 300 „królów” pieniądza. Stanowili oni triadę
międzynarodowego pieniądza, międzynarodowego handlu i międzynarodowej
„socjaldemokracji”. Ta ostatnia była niezbędna jako ideologiczna
nadbudowa „Judy” i tak jest do dnia dzisiejszego, wszędzie, w tym w
obecnej Resztówce Polski (RP).
Meister:
Bankowość berlińską reprezentuje 280 żydowskich banków i kantorów wymiany […] Pośród 100 banków frankfurckich, jest co najwyżej kilka nazwisk chrześcijańsko-aryjskich. Hamburg posiada banków żydowskich 40, Hanower 30, Lipsk 12, Monachium 20, Norymberga 25. Prócz tego w małych handlowych i przemysłowych miasteczkach Niemiec jest w rękach Żydów, 400 banków i kantorów wymiany.
Publikowanie takich faktów było już
wtedy i jest po dzień dzisiejszy skrajnym („zoologicznym”)
antysemityzmem, podobnie jak każdej innej prawdy o Żydach, co w obecnej
Resztówce Polski goje przerabiają od świtu do nocy. Gdybyśmy np.
wznowili wydanie książki Wilhelma Meistera, na co mamy ochotę jako
licencjonowani przez „starszych braci” zoologiczni antysemici, wówczas
zakończyłoby się to rozprawą sądową za „sianie nienawiści rasowej i
faszyzmu”.
Rewolucja w Niemczech, z najwyższym
trudem stłumiona i zakończona fizyczną likwidacją Róży Luksemburg i
Karla Liebknechta, obsadziła urzędy finansowe ówczesnej „republiki”
wyłącznie Żydami, o czym nie dowiemy się z hagiografii tej rewolucji.
Słynny J. Schiff – „kasjer” rewolucji w Rosji z 1917 roku, grasował w Prusach; Simon w Bawarii; Jaffe
w Wirtembergii; Thalheimer w Saksonii. Simon panujący nad bankiem
berlińskim Simon & C-ie, zarządzający finansami Prus tak się
rozpanoszył, że zażądał, aby tylko on dostarczał fundusze na cele
specjalne (wojenne) poprzez tzw. „pożyczkę nacjonalizacyjną”.
W. Meister nazwał to żądanie Simona „powrozem dawanym Niemcom do zbiorowego samobójstwa”.
Żydzi mieli już wtedy opanowaną prasę.
Wykorzystywali ją do prowadzenia zmasowanego ostrzału oponentów. Żyd
Moritz Rappaport w książce „Socjalizm, Rewolucja i Sprawa Żydowska”
pisał butnie:
Potężną bronią Żydów jest język, którym władają po mistrzowsku. Za pomocą zręcznego porównania można zabarwić rzecz niewinną na niebezpieczną [np. „sianie niepokojów społecznych”], rzecz niebezpieczną na niewinną.
Meister, cytując Rappaporta, komentował:
Jeszcze dzisiaj w kołach wykształconych słyszy się: „to stoi w gazecie” „wydrukowano, więc musi być prawdą”. Do tego przyczyna się niewykształcona wola narodowa, brak poczucia narodowego, brak samowiedzy i szacunku dla samego siebie…
Przypomnijmy – pisane dziewięćdziesiąt lat temu!
Meister brnie w szczegóły:
Dzisiaj około 9/10 gazet po niemiecku drukowanych są żydowskie, zależne od Żydów, na ich usługi. Odnosi się to przede wszystkim do tak zwanej prasy stołecznej, chociaż i prasa prowincjonalna w części wciągnięta jest do „koncertu”. Jest to fakt wstrząsający, że przeważna część narodu niemieckiego bezwolnie i bezmyślnie pozwala wytwarzać opinie tym, którzy uważają go za narzędzie do własnych celów. Drobna cząstka mieszkańców Niemiec tym sposobem osiągnęła władzę absolutną, duchową i polityczną nad resztą.
Jota w jotę jak w „Trzeciej RP”. Polacy czytają polskojęzyczną prasę nie wiedząc, że jest ona żydo-niemiecka.
Przegrani Niemcy jeszcze zdobyli się na
zduszenie żydobolszewickiej rewolucji u siebie, wiedząc już, że sami
wyhodowali rewolucję bolszewicką w Rosji, wysyłając ze Szwajcarii bandę
żydowskich rzezi mieszkańców z Leninem na czele przez całe Niemcy, do
Finlandii. Ratowali się poprzez tę rewolucyjną dywersją żydowskiej
Piątej Kolumny od klęski militarnej, ale wystarczyły dwa, trzy lata, aby
zrozumieli, że wsparli wtedy najgorsze męty chazarstwa, które w latach
1919-1920 uruchomiły „Judę” wewnętrzną i obcą do zbudowania żydochazarii
na gruzach pokonanych Niemiec. Wilhelm Meister pisząc swoją książkę,
znał już prawdę o bolszewickiej zarazie w Rosji. Omawia w niej
opracowany w listopadzie 1918 roku przez „Lenina” „Trockiego” „Radka”
(Sobelsona) i „Cziczerina” plan zrewoltowania pokonanych Niemiec. Czyta
się to – pisze Meister – „jak wynurzenia rabinów”:
1.
a. popieranie wielkich zatargów narodowych
b. popieranie wszelkich „ruchów”
wywołujących zatargi międzynarodowe. Przy zastosowaniu tej metody
(taktyki) podgrzewać niepokoje i spory wewnątrz Niemiec; spory rangi
państwowej, poprzez (głównie) silną agitację socjaldemokracji, ostoi tej
dywersji oraz agitację międzynarodówki komunistycznej
2.
a. wszyscy znani i wpływowi Niemcy powinni być kompromitowani za pomocą dowolnych środków
b. podżeganie do zamachów i buntów przeciwko rządowi
c. popieranie strajków powszechnych i lokalnych
d. niszczenie maszyn, pieców hutniczych, itp.
e. dezorganizacja komunikacji
f. wstrzymywanie dowozu zboża do miast, co wywoła niezadowolenie „klasy robotniczej”
g. „zalanie” rynku fałszywymi banknotami
4.
a. prowokowanie zatargów między oficerami i żołnierzami armii
Na pierwszym miejscu stawiają walkę z „antysemityzmem”. Rozkaz dzienny XII Armii bolszewickiej z 30 czerwca 1920 roku nakazywał:
Wsie, gdzie stwierdzono propagandę antysemicką, zrównać z ziemią. Winnych bez sądu rozstrzeliwać [patrz – dyrektywa Jakuba Bermana z 1945 roku]. Ponieważ ludność żydowska okazała szczególną gorliwość dla sprawy komunizmu, przedewszystkiem trzeba pomagać towarzyszom żydowskim.
W. Meister opierając się na „Kurierze warszawskim” (nr 141/20) cytuje M. Kahna, który tak pisał w charkowskim „Komuniście”:
Można rzec bez przesady, że wielka rewolucja rosyjska jest to dzieło Żydów. Żydzi nie tylko jej dokonali, ale dziś sprawa sowietów jest w pewnym ręku Żydów. Dopóki dowództwo czerwonej armii jest w ręku Trockiego, możemy być spokojni. Prawda, że Żydzi nie służą w armii jako prości żołnierze, jednakże w komitetach, w radach delegatów, jako komisarze, Żydzi odważnie i bez lęku prowadzą masy proletariatu do zwycięstwa. Nie na próżno przy wyborach do władz sowieckich zwyciężają, nie na próżno proletariat rosyjski wybrał [!!] na wodza i kierownika Żyda Lwa Trockiego.
W. Meister opierając się na faktach,
podaje przerażające opisy barbarzyńskich rzezi w Żydobołszewii i
jednoczesny rabunek wszelkich dóbr:
Przytem stale rabuje się najpierw wszystko narodowe złoto i drogie kamienie. Polowanie na złoto następowało jedno za drugiem w ciągu trzech miesięcy: 15 000 obładowanych drogiemi kamieniami „Rosjan” przeszło granicę finlandzką. Wszystkie pałace, cerkwie i muzea, Lenin i Trocki zrabowali aż do dachu. Potem przyszła kolej na domy prywatne. Godne uwagi i u nas, olbrzymie wyprzedaże diamentów i drogich kamieni! Żydowski kapitał wszechświatowy przedewszystkiem wyrafinowanie usiłuje owładnąć magazynami surowców pracy metalurgicznej.
Berliński Żyd Anatol Zweig w jednym z odczytów oświadczył:
Wyprowadziliśmy do góry [na szczyt] socjalizm i socjalną ideę rewolucyjną. Wpędziliśmy świat w mechanizm i materializm.
A słynny historyk żydostwa prof. H. Graetz z Wrocławia, oznajmił krótko:
Rewolucja jest gwiazdą „Judy”
Rewolucjonistą socjalistycznym był „nasz” Józef Piłsudski
i jego grandziarze z PPS Frakcji Rewolucyjnej. Zafundował Polakom z
zaboru rosyjskiego rewolucję w 1905 roku jako ideowy agent żydostwa
niemieckiego. Bastiony żydostwa były w Hadze, Bazylei, Kopenhadze,
Zurychu. Po wybuchu wojny, europejskie socjalistyczne żydostwo, zgodnie z
instrukcją Trockiego i Lenina, wydało dla żołnierzy frontowych –
odezwę:
Zbiegi niech krzyczą do posterunków słowo: „rzeczpospolita”. Rzeczpospolita oznacza pokój i wolność. Jeżeli chcecie, może wraz z rodakami tak samo myślącymi, pracować dla wyswobodzenia Niemiec. Rozpowszechniajcie prawdę, rozpowszechniajcie to pismo, agitujcie za rzecząpospolitą niemiecką.
Złoto płynęło dla niemieckiego bolszewizmu z powalonej Rosji, z Anglii, Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii.
W. Meister pisząc swoje oskarżenia pod adresem „Judy”, już wiedział:
Ententa i Ameryka nigdy nie będą zwalczały bolszewizmu w Rosji jako bolszewizmu, ale będą zwalczały państwo rosyjskie, jeżeli zechce zerwać powróz, tj. zagrozić ich bezpośrednim interesom, np. na brzegu Murmańskim. Stąd były w swoim czasie te naszej prasy zaklinania mocarstw zachodnich, aby przez „fałszywą politykę” nie dopuściły do Niemiec bolszewizmu – dziecinną głupotą.
Pierwsze wydanie książki Meistera ukazało się w 1918 roku. We wstępie pisał:
Przed narodem niemieckim otwiera się ostatnia i najtrudniejsza walka: walka z własną słabością i z cudzoziemcem, wydzierającym mu ojczyznę pod każdym względem. Trzeba ją stoczyć. Mamy nadzieję, że Zygfryd ostatecznie zwycięży, gdyż nie wierzy w trwałe zwycięstwo kłamstwa nad prawdą.W marcu 1918 roku, w dniu urodzin Wilhelma Wiernego W.M.
Tymczasem pokonane Niemcy już dwa lata później podjęły współpracę militarną, wojskową z żydobolszewicką Rosją.
Co się stało?
Jak mogło dojść do takiego zwrotu, do takiej symbiozy upokorzonych Niemiec ze zwycięskim żydobolszewizmem?
A jednak doszło. To najbardziej ponury
„epizod” historii Europy minionego wieku, który zadecydował o rychłym
wybuchu następnej wojny i upadku ledwo odrodzonej Polski. Dokumenty
spoczywały przez 90 lat w archiwach Łubianki jako do dziś najpilniej
strzeżona tajemnica dramatu drugiej wojny światowej, w tym zwłaszcza
dramatu Polski.
Zanim jednak zagłębimy się w
tajniki tej kolaboracji Niemców z Żydobolszewią, zakończonej we wrześniu
1939 roku rozszarpaniem noworodka pod nazwą Polska, sięgnijmy do
straconej szansy utworzenia półmilionowej armii polskiej w głębi Rosji,
jeszcze nie bolszewickiej, Rosji carskiej związanej w bojach z Niemcami.
To dzieje I Korpusu Polskiego pod wodzą generała J. Dowbor-Muśnickiego,
walczącego z dwoma wrogami: Niemcami i „socjalistami” polsko i
rosyjskojęzycznymi. Niemcy zmagali się z wrogiem wewnętrznym –
socjaldemokratami i komunistami, czyli zbiorową „Judą” a Polacy w
zaborze rosyjskim także z socjalistami i bolszewikami.
Kolejny paradoks historii: kiedy wojska
generała Dowbor-Muśnickiego trwały w ramach armii carskiej w walkach z
zaborcą niemieckim, miały za swoimi plecami i wokół siebie wroga
wspierającego socjaldemokratów tak rosyjskich jak i niemieckich.
Z tego właśnie powodu I Korpus generała Dowbor-Muśnickiego został skazany na demobilizację i marginalizację przez Piątą Kolumnę,
Korpus była prekursorską formacją niepodległościową, polską armią,
która mogła zgromadzić w swoich szeregach ponad pół miliona Polaków:
żołnierza bitnego, ostrzelanego w licznych walkach, uskrzydlonego
nadzieją wybicia się na niepodległość.
Dzieje tego bohaterskiego I Korpusu zostały upamiętnione z okazji dwudziestej rocznicy jego powstania, w wydanym w 1937 roku: „Inwentarzu Pamiątek po I-szym Polskim Korpusie w Muzeum Wojska w Warszawie”.
Ale najbardziej niebezpiecznym wrogiem I Korpusu byli polskojęzyczni socjaliści, głównie z kręgów Piłsudskiego.
Towarzysz Piłsudski ujawniał swoje
lewactwo już w książce „Rosja”, wydanej w 1895 r. Pisał tam, że
niepodległość Polski najlepiej ułatwi i zabezpieczy ostateczne
zwycięstwo proletariatu – „zaprowadzenie ustroju socjalistycznego” Dla
Piłsudskiego: „Niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa
socjalizmu w Polsce”.
Tak więc niepodległość Polski była dla
niego środkiem, drogą, a nie celem, którym miało być ostateczne
zwycięstwo socjalizmu w Polsce. W „Rosji, oznajmił, że jego
socjalistyczne środowisko to odłam międzynarodowego ruchu robotniczego,
którego za najwybitniejszych przedstawicieli uważał Marksa, Engelsa,
Liebknechta, Bebela.
Jak każdy lewak – terrorysta, zachwycał
się terrorem rewolucji francuskiej: „byłem zachwycony zapałem i
zajadłością rewolucji oraz udziałem mas ludowych” – pisał w „Rosji”.
Henryk Pająk
Sąsiedzi! Płacić za ludobójstwa